Napisz opowiadanie ,używając młodzieżowego slangu ,na wybrany przez siebie temat.Proszę ,aby opowiadanie zawierało jakieś zabawne elementy.Jeżeli zobaczę dwa lub trzy zdania to zgłoszę spam :)
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Dominik, szedł wolno w stronę swojego domu. Afront, którego doświadczył ze strony Nicole, bardzo go zabolał. On próbował przecież zrobić coś wspaniałomyślnego, a ona co? Nie dość że zero wdzięczności, to w dodatku ma przerąbane u niej prawdopodobnie do końca życia. Ba, może gdy wakacje dobiegną końca Nicole nigdy więcej nie powróci tutaj, w te strony? Chwila. Moment. Pomyślmy. Właściwie o co ci tak naprawdę chodzi, kretynie?, zastanawiał się głęboko chłopak. Hmm... o przeżycie pięknej przygody, która pęknie jak mydlana bańka?
Zdecydowanie nie. A przy okazji, pomyślał także że, po cholerę zakładał się z Ulą. Zleci się na pewno cała nastoletnia część wsi, znając jej zdolności wysławiania się. Przekręcił kluczem w zamku, i nacisnął mosiężną klamkę od drzwi. Dom. Cisza i spokój. Nareszcie. Wszedł do swojego pokoju. Na krześle zwisały bezładnie różne części garderoby – zaczynając od brudnych skarpetek, a kończąc na czarnych obcisłych dżinsach. Po podłodze walały się stare czy nowe czasopisma, płyty, resztki wyschniętej pizzy leżącej na kawałku tektury, kilka książek, a na koniec gwóźdź programu – wielka plama po coli na puszystym dywaniku. Łóżko – przynajmniej przypominające ten mebel – stało w rogu pokoju, i reprezentowało się tragicznie – Dominik dawno zapomniał chyba zmienić pościeli, bo ta stara, zawierała wszystkie kolory tęczy, jakie było się w stanie naliczyć. Oczywiście pomijając masę pogniecionych pobrudzonych w tajemniczych okolicznościach ubrań. Jedynie na biuru panował nienaganny porządek – zeszyt do nut i starannie zatemperowany ołówek dobrze znały swoje stałe miejsce.
Jedynym słowem – bezgraniczny mess, pomijając biurko. Pozostałe przedmioty były pokryte grubą warstwą kurzu.
Czuł się samotnie w tych 185 metrach kwadratowych luksusów. Potrzebował kogoś bliskiego, kogoś kto zrozumie go w 3 słowach. A dziewczyna? Ze swoim wyglądem i osobowością, może mieć każdą.
Skrzywił się lekko na to stwierdzenie. Samolub. Skąd ta pewność?
Nicole... znowu o niej pomyślał.
Dość! - krzyknął poirytowany, powracającą ciągle myślą. - Koniec, zaczynam działać...
Tequila zwabiona krzykiem właściciela, przyleciała i rzuciła się na chłopaka. Dominik, zdążył się jedynie złapać szybko oparcia krzesła, aby nie upaść na podłogę.
Oszalałaś?! - skarcił psa. - Mogłem rozbić sobie nieźle głowę!
A widząc skulony ogon i wyraz przeprosin w mądrych oczach, zmiękł.
Oj, przepraszam – pogłaskał jej miękką sierść. - Miałem ciężki dzień, mała. Wybacz. Podaj łapę.
Konflikt został zażegnany. Pestka usadowiła się na ramieniu chłopaka, a Mruczek łasił się on jego nogi i radośnie mruczał.
Oczywiście chodzi wam o żarcie, co głodomory? - spytał zebranych przy lodówce.
Osobiście zamawiam sobie gorącego psa – oświadczyła papuga.
To znaczy?!
Głuptasie, nie chodzi mi o tego pchlarza w panierce, tylko o...
A, hot-doga, tak?
Wiesz, niektóre wyrazy lepiej pozostaw w tłumaczeniu angielskim, bo w polskim trochę dziwnie to brzmi...
Zapamiętam – obiecała Pestka. - A teraz czas na słowa ,, podano do stołu”, mam rację? Enjoy your meal!
Ogółem – znał czasy teraźniejsze, przeszłe i prawie wszystkie przyszłe. Wykształcony nastolatek – człowiek bezcenny.
Niespodziewanie rozległ się dzwonek u drzwi. Chłopak przeklinając okropny dźwięk, podszedł do drzwi i spojrzał przez wizjera. Adam! Szlag by trafił tego zdziecinniałego rozpieszczonego idiotę!
Co tu robisz? - syknął, nie ukrywając swojego niezadowolenia nagłą wizytą kuzyna.
Wpadłem w odwiedziny. Cieszysz się? - odrzekł z lekka urażony takim chłodnym powitaniem Adam.
Oczywiście. Dlaczego nie raczyłeś nawet zadzwonić do mnie i uprzedzić?
Przecież znasz mnie – oświadczył beztrosko. - Kocham sprawiać ludziom przyjemność... Szczególnie najdroższej rodzinie.
Przestań słodzić, zaraz puszczę pawia. A pierwszym celem będziesz ty. Właź, skoro już jesteś.
Adam szybko skorzystał z przywilejów bycia gościem. Zbyt szybko.
Do domu Dominika przyszedł na początku jakiś chłopak, którego znał jedynie z widzenia, potem wysoka dziewczyna, następnie... W sumie sześcioro ludzi.
Urządzasz sobie, bez mojego pozwolenia imprezy?! - wyładował swoją złość, gdy obaj znaleźli się w sypialni rodziców.
Oj, od razu imprezy! - zaprzeczył Adam. - Chciałem jedynie żebyś się rozluźnił...
Nie organizuj mi życia! A poza tym z kim tak właściwie?! Z około 5 lat starszymi kobietami?!
Wyluzuj...
Zbieraj swoje rzeczy i leć z powrotem do USA! Inaczej kopnę cię w tyłek i sam tam polecisz!
Dominik dopiero teraz spostrzegł rozmiary swojego błędu. Adam i Zac, to jedna postać, jednakże w dwóch krajach są to dwie osoby!
He-he... - zaczął robiąc słodki wyraz twarzy. - Tak mi się powiedziało... Czytam dużo książek to one działają mi tak na wyobraźnie.
Przystopuj z tą wiedzą, dobrze ci radzę.
Do pokoju wszedł nagle jeden z kompanów Adama.
Stary, chodź, no dalej, czekamy!
Idę. A ty razem ze mną – pociągnął kuzyna za rękaw bluzki, i zawlókł do salonu, który nie pozostał w swoim pierwotnym stanie...
Co wyście narobili, do cholery?! - ryknął wściekły. - Wynocha!!! Nie, najpierw posprzątacie ten cały syf!
Niektóre rzeczy dzieją się zupełnie nieoczekiwanie.
I rzeczywiście.
Zamaszystym krokiem do domu wkroczyła najpierw mama, a za nią tata.
Aaa!!! - krzyknęła przerażona widokiem, jakie zobaczyły jej oczy. - Co tu się stało, Dominik natychmiast mi to wyjaśnij!
O Jezu, to już mam przerąbane – jęknął zrozpaczony Dominik. - Dzień dobry, mamusiu.
Dominik!!! - ryknął desperacko tata, oczekując jakiegokolwiek wyjaśnienia owego zajścia.
Witam, drogą ciocię i wujka – rzekł uprzejmie Adam. - Co słychać?
Wyjaśnij, to, lepiej ci radzę – syknął Dominik do kuzyna.
A niby z jakiej okazji?
Świetnie znasz odpowiedź.
Adam, aktor od siedmiu boleści, choć przekonujący, zaczął poważnym głosem:
Chciałbym wyjaśnić w wyniku czego, dom wygląda... jak obecnie. Wasz syn po prostu się nudził. Kiedy przyjechałem, nie wspominając już jak mnie oschle potraktował, wszedłem w środek dzikiej imprezy. Próbowałem w jakiś sposób wpłynąć na niego, lecz... nie przynosiło to żadnego efektu. A na dodatek znalazłem jeszcze to – tu wyciągnął z kieszeni swych obszarpanych spodni paczkę papierosów smakowych.
No, proszę, czego ja się dowiaduję na twój temat – powiedziała nie wróżącym nic dobrego głosem mama. - Słucham?!
Chłopak uparcie milczał. Musiał się przyznać, innego wyjścia nie przewidywał. Inaczej pogorszy sytuację. A Adam ostatnia świnia, zmienił zupełnie tok wydarzeń na swoją korzyść. Zemsta rzecz bezcenna, a Dominik miał ochotę skosztować jej smaku.
To ja – odparł nadal wiercąc oczami dziurę z podłodze. - To ja zorganizowałem tę prywatkę...
Ma kłamać przez niewinność? Dobra, niech będzie miał chociaż z tego trochę rozrywki przed cierpieniem.
Postawiłem regulator na maksa. Po kilku chwilach sąsiedzi zaczęli walić do drzwi, i wdarli się do środka. Zagrozili, że jeśli nie ściszę tego rżenia, tak to właśnie określili, wezwą policję. Zupełnie ignorując tych starych dziadów, no miałem ich w...
Synu!!!... - krzyknęli przerażeni rodzice.
… głębokim pożałowaniu, to miałem na myśli. - skłamał. - I rzeczywiście. Po półtorej godziny walenie znów się powtórzyło. Powiedziałem, żeby sp...
Dominik, na litość boską, ugryź się w język!
… spadali, oczywiście. Żyję w wolnym kraju, i mogę robić wszystko. A jak chcą zobaczyć 3 światy, polecam Afrykę. Przypomniałem im również uprzejmie, że komuna się skończyła, a oni powinni raczej uganiać się za przestępcami, niż za porządnymi nastolatkami. Otworzyłem im drzwi, bo gardło zaczynało mnie boleć od tego darcia się. Weszli... Spytali się, gdzie jesteście. Odpowiedziałem, że wrócicie za parę dni, odpoczywacie w hotelu 5 gwiazdkowym w Kalifornii. A ja, Dominik Bartek Stachowiak, zostałem aby pilnować przybytku. Uwierzyli. Szczególnie naiwni gliniarze. Odeszli, a ja ich poczęstowałem butelką żołądkowej...
Dominik!!! - mama była bliska załamania nerwowego. - Co ty... ach!!! Zakaz na wszystko!!! Od góry do dołu!!! Kiedy ty się tak nauczyłeś łgać?! Nie poznaję cię!
A wspominałem, że jestem lekko nietrzeźwy? - spytał, do końca rozładowując nerwy wszystkich. - Alkohol jest super, polecam! A pety! Ha!!! - ryknął szczęśliwy, chcą zaprezentować swój aktualny nastrój.
Synu, musimy chyba pogadać – szepnął tata. - Poważnie.
A przy browarach? To spoko – Dominik dopiero w tym momencie, zdał sobie sprawę, że przesadził. Nie popłaca kłamać. Zdecydowanie.
Leczy było zbyt późno, aby cofnąć cokolwiek.