Co o tym myślicie? Jakie macie zdanie na ten temat? Na czym polega istota prawdziwej przyjaźni według lisa? Czym dla mnie jest przyjaźń? Wnioski na podstawie książki Antoniego de Sainta - Exupery'ego pt. ,,Mały Książę". Istota prawdziwej przyjażni według lisa obejmowała cztery pojęcia :,,oswojenie", ,,stworzenie więzi", ,,rytułała lub ceremonia", oraz ( złotej myśli lub cytatu, nie potrafię sprecyzować do końca nazwy) ,,jedyny na świecie"... Poznając nową osobę, jest ona nam zupełnie obca i przypomina 100 tysiecy innych ludzi, z którymi stykamy sie na codzień w zwyczajnych sytuacjach. Takiego człowieka należy oswoić, czyli stworzyć więzy.Innymi słowy, dowiedzieć się o jego zainteresowaniach, poznawać zawiłe ścieżki i ślepe uliczki osobowiści, szukać jego plusów oraz minusów, a przede wszystkim - wypracować wspólny język. Trzecim krokiem zmierzajacym do zawarcia przyjażni jest odprawianie rytułału lub ceremioni - należy wtedy spotykać się z naszym przyszłym przyjecielem oraz korzystać ze wszelkich istniejących sposobów umożliwiających komunikację z nim. Ostatecznie, ów człowiek staje się dla nas jedyny na świecie, a my możemy powiedzieć z uśmiechem na twarzy : ,,Hej, ludzie, patrzcie! zyskałem właśnie najcenniejszy skarb - prawdziwego przyjaciela." Przyjażń stanowi dla mnie najcenniejszy, a zarazem kruchy i delikatny skarb, który mogę w każdym momencie przegrać, i to o wiele więcej niż grajac w pokera w kasynie. Potrafię pielęgnować ją, aby była coraz doskonalsza nawet w najmniejszych detalach, pozornie nieistotnych, ale jednak będący ich nieodłączną cześcią. Cieszę się, gdy na co dzień mogę zobaczyć moją przyjaciółkę, owoc pracy własnej i jej - oswojenia, czyli inaczej stworzenia więzi. Przyjźń została podzielona zupełnie bez mojej wiedzy czy podpisu po zgodą, na dni szare jakby je ,,Wizir", nigdy nie dosięgnął,i kolorowe niczym barwny motyl, który w każdej chwili może odfrunać,i nigdy nie powrócić. Nie wyobrażam sobie świata pozbawionego przyjaźni, ludzi ciepłych, umiejących poradzić sobie z samotnością i otaczajacym nas złem wszelkiego rodzaju. Dopóki mam to co najważniejsze, nie przejmuje sie jutrem. Wiem, że zawsze jest ktoś na pozór zwyczajny, ale jednak unikalny i jedyny.
Answer
Proszę o szczerą ocene.Krytyka mile widziania.Gdy znalazłam, się w mojej świątyni pokoju, rzuciłam beztrosko plecakiem w kąt pokoju. Włączyłam komputer, co było rutynową czynnością wykonywaną przeze mnie w piątkowe upragnione popołudnia. Zalogowałam się na naszej-klasie, portalu społecznościowym na którym, dzięki internautom jej autorzy zarabiali miliony. Dziwnie skonstruowany jest ten świat... Z zamyślań wyrwał mnie bezceremonialnie młodszy o rok brat, przez którego nie raz wpadałam w kłopoty. Siema, frajerze – powitał mnie swoją standardową wejściówką. - Zrób mi matmę, a przy okazji możesz też chemię, ja lecę z kumplami i Olką na miasto. W razie jakby rodzice pytali się gdzie jestem zakuwam do strasznie trudnego sprawdzianu z hiszpańskiego. Aha, i nic ci nie wiadomo na temat kolejnej pały z geografii, jasne?Oczywiście, kretynie. Ale za takie przysługi się płaci. Jesteśmy rodziną, a nie bankiem. Jakoś rzadko się do tego stosujesz. Dobra, ile chcesz? Chcę żebyś przestał zadawać się z chłopakami z trzeciej licealnej. Czemu? Znam ich lepiej niż myślisz. A i masz zerwać z paleniem. To świństwo.Wymagasz za dużo. Poza tym, nie ćpam. Widziałaś chociaż jak to robię? No pewnie. Zawsze idziecie za kotłownię.Piotrowi jakoś zrzedła mina, gdy dowiedział się że go widziałam. To prawda – okazyjne prawie co przerwę śledziłam go. Po czym to zauważyłam? Po zapachu. Petów i axe'a, chociaż to drugie zupełnie likwidowało pierwsze. Noo... - głos lekko mu się załamał. - Tylko parę razy... Akurat! Palisz codziennie! Wpadłeś już w nałóg, a z niego synek się tak szybko nie uwolnisz... Mówisz, jakby miał być zaraz koniec świata. Spadaj , idioto. Troszczę się jedynie o ciebie. Niepotrzebnie, sam potrafię sobie dać nieźle radę. Właśnie widzę. O, a jak tam wuef? Będzie celujący na półrocze? A przejdziesz w ogóle do następnej klasy? Ujdzie. Nie rozumiem cię, jak można mieć słabą tróję z niego...W mojej rodzinie przyjęła się taka gadka – wspólnie z Piotrem odziedziczyliśmy urodę i osobowości po rodzicach. Natomiast ja po mamie intelekt,a braciszek sprawność fizyczną. I to doskonałą. Czasami nawet z przyjemnością zamieniła się tymi zdolnościami... Ktoś dzwoni – ucięłam w tym momencie tą bezsensowną rozmowę. Do czystego salonu wpakowali się znajomi brata. Z grzeczności poszłam się przywitać. Chłopacy wiedzieli z trzeciej wiedzieli że mam chłopaka, ale mimo tego tak dali mi po buziaku. W usta... Mój braciszek widząc to skrzywił się, a jednemu zapowiedział: Odwal się od niej, jasne? Czy ja coś złego robię? - spytał niewinnie Adam. Znałam go. Jedynie z widzenia, imienia oraz opinii społecznej. Nie zgrywaj głupszego niż jesteś – uśmiechnął się łobuzersko Piotr. On również nie był grzeczniejszy od tamtych. W porządku, wyluzuj. Idziesz z nami, Blanka? Będzie ekstra, sama się przekonasz. Z całego serca współczułam biednej Oli, jednak ona wyglądała na przyzwyczajoną do takich typu rzeczy. Potowarzyszyłabym jej, jednak coś mnie powstrzymywało... A co tam, ostatecznie i tak rodzice wrócą późno, Paweł o niczym się nie dowie, a nazajutrz wszyscy zapomną o całej sprawie. Niech będzie, tylko dajcie mi jeszcze chwilę. Olka udała się ze mną do pokoju, w sprawie ubioru czy... makijażu. Spojrzałam na nią zaskoczona. Nigdy dotąd tego nie robiłam. Oj, spokojnie taki mały, jedynie, nawet go nie zauważysz... Przekonałaś mnie, do dzieła. Dziewczyna powędrowała po kosmetyki, a ja miałam chwilę do namysłu. Co mi właściwie odbiło? Przecież ja nigdy w podobny sposób się nie zachowywałam... Przypomniały mi się słowa świętej pamięci dziadka – ponoć charakter zmienia się co siedem lat... Wykonałam drobne obliczenia. Trzy razy razy dwa... czternaście. Mam obecnie szesnaście. Ee, to jeszcze nie teraz, brakuje 36 miesięcy... Nie minęło 5 minut, a Aleksandrze udało zrobić się, mnie na bóstwo. Przynajmniej doprowadziła moje niesforne włosy do ładu. Wystylizowana przyszłam pokazać się znajomym.Wow, śliczna jesteś – Adam gapił się na mnie z zachwytem wymalowanym na jego twarzy. I chociaż nie powiedziałam mu tego, on także był ładny... Zastanowiłam się, czy Paweł postąpiłby tak jak jego dziewczyna... Nie, za bardzo zależy mu na mnie... A ja? Nie mam za grosz sumienia. Jednak było za późno na odwrót. Początkowo trzymałam się brata, jednak dałam mu spokój. Szłam trochę za nimi. Niespodziewanie ktoś wziął mnie za rękę. Zabiję, palanta, pomyślałam wściekła. Nie, to Adam. Oszczędzę go. Wiesz... - postawiłam sprawę jasno. - Takie gesty zachowaj dla innych... Wyluzuj. Przecież nic się nie dzieje. Kiedyś zrobisz sobie krzywdę z tą twoją podejrzliwością, Blanka. Dziękuję za troskę, synek, ale właściwie potrafię dać sobie radę sama. To jedynie rada. Nie próbuję odbić cię Pawłowi. W końcu to mój przyjaciel,a po takim czymś... Szkoda... naszej znajomości... Więc, odpuść sobie troszkę. Wiesz, zrób se piętnaście, Adam! Chłopak zaskoczony tym zwrotem, spojrzał na mnie zdziwiony. Jednakże nadal nie odstępował mnie. Towarzyszył mi aż do... swojego bloku. Ee, mleko? - zaskoczona, próbowałam znaleźć przyczynę, dla której się tam przyszliśmy. A po co niby potrzebny ci był makijaż? I inne ciuchy? - Olka zawsze rozbrajała mnie swoją szczerością. Naturalnie na imprezę – w duchu modliłam się, abym spudłowała odpowiedź. Brawo! - mój braciszek pogratulował mi przytomności umysłu, a ja klęłam swoją bezdenną głupotę. - Nareszcie załapałaś, w jakim celu się tu zebraliśmy. Nasz kochany kolega Adam obchodzi dziś osiemnastkę. Dziękuję ci za opóźnione informacje – jęknęłam pokonana. Stało się. Gdy stanęliśmy przed masywnymi drewnianymi drzwiami, za którym działy się... hm... różne rzeczy, chciałam wiać jak najdalej od miasta stołecznego Poznania, w ogóle poza granice Wszechświata... Wszechświat znajdował się na liście pojęć niedostępnych dla siedemnastolatki, czyli mnie. O, przeliczyłam się. W obszernym i bogato wyposażonym mieszkaniu solenizanta był dość spokojnie. Dopóki, nie zleciała się pozostała WIĘKSZOŚĆ klasy maturalnej. Starałam się zachować przynajmniej pozory osoby opanowanej, chociaż muszę przyznać wychodziło mi to tragicznie. Ktoś zrobił na maksa muzykę, przy której miauczące przeraźliwie koty, otrzymałby Nagrodę Nobla. Po cichu o takim ważnym wyróżnieniu marzyłam. I dream about... Od godziny próbuję dowiedzieć się, czy chcesz coś do picia! - lekko poirytowany Adam stał naprzeciwko mnie, wysoki przystojny... INNY. Nie, dzięki – odmówiłam uprzejmie. Chodź, zatańczymy, proszę. Mam dwie lewe nogi. Bóg oszczędził mi sprawności fizycznej. Oj, daj spokój. Na pewno potrafisz. Rozumiesz, gdy ktoś się tobie sprzeciwia? Jego oczy błyszczały... od gniewu. Ślicznie wyglądał, gdy się złościł. Owszem – odparł wymijająco, miał dość, czułam to. - A złożysz mi chociaż życzenia? Oczywiście. Więc wszystkiego najlepszego, i szczęścia z życiu. Ostatnie strasznie jest potrzebne.Dzięki. Między nami zapanowała cisza. Ani, ja ani on szczególnie nie mielibyśmy sobie nic do zakomunikowania. Napięcie przybierało na sile, z każdą sekundą czuło się je mocniej. Wybacz, zrobiło się dość późno – postanowiłam jako pierwsza dobroduszna, wycofać się. Zostań – szepnął cicho. - Proszę. W tym ,, proszę”, zawarł swoją całą melancholię, której doświadczył , słysząc że opuszczam go. Opuszczam?... To raczej zbyt wielkie słowo... Przykro mi – próbowałam być delikatna, za wszelką cenę nie dopuścić aby go zranić moją odmową. Wspominałam, że stanowczość nie należy do mojego zestawu cech? Dobrze. Rozumiem. Niespodziewanie, ktoś zaczął ostro walić w drzwi. Spodziewałam się, że będzie to jakiś spóźnialski. Moje przypuszczenia okazały się jednak błędne, a jakże dalekie od prawdy. Usłyszałam jeden, jedyny wyraz, i już wiedziałam że będziemy płacić za kłamstwa - ,, Tu POLICJA, czy rodzice są w domu”? Kurczę. Czego się głupio pytasz? Zawsze jedna z dwóch opcji – albo starzy, albo impreza. Po co więc to pytanie?
Answer
Oceńcie, to prosze...szczerze..Zerknęłam z poważnymi obawami na opakowanie z parówkami. Termin ważności głosił spożyć do 25.02, a dzisiaj był już 28. Jeszcze ketchup, i właściwie można zacząć jeść. Zrobiłam pierwszy kęs, po czym paćka wylądowała na talerzu. Ohyda. To ja wolę po głodować trochę niż trafić na płukanie żołądka. Od momentu, gdy dowiedziałam się że do naszej familii ma dołączyć nowy członek, zmartwiłam się gdzie zamieszka. Właściwie, to zacznę historię od początku, bo tak idiotycznie mówić od końca...Ciocia Konstancja lat 41, wujek 43. Totalna paranoja, totalnie pokręcony pomysł, totalny zamęt w domu. Powód – adopcja niezwykłego sześciolatka, który na wejście wita się jeszcze gorzej niż Piotr. Trzeba przyznać, gościu to ma potencjał – kiedy był u nas na próbę podczas weekendu, w niedzielę jak zawsze, poszliśmy do kościoła. Już na starcie zwrócił powszechną uwagę wszystkich – ale pod koniec mszy z pewnością stał się bardziej popularny niż gwiazdy show biznesu, a zatwierdził to następującymi słowami - ,, Mamo! Czemu ksiądz nie może powiedzieć wreszcie ,, Idźcie ofiary do domu”? Ksiądz o mało nie zleciał z ambony, kościelny ukazał brak jedynek, a jakaś poruszona pani za mną szepnęła ,, Dziecko z pewnością będzie ateistą lub terrorystą!”.Olewam zazwyczaj podobne pogróżki nawiedzonych babek, jednak ta strasznie pasowała mi do dalszego rozwoju małolata.Teraz, gapiłam się z ubolewaniem i niesmakiem na zimną przeterminowaną kiełbaskę, usmarowaną w ketchupie. Do kuchni zajrzała przelotnie mama, która prawdopodobnie wróciła przed chwilą z wywiadówki.Siadaj – rzekła, parząc herbatę. - Musisz się pewnie iść uczyć, hm?Coś w tym stylu. Skąd to nagłe zainteresowanie?Zaraziła mnie nim twoja wychowawczyni oraz pozostali nauczyciele. Co to ma znaczyć? - podsunęła mi pod nos kartkę z ocenami. O, kurczaczki...No, średnia wynosiła ledwie cztery zero. Do paska sporo brakuje...Znudziło mi się ciągłe siedzenie po nos w książkach i bycie grzeczną dziewczynką – odpowiedziałam szczerze, wiedząc że na taki bunt może być jedna reakcja.To co teraz? Alkohol, imprezy do białego rana, a potem zawód sprzątaczki?Wyobrażałam to sobie nieco inaczej, ale w połowie się pokrywa. Mamo, byłaś kiedyś nawiedzoną babką wmawiającą wszystkim ,, przepowiem ci twoją przyszłość za jedyne 100 złotych z VAT”?Nie, Blanka. Szoruj na górę, i natychmiast bierz się do nauki. Drugi raz nie powtórzę.Sorry, ja się stąd zmywam. Imprezka była spoko, ale dopóki nie powiedzieli o braku towaru. To... hm, cześć.Zostaniesz tutaj.Smacznego – wskazałam na nieapetyczną parówkę. - Za zatrucie pokarmowe lub inne powikłania nie odpowiadam, proszę zwrócić się do lekarza rodzinnego lub do psychologa – dygnęłam uprzejmie, wciągnęłam szybko kurtkę, trampki w kratę, i powiedziałam z pełną powagą – już byście zainwestowali w polską kiełbasę, a nie w ruskie... - urwałam, widząc miażdżące spojrzenie matki.Początkowo szlajałam się tam gdzie mnie nogi poniosły, w ogólnie nie obierając sobie jakiegoś celu. Po namyśle uznałam, że wstąpię do sklepu rzekomego napadniętego przez mojego brata, a do całej historii nabierałam większego przekonania. Obejrzałam z zastanowieniem szklaną taflę witryny, a za nią wystawione sprzęty – miksery, mikrofale, radia. Dziwnie to ktoś uporządkował, zupełnie do siebie nie pasowały. Odechciało mi się wchodzić, przeszłam więc parę przecznic, po czym skręciłam w lewo, a potem pokierowałam się na północny-wschód. O, Polana Zakochanych, moje ulubione miejsce. Ja cię! Tam ktoś siedzi!Podeszłam bezszelestnie parę kroków bliżej, chowając się za najbliższym drzewem. Jakiś chłopak siedział na zaimprowizowanej ławce, chowając twarz w dłoniach. Wyglądał dziwnie znajomo. A kiedy spojrzał na mnie, miałam stuprocentową pewność.Po co tu przylazłeś za mną?! - warknęłam wściekła, widząc znów jego kretyński uśmiech na gębie.Po nic – odparł wstając. - Zbieg okoliczności.Akurat! Dupek!Hej, hej, wyluzuj. Jesteś taka ładna, a tak odstraszasz ludzi swoim charakterem.Zrobiłeś ze mnie idiotkę, a teraz jeszcze uważasz że jestem ładna? Co zrobiłeś z tamtym Wawrzyniakiem? Zeżarłeś go czy jak?Jego uśmiech był już raczej pobłażliwy niż drwiący. Mogłam nieco zmniejszyć ostrożność.Nie – przyjrzał mi się dokładnie. Stałam, głupio patrząc się na moje brudne trampki. - To o co poszło między nami?No po prostu... Wystarczy, jeśli powiesz sakramentalne ,, przepraszam”.Skąd, wiesz że zgadzam się męczyć się z tobą do końca życia? - zbliżył swoją twarz do mojej tak, że mogłam się jej przyjrzeć uważniej – słodkie brązowe oczy, lekki zez dodający słodyczy, tu i ówdzie natrętny trądzik, jednak praktycznie niewidoczny, mały nos. Czekoladek? Cukiereczek? Miętówek? Ee, zwyczajnie Antek!Dziewczyny miały rację – takiego efektu spojrzenia nie daje nawet najlepsza maskara. Dotknął delikatnie moich włosów – a potem musnął ustami mój policzek – Czy taka forma przeprosin ci odpowiada? - mruknął czule. Jezu, co on na siebie wylał? To jest za bardzo...Antek – szepnęłam, uwalniając się od jego czaru. - Wystarczyło sorry. Poza tym... ja mam chłopaka, a to co teraz robiliśmy lekko podbiega pod zdradę.Zapomniał o tobie – rzekł swobodnie, powracając do rutynowego podejścia do wszystkiego. - Nam wystarczy parę miesięcy, nawet dni. Pewnie ładny ryj, pielgrzymki kupli, powszechna sympatia, co?Ee. Tak – odpowiedziałam z ociąganiem.No widzisz. Sprawa jest cholernie prosta – albo zerwie, co jest pewne, lub będzie czekał na powrót księżniczki...Kłamiesz! Przestań! On nigdy... - zaczęłam dławićsię płaczem, bo przypomniałam sobie że Paweł jakby zupełnie nie miał komórki.Czyli przyznajesz rację? - spytał wyzywająco, patrząc na mnie dziko, trochę z przestrachem, jakby odreagowując na moją bezsilność.Czułam jak ciężar jego słów dosłownie przygniata mnie do powierzchni ziemi. A on, zamiast przestań ranić, to jeszcze dodatkowo przypomina chwile, wspomnienia wiążące się z Pawłem.Trzeba wierzyć – prawie wrzasnęłam, próbując wyczytać uczucia wymalowane na twarzy Antka. On jednak zamknął księgę, odłożył ją na półkę, i puścił audiobooka:Podziwiam cię, ale jak tak dalej będziesz oczekiwała wielkiego spotkania, to cię szlag trafi kiedyś. Cześć, Blanka – rzucił ot tak, a ja zdążyłam zobaczyć jedynie jego wykonany po mistrzowsku bieg z przeszkodami.
Answer

Life Enjoy

" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "

Get in touch

Social

© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.