Oktawa uroczystości Wszystkich Świętych i cały miesiąc listopad skłania nas do zadumy nad naszym życiem, przemijaniem i nadzieją na życie wieczne. Gotowość, o której mówi do nas Jezus, wyrażona w przepasanych biodrach i zapalonych pochodniach ma być naszym udziałem - nas pielgrzymów na tej ziemi. Tylko ten może być szczęśliwy i mieć nadzieję na szczęście wieczne, kto jest zawsze na to spotkanie przygotowany.
Uczestniczymy dzisiaj w wyjątkowym pogrzebie - bo to pogrzeb Siostry zakonnej z naszej parafialnej wspólnoty (nazwa zakonu) Chcemy się pożegnać z s. (imię zakonne)
o nasze pożegnanie nie powinno być jednak smutne, ale przepełnione radością. Ale dlaczego? Dlatego bo s. (imię zakonne) żegnała się z tym światem i z Siostrami z radością. Sama była pełna nadziei i do innych mówiła: "Nie martwcie się, wszystko będzie dobrze". Ale miała tak prawo mówić, bo jej życie było odpowiedzią na zadanie jakie nam chrześcijanom stawia Apostoł Narodów - Święty Paweł: "Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie...". S. (imię zakonne) nie żyła dla siebie. Zakon to przecież specyficzna droga powołania, na której główny akcent położony jest na Boga i to wszystko, co ma bezpośredni związek z Bogiem. W praktyce polega to na rezygnacji z wielu rzeczy doczesnych - samych w sobie dobrych - aby móc pełniej oddać się sprawom Bożym. Siostra zakonna rezygnuje z życia małżeńskiego i rodzinnego, wyrzeka się posiadania czegokolwiek jako swojej własności. Mieszkanie i przedmioty codziennego użytkowania należą do zakonu, a ona je tylko używa.
Wykonywanie określonej pracy podejmowane jest na polecenie Przełożonych. Aby dobrze pełnić taką służbę, siostry składają trzy śluby: ubóstwa, posłuszeństwa i czystości. Chrystus wielokrotnie wzywa do wyrzeczenia się dóbr materialnych, swoich życiowych planów i wybrania życia według rad ewangelicznych ze względu na Królestwo Boże. Jak to się stało, że (imię i nazwisko) trafiła do Zgromadzenia Zakonnego i tam jako s. (imię zakonne) dopełniła swojego życia? Urodziła się w (data, miejsce urodzenia). Oprócz pracy domowej zajmowała się także przygotowaniem bielizny kościelnej. Z własnej inicjatywy służyła chorym w parafii. I my kapłani poznaliśmy ją najbardziej od tej właśnie strony. Gdy odwiedzaliśmy chorych po domach z posługą sakramentalną, ona często nas uprzedzała. Jednym razem słyszałem od chorych, że siostra już była w tym tygodniu, a innym razem stała w progu i czekała z chorą osobą na Pana Jezusa. S. (imie zakonne) godnie przyjęła ten krzyż choroby od Pana i każdego dnia wyrażała chęć jego dźwigania. Najpierw sama napatrzyła się na choroby i cierpienia innych, teraz sama mężnie i bez szemrania dźwigała krzyż choroby na Golgotę swojego życia. Pobyt w szpitalu był potwierdzeniem tego. Siostry pielęgniarki były pełne podziwu dla swojej pacjentki. Mówiły o jej niesamowitej cierpliwości i pogodzie ducha. A chorzy, których tam spotkała, mówili o niej, że to jest słoneczko! Ostatnie 10 dni życia spędziła w gronie najbliższych, w swojej zakonnej rodzinie. Była świadoma swego odchodzenia. Pocieszała swoje siostry i dziękowała kapłanom za udzielanie sakramentów. Ostatnie 3 dni jej życia były dla wspólnoty zakonnej swoistymi rekolekcjami. Siostry czuwały dzień i noc przy niej, a ona przepraszała za wszystkie swoje słabości i z całą świadomością żegnała się z nimi. I przyszła pierwsza sobota miesiąca - dzień Patronki Zgromadzenia - dzień Matki Najświętszej. Od rannych godzin widać było pogarszający się stan zdrowia, aż przyszła godzina 21 - godzina Apelu. Z gromnicą w ręku jak z zapaloną pochodnią s. (imię zakonne) okazała się gotową na spotkanie ze swoim Oblubieńcem. Odeszła już po nagrodę. A my? Do nas odnoszą się wciąż dalsze słowa dzisiejszej Ewangelii: "Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie". To nasze zadanie, by czuwać ciągle z zapaloną pochodnią. Siostra była dla nas świadkiem Chrystusa, przykładem takiej postawy. Tak jak my dzisiaj dziękujemy Panu Bogu za dar jej życia, za każde dobro jakie uczyniła dla nas, za przykład realizacji rad ewangelicznych, ona z pewnością chciałaby podziękować za wszystkich, których jej Bóg postawił na drodze życia: rodzicom, rodzeństwu, Siostrom ze Zgromadzenia, kapłanom, którzy udzielali jej sakramentów, służbie zdrowia, wspólnocie zakonnej, że zawsze, a zwłaszcza w czasie choroby była dla niej jak bratnia dusza, jak Anioł Stróż. W tajemnicy świętych obcowania prosimy s. (imię zakonne) o wstawiennictwo przed Miłosiernym Bogiem, a my ze swej strony już dzisiaj wspieramy naszą siostrę modlitwą Kościoła, modlitwą pełną wiary i ufności: "Dobry Jezu a nasz Panie..."
Siostry i Bracia!
Oktawa uroczystości Wszystkich Świętych i cały miesiąc listopad skłania nas do zadumy nad naszym życiem, przemijaniem i nadzieją na życie wieczne. Gotowość, o której mówi do nas Jezus, wyrażona w przepasanych biodrach i zapalonych pochodniach ma być naszym udziałem - nas pielgrzymów na tej ziemi. Tylko ten może być szczęśliwy i mieć nadzieję na szczęście wieczne, kto jest zawsze na to spotkanie przygotowany.
Uczestniczymy dzisiaj w wyjątkowym pogrzebie - bo to pogrzeb Siostry zakonnej z naszej parafialnej wspólnoty (nazwa zakonu) Chcemy się pożegnać z s. (imię zakonne)
o nasze pożegnanie nie powinno być jednak smutne, ale przepełnione radością. Ale dlaczego? Dlatego bo s. (imię zakonne) żegnała się z tym światem i z Siostrami z radością. Sama była pełna nadziei i do innych mówiła: "Nie martwcie się, wszystko będzie dobrze". Ale miała tak prawo mówić, bo jej życie było odpowiedzią na zadanie jakie nam chrześcijanom stawia Apostoł Narodów - Święty Paweł: "Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie...". S. (imię zakonne) nie żyła dla siebie. Zakon to przecież specyficzna droga powołania, na której główny akcent położony jest na Boga i to wszystko, co ma bezpośredni związek z Bogiem. W praktyce polega to na rezygnacji z wielu rzeczy doczesnych - samych w sobie dobrych - aby móc pełniej oddać się sprawom Bożym. Siostra zakonna rezygnuje z życia małżeńskiego i rodzinnego, wyrzeka się posiadania czegokolwiek jako swojej własności. Mieszkanie i przedmioty codziennego użytkowania należą do zakonu, a ona je tylko używa.
Wykonywanie określonej pracy podejmowane jest na polecenie Przełożonych. Aby dobrze pełnić taką służbę, siostry składają trzy śluby: ubóstwa, posłuszeństwa i czystości. Chrystus wielokrotnie wzywa do wyrzeczenia się dóbr materialnych, swoich życiowych planów i wybrania życia według rad ewangelicznych ze względu na Królestwo Boże. Jak to się stało, że (imię i nazwisko) trafiła do Zgromadzenia Zakonnego i tam jako s. (imię zakonne) dopełniła swojego życia? Urodziła się w (data, miejsce urodzenia). Oprócz pracy domowej zajmowała się także przygotowaniem bielizny kościelnej. Z własnej inicjatywy służyła chorym w parafii. I my kapłani poznaliśmy ją najbardziej od tej właśnie strony. Gdy odwiedzaliśmy chorych po domach z posługą sakramentalną, ona często nas uprzedzała. Jednym razem słyszałem od chorych, że siostra już była w tym tygodniu, a innym razem stała w progu i czekała z chorą osobą na Pana Jezusa. S. (imie zakonne) godnie przyjęła ten krzyż choroby od Pana i każdego dnia wyrażała chęć jego dźwigania. Najpierw sama napatrzyła się na choroby i cierpienia innych, teraz sama mężnie i bez szemrania dźwigała krzyż choroby na Golgotę swojego życia. Pobyt w szpitalu był potwierdzeniem tego. Siostry pielęgniarki były pełne podziwu dla swojej pacjentki. Mówiły o jej niesamowitej cierpliwości i pogodzie ducha. A chorzy, których tam spotkała, mówili o niej, że to jest słoneczko! Ostatnie 10 dni życia spędziła w gronie najbliższych, w swojej zakonnej rodzinie. Była świadoma swego odchodzenia. Pocieszała swoje siostry i dziękowała kapłanom za udzielanie sakramentów. Ostatnie 3 dni jej życia były dla wspólnoty zakonnej swoistymi rekolekcjami. Siostry czuwały dzień i noc przy niej, a ona przepraszała za wszystkie swoje słabości i z całą świadomością żegnała się z nimi. I przyszła pierwsza sobota miesiąca - dzień Patronki Zgromadzenia - dzień Matki Najświętszej. Od rannych godzin widać było pogarszający się stan zdrowia, aż przyszła godzina 21 - godzina Apelu. Z gromnicą w ręku jak z zapaloną pochodnią s. (imię zakonne) okazała się gotową na spotkanie ze swoim Oblubieńcem. Odeszła już po nagrodę. A my? Do nas odnoszą się wciąż dalsze słowa dzisiejszej Ewangelii: "Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie". To nasze zadanie, by czuwać ciągle z zapaloną pochodnią. Siostra była dla nas świadkiem Chrystusa, przykładem takiej postawy. Tak jak my dzisiaj dziękujemy Panu Bogu za dar jej życia, za każde dobro jakie uczyniła dla nas, za przykład realizacji rad ewangelicznych, ona z pewnością chciałaby podziękować za wszystkich, których jej Bóg postawił na drodze życia: rodzicom, rodzeństwu, Siostrom ze Zgromadzenia, kapłanom, którzy udzielali jej sakramentów, służbie zdrowia, wspólnocie zakonnej, że zawsze, a zwłaszcza w czasie choroby była dla niej jak bratnia dusza, jak Anioł Stróż. W tajemnicy świętych obcowania prosimy s. (imię zakonne) o wstawiennictwo przed Miłosiernym Bogiem, a my ze swej strony już dzisiaj wspieramy naszą siostrę modlitwą Kościoła, modlitwą pełną wiary i ufności: "Dobry Jezu a nasz Panie..."
źródło: http://ropczyce.rzeszow.opoka.org.pl/Wspolnota/Nr143/kazanie-pogrzeb.html
imiona zostały usunięte .