widzę,że coś poturlało się po ziemi.Podeszłam bliżej,aby sprawdzić co to takiego. Okazało się,że to wróbel ze zwichniętym skrzydełkiem.Bardzo zrobiło mi się go żal.Szybko przyprowadziałam mamę na podwórko i pokazałam ptaszka. Mama stwierdziła,że trzeba będzie pojechać do weterynarza,więc przyniosłam kartonik po butach i delikatnie wsadziłam tak wróbelka. Po chwili byłyśmy już przy lecznicy.Na szczęście nie było kolejki i weterynarz szybko nas przyjął. Podał leki wróbelkowi i powiedział,że to nic groźnego,ale narazie ptaszek musi zostać z nami.Tata zrobił mu drewnianą dziuplę,po to aby mógł się u nas zatrzymać. Po kilku dniach wyzdrowiał i wygląda na to,że chce założyć rodzinę.
Idę podwórkiem i nagle... słysze głosne krzyki. Podchodze dalej i widzę jak obok mojego domu kłócą i biją się dwaj mali chłopcy w wieku ok... . 7 lat. Jeden krzyczał na drugiego i co jakiś czas próbował go uderzyć. Jeden z chłopców trzymał w ręku mały, czerwony samochodzik, który prawdopodobnie był powodem całej kłótni. Bez zastanowienia podbiegłam do nich i rozdzieliła. Próbowałam przerwać niepotrzebną bójkę. Chłopcy na szczęście nie zrobili sobie krzywdy i odeszli nadal na siebie obrażeni. To zdarzenie zdziwiło nie i zastanowiło jakie dziś mamy czasy, że nawet małe dzieci są skłonne do bójek i awantur z tak błahego powodu
>>>
Sorry ze pisze drugi raz ale sie miejsce zwolniło :)
widzę,że coś poturlało się po ziemi.Podeszłam bliżej,aby sprawdzić co to takiego. Okazało się,że to wróbel ze zwichniętym skrzydełkiem.Bardzo zrobiło mi się go żal.Szybko przyprowadziałam mamę na podwórko i pokazałam ptaszka. Mama stwierdziła,że trzeba będzie pojechać do weterynarza,więc przyniosłam kartonik po butach i delikatnie wsadziłam tak wróbelka. Po chwili byłyśmy już przy lecznicy.Na szczęście nie było kolejki i weterynarz szybko nas przyjął. Podał leki wróbelkowi i powiedział,że to nic groźnego,ale narazie ptaszek musi zostać z nami.Tata zrobił mu drewnianą dziuplę,po to aby mógł się u nas zatrzymać. Po kilku dniach wyzdrowiał i wygląda na to,że chce założyć rodzinę.
Idę podwórkiem i nagle... słysze głosne krzyki. Podchodze dalej i widzę jak obok mojego domu kłócą i biją się dwaj mali chłopcy w wieku ok... . 7 lat.
Jeden krzyczał na drugiego i co jakiś czas próbował go uderzyć. Jeden z chłopców trzymał w ręku mały, czerwony samochodzik, który prawdopodobnie był powodem całej kłótni.
Bez zastanowienia podbiegłam do nich i rozdzieliła. Próbowałam przerwać niepotrzebną bójkę. Chłopcy na szczęście nie zrobili sobie krzywdy i odeszli nadal na siebie obrażeni.
To zdarzenie zdziwiło nie i zastanowiło jakie dziś mamy czasy, że nawet małe dzieci są skłonne do bójek i awantur z tak błahego powodu
>>>
Sorry ze pisze drugi raz ale sie miejsce zwolniło :)