Wyraźcie swoje zdanie na temat tego artykułu.
Nie płakali dość mocno po Kimie, zostaną zesłani
Władze Korei Północnej zaczynają karać obywateli, którzy nie dość mocno rozpaczali po śmierci Kim Dzong Ila - donosi portal "Daily NK". Grozi im zesłanie do obozu pracy.
- Władze ogłosiły, że będą karać zesłaniem do obozu pracy na co najmniej pół roku wszystkich, którzy nie uczestniczyli w oficjalnych obchodach żałobnych po śmierci Kim Dzong Ilalub byli na nich, ale nie płakali zbyt mocno i szczerze nie rozpaczali - donosi źródło portalu w Korei Północnej.
Dodatkowo za "rozpowszechnianie plotek" o dynastii Kimów grozi zesłanie do obozu reedukacyjnego, nie różniącego się wiele od obozu pracy, albo na wieś. Na terenach wiejskich sytuacja ludności jest dużo gorsza niż w miastach, gdzie mieszkają partyjni przywódcy.
Pierwsze "sądy ludowe" w takich sprawach odbyły się jeszcze w zeszłym roku i trwały do 8 stycznia. Mają one wytworzyć "atmosferę strachu i podejrzeń". Zwiększenie kontroli nad obywatelami ma zapewne służyć lepszej i szybszej transformacji władzy .
Jednocześnie władze rozpoczynają już kształtowanie kultu jednostki w stosunku do nowego dyktatora kraju - Kim Dzong Una. Wszyscy Koreańczycy muszą studiować dwa razy dziennie o jego "wspaniałości". W dodatku władze coraz częściej opowiadają o cudach, jakie zdarzyły się po śmierci poprzedniego dyktatora. Najnowsze to: płaczące ze smutku niedźwiedzie oraz tajemnicze stada srok krążące nad grobem "ukochanego przywódcy".
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
W Azji trzymany jest poziom.Nie ma tak że dzieciaki w zerówkach uczą sie liczyć i mówić.Tam dzieci w tym wieku już to umieją i na dodatek chodzą na sztuki walki.
Co do pogrzebu Kim Dzong Ila to tu nie ma demokracji-każdy musi uczestniczyć w tych obchodach co potwierdza że Korea ma u władzy samych tradycjonalistów i nie chcą działać jak reszta współczesnego świata.Jego synowi mają okazać taką samą miłość i posłuszeństwo bo wierzą że zmarły dyktator ogląda ich "z góry" i nie chcą mu podpaść.
Wiadomo dla nas europejczyków to jest nieludzkie ale właśnie w taki sposób chińscy pracownicy mają wyrobioną marke-są najszybsi i najtańsi
Osobiście uważa,że to chore. Oczywiscie dla nas ludzi demokracji takie rzeczy się nie mieszczą w głowie,ale dla nichh to codzienność.Dzieci od najmlodszych lat uzone są szacunku dla przywódcy,rygoru.Kobiety nie moga posiadać więcej niz jedno dziecko,gdyż zaplaci grzywne bądz zostanie zmuszona do usuniecia ciązy.Kiedy zmarl przywodca,trzeba przestawić myslenie ludzi dla nowego przywodcy,robiąc pewien metlik w głowie.Gdzie nie spojrzymy zapewne będzie wielbiony Kim Dzong Un.Troszke nie na temat..Ale odnosnie artukułu,uważam ze to czy ktoś plalal czy nie to juz osobista sprawa,ale niestety to jest jedna z cech totalitaryzmy - ''uwielbienie przywodcy'',cos jak Hitler i Niemcy ktore go tak kochały.Dla nas to nie pojete,ale dla nich to szara rzeczywisctośc,które pewnie długojeszcze bedzie trwała.. :(