DAJE NAJ.!
Najważniejsze wiadomości z ostatniego tygodnia.
(ma być dokładnie 5 punktów)
2-3 zdania na punkt.
Proszę o pomoc. :>
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
1. Wojna w Afganistanie zdaje się rozlewać na Azję Środkową. Jej skutki już docierają do Europy. W regionie szkoli się około 100 niemieckich "ochotników", którzy mogą zagrozić bezpieczeństwu dawnej ojczyzny oraz innych państw regionu - ostrzega w artykule dla Wirtualnej Polski Tomasz Otłowski, analityk Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Służby specjalne wykryły zaawansowane plany zamachów na europejskie metropolie. Terroryści mieli zaatakować niemal równocześnie w wielkich miastach Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec.
Niedawne wydarzenia w Tadżykistanie, gdzie w potyczce z islamskimi ekstremistami zginąć miało (według różnych źródeł) od 25 do 40 tadżyckich żołnierzy, pozornie nie mają bezpośredniego związku ani z sytuacją w sąsiednim Afganistanie, ani tym bardziej z bezpieczeństwem państw europejskich. Niestety, wiele wskazuje jednak na to, że pozory te są mylące.
W trakcie imprezy spadochronowej w Alor Setar w Malezji doszło do tragedii po skoku ze znanego wieżowca. Zginęła 42-letnia kobieta, doświadczony skoczek, gdyż jej spadochron nie otworzył się - informuje dziennik "The Independent".
2. 42-letnia Kylie Tanti Marion była doświadczonym skoczkiem. Wykonywała już trzeci skok w trakcie imprezy. - Widziałem, jak szarpie się ze sprzętem i próbuje otworzyć spadochron. Niestety - nie udało się - powiedział jeden ze świadków zdarzenia. Kobiety nie udało się uratować. Zginęła na miejscu.
Menara Alor Setar, z którego skoczyła kobieta, jest najwyższym wieżowcem w Malezji. Ma 165,5 m wysokości.
Uciekli z kraju wojny w poszukiwaniu bezpieczeństwa i lepszego życia. W Polsce nie zawsze są mile widziani - mają opinię groźnych obiboków, którzy nie dbają o swoje dzieci i szastają państwowymi pieniędzmi. Przy bliższym kontakcie okazuje się jednak, że Czeczeni mają bolesne doświadczenia, są zagubieni w nowej rzeczywistości i z lękiem patrzą w przyszłość. Reporterka Wirtualnej Polski udała się do Łomży, by sprawdzić, jak wygląda codzienność uchodźców i co myślą o nich mieszkańcy miasta.
3 Pierwszą opinię o Czeczenach w Łomży poznaję szybciej niż się spodziewałam. Prosto z autobusu wstępuję do jednego ze sklepów. Uśmiechnięta ekspedientka zagaduje mnie. Gdy zdradzam powody, dla których przyjechałam, jej mina rzednie. - Czeczeni? Zbyt dużo ich tu - mówi i już po chwili roztacza przede mną wizję Łomży - miasta grozy. - Ludzie boją się wychodzić wieczorami na ulice - zapewnia. - Dlaczego? - dopytuję. - Bo napadają – ekspedientka mówi ciszej i rozgląda się niepewnie.
Drążę dalej, ale odpowiedzi są coraz bardziej lakoniczne. - Jak napadają? Zaczepiają? - pytam. - Zaczepiają - pada odpowiedź. Przygadują? - Przygadują. Kradną, biją? - No też…. Tak słyszałam - dodaje po chwili.
W drodze do ośrodka dla uchodźców mam więcej szczęścia - trafiam na taksówkarza, który łatwo daje się wciągnąć w rozmowę na temat cudzoziemców. - Moim zdaniem nikomu nie przeszkadzają. Klient każdy jeden jest taki sam - przekonuje. - Znam ich trochę, jeżdżą do ośrodka, czasami do Czerwonego Boru. Niekiedy się targują, ale zawsze płacą. Myślę, że to właśnie może denerwować ludzi: normalny łomżyniak idzie z zakupami piechotą, a Czeczeni nieraz taksówkami podjeżdżają - ocenia. Sprawdzam koszt dojazdu z supermarketu do ośrodka przy ulicy Wesołej. Autobusowy bilet jednorazowy kosztuje 2,10 złotego. Dojazd taksówką - 10 złotych. Przy czterech pasażerach różnica wynosi 1,60 zł.