Jak można pogodzić prawde o tym, że człowiek jest istotą społeczną z decyzją o życiu w samotności.?
fado524
W literaturze z zakresu biblistyki bardzo rzadko można spotkać wyraźne rozróżnienie „samotności” i „osamotnienia”, gdyż często używa się tych pojęć zamiennie, nie biorąc w ogóle pod uwagę zasadniczej różnicy między zakresami semantycznymi tych pojęć, które oznaczają różne jakościowo stany ludzkie. Niewątpliwie powodem tego chaosu terminologicznego jest stosowanie terminu „samotność” w znaczeniu szerokim. Wówczas rzeczywiście mieści on w sobie termin „osamotnienie”, który w ten sposób oznacza obok „odosobnienia”, „izolacji”, „separacji”, pewien szczególny aspekt stanu samotności. Niewątpliwie oba pojęcia: „samotność” i „osamotnienie” wskazują na to, iż coś jest samo lub ktoś jest sam, bez towarzystwa innych rzeczy czy ludzi. Na pewno każdy osamotniony jest sam, jednak nie każdy człowiek będący sam – samotny jest osamotniony. „Samotność” należy zatem łączyć z odosobnieniem, odłączeniem, oddzieleniem, chwilowym odseparowaniem, odizolowaniem, natomiast „osamotnienie” wiąże się z opuszczeniem, porzuceniem, pozostawieniem kogoś samym, osieroceniem, z oderwaniem, wyobcowaniem, wyizolowaniem. Samotność może przerodzić się w osamotnienie, gdy człowiek oderwie się od świata, od ludzi, straci z nimi kontakt, tym samym opuści innych i sam skarze siebie na opuszczenie przez innych. Ale najczęściej osamotnienie jest wynikiem opuszczenia przez kogoś i w tym sensie można powiedzieć, iż jest to samotność przymusowa, swoisty szczyt samotności, który przynosi człowiekowi cierpienie.
Musimy tutaj trozgraniczyć, co znaczy być samemu, a być samotnym. To dwie znaczne różnice. Człowiek z natury jest taki, że potrzebuje chociażby obecności drugiej osoby. Ok, są Ci pustelnicy itd., ale widzą siebie chociażby na modlitwach i mają tą świadomość, że nie żyją sami. Ludzie powołani do samotności mają po prostu więcej czasu na kontemplacje, zastanowienie się nad własnym życiem, nie żyją w tym zgiełku, który nas otacza. To, że człowiek powołany jest do samotności, nie oznacza, że jest sam. Można być powołanym do samotności i np. działać charytatywnie i spotykać się z innymi ludźmi.
Tutaj też masz trochę o samotności: http://www.pustyniawmiescie.pl/artykuly,10_o_samotnosci_niewybieranej.html
Musimy tutaj trozgraniczyć, co znaczy być samemu, a być samotnym. To dwie znaczne różnice. Człowiek z natury jest taki, że potrzebuje chociażby obecności drugiej osoby. Ok, są Ci pustelnicy itd., ale widzą siebie chociażby na modlitwach i mają tą świadomość, że nie żyją sami. Ludzie powołani do samotności mają po prostu więcej czasu na kontemplacje, zastanowienie się nad własnym życiem, nie żyją w tym zgiełku, który nas otacza. To, że człowiek powołany jest do samotności, nie oznacza, że jest sam. Można być powołanym do samotności i np. działać charytatywnie i spotykać się z innymi ludźmi.
Tutaj też masz trochę o samotności: http://www.pustyniawmiescie.pl/artykuly,10_o_samotnosci_niewybieranej.html