Napisz relację z obrad Soporu trydenckiego, w której uwzględnisz czas obrad, omawiane problemy i podjęte decyzje.
czarnuleczka
Losem Soboru w Trydencie było to, że trwał - z długimi przerwami - ponad 18 lat; jego obrady zakończyły się ostatecznie w grudniu 1563 roku. Wiele przyczyn złożyło się na to, że nie powiodły się próby pozyskania protestantów, tak że ostatecznie udział w soborze ograniczył się do katolików. Fakt ten ukazał, że podziały religijne były już głębokie i szeroko rozpowszechnione. W takiej sytuacji przebieg soboru niemal z konieczności przyczynił się do potwierdzenia i zaostrzenia podziałów; podobnie postępowały i nadal będą postępować różne wyznania protestanckie. 42. Trydent zajął się zarówno problemami doktryny jak i dyscypliny. Spośród jego dekretów doktrynalnych przedmiotem najgłębszej dyskusji i najpoważniejszych badań był Dekret o usprawiedliwieniu, który został zaaprobowany w roku 1547. Główni autorzy dekretu z największą powagą potraktowali skargę Lutra i innych, że Kościół w swojej rzeczywistej praktyce głosił pelagiańską naukę o usprawiedliwieniu. Podjęto wszelki wysiłek, aby uniknąć sformułowań, którym można było zarzucić tę herezję, jednak z godną uwagi troskliwością postarano się też o to, aby w wydarzeniu zbawczym - obok nadrzędności łaski - podkreślić pewien stopień odpowiedzialności ludzkiej. W innych dekretach o charakterze doktrynalnym Trydent poświęcił szczególną uwagę sakramentom, gdyż zauważono, że właśnie one stały się przedmiotem ostrej krytyki. 43. Sobór Trydencki był ożywiony przekonaniem, że znajdował się pod szczególnym przewodnictwem Ducha Świętego i sam uważał się za szczególne narzędzie trwałej działalności Chrystusa w Kościele. Silniej niż jakikolwiek z wcześniejszych soborów Trydent wyraźnie podkreślił kontynuację w praktyce, nauce i strukturze Kościoła wobec epoki apostolskiej. To podkreślenie stanowiło przeszkodę dla poważnego rozważenia większości zmian, jakie reformatorzy na podstawie lektury Nowego Testamentu uznali za niezbędne. Na soborze uznano za rzecz oczywistą pewną wzajemność Słowa i Kościoła, która jest dana i poświadczona zarówno w pierwotnym jak i współczesnym Kościele. Sobór, inaczej niż reformatorzy, przyznał autorytet apostolski pewnym "tradycjom", aczkolwiek powstrzymał się przed sporządzeniem ich listy. 44. Trydent, co jest godne uwagi, dbał o to, aby nie potępić żadnego stanowiska doktrynalnego "teologów katolickich", i chociaż nigdy nie wymieniał po imieniu żadnego reformatora, potępiał to, co w jego przekonaniu było protestanckim błędnowierstwem. Dekrety soboru trzeba więc interpretować bardzo ostrożnie. Z wielu przyczyn, również z powodu pluralizmu poglądów, Trydent nie złożył praktycznie żadnej bezpośredniej i wyraźnej deklaracji wobec szalejących wówczas dysput eklezjologicznych. Mimo to sam fakt, że sobór się odbył, już był wyrazem samozrozumienia Kościoła. 45. W "dekretach reformy" Trydent wypowiedział swoje założenia w ogólnych pojęciach prawniczych. Jednak zamiarem tych dekretów było przyczynienie się do poprawy sprawowania urzędu i skuteczności duszpasterstwa. Trydent potwierdzając tradycyjne struktury, niektóre z nich zdefiniował jednak w nowy sposób. Być może najdalej idącą, choć prezentowaną w sposób ukryty, nową definicją eklezjologiczną w okresie soboru i w owym czasie była ta, która powiadała, że Kościół jest w pierwszym rzędzie instytucją pastoralną. Szczególnym dążeniem Trydentu było skłonienie biskupów do właściwie pastoralnego pojmowania swojego urzędu. Jako główne zadanie wyznaczył im głoszenie Słowa Bożego; było to zadanie, które z największą powagą podjęło wielu biskupów okresu po trydenckiego, którzy szli za przykładem, danym im przez Karola Boromeusza i innych. 46. Chociaż Trydent przywiązywał największe znaczenie do odpowiedzialności biskupów za zwiastowanie Słowa Bożego (por. Sessio XXIV, 11 listopada 1563, can. IV De Reformatione: COD [1973] 763). Fakt ten ukrywa, co w katolicyzmie faktycznie działo się w owym czasie i przez kilka następnych stuleci. W rzeczywistości posługa Słowa traktowana była poważnie nie tyle z powodu krytyki reformatorów, lecz dlatego, że pod tym względem protestanci i katolicy kierowali się tymi samymi ideałami reformy, mimo że wiele elementów kazania katolickiego nie miało takiego nasycenia biblijnego, jakie mogłoby zadowolić reformowanych. 47. Ten rozwój posługi Słowa ilustruje to, że reforma katolicka w XVI i XVII wieku miała zakres znacznie szerszy niż postanowienia Soboru w Trydencie, i że nie można między nimi stawiać znaku równości. Reforma ta, obok wielu innych dążeń, przyczyniła się do ogromnego rozkwitu życia duchowego i pielęgnacji doświadczenia religijnego, rozbudowy programu katechezy, poszerzonych programów szkolnych dla świeckich i kleru, jak i nowych form służby i ewangelizacji. Chociaż reforma w wielu punktach czyniła dodatnie wrażenie, istniały też niepowodzenia i fałszywe kroki. Na przykład liczne wcześniejsze nadużycia, jak praktyki nepotyzmu na dworze papieskim i wielkopański styl życia episkopatu, prawie nie uległy zmianie; różne inkwizycje, posługujące się środkami represji, jak konfiskata własności, banicja i egzekucje, miały skrajnie negatywne skutki. Czytanie Biblii w języku narodowym, aczkolwiek nie zawsze zakazane ludziom świeckim (w przeciwieństwie do tego, co się często twierdzi), podlegało jednak nadzwyczaj surowym obostrzeniom, które w praktyce oddziaływały na świeckich zniechęcająco. Ludzie wykształceni byli w stanie ją czytać po łacinie, jak czynił to kler, lecz ci, którzy chcieli ją czytać w języku narodowym, byli często traktowani z podejrzliwością. Poza tym same dekrety doktrynalne i dyscyplinarne Trydentu były często interpretowane rygorystycznie i stronniczo, niezgodnie z intencją samego soboru.
42. Trydent zajął się zarówno problemami doktryny jak i dyscypliny. Spośród jego dekretów doktrynalnych przedmiotem najgłębszej dyskusji i najpoważniejszych badań był Dekret o usprawiedliwieniu, który został zaaprobowany w roku 1547. Główni autorzy dekretu z największą powagą potraktowali skargę Lutra i innych, że Kościół w swojej rzeczywistej praktyce głosił pelagiańską naukę o usprawiedliwieniu. Podjęto wszelki wysiłek, aby uniknąć sformułowań, którym można było zarzucić tę herezję, jednak z godną uwagi troskliwością postarano się też o to, aby w wydarzeniu zbawczym - obok nadrzędności łaski - podkreślić pewien stopień odpowiedzialności ludzkiej. W innych dekretach o charakterze doktrynalnym Trydent poświęcił szczególną uwagę sakramentom, gdyż zauważono, że właśnie one stały się przedmiotem ostrej krytyki.
43. Sobór Trydencki był ożywiony przekonaniem, że znajdował się pod szczególnym przewodnictwem Ducha Świętego i sam uważał się za szczególne narzędzie trwałej działalności Chrystusa w Kościele. Silniej niż jakikolwiek z wcześniejszych soborów Trydent wyraźnie podkreślił kontynuację w praktyce, nauce i strukturze Kościoła wobec epoki apostolskiej. To podkreślenie stanowiło przeszkodę dla poważnego rozważenia większości zmian, jakie reformatorzy na podstawie lektury Nowego Testamentu uznali za niezbędne. Na soborze uznano za rzecz oczywistą pewną wzajemność Słowa i Kościoła, która jest dana i poświadczona zarówno w pierwotnym jak i współczesnym Kościele. Sobór, inaczej niż reformatorzy, przyznał autorytet apostolski pewnym "tradycjom", aczkolwiek powstrzymał się przed sporządzeniem ich listy.
44. Trydent, co jest godne uwagi, dbał o to, aby nie potępić żadnego stanowiska doktrynalnego "teologów katolickich", i chociaż nigdy nie wymieniał po imieniu żadnego reformatora, potępiał to, co w jego przekonaniu było protestanckim błędnowierstwem. Dekrety soboru trzeba więc interpretować bardzo ostrożnie. Z wielu przyczyn, również z powodu pluralizmu poglądów, Trydent nie złożył praktycznie żadnej bezpośredniej i wyraźnej deklaracji wobec szalejących wówczas dysput eklezjologicznych. Mimo to sam fakt, że sobór się odbył, już był wyrazem samozrozumienia Kościoła.
45. W "dekretach reformy" Trydent wypowiedział swoje założenia w ogólnych pojęciach prawniczych. Jednak zamiarem tych dekretów było przyczynienie się do poprawy sprawowania urzędu i skuteczności duszpasterstwa. Trydent potwierdzając tradycyjne struktury, niektóre z nich zdefiniował jednak w nowy sposób. Być może najdalej idącą, choć prezentowaną w sposób ukryty, nową definicją eklezjologiczną w okresie soboru i w owym czasie była ta, która powiadała, że Kościół jest w pierwszym rzędzie instytucją pastoralną. Szczególnym dążeniem Trydentu było skłonienie biskupów do właściwie pastoralnego pojmowania swojego urzędu. Jako główne zadanie wyznaczył im głoszenie Słowa Bożego; było to zadanie, które z największą powagą podjęło wielu biskupów okresu po trydenckiego, którzy szli za przykładem, danym im przez Karola Boromeusza i innych.
46. Chociaż Trydent przywiązywał największe znaczenie do odpowiedzialności biskupów za zwiastowanie Słowa Bożego (por. Sessio XXIV, 11 listopada 1563, can. IV De Reformatione: COD [1973] 763). Fakt ten ukrywa, co w katolicyzmie faktycznie działo się w owym czasie i przez kilka następnych stuleci. W rzeczywistości posługa Słowa traktowana była poważnie nie tyle z powodu krytyki reformatorów, lecz dlatego, że pod tym względem protestanci i katolicy kierowali się tymi samymi ideałami reformy, mimo że wiele elementów kazania katolickiego nie miało takiego nasycenia biblijnego, jakie mogłoby zadowolić reformowanych.
47. Ten rozwój posługi Słowa ilustruje to, że reforma katolicka w XVI i XVII wieku miała zakres znacznie szerszy niż postanowienia Soboru w Trydencie, i że nie można między nimi stawiać znaku równości. Reforma ta, obok wielu innych dążeń, przyczyniła się do ogromnego rozkwitu życia duchowego i pielęgnacji doświadczenia religijnego, rozbudowy programu katechezy, poszerzonych programów szkolnych dla świeckich i kleru, jak i nowych form służby i ewangelizacji. Chociaż reforma w wielu punktach czyniła dodatnie wrażenie, istniały też niepowodzenia i fałszywe kroki. Na przykład liczne wcześniejsze nadużycia, jak praktyki nepotyzmu na dworze papieskim i wielkopański styl życia episkopatu, prawie nie uległy zmianie; różne inkwizycje, posługujące się środkami represji, jak konfiskata własności, banicja i egzekucje, miały skrajnie negatywne skutki. Czytanie Biblii w języku narodowym, aczkolwiek nie zawsze zakazane ludziom świeckim (w przeciwieństwie do tego, co się często twierdzi), podlegało jednak nadzwyczaj surowym obostrzeniom, które w praktyce oddziaływały na świeckich zniechęcająco. Ludzie wykształceni byli w stanie ją czytać po łacinie, jak czynił to kler, lecz ci, którzy chcieli ją czytać w języku narodowym, byli często traktowani z podejrzliwością. Poza tym same dekrety doktrynalne i dyscyplinarne Trydentu były często interpretowane rygorystycznie i stronniczo, niezgodnie z intencją samego soboru.