martusia1652
Konflikty wartości towarzyszą człowiekowi od początku jego świadomego istnienia. Są nieodłącznym elementem życia społecznego, ale potrafią wystąpić także w układach monadycznych, gdzie człowiek jest od innych odseparowany. W niniejszym rozważaniu spróbuję przybliżyć, czym są konflikty wartości i jak wypadałoby się do nich ustosunkować. Termin „konflikt” w języku polskim oznacza „niezgodność, sprzeczność interesów, poglądów; kolizję, spór, zatarg”<1>. „Wartość” wg autorów słownika oznacza „ile coś jest warte pod względem materialnym (…); ważność osoby lub przedmiotu, pozwalająca na zaspokojenie jakiejś potrzeby (…); zjawisko, ideę”<2>. Można zatem połączyć ze sobą te dwa pojęcia tworząc następującą definicję: konflikty wartości to sprzeczności pomiędzy dwoma lub więcej zjawiskami, pozwalającymi na zaspokojenie jakiejś potrzeby. J. Kozielecki, polski psycholog, pisał, że ludzie codziennie zmagają się z wyborami o różnych, bądź sprzecznych wartościach. Z perspektywy utylitaryzmu nazwał te wybory konfliktami użyteczności. Człowiek dokonuje działa w sytuacji tego rodzaju konfliktu niemalże intuicyjnie, dokonując często nieświadomego bilansu korzyści i strat w oparciu o prawdopodobieństwo wynikających z określonego wyboru konsekwencji. Często działaniu temu towarzyszą problemy decyzyjne, które jednakże pojawiają się tylko w momencie uświadomionego konfliktu<3>. Pierwszym zagrożeniem związanym z konfliktem wartości jest zatem ignorancja, czyli brak świadomego, rozumowego rozpatrzenia sprawy. Jeśli poprzestaniemy tylko na zachowaniach intuicyjnych, bądź wyuczonych ale na zasadzie pobieżnego i małostkowego bilansu zysków i strat, nasze wybory mogą być wysoce nietrafione pod względem etycznym (rozpatrując etykę w ujęciu personalistycznym). Okazuje się bowiem, że wartości utylitarne, wszechobecne w życiu człowieka, częstokroć rozmijają się z wartościami personalistycznymi – wyłaniającymi się z chrześcijaństwa. Namysł i refleksja to działania konieczne, aby unaocznić istnienie konfliktów wartości i poszukać drogi do rozwiązania dylematu decyzyjnego – po stronie której wartości się opowiedzieć. Wiemy już, że wybór jednej z kilku wartości często dokonuje się nieświadomie. Psychologia i neurologia dowodzą jednakże, że samo wartościowanie, czyli nadawanie zjawiskom, zdarzeniom, osobom itp. określonego znaczenia, także dokonuje się dwojako: najpierw nieświadomie, dopiero potem świadomie. Dzieje się tak, ponieważ do człowieka dociera poprzez zmysłowe receptory 100 miliardów bitów na sekundę, podczas gdy uzmysłowić można sobie w tym czasie co najwyżej 100 bitów<4>. Większość poznania ludzkiego dokonuje się zatem poza świadomością. To poważne wyzwanie dla wartościowania. Okazuje się bowiem, że najczęściej wartościowanie aktywizowane jest automatycznie. Człowiek stykając się z nowym obiektem, wartościuje go poprzez wcześniejsze doświadczenia, przesądy i nawyki. Jeśli nie uruchomi się wartościowania refleksyjnego – możemy kogoś lub coś ocenić dużo poniżej rzeczywistej wartości. Refleksja w tej sferze nie jest wcale rzeczą prostą, ponieważ wartościowanie refleksyjne występuje w kolejnym stadium rozwojowym (względem wartościowania zautomatyzowanego) i obejmuje nikły procent wartościowania w ogóle. Ponadto czynność ta potrzebuje czasu i wysiłku a do właściwej motywacji niezbędne jest przyswojenie uniwersalnych idei dobra, piękna i prawdy<5>. Rozpatrując problem konfliktów wartości już na wstępie uwidoczniły się dwa problemy związane z możliwością popełnienia błędów na skutek reagowania nieświadomego. Po pierwsze możemy nadać rozpatrywanym obiektom niewłaściwą wartość, po drugie możemy dokonać nieświadomie błędnego bilansu zysków i strat (domniemane „mniejsze zło” w rzeczywistości jest niewspółmiernie wysokie). Lekarstwem wydaje się być reagowanie intencjonalnie świadome – czyli najprościej rzecz ujmując namysł nad każdą sytuacją problemową w życiu człowieka. Jeśli tylko osoba ma wpojony poprawny system wartości – odpowiedni namysł i logiczne rozumowanie winny wystarczyć. Problemem osób bez takiego pożądanego systemu etycznego nie będziemy się w tych rozważaniach zajmować.
ale potrafią wystąpić także w układach monadycznych, gdzie człowiek jest od innych odseparowany. W niniejszym rozważaniu spróbuję przybliżyć, czym są konflikty wartości i jak wypadałoby się do nich ustosunkować.
Termin „konflikt” w języku polskim oznacza „niezgodność, sprzeczność interesów, poglądów; kolizję, spór, zatarg”<1>. „Wartość” wg autorów słownika oznacza „ile coś jest warte pod względem materialnym (…); ważność osoby lub przedmiotu, pozwalająca na zaspokojenie jakiejś potrzeby (…); zjawisko, ideę”<2>. Można zatem połączyć ze sobą te dwa pojęcia tworząc następującą definicję: konflikty wartości to sprzeczności pomiędzy dwoma lub więcej zjawiskami, pozwalającymi na zaspokojenie jakiejś potrzeby.
J. Kozielecki, polski psycholog, pisał, że ludzie codziennie zmagają się z wyborami o różnych, bądź sprzecznych wartościach. Z perspektywy utylitaryzmu nazwał te wybory konfliktami użyteczności. Człowiek dokonuje działa w sytuacji tego rodzaju konfliktu niemalże intuicyjnie, dokonując często nieświadomego bilansu korzyści i strat w oparciu
o prawdopodobieństwo wynikających z określonego wyboru konsekwencji. Często działaniu temu towarzyszą problemy decyzyjne, które jednakże pojawiają się tylko w momencie uświadomionego konfliktu<3>.
Pierwszym zagrożeniem związanym z konfliktem wartości jest zatem ignorancja, czyli brak świadomego, rozumowego rozpatrzenia sprawy. Jeśli poprzestaniemy tylko na zachowaniach intuicyjnych, bądź wyuczonych ale na zasadzie pobieżnego i małostkowego bilansu zysków i strat, nasze wybory mogą być wysoce nietrafione pod względem etycznym (rozpatrując etykę w ujęciu personalistycznym). Okazuje się bowiem, że wartości utylitarne, wszechobecne w życiu człowieka, częstokroć rozmijają się z wartościami personalistycznymi – wyłaniającymi się z chrześcijaństwa. Namysł i refleksja to działania konieczne, aby unaocznić istnienie konfliktów wartości i poszukać drogi do rozwiązania dylematu decyzyjnego – po stronie której wartości się opowiedzieć.
Wiemy już, że wybór jednej z kilku wartości często dokonuje się nieświadomie. Psychologia i neurologia dowodzą jednakże, że samo wartościowanie, czyli nadawanie zjawiskom, zdarzeniom, osobom itp. określonego znaczenia, także dokonuje się dwojako: najpierw nieświadomie, dopiero potem świadomie. Dzieje się tak, ponieważ do człowieka dociera poprzez zmysłowe receptory 100 miliardów bitów na sekundę, podczas gdy uzmysłowić można sobie w tym czasie co najwyżej 100 bitów<4>. Większość poznania ludzkiego dokonuje się zatem poza świadomością. To poważne wyzwanie dla wartościowania. Okazuje się bowiem, że najczęściej wartościowanie aktywizowane jest automatycznie. Człowiek stykając się z nowym obiektem, wartościuje go poprzez wcześniejsze doświadczenia, przesądy i nawyki. Jeśli nie uruchomi się wartościowania refleksyjnego – możemy kogoś lub coś ocenić dużo poniżej rzeczywistej wartości. Refleksja w tej sferze nie jest wcale rzeczą prostą, ponieważ wartościowanie refleksyjne występuje
w kolejnym stadium rozwojowym (względem wartościowania zautomatyzowanego)
i obejmuje nikły procent wartościowania w ogóle. Ponadto czynność ta potrzebuje czasu
i wysiłku a do właściwej motywacji niezbędne jest przyswojenie uniwersalnych idei dobra, piękna i prawdy<5>.
Rozpatrując problem konfliktów wartości już na wstępie uwidoczniły się dwa problemy związane z możliwością popełnienia błędów na skutek reagowania nieświadomego. Po pierwsze możemy nadać rozpatrywanym obiektom niewłaściwą wartość, po drugie możemy dokonać nieświadomie błędnego bilansu zysków i strat (domniemane „mniejsze zło” w rzeczywistości jest niewspółmiernie wysokie). Lekarstwem wydaje się być reagowanie intencjonalnie świadome – czyli najprościej rzecz ujmując namysł nad każdą sytuacją problemową w życiu człowieka. Jeśli tylko osoba ma wpojony poprawny system wartości – odpowiedni namysł i logiczne rozumowanie winny wystarczyć. Problemem osób bez takiego pożądanego systemu etycznego nie będziemy się w tych rozważaniach zajmować.