Pobudza, rozbudza, czasem zabrudza. I bynajmniej nie chodzi mi o sukienkę. Miliony ludzi na całym świecie nie mogą się bez niej obejść. Sam prof. Bartoszewski nie wyobraża sobie dnia nie rozpoczętego wielkim wiadrem tego naparu. Podobno w naszych kręgach kulturowych pojawiła się po widowiskowej bitwie pod Wiedniem (Sobieski, 1683). Wtedy to znalezione wśród łupów wojennych worki z czarnymi ziarenkami, zwanymi przez Turków kahve, zostały przez Polaków skonfiskowane i spopularyzowane na całą Europę. Właśnie tak – to polak, a konkretnie Franciszek Jerzy Kulczycki, założył pierwszą na świecie kawiarnię i to on rozpoczął popularyzowanie tego trunku na starym kontynencie. Zatem dzisiaj, jak zapewne już wszyscy się domyślili, będzie o kawie.
Trunek ten jest niesamowiciesilnieumiejscowiony w naszej kulturze. Tysiące dzieci nie mogą się doczekać, kiedy rodzice w końcu pozwolą im wypić ten gorzkawy płyn – sam pamiętam ten element mojego dzieciństwa, niestety zwieńczony łyknięciem marnej Inki. Co w tym wywarze nas tak kręci? Co sprawiło, że z robienia kawy zrobiliśmy święty rytuał a jej kawiarnianym udekorowaniem zajmują się prawdziwi artyści?
Kofeina. Jej właściwości każdy widzi na sobie – rano pozwala nam się szybciej dobudzić, wieczorem później zasnąć. I mimo to, że niektórzy twierdzą, że kawa ich usypia, fizjologicznie działa ona na wszystkich jednakowo. Podwyższenie tętna to błahostka w porównaniu z tym, co ten czarny napar majstruje w naszym układzie nerwowym.
Przed sesyjnym testem automat do kawy przeżywa prawdziwe oblężenie. Każdy chce łyknąć tego kofeinowego wywaru, by zwiększyć swoje szanse na sali egzaminacyjnej. I chociaż na działanie tej używki trzeba czekać 20-30 minut, jest ona pomocna. Pan Koppelstaeter na konferencji w roku 2005 przedstawił wyniki badań, które świadczą nie tylko o poprawieniu przez kawę pamięci krótkotrwałej, lecz również o chwilowym, nieznacznym zwiększeniu poziomu IQ. Kofeina pomaga nie tylko studentom – metaanaliza danych pokazała, że ci co piją kawę są mniej narażeni na chorobę Parkinsona i Alzhaimera. Dlaczego?
Bariera mózg-krew chroni nasz wewnętrzny procesor przed wszelakimi złymi i patogennymi składnikami pływającymi rozkosznie po naszym układzie krążenia. Duże stężenie cholesterolu sprawia, że ta granica staje się słabsza, zaczyna przepuszczać nielegalnych imigrantów, którzy zabierają pracę rodowitym mieszkańcom, brudzą, śmiecą, piją, dziwnie pachną i po jakimś czasie sprowadzają całe swoje rodziny. Abstrahując od ksenofobii - “Kofeina zdaje się blokować kilka z niszczących efektów cholesterolu, które czynią barierę krew-mózg bardziej przepuszczalną” mówi Dr Jonathan Geiger, który prowadził badania na ten temat. Właśnie te niszczące efekty mogą być współwinne chorobom starczej demencji.
Kawa jednak nie posiada tylko i wyłącznie plusów. Co prawda gigantycznie zmniejsza szanse zachorowania na cukrzycy typu 2, pomaga na zakwasy, jest kopalnią antyutleniaczy, Łagodzi objawy alergii – jak twierdzą naukowcy z uniwersytetu Wonkwang w Korei Południowej, czy nawet pomaga na problem łysienia (niestety trzeba by było wypijać około 60 filiżanek dziennie…), to nie ma nic za darmo.
Kofeina, jak podali w 2006 roku Australijscy badacze, zwiększa naszą podatność na manipulację, na zmianę zdania, na narzucenie poglądów. 140 studentów najpierw piło sok z kofeiną lub bez, a następnie czytało tekst o aborcji i eutanazji który nie zgadzał się z ich postulowanym wcześniej zdaniem na te tematy. Statystycznie istotnie więcej osób wśród kofeinowców zmieniło swoje zdanie. Lecz nie wiem czy ta niby negatywna informacja podana przez media nie jest po prostu efektem poprawy działania poznawczego – te osoby świadomie dochodziły do wniosków, że ich stare argumenty są nieprzemyślane i bledną w porównaniu z tymi przeczytanymi w tekście. Innymi słowy – nie pijcie kawy jeśli chcecie być otwarci na argumenty :>
Dużo poważniejszym minusem jest wpływ kawy na ciąże – dwie lub więcej filiżanek mocnej kawy dziennie niemal dwukrotnie zwiększały szansę na poronienie. Lecz tutaj nie chodzi tylko o kawę – ponieważ to kofeina przenika przez łożysko i może wpływać na stan nienarodzonego dziecka, także spożywanie dużej ilości herbaty (teina to po prostu kofeina) czy nawet gorącej czekolady może mieć fatalny wpływ na płód.
Jak mawiał Paracelsus – Omnia sunt venena, nihil est sine veneno. Sola dosis facit venenum – tak też jest z kawą. Dlatego pójdę sobie właśnie strzelić małą, lecz już nie czarną – bo z mlekiem, kawę. W ciąży nie jestem to mogę zaszaleć.
Polecam gorąco ten artykuł Chrisa Chathama, który jest w istocie instrukcją obsługi kawy.
Czy można napisać ciekawy artykuł o tak prostym, wydawałoby się, przedmiocie codziennego użytku, jakim jest… zapalniczka!? Można! Okazuje się, że nawet zwykłe zapalniczki mogą być interesującymi gadżetami, jeśli tylko zagłębić się w ten temat.
Zapalniczki towarzyszą człowiekowi prawie od 100 lat. I chociaż są to „urządzenia” banalnie proste, nie wymyślono dotąd dla nich żadnej alternatywy. Tylko w Polsce żyje prawdopodobnie kilkanaście milionów ludzi, którzy nie są w stanie obejść się bez zapalniczek! Należą do nich nie tylko czynni palacze, ale również właściciele kominków, grilli, kuchenek gazowych, a także majsterkowicze czy amatorzy sziszy. Zapalniczki są po prostu niezastąpione!
Pobudza, rozbudza, czasem zabrudza. I bynajmniej nie chodzi mi o sukienkę. Miliony ludzi na całym świecie nie mogą się bez niej obejść. Sam prof. Bartoszewski nie wyobraża sobie dnia nie rozpoczętego wielkim wiadrem tego naparu. Podobno w naszych kręgach kulturowych pojawiła się po widowiskowej bitwie pod Wiedniem (Sobieski, 1683). Wtedy to znalezione wśród łupów wojennych worki z czarnymi ziarenkami, zwanymi przez Turków kahve, zostały przez Polaków skonfiskowane i spopularyzowane na całą Europę. Właśnie tak – to polak, a konkretnie Franciszek Jerzy Kulczycki, założył pierwszą na świecie kawiarnię i to on rozpoczął popularyzowanie tego trunku na starym kontynencie. Zatem dzisiaj, jak zapewne już wszyscy się domyślili, będzie o kawie.
Trunek ten jest niesamowiciesilnieumiejscowiony w naszej kulturze. Tysiące dzieci nie mogą się doczekać, kiedy rodzice w końcu pozwolą im wypić ten gorzkawy płyn – sam pamiętam ten element mojego dzieciństwa, niestety zwieńczony łyknięciem marnej Inki. Co w tym wywarze nas tak kręci? Co sprawiło, że z robienia kawy zrobiliśmy święty rytuał a jej kawiarnianym udekorowaniem zajmują się prawdziwi artyści?
Kofeina. Jej właściwości każdy widzi na sobie – rano pozwala nam się szybciej dobudzić, wieczorem później zasnąć. I mimo to, że niektórzy twierdzą, że kawa ich usypia, fizjologicznie działa ona na wszystkich jednakowo. Podwyższenie tętna to błahostka w porównaniu z tym, co ten czarny napar majstruje w naszym układzie nerwowym.
Przed sesyjnym testem automat do kawy przeżywa prawdziwe oblężenie. Każdy chce łyknąć tego kofeinowego wywaru, by zwiększyć swoje szanse na sali egzaminacyjnej. I chociaż na działanie tej używki trzeba czekać 20-30 minut, jest ona pomocna. Pan Koppelstaeter na konferencji w roku 2005 przedstawił wyniki badań, które świadczą nie tylko o poprawieniu przez kawę pamięci krótkotrwałej, lecz również o chwilowym, nieznacznym zwiększeniu poziomu IQ. Kofeina pomaga nie tylko studentom – metaanaliza danych pokazała, że ci co piją kawę są mniej narażeni na chorobę Parkinsona i Alzhaimera. Dlaczego?
Bariera mózg-krew chroni nasz wewnętrzny procesor przed wszelakimi złymi i patogennymi składnikami pływającymi rozkosznie po naszym układzie krążenia. Duże stężenie cholesterolu sprawia, że ta granica staje się słabsza, zaczyna przepuszczać nielegalnych imigrantów, którzy zabierają pracę rodowitym mieszkańcom, brudzą, śmiecą, piją, dziwnie pachną i po jakimś czasie sprowadzają całe swoje rodziny. Abstrahując od ksenofobii - “Kofeina zdaje się blokować kilka z niszczących efektów cholesterolu, które czynią barierę krew-mózg bardziej przepuszczalną” mówi Dr Jonathan Geiger, który prowadził badania na ten temat. Właśnie te niszczące efekty mogą być współwinne chorobom starczej demencji.
Kawa jednak nie posiada tylko i wyłącznie plusów. Co prawda gigantycznie zmniejsza szanse zachorowania na cukrzycy typu 2, pomaga na zakwasy, jest kopalnią antyutleniaczy, Łagodzi objawy alergii – jak twierdzą naukowcy z uniwersytetu Wonkwang w Korei Południowej, czy nawet pomaga na problem łysienia (niestety trzeba by było wypijać około 60 filiżanek dziennie…), to nie ma nic za darmo.
Kofeina, jak podali w 2006 roku Australijscy badacze, zwiększa naszą podatność na manipulację, na zmianę zdania, na narzucenie poglądów. 140 studentów najpierw piło sok z kofeiną lub bez, a następnie czytało tekst o aborcji i eutanazji który nie zgadzał się z ich postulowanym wcześniej zdaniem na te tematy. Statystycznie istotnie więcej osób wśród kofeinowców zmieniło swoje zdanie. Lecz nie wiem czy ta niby negatywna informacja podana przez media nie jest po prostu efektem poprawy działania poznawczego – te osoby świadomie dochodziły do wniosków, że ich stare argumenty są nieprzemyślane i bledną w porównaniu z tymi przeczytanymi w tekście. Innymi słowy – nie pijcie kawy jeśli chcecie być otwarci na argumenty :>
Dużo poważniejszym minusem jest wpływ kawy na ciąże – dwie lub więcej filiżanek mocnej kawy dziennie niemal dwukrotnie zwiększały szansę na poronienie. Lecz tutaj nie chodzi tylko o kawę – ponieważ to kofeina przenika przez łożysko i może wpływać na stan nienarodzonego dziecka, także spożywanie dużej ilości herbaty (teina to po prostu kofeina) czy nawet gorącej czekolady może mieć fatalny wpływ na płód.
Jak mawiał Paracelsus – Omnia sunt venena, nihil est sine veneno. Sola dosis facit venenum – tak też jest z kawą. Dlatego pójdę sobie właśnie strzelić małą, lecz już nie czarną – bo z mlekiem, kawę. W ciąży nie jestem to mogę zaszaleć.
Polecam gorąco ten artykuł Chrisa Chathama, który jest w istocie instrukcją obsługi kawy.
Czy można napisać ciekawy artykuł o tak prostym, wydawałoby się, przedmiocie codziennego użytku, jakim jest… zapalniczka!? Można! Okazuje się, że nawet zwykłe zapalniczki mogą być interesującymi gadżetami, jeśli tylko zagłębić się w ten temat.
Zapalniczki towarzyszą człowiekowi prawie od 100 lat. I chociaż są to „urządzenia” banalnie proste, nie wymyślono dotąd dla nich żadnej alternatywy. Tylko w Polsce żyje prawdopodobnie kilkanaście milionów ludzi, którzy nie są w stanie obejść się bez zapalniczek! Należą do nich nie tylko czynni palacze, ale również właściciele kominków, grilli, kuchenek gazowych, a także majsterkowicze czy amatorzy sziszy. Zapalniczki są po prostu niezastąpione!