opisz historię Całunu Turyńskiego ze świadectwami przynajmniej 3 naukowców , którzy nie są chrześcijanami . Chusta z Oviedo - porównać w jaki sposób są podobne
BARDZO PROSZE O POMOC : )
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
ZWIEDZAJĄCY przechodzili obok pilnie strzeżonego całunu trzema chodnikami, z których każdy wznosił się na nieco innym poziomie. Dawało to gościom możliwość jak najdokładniejszego przyjrzenia się eksponatowi. Oglądanie mogło trwać nie dłużej niż dwie minuty, a wstęp trzeba było wcześniej zarezerwować. Emocje były zróżnicowane: od ekstazy i bolesnej medytacji po zwykłą ciekawość. Całun obejrzało podobno 2,5 miliona osób.
Często zadawano pytanie: „Czym jest dla pani/pana całun?” Każdy, kto lubi dociekania religijne, miał sposobność zastanowienia się nad tą sprawą i ponownego przeanalizowania biblijnego opisu pogrzebu Jezusa (patrz ramka na następnej stronie).
Całun jest lnianym płótnem o wymiarach 436 na 110 centymetrów, na którym widnieje odbicie zwłok mężczyzny, rzekomo zmarłego śmiercią tragiczną. Ale czy rzeczywiście całun turyński to ta sama tkanina, w którą 1900 lat temu owinięto ciało Jezusa?
Trochę historii
„Źródła z pierwszych wieków ery chrześcijańskiej milczą o istnieniu całunu” — napisano w dziele New Catholic Encyclopedia. W roku 544 jakiś wizerunek — jakoby nie sporządzony ręką ludzką — pojawił się w starożytnym mieście Edessa (w dzisiejszej Turcji). Miał on przedstawiać twarz Chrystusa. Podobno w roku 944 znajdował się w Konstantynopolu. Większość historyków jest jednak zdania, że nie można go utożsamiać z dzisiejszym całunem turyńskim.
W XIV wieku jakiś całun, należący do Geoffreya de Charny, znajdował się we Francji. W 1453 roku przeszedł na własność księcia Ludwika Sabaudzkiego, który umieścił go w kościele w Chambéry, stolicy dynastii sabaudzkiej. Stamtąd w 1578 roku Emanuel Philibert przewiózł go do Turynu.
Różne opinie
W roku 1988, za zgodą ówczesnego arcybiskupa Turynu Anastasia Ballestrera, przebadano całun metodą węglową, aby określić jego wiek. Badania przeprowadzone w trzech renomowanych laboratoriach — w Szwajcarii, Anglii i USA — dowiodły, że pochodzi on ze średniowiecza, a więc nie z czasów Chrystusa, lecz z okresu znacznie późniejszego. Arcybiskup uznał to orzeczenie za prawdziwe i opublikował następujące oświadczenie: „Powierzywszy interpretację wyników tych badań nauce, Kościół zapewnia o swym poważaniu i czci dla czcigodnego wizerunku Chrystusa, który dla wiernych pozostaje przedmiotem kultu”.
Obecny arcybiskup, Giovanni Saldarini, oznajmił: „Nie możemy twierdzić, że podobizna ta jest podobizną Chrystusa zdjętego z krzyża”. Ale jednocześnie zapewnił: „Bez wątpienia wierzący może widzieć w tym odbiciu wizerunek człowieka opisanego w Ewangeliach”. Dnia 24 maja 1998 roku, podczas ekspozycji całunu, papież Jan Paweł II nazwał go „odbiciem pozostawionym przez umęczone ciało Ukrzyżowanego”.
Jak widać, istnieją ważkie dowody na to, że całun turyński nie jest płótnem grobowym Jezusa. A gdyby jednak był? Czy otaczanie czcią tej tkaniny byłoby rzeczą właściwą dla kogoś, kto pragnie się stosować do nauk Pisma Świętego?
Zastanówmy się nad drugim z Dziesięciorga Przykazań, które według pewnego katolickiego przekładu brzmi następująco: „Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu” (Wyjścia 20:4, 5, Biblia Tysiąclecia). Prawdziwi chrześcijanie biorą też sobie do serca słowa apostoła Pawła: „Chodzimy dzięki wierze, a nie dzięki widzeniu” (2 Koryntian 5:7; 1 Jana 5:21).
Całun a sprawozdania ewangeliczne
Według ewangelistów ciało Jezusa zostało zdjęte z pala przez Józefa z Arymatei, a następnie owinięte w „delikatną tkaninę lnianą” (Mateusza 27:57-61; Marka 15:42-47; Łukasza 23:50-56). Apostoł Jan dodaje: „Również Nikodem (...) przybył, niosąc rulon mirry i aloesu, około stu funtów. Wzięli zatem ciało Jezusa i owiązali je bandażami z dodatkiem wonnych korzeni, jak to Żydzi mają zwyczaj przygotowywać do pogrzebu” (Jana 19:39-42).
Żydzi zwyczajowo obmywali zwłoki, okładali ziołami i namaszczali olejkami (Mateusza 26:12; Dzieje 9:37). Rankiem po sabacie kobiety zaprzyjaźnione z Jezusem chciały dokończyć czynności związanych z przysposobieniem jego zwłok, złożonych już w grobowcu. Kiedy jednak nadeszły z ‛wonnymi korzeniami, żeby go natrzeć’, ciała Jezusa już tam nie było! (Marka 16:1-6; Łukasza 24:1-3).
A co stwierdził Piotr, który zaraz potem wszedł do grobowca? Oto relacja naocznego świadka, Jana: „Ujrzał leżące bandaże, a także chustę, która była na jego głowie, nie leżącą z bandażami, lecz oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu” (Jana 20:6, 7). Zauważmy, że nie ma tu mowy o delikatnej tkaninie lnianej — lecz jedynie o bandażach i chuście. Ponieważ Jan skrupulatnie wymienia bandaże oraz chustę, czy nie należałoby się spodziewać, że wspomniałby też o tej tkaninie, czyli całunie, gdyby ona się tam znajdowała?
Weźmy też pod uwagę rzecz następującą: jeśli na płótnach grobowych Jezusa widniałoby jego odbicie, czy mogłoby to pozostać nie zauważone ani nie skomentowane? Tymczasem poza wspomnianymi wzmiankami ewangelicznymi Biblia nic więcej nie mówi o płótnie spowijającym zwłoki Jezusa.
Nawet podający się za chrześcijan pisarze z III i IV wieku, z których niejeden opisywał mnóstwo rzekomych cudów związanych z licznymi relikwiami, nie wspominali o istnieniu jakiegoś całunu z wizerunkiem Jezusa. Trudno to wytłumaczyć, skoro ludzie oglądający płótno w XV i XVI wieku — jeśli wierzyć słowom jezuickiego uczonego Herberta Thurstona — „opisywali odbicie na całunie jako tak wierne i naturalne kolorystycznie, jakby dopiero co powstało”.