Czytanie ze zrozumieniem, daje naj. Proszę o krótkie, precyzyjne odpowiedzi do wszystkich pytań, na podstawie poniższego tekstu (na samym dole)1. Na podstawie fragmentu 1, wyjaśnij dlaczego król Irlandii wybrał Morholta na posła. 2. Przedstaw warunki, jakie stawia Morholt baronom króla Marka. (akapit 2) Omów reakcję Kornwalijczyków, zwróć uwagę na monologi wewnętrzne. 3. Odwołując się do wiedzy o etosie rycerskim określ, w jaki sposób Morholt motywuje rycerzy do przyjęcia bitwy. (fragment 2) 4.W akapitach 1 i 2 wskaż symbolikę liczb i wyjaśnij czemu ona służy. 5. Wskaż elementy obyczaju rycerskiego przedstawione w fragmencie 3. 6. Wyjaśnij, dlaczego Morholt i Tristan zwracają się do siebie "wasalu". Zacytuj inny fragment, jako argument na poparcie swej tezy. 7. Zinterpretuj, w świetle etosu rycerskiego, gest odepchnięcia łodzi przez Tristana. 8. Określ, w jaki sposób narrator buduje napięcie dramatyczne w akapicie 5. 9. Wyjaśnij sens średniowiecznej "mowy znaków" w zachowaniu Tristana wobec Irlandczyków i reakcje mieszkańców Tyntagielu wobec rycerza. 10. Scharakteryzuj Tristana jako średniowiecznego rycerza. Język polski Klasa 1 cz. 1 "Zrozumieć tekst - zrozumieć człowieka. Str 243 Tristan i Izolda.Gdyby ktoś nie miał książki, to podzieliłam tekst jak w książce na akapity i znajduje się poniżej:1.Otóż wiedzcie, iż mocą dawnych traktatów Irlandczycy mogli ściągnąć z Kornwalii jednego roku trzysta funtów miedzi, drugiego roku trzysta funtów czystego srebra, zasię trzeciego trzysta funtów złota. Ale kiedy przychodził czwarty rok, uwozili trzystu młodych chłopców i trzysta młodych dziewcząt w wieku piętnastu lat, wybieranych losem spośród rodzin Kornwalii. Owóż tego roku, jako posła swego zlecenia, król wyprawił do Tyntagielu olbrzymiego rycerza Morhołta, którego siostrę był zaślubił i którego nikt nie mógł zwyciężyć w bitwie. Tedy król Marek opieczętowanymi listy zwołał na dwór wszystkich baronów swej ziemi, aby zasięgnąć ich rady.2.W oznaczonym dniu, kiedy baronowie zgromadzili się w sklepionej sali pałacu, a król Marek zasiadł pod baldakinem, Morhołt przemówił tak: - Królu Marku, usłysz po raz ostatni zlecenie króla Irlandii, mego pana. Upomina się, abyś wreszcie zapłacił mu daninę, którą jesteś winien. Za to, że zbyt długo się ociągałeś, nakazuje, abyś wydał tego samego dnia trzystu młodych chłopców i trzysta młodych dziewcząt w wieku piętnastu lat, wybranych losem spośród rodzin Kornwalii. Statek mój, stojący na kotwicy w porcie Tyntagielu, zabierze ich, iżby byli naszymi niewolnikami. Wszelako - a wyłączam od tego jedynie ciebie, królu Marku, jako się godzi - jeśli który z twoich baronów chce dowieść w bitwie, że król Irlandii ściąga tę daninę wbrew prawu, przyjmuję wyzwanie. Który z was, panowie kornwalijscy, chce walczyć za swobodę tego kraju? Baronowie spoglądali na siebie ukradkiem, po czym opuścili głowy. Ten i ów mówił sobie: "Widzisz, nieszczęśniku, postawę Morhołta z Irlandii: mocniejszy jest niż czterech silnych ludzi. Popatrz na jego miecz: nie wiesz, iż czarami swymi strącił on głowy najśmielszych szermierzy od czasu, jak król Irlandii śle przez tego olbrzyma swe wyzwania w ziemie lenne? Nędzarzu, chceszże szukać śmierci? I na cóż kusić Boga?" Drugi myślał: "Żali wychowałem was, drodzy synkowie, do służby i niewoli, a was, drogie córuchny, do nierządu? Ale śmierć moja nie ocaliłaby was." I milczeli. Morhołt rzekł jeszcze: - Który z was, panowie kornwalijscy, chce przyjąć wyzwanie? Ofiaruję mu piękną bitwę. Od dziś za trzy dni przybijemy na barkach do Wyspy Świętego Samsona, wprost naprzeciw Tyntagielu. Tam rycerz wasz i ja będziemy walczyć w pojedynkę, chwała zaś, iż pokusił się o bitwę, spłynie na całe jego krewieństwo. Milczeli wszyscy. Morhołt zaś podobny był białozorowi wpuszczonemu do klatki z drobnym ptactwem: skoro go ujrzą, wszystkie niemieją. Morhołt przemówił po raz trzeci: - A więc, zacni panowie z Kornwalii, skoro ten pomysł zda się wam najszlachetniejszy, ciągnijcie swoje dzieci losem, a ja je zabiorę. Ale nie sądziłem, iżby w tym kraju mieszkali sami niewolnicy.3.Wówczas Tristan ukląkł u nóg króla i rzekł: - Królu i panie, jeśli łaska twoja użyczyć mi zezwolenia, wydam mu bitwę. Próżno król Marek chciał go odmówić. Był tak młodym rycerzem, na co zdało mu się męstwo? Ale Tristan dał zakład Morhołtowi, Morhołt zasię przyjął go. W pomienionym dniu Tristan stanął na kobiercu z czerwonego aksamitu i dał się zbroić na wielką przygodę. Przywdział pancerz i hełm z bajcowanej stali. Baronowie płakali z litości nad śmiałkiem i ze wstydu nad samymi sobą. "Ach, Tristanie, powiadali, śmiały baronie, godny młodzieńcze, czemuż ja raczej, miast ciebie, nie podjąłem tej bitwy? Śmierć moja mniejszą żałobę ściągnęłaby na tę ziemię...!" Dzwony dzwonią i wszyscy z rodu baronów i z pomniejszego ludu, starcy, dzieci i kobiety, płacząc i modląc się odprowadzają Tristana do wybrzeża. Mieli jeszcze nadzieję, nadzieja bowiem w sercu ludzi wyżywi się byle jaką strawą.4.Tristan wsiadł sam do łodzi i pomknął ku Wyspie Świętego Samsona. Ale Morhołt rozpiął u masztu żagiel z bogatej purpury i pierwszy przybył do wyspy. Tristan, uderzywszy o ląd, odepchnął nogą łódź na morze. - Wasalu, co czynisz? - rzekł Morhołt. - Dlaczego jak ja nie umocowałeś łodzi liną? - Wasalu, po co? - odparł Tristan. - Jeden tylko z nas obu powróci żyjący: żali jedna barka nie wystarczy? I obaj, zagrzewając serce do walki zelżywymi słowy, zapuścili się w głąb wyspy. Nikt nie widział zaciętej bitwy, ale po trzykroć zdawało się, że wiatr morski przynosi na wybrzeże wściekłe okrzyki. Wówczas na znak żałoby kobiety biły w ręce, zasię towarzysze Morhołta, zebrani w kupę przed namiotami, śmiali się. Wreszcie około godziny dziewiątej ujrzano z daleka wzdymający się purpurowy żagiel; barka Irlandczyka odbiła od wyspy.5.Wnet rozległ się krzyk rozpaczy: "Morhołt! Morhołt!" Ale w miarę jak barka rosła, nagle na szczycie fali ukazał się rycerz stojący u steru; w każdej pięści potrząsał obnażonym mieczem: był to Tristan. Natychmiast dwadzieścia łodzi pomknęło na spotkanie; młodzieńcy rzucili się wpław. Chrobry rycerz wyskoczył na brzeg i podczas gdy matki na kolanach całowały jego żelazne nagolennice, on zakrzyknął ku druhom Morhołtowym: - Panowie irlandzcy, Morhołt walczył mężnie. Patrzcie, miecz mój wyszczerbiony, ułomek zaś brzeszczotu został w jego czaszce. Zabierzcie ten kawałek stali, panowie: oto haracz Kornwalii. Za czym skierował się do Tyntagielu. Kiedy przechodził, oswobodzone dzieci potrząsały wśród wielkich okrzyków zielonymi gałęźmi, w oknach zaś pojawiły się bogate kobierce. Ale kiedy wśród krzyków wesela, dźwięku dzwonów, trąb i rogów tak donośnych, że nie słyszałoby się nawet samego Boga, gdyby zagrzmiał, Tristan przybył do zamku, osunął się zemdlały w ramiona króla Marka, krew zaś spływała z jego ran.
Answer
1.Na podstawie akapitów (które wkleiłam na dole) 1,2 i 4. opisz stosunek św Franciszka do przyrody.2.Wymien fakty przemawiajace za tym ze ptaki winny byc wdzieczne Bogu akapit 3. Wskaż funkcje moralna argumentow swietego z kazania do ptakow.(teksty do których są polecenia, są poniżej). daję naj.1.Pewnego dnia wracał święty Franciszek z lasu z modlitwy. I kiedy wychodził właśnie z lasu, brat Maciej, chcąc doświadczyć, jak wielka jest pokora świętego Franciszka, stanął naprzeciw niego i niby dworując sobie, rzekł: „Czemu za tobą, czemu za tobą, czemu za tobą?”.2.Wszedł na pole i tu zaczął kazać do ptaków, które siedziały na ziemi. I wnet te, które były na drzewach, zleciały ku niemu i wszystkie siedziały nieruchomo, póki święty Franciszek nie skończył kazania. Również i potem odleciały nie prędzej, aż im nie udzielił błogosławieństwa swego. (...) Treść kazania świętego Franciszka była taka:3."Ptaszki, braciszki moje, bądźcie bardzo wdzięczne Bogu, Stwórcy swemu. Zawsze i na każdym miejscu winniście Go chwalić, bowiem pozwolił wam swobodnie latać wszędzie i dał wam odzienie podwójne i potrójne. I przeto jeszcze, że zachował wasz rodzaj w arce Noego, by nie ubyło rodzaju waszego. Bądźcie Mu również wdzięczne za żywioł powietrzny, który wam przeznaczył. Nadto, nie siejecie i nie żniecie, a Bóg was żywi i daje wam rzeki i źródła do picia; daje wam góry i doliny dla schrony i drzewa wysokie do budowania gniazd waszych. A chociaż nie umiecie prząść ani szyć, Bóg was odziewa i dziatki wasze, więc kocha was bardzo wasz Stwórca, skoro wam tyle zsyła dobrodziejstw; strzeżcie się, bracia moi, grzechu niewdzięczności i starajcie się zawsze chwalić Boga".4.Kiedy święty Franciszek mówił te słowa, wszystkie ptaki zaczęły otwierać dzioby i wyciągać szyje, i skrzydła rozwijać, i z czcią schylały głowy aż do ziemi, okazując ruchami i ćwierkaniem, że ojciec święty sprawia im rozkosz wielką. A święty Franciszek wraz z nimi cieszył się i radował; i dziwił się wielce takiemu ptaków mnóstwu, ich rozmaitej piękności, ich uwadze i oswojeniu. Przeto pobożnie chwalił w nich Stwórcę.
Answer

Life Enjoy

" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "

Get in touch

Social

© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.