Napisz referat na co najmniej 2 strony A4(1 kartka A4) na temat upadku moralności.
schatz
Czy poziom moralny się obniżył? GDYBYŚMY zapytali historyków, jak dzisiejsza moralność ma się do moralności wcześniejszych pokoleń, część z nich odpowiedziałaby, że trudno porównywać w ten sposób różne okresy. Mogą bowiem sądzić, iż ocena epoki powinna uwzględniać całokształt charakterystycznych dla niej zjawisk. Weźmy choćby pod uwagę przemoc w Europie począwszy od XVI wieku. Czterysta lat temu też zdarzały się zabójstwa. Często na własną rękę wymierzano sprawiedliwość; były to czasy nawykłe do wendet. Jak jednak twierdzą historycy Arne Jarrick i Johan Söderberg w książce Människovärdet och makten (Godność i siła człowieka), pomiędzy rokiem 1600 a 1850 w niektórych krajach „życie społeczne cechował wysoki stopień ucywilizowania”. Ludzie w większej mierze zaczęli się wtedy liczyć z potrzebami bliźnich — stali się bardziej współczujący. Zdaniem innych historyków w XVI wieku znacznie mniej niż obecnie było na przykład kradzieży i przestępstw przeciwko mieniu. Zorganizowane szajki złodziei należały do rzadkich wyjątków, zwłaszcza na wsi. Rzecz jasna istniała wówczas instytucja niewolnictwa, która doprowadziła do wielu najstraszniejszych zbrodni, jakie zna historia: porywania afrykańskiej ludności przez europejskich handlarzy i bestialskiego traktowania milionowych rzesz niewolników w krajach przymusowego pobytu. Kiedy więc oceniamy nasze czasy na tle minionych stuleci, prawdopodobnie dochodzimy do wniosku, że pod pewnymi względami sytuacja się pogorszyła, ale pod innymi poprawiła. Jednak w XX wieku pojawiło się i trwa coś zupełnie nowego, a zarazem znamiennego, nie mającego odpowiednika w dawniejszych dziejach. Przełomowy wiek XX Historycy Jarrick i Söderberg zauważają: „Po roku 1930 liczba zabójstw znów zaczęła wzrastać i od tego czasu — a więc z górą od półwiecza — tendencja ta niestety się utrzymuje”. Także wielu innych komentatorów stoi na stanowisku, że w XX wieku nastąpił powszechny upadek moralności. W pewnym szkicu poświęconym filozofii etyki napisano: „Nietrudno dostrzec, że pogląd ogółu na seks i kryteria moralności w ciągu minionych 30—40 lat ulegał radykalnej zmianie: ewoluował od wyraźnych zasad, uznanych w społeczeństwie i precyzujących, co jest moralne, a co nie, do dzisiejszej postawy, którą cechuje większa swoboda oraz indywidualizm w dokonywaniu oceny”. To znaczy, że ludzie najczęściej uważają dziś za słuszne samodzielnie decydować o tym, jak należy postępować w życiu płciowym i innych dziedzinach moralności. Na dowód tego we wspomnianym szkicu przytoczono pewne dane statystyczne: otóż w USA w 1960 roku tylko 5,3 procent dzieci rodziło się poza małżeństwem, a w 1990 roku liczba ta wynosiła już 28 procent. W wykładzie wygłoszonym na uniwersytecie w Notre Dame amerykański senator Joe Lieberman określił moralność naszych czasów mianem „etycznej próżni (...) rozszerzającej się na skutek zanikania tradycyjnych norm dobra i zła”. Zdaniem senatora proces ten „przebiega już niemal od dwóch pokoleń”. Egoizm i chciwość Do tej sytuacji znacznie się przyczyniają gwałtowne zmiany, które w XX wieku zachodzą w społeczeństwie wskutek postępu technicznego i ekonomicznego. „Nie żyjemy już w świecie statycznym, jak to było we wcześniejszych wiekach, lecz w epoce ciągłych przemian” — napisano w artykule zamieszczonym w tygodniku Die Zeit. Artykuł dowodził, że zmiany te doprowadziły do powstania systemu opartego na gospodarce rynkowej, którego motorem jest rywalizacja i samolubstwo. Następnie autor wyjaśnia: „Tego samolubstwa nie da się w żaden sposób wyrugować. Skutkiem jest brutalizacja życia codziennego i korupcja, której w wielu krajach uległy nawet rządy. Ludzie koncentrują się na sobie i maksymalnym zaspokajaniu własnych pragnień”. Socjolog Robert Wuthnow z Uniwersytetu Princeton stwierdził na podstawie szeroko rozpisanej ankiety, że społeczeństwo Ameryki jest dziś bardziej zainteresowane pieniędzmi niż jakieś 30 lat temu. „Wielu Amerykanów lęka się, że gonitwa za pieniądzem usuwa w cień takie wartości, jak szacunek, uczciwość w pracy i angażowanie się w życie społeczne” — zauważono w raporcie z badań. Do nasilania się chciwości w społeczeństwie przyczyniają się dysproporcje między zarobkami i świadczeniami emerytalnymi przyznawanymi sobie przez kadrę kierowniczą a dochodami rzesz pracowników, którym zaleca się powściągliwość w żądaniach płacowych. „Szkopuł w tym, że do tego pościgu za pieniądzem, tak typowego dla uprzywilejowanych, przyłączają się inni, co prowadzi do obniżania poziomu moralnego całej zbiorowości” — twierdzi Kjell Ove Nilsson, specjalista w zakresie etyki i teologii działający w szwedzkiej Radzie Chrześcijańskiej. „Oczywiście wywiera to zgubny wpływ na moralność nie tylko społeczeństwa, lecz także jednostki”. Kultura mediów Innym ważnym czynnikiem sprzyjającym gwałtownemu upadkowi moralnemu drugiej połowy XX wieku jest zdominowanie kultury przez środki masowej informacji. „Nowymi popularyzatorami wartości są producenci telewizyjni, magnaci filmowi, dyktatorzy mody, gangsta raperzy i całe mrowie innych gwiazd elektronicznego systemu kultury medialnej” — uważa senator Lieberman. „Ci twórcy prądów obyczajowych wywierają niewyobrażalny wpływ na naszą kulturę oraz na nasze dzieci, często wykazując znikome poczucie odpowiedzialności — lub nie wykazując żadnego — za szkodliwe wzorce narzucane ogółowi”. Odpowiedzialni rodzice muszą więc dziś toczyć bezpardonową walkę o to, kto będzie oddziaływał na dzieci i wychowywał je. A co się stanie z tymi dziećmi, których rodzicom brak poczucia odpowiedzialności? Lieberman twierdzi: „W takim wypadku kultura masowa staje się niekwestionowanym autorytetem w dziedzinie tworzenia norm, a dziecięce postrzeganie dobra i zła oraz kodeks zasadniczych wartości kształtuje się przede wszystkim na podstawie informacji docierających za pośrednictwem telewizji, filmów i odtwarzacza CD”. Ostatnio do tej listy doszedł jeszcze Internet. Powrót do „moralności epoki kamienia” W czym się przejawia oddziaływanie tych ujemnych wpływów na młodzież? Między innymi w tym, że w ostatnich latach rośnie liczba dzieci i nastolatków dopuszczających się aktów okrucieństwa zarówno wobec rówieśników, jak i dorosłych. Do wstrząsającej zbrodni doszło w Szwecji w 1998 roku, kiedy to dwaj chłopcy w wieku pięciu i siedmiu lat udusili czteroletniego towarzysza zabaw. Niejednemu ciśnie się do głowy pytanie: czy dzieci nie mają wrodzonego mechanizmu, który by je zabezpieczał przed posuwaniem się za daleko? Psychiatra dziecięcy dzieli się cennym spostrzeżeniem: „Opór moralny wobec przekraczania granic jest czymś, czego trzeba się nauczyć. Może to mieć związek (...) z postaciami, na jakich wzorują się dzieci, i z tym, co przyswajają sobie od dorosłych ze swego otoczenia”. Podobne zjawisko można dostrzec u groźnych przestępców. Według szwedzkiego profesora psychiatrii Stena Levandera jakieś 15 do 20 procent więźniów jest psychopatami — ludźmi wybitnie skoncentrowanymi na sobie, pozbawionymi empatii, którzy nie umieją lub nie chcą odróżniać dobra od zła. Co się tyczy dzieci i nastolatków, nawet tych z pozoru normalnych, badacze zauważają stępienie ich zmysłu etycznego. „Cofamy się do moralności epoki kamienia” — przekonuje profesor filozofii Christina Hoff Sommers. Uczona zaobserwowała, że kiedy swych młodych słuchaczy pyta, czym jest dobro, a czym zło, większość ma duże wątpliwości. Następnie odpowiadają, że nie ma czegoś takiego jak dobro i zło. Twierdzą, że każdy musi sam zadecydować, co jest dla niego najlepsze. Ostatnimi czasy wielu jej studentów odrzuca zasadę przyznającą życiu ludzkiemu nieporównywalną rangę i wartość. Kiedy na przykład zadała pytanie, co by zrobili, gdyby musieli dokonać wyboru: czy ratować życie swego ulubionego zwierzęcia, czy nieznanego człowieka, wielu odpowiedziało, że ratowałoby zwierzę. „Nie chodzi o to, że młodzież jest bezmyślna, nieufna, okrutna lub perfidna. Po prostu brak jej wskazówek moralnych” — ubolewa profesor Sommers, której zdaniem wielu młodych ludzi w gruncie rzeczy ma wątpliwości, czy w ogóle istnieje jakieś dobro i zło. Według niej postawa taka stanowi jedno z głównych zagrożeń społecznych. Podważanie norm moralnych jest więc w naszych czasach faktem. Powszechne są obawy, że pociągnie to za sobą tragiczne konsekwencje. Cytowany wcześniej artykuł z tygodnika Die Zeit ostrzega, że dzisiejsza gospodarka rynkowa może stopniowo „ulegać zwyrodnieniu, aż pewnego dnia zupełnie się załamie, jak to się niedawno stało z systemem socjalistycznym”.
0 votes Thanks 0
mademoiselleCass
"Jestem przekonany, że przerażający upadek moralności, jakiego jesteśmy świadkami w dzisiejszych czasach, jest rezultatem mechanizacji i dehumanizacji naszego życia – zgubnych produktów ubocznych mentalności naukowo – technicznej." - tak o upadku moralności mówił Albert Einstein. I miał dużo racji - ta myśl, wysnuta na początku XX w. nadal jest aktualna. Rozkwit techniki osiągnął niebywałe rozmiary, ale nie towarzyszy temu doskonalenie się duchowe, czyli psychiczne człowieka. Mamy na ogół wyobrażenia o sobie, w tym o ludzkości, nie przystające do faktów. Pragnienia zabarwiają korzystnie wizerunek własny oraz innych jednostek. Nie wszyscy zdajemy sobie sprawę z wykoślawionego stosunku wielu osób do zwierząt i roślin. Religie Dalekiego Wschodu głosząc panteizm, czyli jedność Boga i świata, oddają należyty szacunek zwierzętom. Kolonizatorskie odnoszenie się do przyrody niszczy nie tylko ją, ale w konsekwencji również i nas. Za pomocą nowych dziedzin nauki, brukowców i innych rozgałęzień publicznych rozgłośni nasz gatunek miał przechodzić ewolucje, miał się rozwijać. Niestety, czas pokazał, że te jakże wygórowane załóżenia obróciły się przeciwko nam. Największe konsekwencje ponosi język - kultywowany z pradziada na dziada, egzaltowany, aktualnie jest spłycany poprzez mowę potoczną, gwarę młodzieżową i najgorszą formę - wulgaryzmy, używane bez wsydu i zahamowań przez coraz młodsze jednostki. Cóz z tego, że dziesięciolatek potrafi sformatować komputer bez mrugnięcia okiem, skoro nie jest w stanie zapisać słowa - przykładowo: "żółć"? O gramatyce swego narodowego języka nie ma pojęcia - orzeczenie, interpunkcja czy ortografia to dla niego pojęcia obce. Jak ma interpretować wiersze, skoro nie potrafi sklecić najprostszego, logicznego, warto zaznaczyć, zdania? Lecz nie tylko język "oberwał". Człowiek, zyzkując wolność, zasmakował w niej i wręcz się w niej zatracił - zatracił wszelkie hamulce. Doszedł do punktu kulminacyjnego, w którym - wedle swojego mniemania - może wszystko. I tak coraz częściej widzimy i słyszymy, jak coraz to młodsza młodzież poddaje się używkom: gimnazjaliści, a nierzadko też uczniowie już podstawówek, piją alkohol, palą papierosy, o narkotykach na razie wspominać nie będę. Używki stały się zmorą obecnych czasów, mają do nich dostęp już coraz młodsi osobnicy - winna temu jest głównie postępująca technologia - komputery, internet, skąd mogą "czerpać informacje". Upadły również i inne gałęzie moralności - wraz z wolnością słowa, nastała i wolnośc ubioru, co ludzie ochoczo wykorzystują. Prostutucja coraz rzadziej gorszy, jest obecna niemal wszędzie: od ulicy po prasę i telewizję. Dosiega ona również młode osoby i, o zgrozo, w pełni świadomie. Ostatnimi laty szczególnie rozwinął się nurt tzw. "galerianek", czyli młodych dziewczat sponsorowanych przez starszych mężczyzn - innymi słowy: uprawiających seks, lecz nei za pieniądze, a za markowe ciuchy i drogie gażdżety. Prostytucja w tym przypadku maskowana pod mianem "sponsoring". Jak jestem już przy moralności cielesnej, to przejdę do bliskiej jej gałęzi, a mianowicie - małżeństwa. Teraz akt ten dla ludzi nie jest formą zawiązania rozdziny, lecz zwykła formalnością, na która nei zwracają większej uwagi, z którą wręcz się nie liczą, bo zawsze można zdradzić a nastepnie się rozwieść. Moralność małżeńska powoli zanika, nawet wśród praktykujących Katolików, co jest aktualnie jednym z największych problemów Kościoła. Moralność dotyka także spraw społecznych - hamulce, o których wspominałam, zostały zerwane także i w tym przypadku. Kradzieże, gwałty, zabójstwa - to incydenty, o których słyszy się coraz częściej. Człowiek zatracił wszelkie opory, liczy się dla niego jedynie zaspokojenie własnego zysku, pragnienia i przyjemności. Niemal nigdzie nie mozna czuć się bezpiecznym - w środkach komunikacji można zostać okradzionym, w parku zgwałconym, a niejednokrotnie i stracić życie za przysłowiowe pięć złotych, co nierzadko w obecnych czasach się zdarza. Jak przy zabójstwach, to wspomnę również o głosnej ostatnio sprawie - utracie szacunku dla służb mundurowych, mających na celu chronienie człowieka. Upadek moralności, zwłaszcza wśród młodych ludzi, spowodowanym zerwaniem hamulców, rozbudził u nich agresję, czemu upust dają napadając na ludzi, raniąc ich a niejednokrtonie i zabijając. Taki incydenty postrzegane są coraz częściej, zwłaszcza na funkcjonariuszy prawa (TU; głosna sprawa zabójstwa na przystanku warszawskiego policjanta). Do czynów tych również przyczynił się rozwój - w tym przypadku broni: jest coraz bardziej udoskonalana, produkowana w większej ilości i coraz łatwiej dostepna, nawet osobom nie tyle postronnym i nieodpowiedzialnym, co młodym. Reasumując - technologia się rozinęła, ale miast ulepszyć nasze zycie, wprowadziła horror. Ludzie zatracili hamulce, stali się bezwstydni i bez skrupułów. Czyny, o których jeszcze nie tak dawno człowiek nie był w stanie pomyśleć, teraz stają się codziennością i jednym z największych problemów współczesnego świata. Pozwólmy sobie na chwilę refleksji - czy rozwój technologii, który miał się przyczynić do ewolucji, nie cofa nas czasów pierwotnych? Czy zamiast się rozwijać - nie dążymy do samodestrukcji?...
*** Mam nadzieję, że pomogłam ;) W razie pytań - kieruję na PW.
GDYBYŚMY zapytali historyków, jak dzisiejsza moralność ma się do moralności wcześniejszych pokoleń, część z nich odpowiedziałaby, że trudno porównywać w ten sposób różne okresy. Mogą bowiem sądzić, iż ocena epoki powinna uwzględniać całokształt charakterystycznych dla niej zjawisk.
Weźmy choćby pod uwagę przemoc w Europie począwszy od XVI wieku. Czterysta lat temu też zdarzały się zabójstwa. Często na własną rękę wymierzano sprawiedliwość; były to czasy nawykłe do wendet.
Jak jednak twierdzą historycy Arne Jarrick i Johan Söderberg w książce Människovärdet och makten (Godność i siła człowieka), pomiędzy rokiem 1600 a 1850 w niektórych krajach „życie społeczne cechował wysoki stopień ucywilizowania”. Ludzie w większej mierze zaczęli się wtedy liczyć z potrzebami bliźnich — stali się bardziej współczujący. Zdaniem innych historyków w XVI wieku znacznie mniej niż obecnie było na przykład kradzieży i przestępstw przeciwko mieniu. Zorganizowane szajki złodziei należały do rzadkich wyjątków, zwłaszcza na wsi.
Rzecz jasna istniała wówczas instytucja niewolnictwa, która doprowadziła do wielu najstraszniejszych zbrodni, jakie zna historia: porywania afrykańskiej ludności przez europejskich handlarzy i bestialskiego traktowania milionowych rzesz niewolników w krajach przymusowego pobytu.
Kiedy więc oceniamy nasze czasy na tle minionych stuleci, prawdopodobnie dochodzimy do wniosku, że pod pewnymi względami sytuacja się pogorszyła, ale pod innymi poprawiła. Jednak w XX wieku pojawiło się i trwa coś zupełnie nowego, a zarazem znamiennego, nie mającego odpowiednika w dawniejszych dziejach.
Przełomowy wiek XX
Historycy Jarrick i Söderberg zauważają: „Po roku 1930 liczba zabójstw znów zaczęła wzrastać i od tego czasu — a więc z górą od półwiecza — tendencja ta niestety się utrzymuje”.
Także wielu innych komentatorów stoi na stanowisku, że w XX wieku nastąpił powszechny upadek moralności. W pewnym szkicu poświęconym filozofii etyki napisano: „Nietrudno dostrzec, że pogląd ogółu na seks i kryteria moralności w ciągu minionych 30—40 lat ulegał radykalnej zmianie: ewoluował od wyraźnych zasad, uznanych w społeczeństwie i precyzujących, co jest moralne, a co nie, do dzisiejszej postawy, którą cechuje większa swoboda oraz indywidualizm w dokonywaniu oceny”.
To znaczy, że ludzie najczęściej uważają dziś za słuszne samodzielnie decydować o tym, jak należy postępować w życiu płciowym i innych dziedzinach moralności. Na dowód tego we wspomnianym szkicu przytoczono pewne dane statystyczne: otóż w USA w 1960 roku tylko 5,3 procent dzieci rodziło się poza małżeństwem, a w 1990 roku liczba ta wynosiła już 28 procent.
W wykładzie wygłoszonym na uniwersytecie w Notre Dame amerykański senator Joe Lieberman określił moralność naszych czasów mianem „etycznej próżni (...) rozszerzającej się na skutek zanikania tradycyjnych norm dobra i zła”. Zdaniem senatora proces ten „przebiega już niemal od dwóch pokoleń”.
Egoizm i chciwość
Do tej sytuacji znacznie się przyczyniają gwałtowne zmiany, które w XX wieku zachodzą w społeczeństwie wskutek postępu technicznego i ekonomicznego. „Nie żyjemy już w świecie statycznym, jak to było we wcześniejszych wiekach, lecz w epoce ciągłych przemian” — napisano w artykule zamieszczonym w tygodniku Die Zeit. Artykuł dowodził, że zmiany te doprowadziły do powstania systemu opartego na gospodarce rynkowej, którego motorem jest rywalizacja i samolubstwo.
Następnie autor wyjaśnia: „Tego samolubstwa nie da się w żaden sposób wyrugować. Skutkiem jest brutalizacja życia codziennego i korupcja, której w wielu krajach uległy nawet rządy. Ludzie koncentrują się na sobie i maksymalnym zaspokajaniu własnych pragnień”.
Socjolog Robert Wuthnow z Uniwersytetu Princeton stwierdził na podstawie szeroko rozpisanej ankiety, że społeczeństwo Ameryki jest dziś bardziej zainteresowane pieniędzmi niż jakieś 30 lat temu. „Wielu Amerykanów lęka się, że gonitwa za pieniądzem usuwa w cień takie wartości, jak szacunek, uczciwość w pracy i angażowanie się w życie społeczne” — zauważono w raporcie z badań.
Do nasilania się chciwości w społeczeństwie przyczyniają się dysproporcje między zarobkami i świadczeniami emerytalnymi przyznawanymi sobie przez kadrę kierowniczą a dochodami rzesz pracowników, którym zaleca się powściągliwość w żądaniach płacowych. „Szkopuł w tym, że do tego pościgu za pieniądzem, tak typowego dla uprzywilejowanych, przyłączają się inni, co prowadzi do obniżania poziomu moralnego całej zbiorowości” — twierdzi Kjell Ove Nilsson, specjalista w zakresie etyki i teologii działający w szwedzkiej Radzie Chrześcijańskiej. „Oczywiście wywiera to zgubny wpływ na moralność nie tylko społeczeństwa, lecz także jednostki”.
Kultura mediów
Innym ważnym czynnikiem sprzyjającym gwałtownemu upadkowi moralnemu drugiej połowy XX wieku jest zdominowanie kultury przez środki masowej informacji. „Nowymi popularyzatorami wartości są producenci telewizyjni, magnaci filmowi, dyktatorzy mody, gangsta raperzy i całe mrowie innych gwiazd elektronicznego systemu kultury medialnej” — uważa senator Lieberman. „Ci twórcy prądów obyczajowych wywierają niewyobrażalny wpływ na naszą kulturę oraz na nasze dzieci, często wykazując znikome poczucie odpowiedzialności — lub nie wykazując żadnego — za szkodliwe wzorce narzucane ogółowi”.
Odpowiedzialni rodzice muszą więc dziś toczyć bezpardonową walkę o to, kto będzie oddziaływał na dzieci i wychowywał je. A co się stanie z tymi dziećmi, których rodzicom brak poczucia odpowiedzialności? Lieberman twierdzi: „W takim wypadku kultura masowa staje się niekwestionowanym autorytetem w dziedzinie tworzenia norm, a dziecięce postrzeganie dobra i zła oraz kodeks zasadniczych wartości kształtuje się przede wszystkim na podstawie informacji docierających za pośrednictwem telewizji, filmów i odtwarzacza CD”. Ostatnio do tej listy doszedł jeszcze Internet.
Powrót do „moralności epoki kamienia”
W czym się przejawia oddziaływanie tych ujemnych wpływów na młodzież? Między innymi w tym, że w ostatnich latach rośnie liczba dzieci i nastolatków dopuszczających się aktów okrucieństwa zarówno wobec rówieśników, jak i dorosłych.
Do wstrząsającej zbrodni doszło w Szwecji w 1998 roku, kiedy to dwaj chłopcy w wieku pięciu i siedmiu lat udusili czteroletniego towarzysza zabaw. Niejednemu ciśnie się do głowy pytanie: czy dzieci nie mają wrodzonego mechanizmu, który by je zabezpieczał przed posuwaniem się za daleko? Psychiatra dziecięcy dzieli się cennym spostrzeżeniem: „Opór moralny wobec przekraczania granic jest czymś, czego trzeba się nauczyć. Może to mieć związek (...) z postaciami, na jakich wzorują się dzieci, i z tym, co przyswajają sobie od dorosłych ze swego otoczenia”.
Podobne zjawisko można dostrzec u groźnych przestępców. Według szwedzkiego profesora psychiatrii Stena Levandera jakieś 15 do 20 procent więźniów jest psychopatami — ludźmi wybitnie skoncentrowanymi na sobie, pozbawionymi empatii, którzy nie umieją lub nie chcą odróżniać dobra od zła. Co się tyczy dzieci i nastolatków, nawet tych z pozoru normalnych, badacze zauważają stępienie ich zmysłu etycznego. „Cofamy się do moralności epoki kamienia” — przekonuje profesor filozofii Christina Hoff Sommers. Uczona zaobserwowała, że kiedy swych młodych słuchaczy pyta, czym jest dobro, a czym zło, większość ma duże wątpliwości. Następnie odpowiadają, że nie ma czegoś takiego jak dobro i zło. Twierdzą, że każdy musi sam zadecydować, co jest dla niego najlepsze.
Ostatnimi czasy wielu jej studentów odrzuca zasadę przyznającą życiu ludzkiemu nieporównywalną rangę i wartość. Kiedy na przykład zadała pytanie, co by zrobili, gdyby musieli dokonać wyboru: czy ratować życie swego ulubionego zwierzęcia, czy nieznanego człowieka, wielu odpowiedziało, że ratowałoby zwierzę.
„Nie chodzi o to, że młodzież jest bezmyślna, nieufna, okrutna lub perfidna. Po prostu brak jej wskazówek moralnych” — ubolewa profesor Sommers, której zdaniem wielu młodych ludzi w gruncie rzeczy ma wątpliwości, czy w ogóle istnieje jakieś dobro i zło. Według niej postawa taka stanowi jedno z głównych zagrożeń społecznych.
Podważanie norm moralnych jest więc w naszych czasach faktem. Powszechne są obawy, że pociągnie to za sobą tragiczne konsekwencje. Cytowany wcześniej artykuł z tygodnika Die Zeit ostrzega, że dzisiejsza gospodarka rynkowa może stopniowo „ulegać zwyrodnieniu, aż pewnego dnia zupełnie się załamie, jak to się niedawno stało z systemem socjalistycznym”.
I miał dużo racji - ta myśl, wysnuta na początku XX w. nadal jest aktualna.
Rozkwit techniki osiągnął niebywałe rozmiary, ale nie towarzyszy temu doskonalenie się duchowe, czyli psychiczne człowieka. Mamy na ogół wyobrażenia o sobie, w tym o ludzkości, nie przystające do faktów. Pragnienia zabarwiają korzystnie wizerunek własny oraz innych jednostek. Nie wszyscy zdajemy sobie sprawę z wykoślawionego stosunku wielu osób do zwierząt i roślin. Religie Dalekiego Wschodu głosząc panteizm, czyli jedność Boga i świata, oddają należyty szacunek zwierzętom. Kolonizatorskie odnoszenie się do przyrody niszczy nie tylko ją, ale w konsekwencji również i nas.
Za pomocą nowych dziedzin nauki, brukowców i innych rozgałęzień publicznych rozgłośni nasz gatunek miał przechodzić ewolucje, miał się rozwijać. Niestety, czas pokazał, że te jakże wygórowane załóżenia obróciły się przeciwko nam. Największe konsekwencje ponosi język - kultywowany z pradziada na dziada, egzaltowany, aktualnie jest spłycany poprzez mowę potoczną, gwarę młodzieżową i najgorszą formę - wulgaryzmy, używane bez wsydu i zahamowań przez coraz młodsze jednostki. Cóz z tego, że dziesięciolatek potrafi sformatować komputer bez mrugnięcia okiem, skoro nie jest w stanie zapisać słowa - przykładowo: "żółć"? O gramatyce swego narodowego języka nie ma pojęcia - orzeczenie, interpunkcja czy ortografia to dla niego pojęcia obce. Jak ma interpretować wiersze, skoro nie potrafi sklecić najprostszego, logicznego, warto zaznaczyć, zdania?
Lecz nie tylko język "oberwał". Człowiek, zyzkując wolność, zasmakował w niej i wręcz się w niej zatracił - zatracił wszelkie hamulce. Doszedł do punktu kulminacyjnego, w którym - wedle swojego mniemania - może wszystko. I tak coraz częściej widzimy i słyszymy, jak coraz to młodsza młodzież poddaje się używkom: gimnazjaliści, a nierzadko też uczniowie już podstawówek, piją alkohol, palą papierosy, o narkotykach na razie wspominać nie będę. Używki stały się zmorą obecnych czasów, mają do nich dostęp już coraz młodsi osobnicy - winna temu jest głównie postępująca technologia - komputery, internet, skąd mogą "czerpać informacje".
Upadły również i inne gałęzie moralności - wraz z wolnością słowa, nastała i wolnośc ubioru, co ludzie ochoczo wykorzystują. Prostutucja coraz rzadziej gorszy, jest obecna niemal wszędzie: od ulicy po prasę i telewizję. Dosiega ona również młode osoby i, o zgrozo, w pełni świadomie. Ostatnimi laty szczególnie rozwinął się nurt tzw. "galerianek", czyli młodych dziewczat sponsorowanych przez starszych mężczyzn - innymi słowy: uprawiających seks, lecz nei za pieniądze, a za markowe ciuchy i drogie gażdżety. Prostytucja w tym przypadku maskowana pod mianem "sponsoring".
Jak jestem już przy moralności cielesnej, to przejdę do bliskiej jej gałęzi, a mianowicie - małżeństwa. Teraz akt ten dla ludzi nie jest formą zawiązania rozdziny, lecz zwykła formalnością, na która nei zwracają większej uwagi, z którą wręcz się nie liczą, bo zawsze można zdradzić a nastepnie się rozwieść. Moralność małżeńska powoli zanika, nawet wśród praktykujących Katolików, co jest aktualnie jednym z największych problemów Kościoła.
Moralność dotyka także spraw społecznych - hamulce, o których wspominałam, zostały zerwane także i w tym przypadku. Kradzieże, gwałty, zabójstwa - to incydenty, o których słyszy się coraz częściej. Człowiek zatracił wszelkie opory, liczy się dla niego jedynie zaspokojenie własnego zysku, pragnienia i przyjemności. Niemal nigdzie nie mozna czuć się bezpiecznym - w środkach komunikacji można zostać okradzionym, w parku zgwałconym, a niejednokrotnie i stracić życie za przysłowiowe pięć złotych, co nierzadko w obecnych czasach się zdarza.
Jak przy zabójstwach, to wspomnę również o głosnej ostatnio sprawie - utracie szacunku dla służb mundurowych, mających na celu chronienie człowieka. Upadek moralności, zwłaszcza wśród młodych ludzi, spowodowanym zerwaniem hamulców, rozbudził u nich agresję, czemu upust dają napadając na ludzi, raniąc ich a niejednokrtonie i zabijając. Taki incydenty postrzegane są coraz częściej, zwłaszcza na funkcjonariuszy prawa (TU; głosna sprawa zabójstwa na przystanku warszawskiego policjanta). Do czynów tych również przyczynił się rozwój - w tym przypadku broni: jest coraz bardziej udoskonalana, produkowana w większej ilości i coraz łatwiej dostepna, nawet osobom nie tyle postronnym i nieodpowiedzialnym, co młodym.
Reasumując - technologia się rozinęła, ale miast ulepszyć nasze zycie, wprowadziła horror. Ludzie zatracili hamulce, stali się bezwstydni i bez skrupułów. Czyny, o których jeszcze nie tak dawno człowiek nie był w stanie pomyśleć, teraz stają się codziennością i jednym z największych problemów współczesnego świata. Pozwólmy sobie na chwilę refleksji - czy rozwój technologii, który miał się przyczynić do ewolucji, nie cofa nas czasów pierwotnych? Czy zamiast się rozwijać - nie dążymy do samodestrukcji?...
***
Mam nadzieję, że pomogłam ;)
W razie pytań - kieruję na PW.