Postawa męczenników jest przeze mnie bardzo ceniona, wręcz podziwiana. Ludzie którzy potrafili przełożyć dobro ogółu nad własny prywatny, indywidualny interes są godni podziwu.
W ich postawie dostrzegam całkowite oddanie się Bogu, zupełne zawierzenie Jego słowom, bezgraniczne zaufanie. Męczennicy gotowi byli cierpieć, ponosić najokrutniejsze katusze za wiarę, tylko za to, że wierzyli w Boga, w Jezusa. Cechowali się nietuzinkową odwagą, bowiem bez ogródek potrafili swoją postawą, swoim zachowaniem, działaniem okazać światu, że chwała Pana jest najważniejsza. To niezwykle trudne. Rezygnacja z dóbr już nie tyle materialnych, choć i to jest istotne, ale także brak szacunku, poniżanie, słowne upokorzenia i uprzykrzenia, to naprawdę wymaga silnej osobowości. Pomyślmy jak trudno przeciwstawić się tłumowi, jak trudno wyrazić własne zdanie, podczas gdy reszta ma całkiem odmienne. W dzisiejszych czasach, kiedy to mamy i znamy swoje prawa o tolerancji, mamy konstytucje i wiele innych chroniących naszą autonomię przywilejów. A kiedyś? W czasach Jezusa? W średniowieczu? Przecież kary które stosowano za odstępstwa od ustalonych norm były… aż brak adekwatnych określeń, bo okrutne i nieludzkie to za mało. Ludzie- męczennicy, przeogromnie cierpieli… w imię sprawiedliwości i miłości. Nadrzędnym celem było dobro, którego nie mogli szerzyć, gdyż „nowa wiara” była niedopuszczalna.
Podziwiam i z ogromnym szacunkiem postrzegam sylwetki męczenników za wiarę. Cieszę się jednocześnie, że dziś ja mogę wyznawać wiarę w Pana Jezusa swobodnie i bez obaw. Dostrzegam to, jak bardzo ułatwioną mam drogę do zbawienia i pragnę to wykorzystać.
Postawa męczenników jest przeze mnie bardzo ceniona, wręcz podziwiana. Ludzie którzy potrafili przełożyć dobro ogółu nad własny prywatny, indywidualny interes są godni podziwu.
W ich postawie dostrzegam całkowite oddanie się Bogu, zupełne zawierzenie Jego słowom, bezgraniczne zaufanie. Męczennicy gotowi byli cierpieć, ponosić najokrutniejsze katusze za wiarę, tylko za to, że wierzyli w Boga, w Jezusa. Cechowali się nietuzinkową odwagą, bowiem bez ogródek potrafili swoją postawą, swoim zachowaniem, działaniem okazać światu, że chwała Pana jest najważniejsza. To niezwykle trudne. Rezygnacja z dóbr już nie tyle materialnych, choć i to jest istotne, ale także brak szacunku, poniżanie, słowne upokorzenia i uprzykrzenia, to naprawdę wymaga silnej osobowości. Pomyślmy jak trudno przeciwstawić się tłumowi, jak trudno wyrazić własne zdanie, podczas gdy reszta ma całkiem odmienne. W dzisiejszych czasach, kiedy to mamy i znamy swoje prawa o tolerancji, mamy konstytucje i wiele innych chroniących naszą autonomię przywilejów. A kiedyś? W czasach Jezusa? W średniowieczu? Przecież kary które stosowano za odstępstwa od ustalonych norm były… aż brak adekwatnych określeń, bo okrutne i nieludzkie to za mało. Ludzie- męczennicy, przeogromnie cierpieli… w imię sprawiedliwości i miłości. Nadrzędnym celem było dobro, którego nie mogli szerzyć, gdyż „nowa wiara” była niedopuszczalna.
Podziwiam i z ogromnym szacunkiem postrzegam sylwetki męczenników za wiarę. Cieszę się jednocześnie, że dziś ja mogę wyznawać wiarę w Pana Jezusa swobodnie i bez obaw. Dostrzegam to, jak bardzo ułatwioną mam drogę do zbawienia i pragnę to wykorzystać.
Pozdrawiam ;)