Proszę o PRZECZYTANIE i OCENIENIE recenzji przez uczniów kl.III gimnazjum lub szkoły średniej.
Bestsellerowska saga Stephenie Meyer, czego nie należy ukrywać, zyskała ogromną popularność za sprawą ekranizacji pierwszej części pt.: „Zmierzch”. Wcześniej cieszyła się zainteresowaniem przede wszystkim wśród kręgu osób, lubujących się tematyką wampiryzmu. Osobiście należę do grona takich ludzi, którzy po raz pierwszy usłyszeli o „Zmierzchu” dopiero po zwiastunie filmowym. Z racji tego, że jestem miłośniczką gatunków fantasy, w tym również tzw. fantastyki grozy, nie omieszkałam zaznajomić się z książką, która zachwyciła miliony czytelników z całego świata.
„Zmierzch” autorstwa nadmienionej wcześniej Stephenie Meyer – amerykańskiej pisarki, której pomysł na jego napisanie zrodził się ponoć z jej snu – jest pierwszą z czterech części cyklu. Nazwy kolejnych, zgodnie z ich chronologicznością, brzmią następująco: „Księżyc w nowiu”, „Zaćmienie” oraz „Przed świtem”. Najprawdopodobniej powstanie również piąta część, przedstawiająca wszystkie wydarzenia z perspektywy Edwarda Cullena, o którym w niniejszej recenzji jeszcze będzie mowa.
Na samym początku pragnę zwrócić uwagę na fabułę. Miłość człowieka do wampira, temat niby oklepany, lecz w przypadku „Zmierzchu” przedstawiony w wyjątkowo intrygujący sposób. Isabella Swan, nazywana zdrobniale Bellą, należy do typu bohaterek, którym zawsze „coś” się dzieje tudzież los bezustannie zsyła jej pod nogi kłody – a to się przewróci, a to coś upuści. Można pokusić się o stwierdzenie, że została ukazana jako tzw. ofiara losu, niezbyt opanowana nastolatka, wręcz nerwowa i roztrzepana. Mimo to wzbudza sympatię czytelnika.
Opisana w pierwszej części historia zaczyna się wówczas, gdy Bella przeprowadza się ze swojego rodzinnego miasta Phoenix do miasteczka Forks, gdzie mieszka jej ojciec Charlie – komendant miejscowej policji. Jej rodzice są rozwiedzieni, przy czym matka siedemnastolatki wyszła ponownie za mąż za Phila, z którym zapragnęła podróżować. Właśnie z owego powodu Bella wyjechała do Forks, acz nie żywiła za to urazy do swojej matki – Renee. Początkowo Swan trudno jest się odnaleźć w nowym miejscu, chociażby z racji panujących tam warunków pogodowych. W Phoenix bowiem zawsze było ciepło i słonecznie, tymczasem w Forks niemalże cały czas padał deszcz tudzież promienie słońca bardzo rzadko przebijały się przez chmury. Główna bohaterka powieści trafia do nowej szkoły, gdzie zostaje bardzo dobrze przyjęta przez rówieśników, przy czym wzbudza ich zainteresowanie. Z niektórymi nawet się zaprzyjaźnia. Uczęszcza do niej także grupa specyficznej młodzieży, wywodzącej się z rodziny Cullenów – jednak nie są do siebie podobni. Oddają wrażenie celowo izolujących się od pozostałych uczniów. Pośród nich jest Edward Cullen, przystojny młodzieniec, „syn” miejscowego lekarza Carlise’a. Bella i Edward od samego początku mają się ku sobie, jednak chłopak z niewiadomych powodów zdaje się unikać jej niczym ognia. Dziewczyna spostrzega, że jego oczy zmieniają kolor – z ciemnych na miodowe. Sądzi, że dzieje się tak za sprawą soczewek kontaktowych, jednak młody Cullen zaprzecza. Jego słowa zradzają w umyśle Belli pewne podejrzenia. Momentem przełomowym w „Zmierzchu” jest sytuacja, w której Edward ratuje życie Isabelli, kiedy zostaje niemalże potrącona przez samochód na szkolnym parkingu. Niczym błyskawica staje pomiędzy nią a pędzącym autem, po czym je zatrzymuje. Od owej chwili bohaterka spostrzega, że obiekt jej westchnień nie jest zwykłym człowiekiem. Poczyna zatem odkrywać mroczny sekret rodziny Cullenów. Okazują się wampirami. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że Stephenie Meyer zadbała o szczegółowy opis swoich „krwiopijców”. Każdy członek rodziny Cullenów ma własną historię przemiany oraz specjalne zdolności, o których dowiadujemy się stopniowo (niektóre rozwinięte są w kolejnych częściach sagi), np. Edward potrafi czytać w cudzych myślach, Alice przewidywać przyszłość, zaś Jasper wpływać na samopoczucie otaczających go osób. Ciekawym elementem charakterystyki wampirów jest to, że ich skóra nie ulega poparzeniu wówczas, gdy zetknie się z promieniami słońca, zaczyna się bowiem świecić milionami drobinek – niczym diament. Cullenowie różnią się od innych wampirów, gdyż nie żywią się ludzką krwią, ale zwierząt, na które polują w okolicznym lesie. Jak można było się spodziewać, również motyw żywiących się ludzką krwią wampirów znajdzie się w „Zmierzchu”. Jeden z nich, James, którego obsesją jest polowanie upatrzy sobie Bellę. Rodzina Edwarda chroni jego ukochaną przed złowieszczym zamiarem Jamesa i ostatecznie udaje im się ją uratować. Historia pierwszej części kończy się szkolnym balem absolwentów, podczas którego Bella wyjawia Edwardowi swoje pragnienie o staniu się wampirem. Chłopak jednak nie jest z tego zadowolony i odmawia jej przemiany.
Pomimo tego, że główny motyw fabuły stanowią miłosne perypetie człowieka oraz wampira, bezustannie walczącego ze swoją mroczną naturą, aby nie skrzywdzić ukochanej, w powieści nie brakuje wątków pobocznych. Niektóre z nich są jedynie delikatnie zarysowane, z ich rozwinięciem spotkamy się dopiero w następnych tytułach cyklu. Według mojego mniemania ów szkic jest bardzo dobrym chwytem marketingowym autorki, ponieważ skłania tym do przeczytania kolejnych części. Osobiście żywię nadzieję, że Stephenie Meyer zadba o wyjaśnienie, dlaczego Edward nie potrafił czytać w myślach Isabelli Swan, albowiem była jedyną osobą, której nie mógł zajrzeć w głąb umysłu, przy czym właśnie z owego powodu się nią zainteresował. W książce pojawia się także tajemnicza postać Jacoba Blacka, który opowiada Belli nieco o historii wampirzej rodziny Cullenów, dzięki niemu zdaje sobie sprawę z tego, że owe domniemania wcale nie wymijają się prawda. Z racji tego, że „Zmierzch” jest pierwszą częścią sagi, w gruncie rzeczy jego zakończenie można uznać za kompozycję otwartą. Dopiero później czytelnik poznaje prawdziwą legendę rodu Cullenów, przy czym okazuje się, że nie tylko wampiry zamieszkują Forks, ale także ich odwieczni wrogowie…
Niejednokrotnie spotkałam się z opinią, że język powieści jest nadzwyczaj wybitny, zachwyca czy wręcz zdumiewa, ale nie do końca się z tym zgodzę. Słownictwo z całą pewnością nie należy do górnolotnego, lecz nie można odmówić mu pewnej „czarowności”, która potrafi wciągnąć czytelnika niczym wir. Kiedy zacznie się śledzić losy bohaterów dzieła Stephenie Meyer, nie sposób jest się od niego oderwać. Myślę, że poza frapującą fabułą również i język jest nieposzlakowaną zaletą „Zmierzchu”. Z racji tego, że książka napisana jest z perspektywy Isabelli Swan, czytelnik bardzo szybko utożsamia się z jej światem, po czym staje się jego obserwatorem. Bohaterowie książki stają się mu bliscy, zaczyna darzyć ich sympatią bądź antypatią.
Reasumując, „Zmierzch” jest bardzo sympatyczną baśnią o miłości, przyozdobioną licznymi elementami rodem z mistycznego świata fantasy. Potrafi oderwać od szarej, często monotonnej rzeczywistości, przy czym pomaga się zrelaksować i zapomnieć o problemach codzienności. Nie wszystkim jednak przypadnie go gustu, ponieważ nie każdy lubi wystawione na ciężką próbę historie miłosne. Zwolenników znajdzie przede wszystkim wśród miłośników wampiryzmu, lekkich tudzież subtelnie napisanych opowieści, acz nie daje to gwarancji, że zaskarbi ich serca. Moim zdaniem książkę warto przeczytać, aby obalić stereotyp krwawego oraz bezdusznego wampira, który często pojawia się w różnego typu tekstach, poznać go od zupełnie innej strony – tej bardziej ludzkiej, z zasadami
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Nie zauważyłem błędów. Jest okej.