3.Bądź wola Twoja jako w Niebie tak i na Ziemi 4.Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj 5. I odpuść nam nasze winy 6. I nie wódź nas na pokuszenie 7. Ale nas zbaw ode złego
"I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom" Mówiąc tę prośbę, wiele osób nie zwraca uwagi na bardzo ważną PRZYSIĘGĘ wypowiadaną za każdym razem. Bóg jest miłosierny i chcę odpuszczać nam nasze grzechy, jednak w tej modlitwie prosimy go, aby odpuścił je tak, jak my odpuszczamy naszym winowajcom. Czyli można pomyśleć " Jak Kuba bógu, tak Bóg Kubie" Jednak nie dokońca. Kiedy zrozumiemy sens tych słów, ujrzymy stronę Boga, która pragnie nas nauczyć obustronnego szacunku i niedopuszczania do wielkich przewinień. Wypowiadając tę prośbę, ściągamy na siebie zobowiązanie, które twierdzi, że nasz postępowanie ziemskie wobec innych ludzi musi być takie jakiego oczekujemy sami dla siebie. Jeśli my, nie będziemy potrafić odpuścić najmniejszego przewinienia naszemu bliźniemu, to jak możemy liczyć na jakiekolwiek dobre rozpatrywanie naszych przewinień ? Czy Bóg nie uczył nas szacunku wobec siebie ? Czy nie po to dał nam przykazania miłości ? " ... A bliźniego swego jak siebie samego" Musimy uczyć się wybaczać, nawet jeżeli trudno nam to przychodzi musimy to robić. Może z perspektywy czyichś przewinień trudno nam dostrzec to, że sami nieraz nie postępujemy wcale lepiej, że robimy wiele gorszych rzeczy. Jednak kiedy bliźni ujrzą to, że potrafimy łagodnie podejść do zaistniałej sytuacji, będzie im łatwiej popatrzyć na nasze grzechy. Bóg widząc naszą zdolność przebaczania, wynagrodzi nam to prędzej czy później. Nikt nie wie, czy zrobi to podczas życia ziemskiego, czy po śmierci. Bóg uczy nas kochać, każdego dnia daje nowe zadanie, chce abyśmy dawali świadectwo o nim, chce abyśmy byli miłosierni tak jak On. On dał nam Swojego Syna, który nas ZBAWIŁ. Mimo że był bez grzechu, potrafił poświęcić się dla ludzi. Potrafił, ponieważ nas kochał i nadal kocha, a Jego miłość jest widoczna dookoła. Przecierpiał okropne katusze, niósł krzyż, ciężki krzyż naszych grzechów. Więc dlaczego nam katolikom tak trudno przychodzi przebaczanie ? Przecież jesteśmy stworzeni na Jego podobieństwo. Każdego dnia, musimy uczyć się przebaczać bliźnim, ale także sobie - nikt nie jest nieomylny. Nauczmy się przebaczać sobie, bo kiedy poaptrzymy na siebie, łatwiej zrozumiemy złe poczynania innych. W przebaczaniu, jest zawarta także pomoc. Musimy im pomagać dostrzegać dobre strony życia, pokazywać co mogą zrobić, aby cokolwiek zmienić na lepsze, aby i oni potrafili przebaczać. Każdego dnia musimy zapoznawać ich z BOGIEM. A wtedy bardzo prawdopodobne będzie, że nasza prośba spełni się, że Bóg zobaczy jak bardzo staramy się dla Niego. " I odpuść nam nasz winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom..."
1. Święć się Imię Twoje
2.Przyjdź Królestwo Twoje
3.Bądź wola Twoja jako w Niebie tak i na Ziemi
4.Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj
5. I odpuść nam nasze winy
6. I nie wódź nas na pokuszenie
7. Ale nas zbaw ode złego
"I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom"
Mówiąc tę prośbę, wiele osób nie zwraca uwagi na bardzo ważną PRZYSIĘGĘ wypowiadaną za każdym razem. Bóg jest miłosierny i chcę odpuszczać nam nasze grzechy, jednak w tej modlitwie prosimy go, aby odpuścił je tak, jak my odpuszczamy naszym winowajcom. Czyli można pomyśleć " Jak Kuba bógu, tak Bóg Kubie"
Jednak nie dokońca. Kiedy zrozumiemy sens tych słów, ujrzymy stronę Boga, która pragnie nas nauczyć obustronnego szacunku i niedopuszczania do wielkich przewinień. Wypowiadając tę prośbę, ściągamy na siebie zobowiązanie, które twierdzi, że nasz postępowanie ziemskie wobec innych ludzi musi być takie jakiego oczekujemy sami dla siebie.
Jeśli my, nie będziemy potrafić odpuścić najmniejszego przewinienia naszemu bliźniemu, to jak możemy liczyć na jakiekolwiek dobre rozpatrywanie naszych przewinień ? Czy Bóg nie uczył nas szacunku wobec siebie ? Czy nie po to dał nam przykazania miłości ? " ... A bliźniego swego jak siebie samego"
Musimy uczyć się wybaczać, nawet jeżeli trudno nam to przychodzi musimy to robić.
Może z perspektywy czyichś przewinień trudno nam dostrzec to, że sami nieraz nie postępujemy wcale lepiej, że robimy wiele gorszych rzeczy. Jednak kiedy bliźni ujrzą to, że potrafimy łagodnie podejść do zaistniałej sytuacji, będzie im łatwiej popatrzyć na nasze grzechy.
Bóg widząc naszą zdolność przebaczania, wynagrodzi nam to prędzej czy później. Nikt nie wie, czy zrobi to podczas życia ziemskiego, czy po śmierci. Bóg uczy nas kochać, każdego dnia daje nowe zadanie, chce abyśmy dawali świadectwo o nim, chce abyśmy byli miłosierni tak jak On.
On dał nam Swojego Syna, który nas ZBAWIŁ. Mimo że był bez grzechu, potrafił poświęcić się dla ludzi. Potrafił, ponieważ nas kochał i nadal kocha, a Jego miłość jest widoczna dookoła. Przecierpiał okropne katusze, niósł krzyż, ciężki krzyż naszych grzechów. Więc dlaczego nam katolikom tak trudno przychodzi przebaczanie ? Przecież jesteśmy stworzeni na Jego podobieństwo. Każdego dnia, musimy uczyć się przebaczać bliźnim, ale także sobie - nikt nie jest nieomylny. Nauczmy się przebaczać sobie, bo kiedy poaptrzymy na siebie, łatwiej zrozumiemy złe poczynania innych.
W przebaczaniu, jest zawarta także pomoc. Musimy im pomagać dostrzegać dobre strony życia, pokazywać co mogą zrobić, aby cokolwiek zmienić na lepsze, aby i oni potrafili przebaczać. Każdego dnia musimy zapoznawać ich z BOGIEM. A wtedy bardzo prawdopodobne będzie, że nasza prośba spełni się, że Bóg zobaczy jak bardzo staramy się dla Niego. " I odpuść nam nasz winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom..."
Mam nadzieję, że pomogłam ;)