September 2018 1 48 Report

1. Uzupełnij, wpisujac w miejsce kropek liczby 0,19 , 5,17 8,74 (liczby mogą się powtarzać)

(.......+.....)+(.......-......)+(.......*.....+(........\.........) > 100

2.W noworocznym programie ''Przełom wieków'' zwycięzca mógł wybrac jedną spośród dwóch nagród: sztabkę złota o wadze 1 kg lub 80 tys zł.

Ktorą nagrodę opłacało się wybrać.

1kg to około 35 uncji

= cena złota 916,6$ za uncje

= cena dolarab 1$= 3,14 zł

3.Ksiązka ma 240 stron, ajej grubość razem z okładką wynosi 1,18 cm.

Grubość kartonu na okładkę wynosi 0,05 cm.

Oblicz grubość jednej kartki.

4. Metr kwadratowy parkietu kosztuje 80 zł. Chcemy położyć parkiet na powierzchni 12 metrów kwadratowych. Ze względu na starty materiału należy kupic o jedną dziesiątą parkirtu wiecej. Ile będzie kosztował parkiet??

Ps.: Do wszystkich zadań zapiszcie obliczenia.


More Questions From This User See All

Streść tekst "Znowu w szkole"Tamtego pamiętnego, ciepłego wtorku, we wrześniu, Józinek szedł do szkoły z najwyższą niechęcią. Wyższą o wiele niż zazwyczaj, jedyną pociechę stanowił fakt, że tego dnia już nie obowiązywał strój apelowy, złożony – tfu!, tfu! – z granatowych spodni z kancikami oraz białej koszuli z krawacikiem. Ubrany po ludzku (sprany podkoszulek i znoszone szorty) Józinek stanął w drzwiach swojej szkoły i za nic nie mógł zmusić się do wejścia. Hall tego olbrzymiego gmachu, mieszczącego podstawówkę i gimnazjum, pomalowany był na kolor zwietrzałej musztardy z Dijon, a pachniał – rzecz ciekawa – także zwietrzałą musztardą z Dijon. Mętnie polśniewające ściany, obwieszone gablotkami i plakatami, a także papieroplastyką, tworzyły ponurą perspektywę, zamkniętą szybem klatki schodowej.(…)W tej szkole sporo czasu traciło się na wyczekiwanie pod drzwiami; nauczyciele nie przykładali się do swojej roboty, w przekonaniu, że za takie marne grosze nie warto kiwnąć nawet palcem. Józinek szczerze popierał ich stanowisko. Niech się nie przykładają. Nie lubił tylko tego wystawania – zawsze z nudów bolały go szczęki.Tego dnia jednak nie czekali długo. Już po dwunastu minutach od dzwonka na pustym korytarzu pojawiła się pani wicedyrektor Zajęczyk ze swoją kunsztowną fryzurą w kolorze smoły i rozdzieliwszy tłukących się bliźniaków jednojajowych o nazwisku Trojak, wydała rozkaz, by klasa natychmiast ustawiła się parami. Następnie przeprowadziła trzecią „f” na drugie piętro, do sali biologicznej, należącej do gimnazjum.- Wasza pani nie przyszła – wyjaśniła im po drodze, sądząc widocznie, że sami tego, w swej głupocie, nie dostrzegli. – Lekcję spędzicie u mnie.Zero zdziwienia. Nie takie rzeczy tu się widywało.(…)Zajęty obserwacją, [Józinek] przegapił moment, kiedy ktoś zapukał i wszedł do sali. Usłyszał tylko, jak pani Zajęczyk mówi:- A! Trolla.Wtedy odwrócił głowę, i ją zobaczył. Była pulchna i nieduża, a na głowie miała dziwaczny, jasnozielony kapelusz o wysokiej główce. Tyle zauważył na pierwszy rzut oka, ale i tak już był pod wrażeniem.- Ładnie zaczynasz pierwszy dzień w nowej szkole – wygłosiła pani Zajęczyk przykrym tonem. – Spóźnienie – dwadzieścia minut!(…)- Wstań! – zakrzyknęła wicedyrektor, ledwie Trolla usiadła. – Powiedz klasie, jak się nazywasz!- Trolla – powiedziała klasie Trolla.- Imię!- Stanisława.- Trolla Stanisława rozpoczyna naukę w naszej klasie. Witamy. Siadać i zdjąć kapelusz – rozkazała pani Zajęczyk i zajęła się znów listą obecności.Trolla usiadła, lecz kapelusza nie zdjęła. (…)- Trolla! – powiedziała wicedyrektor. – Co ja ci kazałam zdjąć!?A Trolla nie zareagowała. Absolutnie!(…)- Twoi rodzice muszą jutro przyjść do szkoły – powiedziała [dyrektor Zajęczyk].- Nie przyjdą, niestety. Są w Monachium. I to na dłużej.- To kto jest twoim formalnym opiekunem?- Chwilowo chyba siostra.- Dorosła, tak? Jest proszona na rozmowę. Jutro na dużej przerwie.- Siostra przecież pracuje – zdziwiła się Trolla. – Będę musiała poprosić szwagra.(…)Wszyscy z ciekawością wypatrywali szwagra, o którym Trolla zdradziła niewiele poza ogólną charakterystyką:- Helmut jest słodki.(…)Wreszcie w mrokach hallu zamajaczyła jakby kupa pakuł; rychło rozpoznano w nich wspaniałe dredy. Cała bujna ich masa pokrywała głowę i barki chudego, wysokiego Murzyna, który – przyodziany w powiewne, żółte, czerwone i zielone szaty – kroczył właśnie korytarzem, a na ręce niósł śliczne brązowe dziecko w zielonej bluzeczce.(…) musiał to być właśnie wyczekiwany przez wszystkich Helmut, bo Trolla uśmiechnęła się na jego widok i zasalutowała mu z daleka, on zaś pomachał jej szerokim gestem. Podszedł zaraz do drzwi pokoju nauczycielskiego i mocno w nie zapukał. Niedostępny z zewnątrz gabinet otwarto i wychyliła się z niego siostra katechetka, zaś do uszu podsłuchujących dotarło grzeczne zapytanie, wypowiedziane z doskonałą dykcją , potężnym, aksamitnym i soczystym basem:- Proszę siostrę, czy szczeka pani Zajączek?(…)Wicedyrektor Zajęczyk wyskoczyła ze swego gabinetu jak kukułka z tyrolskiego zegara.- Kto to? Kto to? – zakukała w popłochu.- To ja, proszę panią Zajączek. Pan Helmut „Scratch” Oracabessa. Dzieńdobry dzień dobry.Wicedyrektorka milczała, jakby doznała wstrząsu.Pan Helmut „Scratch” Oracabessa skinął trzykrotnie głową, po czym troskliwie rozpiął dziecku bluzeczkę.- Nie pocić się trzeba – pouczył je, po czym na powrót zwrócił się do wicedyrektorki:- Czy pani wywobabczyni naszej Stachny? Stachny Trolla? – dopytywał się, zdejmując zarazem z czarnych loczków dziecka jasnozieloną czapkę z daszkiem. – Czy pani Zajączek chciała widzieć szwagra?Wicedyrektorka przycisnęła obie dłonie do szyi.- Tak proszę pana – odrzekła słabo. – Jest tak sprawa, że Stanisława…- Yes taka sprawa, żes tanisława – powtórzył radośnie pan Oracabessa. – Yes taka sprawa, żes tanisława – kiwając się na boki, zaczął lekko wystukiwać rytm, uderzając dłonią o ścianę. Dziecko natychmiast podchwyciło ten rytm, wybijając go panu Oracabessie na głowie. – Yeah, yeah, yes! Taka sprawa, żes tanisława! Oh, man, przepraszam – przeląkł się nagle, widząc minę pani Zajęczyk. – Nic się nie stało?- Nic – warknęła wicedyrektor.- Pani Zajączek utopi w łyżce dziegciu – zażartował pan Oracabessa, a zerknąwszy na twarz wicedyrektorki dodał wyjaśniająco: - Idiom.- Proszę?... – nie zrozumiała pani Zajęczyk. – Cóż, jest taka sprawa, że…- …Stanisława – podpowiedział jej usłużnie pan Oracabessa, rozdziawiając wielkie usta w szerokim uśmiechu życzliwości.- …Stanisława… - pani Zajęczyk zrobiła się czerwona, po czym nabrała powietrza, które uszło z niej po chwili w długim, powolnym jęku. – Ona… ach, ona nie chce zdjąć kapelusza! Na lekcjach!Pan Oracabessa wyraźnie oczekiwał dalszego ciągu, lecz ten nie nastąpił. Wobec tego uśmiechnął się dobrotliwie.- Tak, ona nie zdejma. Nie zdejma kapelusza, yeah.Zapadła cisza.Po chwili ogólnego milczenia i bezruchu pan Oracabessa poczuł się zakłopotany.- A to jest zupełnie mała córeczka Jagienka Oracabessa. (…) Ma uczulenie na truskawek – wyjaśnił (…). – Dostała wysypek na całe ciałko. Jak ja zobaczyłem, ciarki mi przeszły koło nosa. Idiom.Pani Zajęczyk milczała, tłamsząc sobie oburącz szyję i wlepiając oczy w swego rozmówcę.
Answer

Recommend Questions



Life Enjoy

" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "

Get in touch

Social

© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.