Proszę o szczerą ocene.Krytyka mile widziania.
Gdy znalazłam, się w mojej świątyni pokoju, rzuciłam beztrosko plecakiem w kąt pokoju. Włączyłam komputer, co było rutynową czynnością wykonywaną przeze mnie w piątkowe upragnione popołudnia. Zalogowałam się na naszej-klasie, portalu społecznościowym na którym, dzięki internautom jej autorzy zarabiali miliony. Dziwnie skonstruowany jest ten świat... Z zamyślań wyrwał mnie bezceremonialnie młodszy o rok brat, przez którego nie raz wpadałam w kłopoty.
Siema, frajerze – powitał mnie swoją standardową wejściówką. - Zrób mi matmę, a przy okazji możesz też chemię, ja lecę z kumplami i Olką na miasto. W razie jakby rodzice pytali się gdzie jestem zakuwam do strasznie trudnego sprawdzianu z hiszpańskiego. Aha, i nic ci nie wiadomo na temat kolejnej pały z geografii, jasne?
Oczywiście, kretynie. Ale za takie przysługi się płaci.
Jesteśmy rodziną, a nie bankiem.
Jakoś rzadko się do tego stosujesz.
Dobra, ile chcesz?
Chcę żebyś przestał zadawać się z chłopakami z trzeciej licealnej.
Czemu?
Znam ich lepiej niż myślisz. A i masz zerwać z paleniem. To świństwo.
Wymagasz za dużo. Poza tym, nie ćpam. Widziałaś chociaż jak to robię?
No pewnie. Zawsze idziecie za kotłownię.
Piotrowi jakoś zrzedła mina, gdy dowiedział się że go widziałam. To prawda – okazyjne prawie co przerwę śledziłam go. Po czym to zauważyłam? Po zapachu. Petów i axe'a, chociaż to drugie zupełnie likwidowało pierwsze.
Noo... - głos lekko mu się załamał. - Tylko parę razy...
Akurat! Palisz codziennie! Wpadłeś już w nałóg, a z niego synek się tak szybko nie uwolnisz...
Mówisz, jakby miał być zaraz koniec świata.
Spadaj , idioto. Troszczę się jedynie o ciebie.
Niepotrzebnie, sam potrafię sobie dać nieźle radę.
Właśnie widzę. O, a jak tam wuef? Będzie celujący na półrocze? A przejdziesz w ogóle do następnej klasy?
Ujdzie. Nie rozumiem cię, jak można mieć słabą tróję z niego...
W mojej rodzinie przyjęła się taka gadka – wspólnie z Piotrem odziedziczyliśmy urodę i osobowości po rodzicach. Natomiast ja po mamie intelekt,a braciszek sprawność fizyczną. I to doskonałą. Czasami nawet z przyjemnością zamieniła się tymi zdolnościami...
Ktoś dzwoni – ucięłam w tym momencie tą bezsensowną rozmowę.
Do czystego salonu wpakowali się znajomi brata. Z grzeczności poszłam się przywitać. Chłopacy wiedzieli z trzeciej wiedzieli że mam chłopaka, ale mimo tego tak dali mi po buziaku. W usta... Mój braciszek widząc to skrzywił się, a jednemu zapowiedział:
Odwal się od niej, jasne?
Czy ja coś złego robię? - spytał niewinnie Adam. Znałam go. Jedynie z widzenia, imienia oraz opinii społecznej.
Nie zgrywaj głupszego niż jesteś – uśmiechnął się łobuzersko Piotr. On również nie był grzeczniejszy od tamtych.
W porządku, wyluzuj. Idziesz z nami, Blanka? Będzie ekstra, sama się przekonasz.
Z całego serca współczułam biednej Oli, jednak ona wyglądała na przyzwyczajoną do takich typu rzeczy. Potowarzyszyłabym jej, jednak coś mnie powstrzymywało... A co tam, ostatecznie i tak rodzice wrócą późno, Paweł o niczym się nie dowie, a nazajutrz wszyscy zapomną o całej sprawie.
Niech będzie, tylko dajcie mi jeszcze chwilę.
Olka udała się ze mną do pokoju, w sprawie ubioru czy... makijażu. Spojrzałam na nią zaskoczona. Nigdy dotąd tego nie robiłam.
Oj, spokojnie taki mały, jedynie, nawet go nie zauważysz...
Przekonałaś mnie, do dzieła.
Dziewczyna powędrowała po kosmetyki, a ja miałam chwilę do namysłu. Co mi właściwie odbiło? Przecież ja nigdy w podobny sposób się nie zachowywałam... Przypomniały mi się słowa świętej pamięci dziadka – ponoć charakter zmienia się co siedem lat... Wykonałam drobne obliczenia. Trzy razy razy dwa... czternaście. Mam obecnie szesnaście. Ee, to jeszcze nie teraz, brakuje 36 miesięcy...
Nie minęło 5 minut, a Aleksandrze udało zrobić się, mnie na bóstwo. Przynajmniej doprowadziła moje niesforne włosy do ładu. Wystylizowana przyszłam pokazać się znajomym.
Wow, śliczna jesteś – Adam gapił się na mnie z zachwytem wymalowanym na jego twarzy. I chociaż nie powiedziałam mu tego, on także był ładny... Zastanowiłam się, czy Paweł postąpiłby tak jak jego dziewczyna... Nie, za bardzo zależy mu na mnie... A ja? Nie mam za grosz sumienia. Jednak było za późno na odwrót.
Początkowo trzymałam się brata, jednak dałam mu spokój. Szłam trochę za nimi. Niespodziewanie ktoś wziął mnie za rękę. Zabiję, palanta, pomyślałam wściekła. Nie, to Adam. Oszczędzę go.
Wiesz... - postawiłam sprawę jasno. - Takie gesty zachowaj dla innych...
Wyluzuj. Przecież nic się nie dzieje. Kiedyś zrobisz sobie krzywdę z tą twoją podejrzliwością, Blanka.
Dziękuję za troskę, synek, ale właściwie potrafię dać sobie radę sama.
To jedynie rada. Nie próbuję odbić cię Pawłowi. W końcu to mój przyjaciel,a po takim czymś... Szkoda... naszej znajomości... Więc, odpuść sobie troszkę.
Wiesz, zrób se piętnaście, Adam!
Chłopak zaskoczony tym zwrotem, spojrzał na mnie zdziwiony. Jednakże nadal nie odstępował mnie. Towarzyszył mi aż do... swojego bloku.
Ee, mleko? - zaskoczona, próbowałam znaleźć przyczynę, dla której się tam przyszliśmy.
A po co niby potrzebny ci był makijaż? I inne ciuchy? - Olka zawsze rozbrajała mnie swoją szczerością.
Naturalnie na imprezę – w duchu modliłam się, abym spudłowała odpowiedź.
Brawo! - mój braciszek pogratulował mi przytomności umysłu, a ja klęłam swoją bezdenną głupotę. - Nareszcie załapałaś, w jakim celu się tu zebraliśmy. Nasz kochany kolega Adam obchodzi dziś osiemnastkę.
Dziękuję ci za opóźnione informacje – jęknęłam pokonana.
Stało się. Gdy stanęliśmy przed masywnymi drewnianymi drzwiami, za którym działy się... hm... różne rzeczy, chciałam wiać jak najdalej od miasta stołecznego Poznania, w ogóle poza granice Wszechświata... Wszechświat znajdował się na liście pojęć niedostępnych dla siedemnastolatki, czyli mnie. O, przeliczyłam się. W obszernym i bogato wyposażonym mieszkaniu solenizanta był dość spokojnie. Dopóki, nie zleciała się pozostała WIĘKSZOŚĆ klasy maturalnej. Starałam się zachować przynajmniej pozory osoby opanowanej, chociaż muszę przyznać wychodziło mi to tragicznie. Ktoś zrobił na maksa muzykę, przy której miauczące przeraźliwie koty, otrzymałby Nagrodę Nobla. Po cichu o takim ważnym wyróżnieniu marzyłam. I dream about...
Od godziny próbuję dowiedzieć się, czy chcesz coś do picia! - lekko poirytowany Adam stał naprzeciwko mnie, wysoki przystojny... INNY.
Nie, dzięki – odmówiłam uprzejmie.
Chodź, zatańczymy, proszę.
Mam dwie lewe nogi. Bóg oszczędził mi sprawności fizycznej.
Oj, daj spokój. Na pewno potrafisz.
Rozumiesz, gdy ktoś się tobie sprzeciwia?
Jego oczy błyszczały... od gniewu. Ślicznie wyglądał, gdy się złościł.
Owszem – odparł wymijająco, miał dość, czułam to. - A złożysz mi chociaż życzenia?
Oczywiście. Więc wszystkiego najlepszego, i szczęścia z życiu. Ostatnie strasznie jest potrzebne.
Dzięki.
Między nami zapanowała cisza. Ani, ja ani on szczególnie nie mielibyśmy sobie nic do zakomunikowania. Napięcie przybierało na sile, z każdą sekundą czuło się je mocniej.
Wybacz, zrobiło się dość późno – postanowiłam jako pierwsza dobroduszna, wycofać się.
Zostań – szepnął cicho. - Proszę.
W tym ,, proszę”, zawarł swoją całą melancholię, której doświadczył , słysząc że opuszczam go. Opuszczam?... To raczej zbyt wielkie słowo...
Przykro mi – próbowałam być delikatna, za wszelką cenę nie dopuścić aby go zranić moją odmową. Wspominałam, że stanowczość nie należy do mojego zestawu cech?
Dobrze. Rozumiem.
Niespodziewanie, ktoś zaczął ostro walić w drzwi. Spodziewałam się, że będzie to jakiś spóźnialski. Moje przypuszczenia okazały się jednak błędne, a jakże dalekie od prawdy. Usłyszałam jeden, jedyny wyraz, i już wiedziałam że będziemy płacić za kłamstwa - ,, Tu POLICJA, czy rodzice są w domu”?
Kurczę. Czego się głupio pytasz? Zawsze jedna z dwóch opcji – albo starzy, albo impreza. Po co więc to pytanie?
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Jeśli chodzi o mnie, naprawdę w porządku opowiadanie, ciekawie i łatwo się czyta. Popraw tylko w pierwszym zdaniu
"Gdy znalazłam, się w mojej świątyni pokoju, rzuciłam beztrosko plecakiem w kąt pokoju."
Postaraj się czymś zastąpić bo razi ;)
Chętnie dałabym Ci to czego chcesz czyli krytyki cha,cha.No ,ale naprawdę nie mam się do czego przyczepić.Jak tak już bardzo chcesz to musisz zwrócić uwagę na literówki.
Dla mnie" zwykła" rozmowa z bratem a także spotkanie towarzyskie było przezabawne,dowcipne.Poza tym, nie wiem czy celowo,uchwyciłaś problem używek wśród młodzieży, co jest myślę w tym momencie bardzo na czasie.
Naprawdę jak będzie za co to skrytykuje Cię na pewno,ale jeszcze nie tym razem:)