Pomocy PLIS !!
Mam przygotować przegląd wydarzeń z kraju i ze świata z ostatniego tygodnia .
Dzienników nie oglądam ,a i nic z nich nie rozumię ,proszę o pomoc i z góry dziękuję.
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2025 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Proces o wielką operację narkotykową w Polsce
Sąd Okręgowy w Warszawie poprowadzi proces sześciu cudzoziemców w sprawie ponad tony kokainy z Ameryki Południowej, sprowadzonej do Polski w ramach tajnej operacji służb USA, Kolumbii i Polski - zdecydował Sąd Apelacyjny w Warszawie. SO ma badać legalność akcji.
SA uwzględnił wniosek Sądu Rejonowego dla miasta st. Warszawy z marca br., by ze względu na "zawiłość sprawy" przenieść proces do sądu okręgowego, gdzie zasiadają bardziej doświadczeni sędziowie. Przekazania sprawy chciała obrona, która m.in. kwestionuje legalność tej największej w dziejach polskich służb operacji prowadzonej we współpracy z Amerykanami.
Jak powiedziała rzeczniczka SA Barbara Trębska, decyzję o przeniesieniu sprawy do sądu okręgowego uzasadniono m.in. tym, że sprawa jest "szczególnie zawiła" oraz wymaga szczegółowej analizy, "zwłaszcza pod kątem, czy służby specjalne nie przekroczyły granic dozwolonej prawem prowokacji". Ponadto SA wskazał, że w tej obszernej sprawie (liczy 63 tomy akt) może być konieczna międzynarodowa pomoc prawna. Według SA sąd rejonowy nie dysponuje też takim zapleczem jak sąd okręgowy.
- Stanowisko SA odzwierciedla nasze wątpliwości co do podstawy prawnej całej akcji - powiedział jeden z obrońców mec. Krzysztof Stępiński. Podkreślił, że sąd będzie badał wyłącznie zgodność działań polskich służb z procedurami. - Materiał dowodowy oparty jest na dokumentach pozyskanych przez polskie służby - dodał.
- To wielki sukces wymiaru sprawiedliwości - powiedział inny obrońca mec. Ryszard Berus.
Sprawa dotyczy transportu 1,3 tony kokainy o wartości ok. 100 mln zł z Kolumbii do Polski z lutego 2009 r. Był on nadzorowany przez amerykańską Agencję do Walki z Narkotykami (DEA); chodziło o to, by "namierzyć" europejską siatkę dystrybutorów. Sześciu oskarżonych to obcokrajowcy, przeważnie pochodzenia południowoamerykańskiego, którzy przyjechali do Polski w celu zorganizowania dalszej dystrybucji tej kokainy.
Jak pisały media, nakładem dużych kosztów ABW przygotowała wielką operację, aby uwiarygodnić całą sytuację. Handlarzom wmówiono, że za wszystkim stoi wpływowy "generał SB". Kokainę przechowywano w magazynie wynajętym i pilnie strzeżonym przez ABW. Oskarżeni zostali ujęci, gdy wzięli z niego próbki towaru. Za próbę wprowadzenia kokainy do obrotu w Polsce grozi im do 10 lat więzienia. Sprawę ogłoszono jako wielki sukces ABW. Według mediów narkotyki zostały zniszczone przez ABW na polecenie Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie i za zgodą stołecznego sądu.
Oskarżeni są ścigani też i w USA; polskie sądy zgodziły się już na ich wydanie do Stanów, ale dopiero po tym, jak odbędą ewentualne wyroki skazujące w Polsce. Gdy w 2010 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie zgodził się na ekstradycję z Polski do USA jednego z nich - obywatela Kolumbii Enrique Hernana N. - powołano się na twierdzenia Amerykanów, że miał on organizować transporty setek kilogramów kokainy z Kolumbii do Polski. "To prowokacja DEA. Jestem ofiarą!" - krzyczał wtedy N. w sądzie. Jego obrona podkreśla, że "odstąpił on od udziału w sprawie", bo zapewne zorientował się, że to prowokacja - zatrzymano go poza Warszawą, gdy jechał w stronę granicy.
- Strona amerykańska twierdzi, że 20 stycznia 2009 r. przelana została kwota 100 tys. dolarów z Meksyku do Wschodniego Okręgu Michigan w Stanach Zjednoczonych Ameryki w celu opłacenia polskiego urzędnika konsularnego stacjonującego w Kolumbii - ujawnił sąd okręgowy, zgadzając się na ekstradycję N. Według Amerykanów N. "wierzył, że ten polski urzędnik zgodził się na udział w przewozie 1000 kg kokainy do Polski z Kolumbii". Polskie media twierdzą, że ok. miliona zł kosztowało wysłanie na cztery lata oficera ABW do Ameryki Płd., który przyjął rolę konsula podatnego na korupcję.
Do wniosku ekstradycyjnego USA wobec N. dołączono zeznania agenta DEA Gary'ego Gallowaya, który przed amerykańskim sędzią zeznał, że transport do Polski zorganizowali "funkcjonariusze wymiaru sprawiedliwości Kolumbii i USA". Z wniosku USA, opartego m.in. na "legalnie przechwyconych rozmowach telefonicznych i wiadomości elektronicznych", wynikało, że od 2007 do 2009 r. w Michigan N. miał uczestniczyć w handlu narkotykami i brać udział w praniu brudnych pieniędzy. Pod takimi zarzutami sąd z Michigan wydał nakaz jego aresztowania. Mieszkający w Szwajcarii N. był monitorowany cały czas przez DEA i nie wiedział, że "przemyt" organizują tajne służby. USA odmówiły przyjazdu agentów DEA do Polski, by mogli zeznawać.
Grzegorz Napieralski (w środku), fot. PAP/Jerzy Undro
- To pokazówka, to nie ma nic wspólnego z walką z grupami pseudokibiców. Premier już kilkakrotnie zapowiadał walkę, ale nic z tego nie wynikało. Państwo nie poradziło sobie do tej pory z tym zjawiskiem - mówił Grzegorz Napieralski w "Kropce nad i" w TVN 24.
- Przy okazji każdej burdy padają ostre słowa z ust Donalda Tuska, ale nie wpływają żadne ustawy. Po co budujemy stadiony skoro je za chwilę będziemy zamykać? - pytał lider SLD w rozmowie z Moniką Olejnik.
Napieralski powiedział też, że w końcu należałoby wprowadzić identyfikatory dla kibiców i stanowczo egzekwować zakazy wstępu na stadiony.
- Prawo jest zagmatwane. Powinno być tak, że jeśli ktoś jest totalnym rozrabiaką to powinien mieć kategoryczny zakaz wchodzenia na wszystkie stadiony. W innych krajach tacy przestępcy muszą się meldować na komendzie - mówił Napieralski - PZPN powinien podejmować lepsze decyzje. To co się dzieje nie pomoże w walce z pseudokibicami, ponoszą za to karę ci, którzy chcą ze swoimi dziećmi i przyjaciółmi przyjść, obejrzeć mecz i dobrze się bawić - dodał.
Poproszony o komentarz do decyzji Donalda Tuska ws. walki z pseudokibicami, lider SLD powiedział: "Premier ma takie mocne zagrania, kiedyś chciał kastrować pedofilów, potem o tym zapomniał, a teraz mówi, że zamyka stadiony i robi z nimi porządek".
Roszady w PiS Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy Walka o krzyż Walka z dopalaczami Napad na biuro PiS Trzy lata rządu Donalda Tuska Beatyfikacja Jana Pawła II Wybory prezydenckie 2010 wiecej Katastrofa smoleńska Polska pod wodą Pogoda Tragiczny wypadek w Nowym Mieście Afera hazardowa 30. rocznica powstania "Solidarności" Zatrzymanie Zakajewa Rok 2010: Co działo się w nauce Rok 2010: Walka z dopalaczami Rok 2010: Walka o krzyż Rok 2010: Polska pod wodą Rok 2010: Co działo się w kulturze Rok 2010: Katastrofa smoleńska Rok 2010: Wybory prezydenckie Rok 2010: Wybory samorządowe Rok 2010: Mord łódzki Rok 2010: Polska gospodarka w obliczu globalnego kryzysu Rząd Donalda Tuska przwiń do góryprzwiń w dół Tagi: Terroryzm, USA, Osama bin Laden Rozmiar tekstu: standardowyRozmiar tekstu: średniRozmiar tekstu: duży Drukuj IVONA Webreader. Wciśnij Enter by rozpocząć odtwarzanie Ekspert o bin Ladenie: to było bardzo dziwne wczoraj, 18:57 RC / TVN24 Osama bin Laden, fot. Reuters- Osama bin Laden opowiadał, że chciałby zginąć jako bohater. Ale Osama to nie był wojownik, to nie był Saladyn, to nie był dowódca. To był człowiek chory na pewnego rodzaju megalomanię. On chciał uchodzić za przywódcę zbuntowanego świata muzułmańskiego i mu się to udało - ocenił w programie "Fakty po Faktach" w TVN24 Wojciech Jagielski, dziennikarz, autor licznych artykułów dotyczących Afganistanu.
W dyskusji uczestniczył także politolog dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, który przyznał, że "spodziewał się, że schwytanie bin Ladena nastąpi wcześniej". - To, że bin Laden tak długo się ukrywał, było niespodziewane i coraz bardziej dziwne - mówił politolog.
Jagielski przyznał, że tuż po 11 września spodziewał się, że bin Laden zostanie szybko schwytany lub zabity. - Gdy to się wszystko tak wydłużało, myślałem że Osama bin Laden umrze (śmiercią naturalną - red.), zanim zostanie zabity.
Król Szwecji Karol XVI Gustaw i królowa Sylwia zwiedzili w czwartek po południu Muzeum Fryderyka Chopina w Warszawie. Mazurka i balladę Chopina wykonał dla pary królewskiej pianista Marek Bracha.
Parę po muzeum oprowadzał dyrektor Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina Kazimierz Monkiewicz.
O twórczości jednego z najwybitniejszych polskich kompozytorów oraz o zgromadzonych na wystawie autografach i pierwodrukach dzieł Chopina, jego korespondencji i pamiątkach szwedzkiemu monarsze i jego małżonce opowiadała kurator muzeum Alicja Knast.
"Zwiedziliśmy m.in. salę +Żelazowa Wola+, w której zebrano eksponaty opowiadające o początkach życia Fryderyka Chopina" – powiedziała Knast. "Miałam okazję opowiedzieć o zawiłościach związanych z datą urodzenia Chopina i o artystycznym otoczeniu, w którym wzrastał kompozytor w Warszawie" – zaznaczyła kurator.
Jak podkreśliła, król i jego małżonka są melomanami. "Para królewska wyraziła pragnienie zobaczenia muzeum raz jeszcze, ponieważ z racji napiętego programu wizyty nie mogli zobaczyć całej ekspozycji" – mówiła Knast.
Podczas wizyty w muzeum król pytał m.in. o okoliczności śmierci Fryderyka Chopina. Para królewska była też zainteresowana wszechstronnością geniuszu kompozytora. Jak zaznaczyła Knast, fakt, że Chopin był bardzo utalentowany nie tylko w sferze muzycznej, ale również miał znakomite pióro i doskonale szkicował, wzbudziło duże uznanie pary królewskiej.
Król Szwecji Karol XVI Gustaw i królowa Sylwia wysłuchali na koniec recitalu Marka Brachy.
Para królewska przebywa w Polsce od środy, podczas trzydniowej wizyty odwiedzi - poza Warszawą - Wrocław i Świdnicę. Pierwszego dnia wizyty szwedzki król spotkał się m.in. z prezydentem Bronisławem Komorowskim, premierem Donaldem Tuskiem oraz marszałkami Sejmu i Senatu. Król Szwecji wraz z małżonką przybył do Polski na zaproszenie prezydenta Komorowskiego.
SWIAT TERAZ:
CIA miesiącami obserwowała kryjówkę bin Ladena 4 minuty temu RZ / PAP Osama Bin Laden, fot. ReutersCIA obserwowała Osamę bin Ladena przez całe miesiące przed operacją amerykańskich sił specjalnych, która zakończyła się jego schwytaniem i śmiercią - poinformował dziennik "Washington Post", powołując się na przedstawicieli administracji USA.
Niewielka grupa agentów obserwowała rezydencję bin Ladena w Abbottabadzie, w pobliżu pakistańskiej stolicy, Islamabadu, z zakonspirowanego domu, korzystając z pakistańskich informatorów i innych źródeł. Przy gromadzeniu danych stosowano wszelkie możliwe metody wywiadowcze, od nadzoru satelitarnego po podsłuchy - pisze gazeta na swojej stronie internetowej.
Terrorysta numer jeden na świecie został zgładzony. Poznaj jego historię
Wg dziennika, obserwacja miała na celu stworzenie sylwetek mieszkańców domu oraz ustalenie ich rytmu dnia.
CIA odmówiła komentarza w tej sprawie.
Władze USA podały, że znalezione w rezydencji bin Ladena materiały wskazują, iż nawet w ukryciu pozostawał on ważną postacią w Al-Kaidzie i wywierał wpływ na jej działalność.
Najważniejsze wystąpienia Osamy bin Ladena
W piątek prezydent USA Barack Obama spotka się w bazie wojskowej Fort Campbell w stanie Kentucky z niektórymi oddziałami sił specjalnych, które brały udział w operacji, by osobiście im podziękować za jej sukces.
24 chińskich marynarzy z uprowadzonego na Morzu Arabskim statku towarowego zostało w piątek uwolnionych - poinformowały władze chińskie. Jednostka pływająca pod panamską banderą została uprowadzona w czwartek rano przez grupę siedmiu piratów.
Jak podało chińskie ministerstwo transportu marynarze są bezpieczni i zdrowi. W informacji zamieszczonej na stronie internetowej resortu nie podano więcej szczegółów.
Jak podkreśla agencja Associated Press na Morzu Arabskim działają piraci z Somalii - kraju, w którym od wielu lat nie ma sprawnego rządu. Na Morzu Arabskim są również okręty państw NATO, a także Rosji, Indii i Chin, których zadaniem jest eskortowanie statków handlowych.
W 2010 roku Al-Kaida rozważała zamach na amerykańską kolej, który miał nastąpić w 10. rocznicę ataku na World Trade Center - podał w nocy z czwartku na piątek Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Obecnie nie ma zagrożenia atakiem terrorystycznym w USA.
- Nie mamy informacji na temat jakiegokolwiek bliskiego zagrożenia terrorystycznego dla amerykańskich kolei, chcieliśmy jednak powiadomić (inne departamenty) o możliwych zamachach - zapewnił rzecznik resortu Matthew Chandler.
W ostrzeżeniu, które departament skierował do oddziałów policji w całym kraju, stwierdzono, że organizacja terrorystyczna rozważała zepsucie torów kolejowych tak, by jadący po nich pociąg wykoleił się w dolinie lub na moście.
Terrorysta numer jeden na świecie został zgładzony. Poznaj jego historię
Trzech przedstawicieli administracji USA powiedziało, że nie ma aktualnych danych wywiadowczych, które wskazywałyby na konkretne, obecnie istniejące zagrożenie dla pociągów lub innych celów na terytorium kontynentalnych Stanów Zjednoczonych.
Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego USA oraz inne agencje amerykańskiej administracji badają obecnie informacje znalezione w Pakistanie, w miejscu, w którym w poniedziałek został schwytany Osama bin Laden. Po zabiciu bin Ladena komandosi sił specjalnych zabrali z jego rezydencji komputery, płyty DVD i dokumenty.
Zamach terrorystyczny 11 września 2001
Jak podała stacja ABC News, wśród znalezionych materiałów znalazły się szkice i strony internetowe sugerujące, że Al-Kaida brała pod uwagę scenariusze różnych ataków. Z pierwszych analiz wynika jednak, że żaden z obmyślanych zamachów nie wykroczył poza falę planowania - podała stacja, powołując się na władze USA.
Szef radykalnego palestyńskiego ugrupowania Hamas Chaled Meszal skrytykował sposób, w jaki zabito Osamę bin Ladena, i fakt zatopienia jego ciała w morzu. Amerykański reżyser Michael Moore uważa z kolei, że zabicie Osamy bin Ladena przez amerykańskie siły specjalne od początku było planowane jako egzekucja. Fidel Castro również potępił działania USA i nazwał je "odrażającym aktem".
Arcybiskup Canterbury Rowan Williams powiedział za to, że okoliczności śmierci Osamy bin Ladena "wywołują bardzo niewygodne odczucia", ponieważ nie wymierzono mu sprawiedliwości w sposób publiczny i jawny.
- W sytuacji, gdy ma się do czynienia z kimś, kto w tak oczywisty sposób jest wojennym zbrodniarzem (...), duże znaczenie ma to, by publicznie i jawnie zamanifestować, że dosięgła go ręka sprawiedliwości - ocenił na konferencji prasowej w czwartek najwyższy rangą duchowny państwowego Kościoła Anglii.
Arcybiskup oświadczył, że brak spójności w tym, co Amerykanie mówią, pogłębia dyskomfort z powodu wydarzeń w mieście Abbottabad, kilkadziesiąt kilometrów od Islamabadu. Nawiązał w ten sposób do zmiany oficjalnej amerykańskiej wersji wydarzeń schwytania lidera Al-Kaidy i jego śmierci, która pierwotnie mówiła o tym, że stawiał zbrojny opór i użył kobiety jako ludzkiej tarczy, a potem, że był bezbronny.
- Zabicie nieuzbrojonego człowieka zawsze pozostawia bardzo niewygodne odczucie, ponieważ nie sprawia wrażenia, że sprawiedliwości stało się zadość - dodał.
Meszal - szef Hamasu, uznał za okrutny sposób, w jaki przywódca Al-Kaidy został zastrzelony w Pakistanie przez amerykański oddział sił specjalnych.
- Arabowie i muzułmanie są istotami ludzkimi i Zachód powinien ich traktować godnie, obojętnie czy są to zwolennicy, czy przeciwnicy Osamy bin Ladena. Zasad moralnych należy przestrzegać i nie ma zgody na przelewanie przez Amerykanów krwi arabskiej i muzułmańskiej - powiedział szef islamskiego Hamasu.
W poniedziałek premier Strefy Gazy z ramienia Hamasu Ismail Hanija nazwał bin Ladena "męczennikiem".
- Potępiamy zabicie arabskiego świętego bojownika" i modlimy się o to, by "jego dusza spoczywała w pokoju - powiedział Hanija dziennikarzom w Gazie.
To sa najwazniejsze informacje ;) jak by bylo za malo to zaobacz sobie na onet.pl albo na wp.pl ;)
Mam nadzieje ze pomoglam ;)