Jej geneza jest z gruntu polityczna. Na kontynencie zniszczonym przez bratobójcze wojny, ludzie sumienia zdecydowali nadać kształt utopii wolności i dobrobytu. Działanie osób, które postanowiły odwrócić bieg historii w interesie swych współobywateli, ma charakter w najwyższym stopniu polityczny. Jednakże, wprowadzenie w życie tego projektu stanowi niekończącą się grę w chowanego z polityką.
Paradoks, jaki się w tym zakresie jawi jest tylko pozorny. Narodowa skleroza państw Europy i egoizm, które zamykały drogę polityczną, skłoniły ojców Europy do wyboru okrężnej drogi przez ekonomię. Po tak poważnych porażkach jak ta, dotycząca Europejskiej Wspólnoty Obronnej, nastał czas strategii podziemnego rozwoju projektu europejskiego. W jego wyniku, wielka przygoda naszego kontynentu zaznaczyła się częściowym zastąpieniem słuszności prawa przez prawość polityki.
Otóż to właśnie Trybunał Sprawiedliwości znajduje się w centrum prawa wspólnotowego i jednocześnie jest jego najwyższym strażnikiem.
Niemniej, Trybunał Sprawiedliwości stanowi „janus bifrons”: z jednej strony, jest sądem (lub dokładniej, dwoma od czasu utworzenia Trybunału pierwszej instancji). W tej roli, zgodnie z przepisem art. 220 Traktatu ustanawiający Wspólnotę Europejską, ma on obowiązek zapewnić poszanowanie prawa przy interpretacji i stosowaniu Traktatu. Z drugiej strony, stosownie do art. 7 tego samego Traktatu, jest on jedną z instytucji Wspólnot, wraz z Parlamentem, Radą, Komisją i Trybunałem Obrachunkowym. Wypełniając tę funkcję, ma on obowiązek współuczestniczyć w realizacji celów Unii Europejskiej, określonych w Traktacie o Unii Europejskiej. Otóż, pierwszy z tych celów, zapisany w art. 1, polega na tworzeniu „coraz ściślejszej unii między narodami Europy”.
To właśnie, moim zdaniem, dowodzi, że Trybunał Sprawiedliwości znajduje się w centrum dynamicznego procesu unifikacji prawa. Jednakże intensywność i tryb wypełniania funkcji przez Trybunał Sprawiedliwości w tym procesie zmieniały się w czasie. A zmiany te są silnie powiązane ze znaczeniem polityki w konstrukcji europejskiej.
I. W początkowym okresie Trybunał Sprawiedliwości odegrał zasadniczą rolę w unifikacji prawa zastępując zacierający się wpływ polityki. Początkowo rozwój prawa wspólnego wywoływał w państwach członkowskich wiele wątpliwości. Suwerenności narodowe, odrębności prawne oraz nieznajomość zawodów prawniczych nie wróżyły powodzenia temu przedsięwzięciu.
A ściślej rzecz biorąc, wiele wskazywało, że Traktat stanie się jednym z wielu innych traktatów, tzn. instrumentem międzynarodowym odległym, słabo znanym, nakładającym obowiązki wyłącznie na państwa podporządkowane niepewności zasady wzajemności.
Tymczasem jednak cud nastąpił. Być może właśnie dlatego, że sprawa była czasowo utrzymywana w oddaleniu od zawieruch politycznych. W ten sposób członkowie Trybunału Sprawiedliwości, spośród których wielu zajmowało ważne stanowiska w swych krajach, poczuli się odpowiedzialni za stawienie czoła temu wyzwaniu.
Nie jest moim celem odtwarzanie w szczegółach tej niezwykłej przygody prawniczej. Ograniczę się wyłącznie do przypomnienia niektórych zasadniczych punktów, które są dobrze znane. Aby wprowadzić do praw narodowych ferment unifikacji, który stanowi prawo wspólnotowe, Trybunał wypracował dwie koncepcje i wykorzystał instrument podarowany mu przez Traktat.
Pierwszą z tych koncepcji jest oczywiście bezpośrednia skuteczność. Zazwyczaj osoby fizyczne nie mogą powoływać się na postanowienia tego traktatu. Na linii między normą międzynarodową a obywatelami danego państwa-strony traktatu musi nastąpić recepcja w prawie wewnętrznym. Istnieje zatem znaczna odległość między osobami fizycznymi a zobowiązaniami międzynarodowymi ich państwa. Przy okazji banalnej sprawy celnej, która stanowi tło słynnego orzeczenia Van Gend en Loos, z 5 lutego 1963 roku Trybunał Sprawiedliwości ustanowił wyjątkową bliskość między narodami Wspólnot a wspólnotowym porządkiem prawnym. Od tej pory, w odniesieniu do znacznej części przepisów Traktatu, każdy podsądny może żądać od swego sędziego państwowego, aby stosował prawo wspólnotowe i każdy sędzia państwowy ma obowiązek spełnić to żądanie.
Jaka jednak byłaby celowość takiej koncepcji, gdyby w ramach praw narodowych można było następnie wprowadzić przepisy materialne lub proceduralne przeciwstawiające się pełnej skuteczności prawa wspólnotowego? Aby tego uniknąć, podczas sporu wywołanego upaństwowieniem pewnej włoskiej spółki elektrycznej, Trybunał Sprawiedliwości oświadczył, w orzeczeniu w sprawie Costa z 15 lipca 1964 roku, że decyzja państwa, wydana nawet później, nie może być sprzeczna z prawem wspólnotowym. Jest to zasada prymatu, w imię której sędzia państwowy ma obowiązek niestosowania swego prawa, jeżeli jest ono sprzeczne z prawem wspólnotowym.
Wreszcie Trybunał zachęcał sędziów państwowych do stosowania mechanizmu kwestii wstępnej, wprowadzonego przez artykuł 177 Traktatu, następnie zmieniony na artykuł 234. W ten sposób, Trybunał rzucony w środek sporów państwowych, stosował swoje dynamiczne metody interpretacji prawa wspólnotowego, oparte m.in. na pojęciu skuteczności użytecznej i na wykładni teleologicznej.
Od tego czasu, każdy obywatel (należy przez to rozumieć każdy adwokat) dysponuje narzędziem o wielkiej mocy: może przeciwstawić swojemu prawu państwowemu wyjątek sprzeczności z prawem wspólnotowym. Ta operacja segregowania jest dokonywana przed sędzią, który jest sprawie najbliższy. Wreszcie sędzia ten dysponuje bezpośrednim kontaktem z Trybunałem Sprawiedliwości umożliwiającym mu uzyskanie wyłącznej i niepodważalnej interpretacji prawa wspólnotowego.
Do tego Trybunał dodał zespół zasad ogólnych pochodzących z prawa międzynarodowego, prawa wspólnotowego lub z praw Państw członkowskich, które pozwoliły mu ujednolicić tryb rozstrzygania bardzo zróżnicowanych kwestii. I tak, w szerokim zakresie zastosował on zasadę współpracy między państwami, zasadę słusznego zaufania, zasadę proporcjonalności, zasadę prawa do sądu oraz wiele innych.
Skutek tych działań był piorunujący. Nie tylko prawo wspólnotowe, ale także całe obszary praw państwowych zostały ujednolicone przez orzeczenia Trybunału. Ponadto, powstała wspólnota idei i metod między sędziami państwowymi a sędziami z Luksemburga. Wówczas można było mówić o „Europie sędziów”.
I trzeba też przyznać, że Europa wiele im zawdzięcza.
Dlaczego zatem politycy nie realizowali sami tej konkretnej unifikacji prawa? Poza sporami dotyczącymi rytmu i kierunku konstruowania Europy, na przeszkodzie stała przyczyna bardziej techniczna. Możliwe są dwie metody postępowania przy przeprowadzaniu unifikacji. Pierwsza ma charakter ofensywny. Polega ona na wydawaniu wspólnych standardów. Drogę tę jednak zamykał wymóg jednogłośnego podejmowania decyzji w sprawach rozpatrywanych przez Radę, zwłaszcza od czasu „kompromisu w Luksemburgu”. Druga droga jest defensywna. Zgodnie z nią należy odrzucić z praw państwowych wszelkie normy sprzeczne z prawem wspólnotowym. Na tym gruncie Trybunał dysponuje materiałem bogatym i zróżnicowanym, gdyż jest on zasilany przez obywateli, którzy odwołują się do sędziów państwowych, a ci z kolei do Trybunału. Jednym z najlepszych przykładów jego roli w unifikacji prawa stanowi sprawa Cassis de Dijon. Trybunał rozpatrywał ją w związku z odmową władz niemieckich uznania na ich terytorium likierów, w których poziom alkoholu był niższy niż pewna wartość. Trybunał nie tylko odrzucił tę decyzję Niemiec, ale również wysnuł z niej zasadę o szerokim zasięgu: wszelkie produkty legalnie wprowadzane do obrotu w państwie członkowskim mogą także być przedmiotem obrotu we wszystkich innych państwach członkowskich. Trybunał zastąpił w ten sposób metodę standaryzacji, elastyczną i skuteczną zasadę wzajemnego uznania, która została rozciągnięta na wiele innych dziedzin.
II. Rola Trybunału Sprawiedliwości w zakresie unifikacji prawa została ograniczona wraz z ponownym wzrostem znaczenia polityki. Powrót polityki został wyraźnie zaznaczony w Jednolitym Akcie Europejskim z 1986 roku. Quasi-mityczny cel zakończenia prac nad rynkiem wewnętrznym w terminie do 31 grudnia 1992 roku doprowadził do wprowadzenia głosowania kwalifikowaną większością nad przyjęciem środków, które miały umożliwić ustanowienia tego rynku.
Traktat z Maastricht jeszcze dobitniej zaznacza ten stan rzeczy rozszerzając kompetencje europejskie poza kwestie ekonomiczne oraz wywołując debaty publiczne, m.in. poprzez przeprowadzanie burzliwych referendów.
Polityków cechowała rzeczywista nieufność wobec Trybunału Sprawiedliwości. Wyłączają z jego kompetencji nowe dziedziny stanowiące „politykę zagraniczną i wspólnego bezpieczeństwa”, jak również „trzeci filar” poświęcony sprawiedliwości i sprawom wewnętrznym. W tych dziedzinach nie chcą oni unifikacji prawa przez Trybunał Sprawiedliwości. Aby wyrównać niektóre rachunki z Trybunałem, wykorzystują nawet protokoły będące załącznikami do Traktatu z Maastricht. I tak, protokół nr 2 stanowi, że orzeczenie w sprawie Barber dotyczącej równego traktowania mężczyzn i kobiet w zakresie uczestnictwa w prywatnych funduszach emerytalnych, nie będzie działać wstecz poza datę jego wydania. Według tej samej techniki, rząd irlandzki bardzo zaniepokojony orzeczeniem w sprawie Grogan, doprowadził do wprowadzenia pewnego protokołu, po to, aby irlandzka ustawa o aborcji nie została podana w wątpliwość przez prawo wspólnotowe.
Sam Trybunał, który bardzo szeroko wykorzystywał elastyczną koncepcję „środków o skutkach równorzędnych ograniczeniom ilościowym”, dokonał spektakularnego zwrotu w orzeczeniu w sprawie Keck i Mithouard. Mając świadomość niebezpieczeństwa politycznego, jakie stanowiła integracja w licznych ustawodawstwach państwowych w zakresie sprzedaży, Trybunał ograniczył swoje kompetencje uznając, iż tego rodzaju środki, w sytuacji kiedy nie są dyskryminujące, nie umożliwiały obrotu handlowego między państwami członkowskimi.
Ponadto wprowadzenie zasady subsydiarności w Traktacie z Maastricht odzwierciedla ogólny klimat, który Trybunał ujął w „judical self restraint”.
W dziedzinie stosunków międzynarodowych Trybunał również nadał kształt pewnej pragmatyce politycznej dotyczącej konieczności unifikacji. I tak rozwinął orzecznictwo dotyczące skutków, jakie GATT wywołał we wspólnotowym porządku prawnym. W orzeczeniach sprawy International Fruit z 1972 roku, lub Niemcy vs Rada z 1994 roku, Trybunał uznał, że porozumienia te wiązały Wspólnoty, ale odmówił im zasadności oraz uznał, że nie mają bezpośredniego skutku. Stanowisko to zostało ponownie zajęte w orzeczeniu z 1999 roku w sprawie Portugalia vs Rada, w porozumieniach WTO. Idea, która leżała u podstaw tego rozwiązania polegała na tym, że porozumienia te opierały się na zasadzie ciągłych negocjacji, w tym w ramach procedur panelowych. W konsekwencji, usztywnienie kontroli ich zastosowania we wspólnotowym porządku prawnym pozbawiłoby Wspólnoty części marginesu negocjacji. Jeżeli dobrze zrozumie się pragmatyzm tej metody, jasnym staje się rozziew pomiędzy prawem wspólnotowym a prawem WTO, oraz niemożność żądania od sędziów poszanowania zobowiązań wiążących wspólnoty.
Jednakże jeżeli duże osiągnięcia na polu unifikacji wolnego przepływu wydają się należeć do przeszłości, to działaniom Trybunału, w zakresie unifikacji systemu prawnego wspólnot, nadano w tym okresie jeszcze inne kierunki. Chciałbym krótko wspomnieć o kilku z nich.
Orzeczenie z 30 kwietnia 1996 roku w sprawie Security International przypomina dawne czasy. Jedna z Dyrektyw z 1983 roku przewiduje, że Państwa członkowskie, które przyjmują normy lub reglamentacje techniczne, powinny o tym wcześniej powiadomić Komisję. Ma to na celu uniknięcie sytuacji, w której pod aspektem technicznym ukryte byłoby naruszenie wymiany. W omawianej sprawie, dwie spółki zajmujące się ochroną mienia toczyły bój przed sędzią belgijskim, utrzymując, iż nie przestrzegały one ustawodawstwa belgijskiego w odniesieniu do ich działalności. Tymczasem o ustawodawstwie tym nie notyfikowano zgodnie z przepisami dyrektywy. Trybunał, do którego zwrócono się z kwestią wstępną, orzekł, że sankcją za brak odpowiedniej notyfikacji była niemożliwość przeciwstawiania osobom fizycznym przepisów państwowych, o których Komisja nie została powiadomiona. To co jest istotne, to fakt, że sędzia państwowy nie może stosować przepisu prawa państwowego, nie dlatego, że jego treść jest niezgodna z prawem wspólnotowym, ale dlatego, że w toku procedury jego opracowywania nie przestrzegano prawa wspólnotowego.
W innych dziedzinach Trybunał także przyczynił się do unifikacji prawa. Mając na względzie, że osoby fizyczne muszą mieć możliwość uzyskania skutecznej ochrony prawnej, które przyznaje im ustawodawstwo wspólnotowe Trybunał poczynił ogromny krok naprzód w zakresie odpowiedzialności państw członkowskich za naruszenie prawa wspólnotowego. W konsekwencji orzeczenie w sprawie Frankovitch ustanowiło prawo do odszkodowania dla pracowników, którzy nie mogli otrzymać środków z funduszu odszkodowawczego w chwili upadłości ich przedsiębiorstwa, w związku z brakiem recepcji przez Włochy dyrektywy wprowadzającej obowiązek ustanowienia takiego odszkodowania. Idąc jeszcze dalej, w orzeczeniu w sprawie Brasserie du Pecheur uznano odpowiedzialność Niemiec w zakresie działań ustawodawcy państwowego, za ustanowienie ustawy sprzecznej z prawem wspólnotowym.
Tymczasem zasady tej odpowiedzialności, tak jak zostały sformułowane przez Trybunał, stanowią ramy unifikujące tę dziedzinę na gruncie modelu odpowiedzialności pozakontraktowej samych Wspólnot. Można było wówczas mówić o narodzinach „wspólnego ius europejskiego”.
Wreszcie inna dziedzina zasługuje na szczególną uwagę. Chodzi o zbliżenie między prawem wspólnotowym a prawem Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Wiadomo, iż początkowo Trybunał Sprawiedliwości wykorzystał przepisy Konwencji i decyzje Trybunału ze Strasburga wyłącznie jako uprzywilejowane źródło inspiracji, pozbawione mocy wiążącej. Następnie Trybunał ustanowił je częścią stosowanych przez siebie fundamentalnych zasad. Ten rozwój ugruntowano przez bezpośrednie odniesienie się do konwencji w Traktacie z Maastricht. Od tej pory orzeczenia Trybunału coraz częściej cytują artykuły konwencji i orzecznictwa w Strasburgu. W tym zakresie zaznaczyły się nowe osiągnięcia w 1998 roku, kiedy Trybunał w orzeczeniu w sprawie Baushlgewebe uznał, że procedura przed Trybunałem pierwszej instancji Wspólnot Europejskich naruszyła wymagania co do rozsądnych terminów. Jeżeli Trybunał nie odniósł się expressis verbis do artykułu 6 Konwencji, to jednak wyraźnie zacytowano orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Otóż, w tym samym czasie, w orzeczeniu w sprawie Matthews Trybunał w Strasburgu uznał, że Zjednoczone Królestwo nie mogło skutecznie powoływać się na prawo wspólnotowe w celu uzasadnienia naruszenia protokołu nr 1 do Konwencji nie organizując wyborów członków Parlamentu europejskiego na Gibraltarze. Nawet poza obszarem unifikacji prawa odczuwa się zarysowywanie się wzajemnego przenikania się porządków prawnych.
Tym samym odrodzenie polityki w ramach konstrukcji europejskiej miało niewątpliwy wpływ na unifikacyjną rolę Trybunału. Jednakże roli tej nadano raczej nowe znaczenie, niż rzeczywiście ją zmniejszono.
III. Narodziny prawdziwej polityki europejskiej zadecydują o konieczności prowadzenia unifikacji prawa przez Trybunał Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich. Jest jasne, że zamykamy właśnie pewien cykl. Zaczynając od projektu politycznego ukrytego za pozorami natury ekonomicznej, osiągamy konstrukcję otwarcie polityczną. Ten polityczny charakter ukazuje się przez progresywne i szybkie rozszerzanie obszaru europejskiego. Najpierw rozszerzenie się do 15, później do 21 państw członkowskich jest opcją wybitnie polityczną. Oczywiście, wzmacnia ona jeszcze rolę Trybunału Sprawiedliwości w procesie unifikacji prawa. Ta kruchość spójności porządku prawnego Wspólnot zwiększona nadejściem nowych członków doprowadziła do rezygnacji z pewnych projektów decentralizacji rozstrzygania kwestii wstępnych na rzecz sądów najwyższych państw członkowskich.
Jednakże rozszerzenie obszaru europejskiego przejawia się także przez wprowadzenie nowych dziedzin daleko wykraczających poza kwestie ekonomiczne. Traktat z Maastricht otworzył tę drogę, kreując drugi filar poświęcony polityce zagranicznej i wspólnemu bezpieczeństwu, a także trzeci filar dotyczący wspólnej polityki w zakresie sądownictwa i spraw wewnętrznych. Traktat z Amsterdamu wzmocnił te działania wprowadzając kwestie dotyczące obywateli: praw podstawowych, zakazu dyskryminacji, zatrudnienia, polityki socjalnej, ustanowienia obszaru bezpieczeństwa, wolności i sprawiedliwości itd.
Ta wola polityczna ilościowego i jakościowego powiększania Europy wiąże się ze znacznym zagrożeniem rozdrobnienia wspólnotowego porządku prawnego. Na zagrożenie to składają się dodatkowo inne czynniki. Te delikatne kwestie są poddawane różnym reżimom prawnym. I tak, współpraca policyjna i sądowa w sprawach karnych pozostały w zakresie międzyrządowym trzeciego filaru, podczas gdy zagadnienia dotyczące wiz, udzielania azylu, imigracji i współpracy sądowej w sprawach cywilnych powróciły do pierwotnych ram wspólnotowych, przy zastosowaniu specjalnych zasad i przepisów przejściowych. Ponadto istnieje możliwość ścisłej współpracy obejmującej tylko niektóre państwa, działające z wyprzedzeniem w stosunku do innych państw.
Otóż Trybunał Sprawiedliwości, który musiał zaradzić temu zamieszaniu jest przedmiotem pewnej nieufności ze strony polityków, którzy ograniczyli jego kompetencje w tych nowych dziedzinach.
W tym samym czasie Trybunał musi rozpatrywać spory, których zakres i złożoność wciąż są większe. Poza kwestiami dotyczącymi sfery prawnej i spraw wewnętrznych, należy wspomnieć te, które odnoszą się do wprowadzenia euro, sankcji nałożonych przez Centralny Bank Europejski. Wiele nowych konwencji będzie podstawą formułowania prób interpretacji przepisów w różnych dziedzinach: europolu, ochrony interesów finansowych Wspólnot, wykorzystywania informatyki w zakresie ceł, orzeczeń w kwestiach matrymonialnych, utraty prawa jazdy. Trybunał jest więc zagrożony grzęźnięciem w te sprawy i rozproszeniem uwagi. Właśnie w celu zachowania jego roli w unifikacji wspólnotowego porządku prawnego na Konferencji Międzyrządowej mającej właśnie miejsce zapisano te kwestie na porządku dziennym.
IV. Konkluzja
W ciągu czterdziestu lat pejzaż prawny uległ radykalnym zmianom. Prawo było początkowo dziedziną stosunkowo mało ważną i rozproszoną. Teraz stanowi ono jednak element podstawowy w życiu społeczeństw, a jego spójność jednoczy nasz kontynent. Trybunał Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich odegrał w tym zakresie podstawową rolę. Przyczynił się do otwarcia horyzontów obszaru prawnego, w którym pracują prawnicy, oraz do wytworzenia nowych narzędzi intelektualnych służących interesom obywateli. Do obowiązku wszystkich Europejczyków należy podjęcie wszelkich starań, aby podjąć to wyzwanie i chwycić szansę, którą daje ta zmiana.
Jej geneza jest z gruntu polityczna. Na kontynencie zniszczonym przez bratobójcze wojny, ludzie sumienia zdecydowali nadać kształt utopii wolności i dobrobytu. Działanie osób, które postanowiły odwrócić bieg historii w interesie swych współobywateli, ma charakter w najwyższym stopniu polityczny. Jednakże, wprowadzenie w życie tego projektu stanowi niekończącą się grę w chowanego z polityką.
Paradoks, jaki się w tym zakresie jawi jest tylko pozorny. Narodowa skleroza państw Europy i egoizm, które zamykały drogę polityczną, skłoniły ojców Europy do wyboru okrężnej drogi przez ekonomię. Po tak poważnych porażkach jak ta, dotycząca Europejskiej Wspólnoty Obronnej, nastał czas strategii podziemnego rozwoju projektu europejskiego. W jego wyniku, wielka przygoda naszego kontynentu zaznaczyła się częściowym zastąpieniem słuszności prawa przez prawość polityki.
Otóż to właśnie Trybunał Sprawiedliwości znajduje się w centrum prawa wspólnotowego i jednocześnie jest jego najwyższym strażnikiem.
Niemniej, Trybunał Sprawiedliwości stanowi „janus bifrons”: z jednej strony, jest sądem (lub dokładniej, dwoma od czasu utworzenia Trybunału pierwszej instancji). W tej roli, zgodnie z przepisem art. 220 Traktatu ustanawiający Wspólnotę Europejską, ma on obowiązek zapewnić poszanowanie prawa przy interpretacji i stosowaniu Traktatu. Z drugiej strony, stosownie do art. 7 tego samego Traktatu, jest on jedną z instytucji Wspólnot, wraz z Parlamentem, Radą, Komisją i Trybunałem Obrachunkowym. Wypełniając tę funkcję, ma on obowiązek współuczestniczyć w realizacji celów Unii Europejskiej, określonych w Traktacie o Unii Europejskiej. Otóż, pierwszy z tych celów, zapisany w art. 1, polega na tworzeniu „coraz ściślejszej unii między narodami Europy”.
To właśnie, moim zdaniem, dowodzi, że Trybunał Sprawiedliwości znajduje się w centrum dynamicznego procesu unifikacji prawa. Jednakże intensywność i tryb wypełniania funkcji przez Trybunał Sprawiedliwości w tym procesie zmieniały się w czasie. A zmiany te są silnie powiązane ze znaczeniem polityki w konstrukcji europejskiej.
I. W początkowym okresie Trybunał Sprawiedliwości odegrał zasadniczą rolę w unifikacji prawa zastępując zacierający się wpływ polityki. Początkowo rozwój prawa wspólnego wywoływał w państwach członkowskich wiele wątpliwości. Suwerenności narodowe, odrębności prawne oraz nieznajomość zawodów prawniczych nie wróżyły powodzenia temu przedsięwzięciu.
A ściślej rzecz biorąc, wiele wskazywało, że Traktat stanie się jednym z wielu innych traktatów, tzn. instrumentem międzynarodowym odległym, słabo znanym, nakładającym obowiązki wyłącznie na państwa podporządkowane niepewności zasady wzajemności.
Tymczasem jednak cud nastąpił. Być może właśnie dlatego, że sprawa była czasowo utrzymywana w oddaleniu od zawieruch politycznych. W ten sposób członkowie Trybunału Sprawiedliwości, spośród których wielu zajmowało ważne stanowiska w swych krajach, poczuli się odpowiedzialni za stawienie czoła temu wyzwaniu.
Nie jest moim celem odtwarzanie w szczegółach tej niezwykłej przygody prawniczej. Ograniczę się wyłącznie do przypomnienia niektórych zasadniczych punktów, które są dobrze znane. Aby wprowadzić do praw narodowych ferment unifikacji, który stanowi prawo wspólnotowe, Trybunał wypracował dwie koncepcje i wykorzystał instrument podarowany mu przez Traktat.
Pierwszą z tych koncepcji jest oczywiście bezpośrednia skuteczność. Zazwyczaj osoby fizyczne nie mogą powoływać się na postanowienia tego traktatu. Na linii między normą międzynarodową a obywatelami danego państwa-strony traktatu musi nastąpić recepcja w prawie wewnętrznym. Istnieje zatem znaczna odległość między osobami fizycznymi a zobowiązaniami międzynarodowymi ich państwa. Przy okazji banalnej sprawy celnej, która stanowi tło słynnego orzeczenia Van Gend en Loos, z 5 lutego 1963 roku Trybunał Sprawiedliwości ustanowił wyjątkową bliskość między narodami Wspólnot a wspólnotowym porządkiem prawnym. Od tej pory, w odniesieniu do znacznej części przepisów Traktatu, każdy podsądny może żądać od swego sędziego państwowego, aby stosował prawo wspólnotowe i każdy sędzia państwowy ma obowiązek spełnić to żądanie.
Jaka jednak byłaby celowość takiej koncepcji, gdyby w ramach praw narodowych można było następnie wprowadzić przepisy materialne lub proceduralne przeciwstawiające się pełnej skuteczności prawa wspólnotowego? Aby tego uniknąć, podczas sporu wywołanego upaństwowieniem pewnej włoskiej spółki elektrycznej, Trybunał Sprawiedliwości oświadczył, w orzeczeniu w sprawie Costa z 15 lipca 1964 roku, że decyzja państwa, wydana nawet później, nie może być sprzeczna z prawem wspólnotowym. Jest to zasada prymatu, w imię której sędzia państwowy ma obowiązek niestosowania swego prawa, jeżeli jest ono sprzeczne z prawem wspólnotowym.
Wreszcie Trybunał zachęcał sędziów państwowych do stosowania mechanizmu kwestii wstępnej, wprowadzonego przez artykuł 177 Traktatu, następnie zmieniony na artykuł 234. W ten sposób, Trybunał rzucony w środek sporów państwowych, stosował swoje dynamiczne metody interpretacji prawa wspólnotowego, oparte m.in. na pojęciu skuteczności użytecznej i na wykładni teleologicznej.
Od tego czasu, każdy obywatel (należy przez to rozumieć każdy adwokat) dysponuje narzędziem o wielkiej mocy: może przeciwstawić swojemu prawu państwowemu wyjątek sprzeczności z prawem wspólnotowym. Ta operacja segregowania jest dokonywana przed sędzią, który jest sprawie najbliższy. Wreszcie sędzia ten dysponuje bezpośrednim kontaktem z Trybunałem Sprawiedliwości umożliwiającym mu uzyskanie wyłącznej i niepodważalnej interpretacji prawa wspólnotowego.
Do tego Trybunał dodał zespół zasad ogólnych pochodzących z prawa międzynarodowego, prawa wspólnotowego lub z praw Państw członkowskich, które pozwoliły mu ujednolicić tryb rozstrzygania bardzo zróżnicowanych kwestii. I tak, w szerokim zakresie zastosował on zasadę współpracy między państwami, zasadę słusznego zaufania, zasadę proporcjonalności, zasadę prawa do sądu oraz wiele innych.
Skutek tych działań był piorunujący. Nie tylko prawo wspólnotowe, ale także całe obszary praw państwowych zostały ujednolicone przez orzeczenia Trybunału. Ponadto, powstała wspólnota idei i metod między sędziami państwowymi a sędziami z Luksemburga. Wówczas można było mówić o „Europie sędziów”.
I trzeba też przyznać, że Europa wiele im zawdzięcza.
Dlaczego zatem politycy nie realizowali sami tej konkretnej unifikacji prawa? Poza sporami dotyczącymi rytmu i kierunku konstruowania Europy, na przeszkodzie stała przyczyna bardziej techniczna. Możliwe są dwie metody postępowania przy przeprowadzaniu unifikacji. Pierwsza ma charakter ofensywny. Polega ona na wydawaniu wspólnych standardów. Drogę tę jednak zamykał wymóg jednogłośnego podejmowania decyzji w sprawach rozpatrywanych przez Radę, zwłaszcza od czasu „kompromisu w Luksemburgu”. Druga droga jest defensywna. Zgodnie z nią należy odrzucić z praw państwowych wszelkie normy sprzeczne z prawem wspólnotowym. Na tym gruncie Trybunał dysponuje materiałem bogatym i zróżnicowanym, gdyż jest on zasilany przez obywateli, którzy odwołują się do sędziów państwowych, a ci z kolei do Trybunału. Jednym z najlepszych przykładów jego roli w unifikacji prawa stanowi sprawa Cassis de Dijon. Trybunał rozpatrywał ją w związku z odmową władz niemieckich uznania na ich terytorium likierów, w których poziom alkoholu był niższy niż pewna wartość. Trybunał nie tylko odrzucił tę decyzję Niemiec, ale również wysnuł z niej zasadę o szerokim zasięgu: wszelkie produkty legalnie wprowadzane do obrotu w państwie członkowskim mogą także być przedmiotem obrotu we wszystkich innych państwach członkowskich. Trybunał zastąpił w ten sposób metodę standaryzacji, elastyczną i skuteczną zasadę wzajemnego uznania, która została rozciągnięta na wiele innych dziedzin.
II. Rola Trybunału Sprawiedliwości w zakresie unifikacji prawa została ograniczona wraz z ponownym wzrostem znaczenia polityki. Powrót polityki został wyraźnie zaznaczony w Jednolitym Akcie Europejskim z 1986 roku. Quasi-mityczny cel zakończenia prac nad rynkiem wewnętrznym w terminie do 31 grudnia 1992 roku doprowadził do wprowadzenia głosowania kwalifikowaną większością nad przyjęciem środków, które miały umożliwić ustanowienia tego rynku.
Traktat z Maastricht jeszcze dobitniej zaznacza ten stan rzeczy rozszerzając kompetencje europejskie poza kwestie ekonomiczne oraz wywołując debaty publiczne, m.in. poprzez przeprowadzanie burzliwych referendów.
Polityków cechowała rzeczywista nieufność wobec Trybunału Sprawiedliwości. Wyłączają z jego kompetencji nowe dziedziny stanowiące „politykę zagraniczną i wspólnego bezpieczeństwa”, jak również „trzeci filar” poświęcony sprawiedliwości i sprawom wewnętrznym. W tych dziedzinach nie chcą oni unifikacji prawa przez Trybunał Sprawiedliwości. Aby wyrównać niektóre rachunki z Trybunałem, wykorzystują nawet protokoły będące załącznikami do Traktatu z Maastricht. I tak, protokół nr 2 stanowi, że orzeczenie w sprawie Barber dotyczącej równego traktowania mężczyzn i kobiet w zakresie uczestnictwa w prywatnych funduszach emerytalnych, nie będzie działać wstecz poza datę jego wydania. Według tej samej techniki, rząd irlandzki bardzo zaniepokojony orzeczeniem w sprawie Grogan, doprowadził do wprowadzenia pewnego protokołu, po to, aby irlandzka ustawa o aborcji nie została podana w wątpliwość przez prawo wspólnotowe.
Sam Trybunał, który bardzo szeroko wykorzystywał elastyczną koncepcję „środków o skutkach równorzędnych ograniczeniom ilościowym”, dokonał spektakularnego zwrotu w orzeczeniu w sprawie Keck i Mithouard. Mając świadomość niebezpieczeństwa politycznego, jakie stanowiła integracja w licznych ustawodawstwach państwowych w zakresie sprzedaży, Trybunał ograniczył swoje kompetencje uznając, iż tego rodzaju środki, w sytuacji kiedy nie są dyskryminujące, nie umożliwiały obrotu handlowego między państwami członkowskimi.
Ponadto wprowadzenie zasady subsydiarności w Traktacie z Maastricht odzwierciedla ogólny klimat, który Trybunał ujął w „judical self restraint”.
W dziedzinie stosunków międzynarodowych Trybunał również nadał kształt pewnej pragmatyce politycznej dotyczącej konieczności unifikacji. I tak rozwinął orzecznictwo dotyczące skutków, jakie GATT wywołał we wspólnotowym porządku prawnym. W orzeczeniach sprawy International Fruit z 1972 roku, lub Niemcy vs Rada z 1994 roku, Trybunał uznał, że porozumienia te wiązały Wspólnoty, ale odmówił im zasadności oraz uznał, że nie mają bezpośredniego skutku. Stanowisko to zostało ponownie zajęte w orzeczeniu z 1999 roku w sprawie Portugalia vs Rada, w porozumieniach WTO. Idea, która leżała u podstaw tego rozwiązania polegała na tym, że porozumienia te opierały się na zasadzie ciągłych negocjacji, w tym w ramach procedur panelowych. W konsekwencji, usztywnienie kontroli ich zastosowania we wspólnotowym porządku prawnym pozbawiłoby Wspólnoty części marginesu negocjacji. Jeżeli dobrze zrozumie się pragmatyzm tej metody, jasnym staje się rozziew pomiędzy prawem wspólnotowym a prawem WTO, oraz niemożność żądania od sędziów poszanowania zobowiązań wiążących wspólnoty.
Jednakże jeżeli duże osiągnięcia na polu unifikacji wolnego przepływu wydają się należeć do przeszłości, to działaniom Trybunału, w zakresie unifikacji systemu prawnego wspólnot, nadano w tym okresie jeszcze inne kierunki. Chciałbym krótko wspomnieć o kilku z nich.
Orzeczenie z 30 kwietnia 1996 roku w sprawie Security International przypomina dawne czasy. Jedna z Dyrektyw z 1983 roku przewiduje, że Państwa członkowskie, które przyjmują normy lub reglamentacje techniczne, powinny o tym wcześniej powiadomić Komisję. Ma to na celu uniknięcie sytuacji, w której pod aspektem technicznym ukryte byłoby naruszenie wymiany. W omawianej sprawie, dwie spółki zajmujące się ochroną mienia toczyły bój przed sędzią belgijskim, utrzymując, iż nie przestrzegały one ustawodawstwa belgijskiego w odniesieniu do ich działalności. Tymczasem o ustawodawstwie tym nie notyfikowano zgodnie z przepisami dyrektywy. Trybunał, do którego zwrócono się z kwestią wstępną, orzekł, że sankcją za brak odpowiedniej notyfikacji była niemożliwość przeciwstawiania osobom fizycznym przepisów państwowych, o których Komisja nie została powiadomiona. To co jest istotne, to fakt, że sędzia państwowy nie może stosować przepisu prawa państwowego, nie dlatego, że jego treść jest niezgodna z prawem wspólnotowym, ale dlatego, że w toku procedury jego opracowywania nie przestrzegano prawa wspólnotowego.
W innych dziedzinach Trybunał także przyczynił się do unifikacji prawa. Mając na względzie, że osoby fizyczne muszą mieć możliwość uzyskania skutecznej ochrony prawnej, które przyznaje im ustawodawstwo wspólnotowe Trybunał poczynił ogromny krok naprzód w zakresie odpowiedzialności państw członkowskich za naruszenie prawa wspólnotowego. W konsekwencji orzeczenie w sprawie Frankovitch ustanowiło prawo do odszkodowania dla pracowników, którzy nie mogli otrzymać środków z funduszu odszkodowawczego w chwili upadłości ich przedsiębiorstwa, w związku z brakiem recepcji przez Włochy dyrektywy wprowadzającej obowiązek ustanowienia takiego odszkodowania. Idąc jeszcze dalej, w orzeczeniu w sprawie Brasserie du Pecheur uznano odpowiedzialność Niemiec w zakresie działań ustawodawcy państwowego, za ustanowienie ustawy sprzecznej z prawem wspólnotowym.
Tymczasem zasady tej odpowiedzialności, tak jak zostały sformułowane przez Trybunał, stanowią ramy unifikujące tę dziedzinę na gruncie modelu odpowiedzialności pozakontraktowej samych Wspólnot. Można było wówczas mówić o narodzinach „wspólnego ius europejskiego”.
Wreszcie inna dziedzina zasługuje na szczególną uwagę. Chodzi o zbliżenie między prawem wspólnotowym a prawem Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Wiadomo, iż początkowo Trybunał Sprawiedliwości wykorzystał przepisy Konwencji i decyzje Trybunału ze Strasburga wyłącznie jako uprzywilejowane źródło inspiracji, pozbawione mocy wiążącej. Następnie Trybunał ustanowił je częścią stosowanych przez siebie fundamentalnych zasad. Ten rozwój ugruntowano przez bezpośrednie odniesienie się do konwencji w Traktacie z Maastricht. Od tej pory orzeczenia Trybunału coraz częściej cytują artykuły konwencji i orzecznictwa w Strasburgu. W tym zakresie zaznaczyły się nowe osiągnięcia w 1998 roku, kiedy Trybunał w orzeczeniu w sprawie Baushlgewebe uznał, że procedura przed Trybunałem pierwszej instancji Wspólnot Europejskich naruszyła wymagania co do rozsądnych terminów. Jeżeli Trybunał nie odniósł się expressis verbis do artykułu 6 Konwencji, to jednak wyraźnie zacytowano orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Otóż, w tym samym czasie, w orzeczeniu w sprawie Matthews Trybunał w Strasburgu uznał, że Zjednoczone Królestwo nie mogło skutecznie powoływać się na prawo wspólnotowe w celu uzasadnienia naruszenia protokołu nr 1 do Konwencji nie organizując wyborów członków Parlamentu europejskiego na Gibraltarze. Nawet poza obszarem unifikacji prawa odczuwa się zarysowywanie się wzajemnego przenikania się porządków prawnych.
Tym samym odrodzenie polityki w ramach konstrukcji europejskiej miało niewątpliwy wpływ na unifikacyjną rolę Trybunału. Jednakże roli tej nadano raczej nowe znaczenie, niż rzeczywiście ją zmniejszono.
III. Narodziny prawdziwej polityki europejskiej zadecydują o konieczności prowadzenia unifikacji prawa przez Trybunał Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich. Jest jasne, że zamykamy właśnie pewien cykl. Zaczynając od projektu politycznego ukrytego za pozorami natury ekonomicznej, osiągamy konstrukcję otwarcie polityczną. Ten polityczny charakter ukazuje się przez progresywne i szybkie rozszerzanie obszaru europejskiego. Najpierw rozszerzenie się do 15, później do 21 państw członkowskich jest opcją wybitnie polityczną. Oczywiście, wzmacnia ona jeszcze rolę Trybunału Sprawiedliwości w procesie unifikacji prawa. Ta kruchość spójności porządku prawnego Wspólnot zwiększona nadejściem nowych członków doprowadziła do rezygnacji z pewnych projektów decentralizacji rozstrzygania kwestii wstępnych na rzecz sądów najwyższych państw członkowskich.
Jednakże rozszerzenie obszaru europejskiego przejawia się także przez wprowadzenie nowych dziedzin daleko wykraczających poza kwestie ekonomiczne. Traktat z Maastricht otworzył tę drogę, kreując drugi filar poświęcony polityce zagranicznej i wspólnemu bezpieczeństwu, a także trzeci filar dotyczący wspólnej polityki w zakresie sądownictwa i spraw wewnętrznych. Traktat z Amsterdamu wzmocnił te działania wprowadzając kwestie dotyczące obywateli: praw podstawowych, zakazu dyskryminacji, zatrudnienia, polityki socjalnej, ustanowienia obszaru bezpieczeństwa, wolności i sprawiedliwości itd.
Ta wola polityczna ilościowego i jakościowego powiększania Europy wiąże się ze znacznym zagrożeniem rozdrobnienia wspólnotowego porządku prawnego. Na zagrożenie to składają się dodatkowo inne czynniki. Te delikatne kwestie są poddawane różnym reżimom prawnym. I tak, współpraca policyjna i sądowa w sprawach karnych pozostały w zakresie międzyrządowym trzeciego filaru, podczas gdy zagadnienia dotyczące wiz, udzielania azylu, imigracji i współpracy sądowej w sprawach cywilnych powróciły do pierwotnych ram wspólnotowych, przy zastosowaniu specjalnych zasad i przepisów przejściowych. Ponadto istnieje możliwość ścisłej współpracy obejmującej tylko niektóre państwa, działające z wyprzedzeniem w stosunku do innych państw.
Otóż Trybunał Sprawiedliwości, który musiał zaradzić temu zamieszaniu jest przedmiotem pewnej nieufności ze strony polityków, którzy ograniczyli jego kompetencje w tych nowych dziedzinach.
W tym samym czasie Trybunał musi rozpatrywać spory, których zakres i złożoność wciąż są większe. Poza kwestiami dotyczącymi sfery prawnej i spraw wewnętrznych, należy wspomnieć te, które odnoszą się do wprowadzenia euro, sankcji nałożonych przez Centralny Bank Europejski. Wiele nowych konwencji będzie podstawą formułowania prób interpretacji przepisów w różnych dziedzinach: europolu, ochrony interesów finansowych Wspólnot, wykorzystywania informatyki w zakresie ceł, orzeczeń w kwestiach matrymonialnych, utraty prawa jazdy. Trybunał jest więc zagrożony grzęźnięciem w te sprawy i rozproszeniem uwagi. Właśnie w celu zachowania jego roli w unifikacji wspólnotowego porządku prawnego na Konferencji Międzyrządowej mającej właśnie miejsce zapisano te kwestie na porządku dziennym.
IV. Konkluzja
W ciągu czterdziestu lat pejzaż prawny uległ radykalnym zmianom. Prawo było początkowo dziedziną stosunkowo mało ważną i rozproszoną. Teraz stanowi ono jednak element podstawowy w życiu społeczeństw, a jego spójność jednoczy nasz kontynent. Trybunał Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich odegrał w tym zakresie podstawową rolę. Przyczynił się do otwarcia horyzontów obszaru prawnego, w którym pracują prawnicy, oraz do wytworzenia nowych narzędzi intelektualnych służących interesom obywateli. Do obowiązku wszystkich Europejczyków należy podjęcie wszelkich starań, aby podjąć to wyzwanie i chwycić szansę, którą daje ta zmiana.