Wybitny reprezentant polskiego klasycyzmu, który debiutował w wieku czterdziestu lat strofą – Hymnem do miłości Ojczyzny – komponując swoje satyry oraz tę przyjemniejszą część – bajki, kreuje świat przy pomocy własnych przeżyć, wspomnień i obserwacji. Autor przeżył trzy rozbiory Polski co niewątpliwie miało wpływ na jego twórczość. Doświadczenia , które na stałe utrwaliły się w jego narodowej świadomości stanowią szkielet, do którego stopniowo przytwierdzane kolejne elementy decydują o trwałości budowli jaką z całą pewnością – i mówię to całkiem świadom – są jego dzieła; sam zaś Krasicki jest człowiekiem „maksymalnie” wykształconym.
Spoglądając na to wszystko z dzisiejszej perspektywy, autor takich utworów jak „Pijaństwo”, „świat zepsuty”, czy „Do Króla” jest jak najbardziej wiarygodnym świadkiem wydarzeń do jakich dochodziło w naszym państwie wieku XVIII. Dlaczego? Ano, jest ku temu jeden powód, który bierze górę nad każdym innym. Relacje – tak to nazwijmy – Krasickiego są obiektywne; przesłanką ku temu zaś jest jego wykształcenie, czy nawet stanowienie ważnej jednostki w hierarchii Kościelnej.
Wizja świata jaką pod dżentelmeńsku wręcz podaje na tacy Ignacy Krasicki bezpośrednio odnosi się do wcześniej wspomnianej osiemnastowiecznej Rzeczpospolitej; nadrzędne miejsce w tworzeniu takiego obrazu należy do społeczeństwa, w szczególności zaś przypatrzmy się szlachcie.
Biskup warmiński był jednym z przedstawicieli nowoczesnych poglądów zarówno politycznych jak i upodobań oraz wzorców moralnych. Jego utwory zaś nacechowane były – co jest pozytywnym aspektem – prostotą i dowcipem, którym potrafił władać wręcz po mistrzowsku; to jeden z najlepszych przedstawicieli polskiej twórczości oświeceniowej. Dzieła jakich jest autorem nie są przepełnione goryczą, przeciwnie fakty, jakie przedstawia.
Polak ogarnięty nałogiem. Polak pijący. Tak pokrótce możemy określić jednostkę przedstawioną w utworze „Pijaństwo”. W tym wypadku to nie świat stanowi zło, ale człowiek, który zupełnie nieświadomie wchodzi w jego paszczę; później wydostać mu się jest niezwykle trudno. Po raz kolejny Polak niemogący obejść się bez wypełnionego winem aż po brzegi kieliszka serwowanego do obiadu; rodak nie znający innego sposobu powitań niż upojenie alkoholowe. Jak sugeruje Krasicki – duch wali rodzi się przy kieliszku, tam też umiera.
świat zatem jest … pijany; świat kusi i praktycznie zmusza do grzechu; świat zniewala niczym alkohol. Interpretując wyżej wspomniany utwór w odniesieniu do przedstawienia świata możemy śmiało stwierdzić, że osiemnastowieczna Rzeczpospolita jest jak najbardziej zauroczona mocnymi trunkami i jest jej z tym całkiem dobrze; przynajmniej na razie niema najmniejszego zamiaru wprowadzać jakichkolwiek zmian drastycznie zmieniających bieg wydarzeń.
Rzeczywistość tamtego okresu bazuje na przekonaniach i władzy króla (patrz. Stanisław August Poniatowski). Właśnie temu człowiekowi Ignacy Krasicki wytyka wszystkie zaniedbania i błędy jakich się dopuszcza. Władca jest zbyt młody, by sprawować swój urząd, jest zbyt łagodny, co może doprowadzić do niechybnego upadku i zbyt gościnny. Spoglądając na to od strony moralnej Poniatowski jest bardzo dobrym władcom, powiedziałbym – prawdziwie ludzkim. Biskup wypacza mu również to.
Mamy tu przykład świata w jakim trwa społeczeństwo, a jaki stanowi najwyższa władza. Zaniedbuje go w aspekcie rozwoju kulturalnego; brak jej doświadczenia by być mentorem społeczeństwa. I Ignacy Krasiński „krzyczy” królowi prosto w twarz; próbuje uświadomić w jakim stanie trwa państwo.
Ziemska egzystencja, tym razem odnosząc się do bajek to typowa wycieczka „po trupach” do celu, co uświadamia nam utwór „Jagnię i wilcy”. Nie jest to w żadnym razie długotrwały proces niszczenia ludzi, wypełniania po nich miejsca. Nie, to warta pogardy wycieczka w jedną stronę! Niszczone jest to co słabe i bezsilne, a wywyższany i czczone mocne i potężne. Godne hańby… W ten sposób Krasicki wyraża swoją dezaprobatę; naprawdę, z tego faceta możemy być dumni!
Obcowanie z innymi często tytułowanymi honorami „przyjaciół”, kończy się na wewnętrznym rozwarstwieniu ducha; nie wspomnę o depresji, bo po cóż dolewać oliwy do ognia? Używając tego słowa po raz wtóry – przyjaciel, gdy tylko nadarza się sposobność „wystrycha nas na dudka”. Poszukując własnych korzyści, które stoją ponad podziałami czy nawet dobrem drugiej osoby, człowiek zdolny jest do wszystkiego, boje się wspomnieć o morderstwie, chociaż i takowe zajścia miały miejsce.
Ale ludzie to nie tylko jednostki dwulicowości i wyuzdania moralnego; to także fałszywi chrześcijanie, których pobożność wystawiana jest na pokaz, czy raczej, którzy wystawiają ją na ogląd publiczny. Podążając za słowami „Dewotki”: „Uchowaj, Panie Boże, takiej pobożności”.
Ignacy Krasicki poprzez takie właśnie utwory znakomicie oddaje bezpruderyjność i kompromitujące poczynania świata w jakim przyszło mu żyć.
Jest mistrzem! Tak, Ignacy Krasicki jest mistrzem. Nie tylko ze względu, że to „swój chłop”, ale dlatego, że prezentuje nam ponadczasową twórczość, której odzwierciedlenie z całą pewnością odnajduje każdy z nas bez względu na wiek, wiedzę czy status majątkowy.
A więc „swój chłop” zajmuje się wytykaniem druzgocącej liczby przewinień szlachty, jak również władzy najwyższej, czyli samego króla. Na miłość boską – nie brak mu odwagi; z tego powinniśmy być dumni.
Krasicki stoi ponad podziałami, dusi w sobie cały swój krzyk, a gdy nadchodzi odpowiedni moment… krzyczy przelewając wszystko co w nim tkwi na papier. Nie jest długowieczny, ale czas którym Bóg go obdarzył wykorzystuje na to, by być sobą. Nie jest dla niego ważne w jakim stanie wyjdzie z konfrontacji jakiej się podejmuje – walki swojego ducha ze światem brnącym ku złu i chylącym się ku upadkowi.
Pesymistyczne i bezstronne przedstawienie stanu rzeczy osiemnastowiecznej Rzeczpospolitej daje dużo do myślenia; kiedyś i dziś. Czytelnik zapoznający się z jego utworami przystaje na chwile i myśli: co z tą Polską? (podobne rozważania nie dają spokoju Tomaszowi Lisowi). Sytuacje przedstawione w utworach „księcia polskich poetów” znakomicie odzwierciedlają się dzisiaj i odzwierciedlać się będą kiedyś.
Wybitny reprezentant polskiego klasycyzmu, który debiutował w wieku czterdziestu lat strofą – Hymnem do miłości Ojczyzny – komponując swoje satyry oraz tę przyjemniejszą część – bajki, kreuje świat przy pomocy własnych przeżyć, wspomnień i obserwacji. Autor przeżył trzy rozbiory Polski co niewątpliwie miało wpływ na jego twórczość. Doświadczenia , które na stałe utrwaliły się w jego narodowej świadomości stanowią szkielet, do którego stopniowo przytwierdzane kolejne elementy decydują o trwałości budowli jaką z całą pewnością – i mówię to całkiem świadom – są jego dzieła; sam zaś Krasicki jest człowiekiem „maksymalnie” wykształconym.
Spoglądając na to wszystko z dzisiejszej perspektywy, autor takich utworów jak „Pijaństwo”, „świat zepsuty”, czy „Do Króla” jest jak najbardziej wiarygodnym świadkiem wydarzeń do jakich dochodziło w naszym państwie wieku XVIII. Dlaczego? Ano, jest ku temu jeden powód, który bierze górę nad każdym innym. Relacje – tak to nazwijmy – Krasickiego są obiektywne; przesłanką ku temu zaś jest jego wykształcenie, czy nawet stanowienie ważnej jednostki w hierarchii Kościelnej.
Wizja świata jaką pod dżentelmeńsku wręcz podaje na tacy Ignacy Krasicki bezpośrednio odnosi się do wcześniej wspomnianej osiemnastowiecznej Rzeczpospolitej; nadrzędne miejsce w tworzeniu takiego obrazu należy do społeczeństwa, w szczególności zaś przypatrzmy się szlachcie.
Biskup warmiński był jednym z przedstawicieli nowoczesnych poglądów zarówno politycznych jak i upodobań oraz wzorców moralnych. Jego utwory zaś nacechowane były – co jest pozytywnym aspektem – prostotą i dowcipem, którym potrafił władać wręcz po mistrzowsku; to jeden z najlepszych przedstawicieli polskiej twórczości oświeceniowej. Dzieła jakich jest autorem nie są przepełnione goryczą, przeciwnie fakty, jakie przedstawia.
Polak ogarnięty nałogiem. Polak pijący. Tak pokrótce możemy określić jednostkę przedstawioną w utworze „Pijaństwo”. W tym wypadku to nie świat stanowi zło, ale człowiek, który zupełnie nieświadomie wchodzi w jego paszczę; później wydostać mu się jest niezwykle trudno. Po raz kolejny Polak niemogący obejść się bez wypełnionego winem aż po brzegi kieliszka serwowanego do obiadu; rodak nie znający innego sposobu powitań niż upojenie alkoholowe. Jak sugeruje Krasicki – duch wali rodzi się przy kieliszku, tam też umiera.
świat zatem jest … pijany; świat kusi i praktycznie zmusza do grzechu; świat zniewala niczym alkohol. Interpretując wyżej wspomniany utwór w odniesieniu do przedstawienia świata możemy śmiało stwierdzić, że osiemnastowieczna Rzeczpospolita jest jak najbardziej zauroczona mocnymi trunkami i jest jej z tym całkiem dobrze; przynajmniej na razie niema najmniejszego zamiaru wprowadzać jakichkolwiek zmian drastycznie zmieniających bieg wydarzeń.
Rzeczywistość tamtego okresu bazuje na przekonaniach i władzy króla (patrz. Stanisław August Poniatowski). Właśnie temu człowiekowi Ignacy Krasicki wytyka wszystkie zaniedbania i błędy jakich się dopuszcza. Władca jest zbyt młody, by sprawować swój urząd, jest zbyt łagodny, co może doprowadzić do niechybnego upadku i zbyt gościnny. Spoglądając na to od strony moralnej Poniatowski jest bardzo dobrym władcom, powiedziałbym – prawdziwie ludzkim. Biskup wypacza mu również to.
Mamy tu przykład świata w jakim trwa społeczeństwo, a jaki stanowi najwyższa władza. Zaniedbuje go w aspekcie rozwoju kulturalnego; brak jej doświadczenia by być mentorem społeczeństwa. I Ignacy Krasiński „krzyczy” królowi prosto w twarz; próbuje uświadomić w jakim stanie trwa państwo.
Ziemska egzystencja, tym razem odnosząc się do bajek to typowa wycieczka „po trupach” do celu, co uświadamia nam utwór „Jagnię i wilcy”. Nie jest to w żadnym razie długotrwały proces niszczenia ludzi, wypełniania po nich miejsca. Nie, to warta pogardy wycieczka w jedną stronę! Niszczone jest to co słabe i bezsilne, a wywyższany i czczone mocne i potężne. Godne hańby… W ten sposób Krasicki wyraża swoją dezaprobatę; naprawdę, z tego faceta możemy być dumni!
Obcowanie z innymi często tytułowanymi honorami „przyjaciół”, kończy się na wewnętrznym rozwarstwieniu ducha; nie wspomnę o depresji, bo po cóż dolewać oliwy do ognia? Używając tego słowa po raz wtóry – przyjaciel, gdy tylko nadarza się sposobność „wystrycha nas na dudka”. Poszukując własnych korzyści, które stoją ponad podziałami czy nawet dobrem drugiej osoby, człowiek zdolny jest do wszystkiego, boje się wspomnieć o morderstwie, chociaż i takowe zajścia miały miejsce.
Ale ludzie to nie tylko jednostki dwulicowości i wyuzdania moralnego; to także fałszywi chrześcijanie, których pobożność wystawiana jest na pokaz, czy raczej, którzy wystawiają ją na ogląd publiczny. Podążając za słowami „Dewotki”: „Uchowaj, Panie Boże, takiej pobożności”.
Ignacy Krasicki poprzez takie właśnie utwory znakomicie oddaje bezpruderyjność i kompromitujące poczynania świata w jakim przyszło mu żyć.
Jest mistrzem! Tak, Ignacy Krasicki jest mistrzem. Nie tylko ze względu, że to „swój chłop”, ale dlatego, że prezentuje nam ponadczasową twórczość, której odzwierciedlenie z całą pewnością odnajduje każdy z nas bez względu na wiek, wiedzę czy status majątkowy.
A więc „swój chłop” zajmuje się wytykaniem druzgocącej liczby przewinień szlachty, jak również władzy najwyższej, czyli samego króla. Na miłość boską – nie brak mu odwagi; z tego powinniśmy być dumni.
Krasicki stoi ponad podziałami, dusi w sobie cały swój krzyk, a gdy nadchodzi odpowiedni moment… krzyczy przelewając wszystko co w nim tkwi na papier. Nie jest długowieczny, ale czas którym Bóg go obdarzył wykorzystuje na to, by być sobą. Nie jest dla niego ważne w jakim stanie wyjdzie z konfrontacji jakiej się podejmuje – walki swojego ducha ze światem brnącym ku złu i chylącym się ku upadkowi.
Pesymistyczne i bezstronne przedstawienie stanu rzeczy osiemnastowiecznej Rzeczpospolitej daje dużo do myślenia; kiedyś i dziś. Czytelnik zapoznający się z jego utworami przystaje na chwile i myśli: co z tą Polską? (podobne rozważania nie dają spokoju Tomaszowi Lisowi). Sytuacje przedstawione w utworach „księcia polskich poetów” znakomicie odzwierciedlają się dzisiaj i odzwierciedlać się będą kiedyś.