Wobraź sobie, że jesteś dziennikarzem. Napisz reportaż na temat życia codziennego obywateli w państwie autorytarnym. Wykorzystaj wiadomości z innych źródeł.
Koniecznie na dziś!
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Fotograficzna fokumentacja katolickiego nazizmu w
OdpowiedzIdź do komentarza | « Poprzedni Następny »Chorwacji
Zdjęcia, dokumentujące zbrodnie katolickich
nazistów w Chorwacji
Kolekcja jest na prawdę ogromna, dlatego wymaga
selekcji i opracowania
xx
xx
Ustaszowski mord
W obozie w Jasenovicu i Stara Gradiska zginęło
ok. 8.000 dzieci
Więcej drastycznych zdjęć, dokumentujących
mord na dzieciach, w Jasenovacu: zdjęcie-1
zdjęcie-2
zdjęcie-3
Egzekucja Serba.
Egzekucja Serba, w obozie w Jasenovacu, który
odmówił przejścia na katolicyzm.
Mord na serbskim, prawosławnym duchownym.
The Serb Milos Teslic, a famous industrialist and
philanthropist, was gruesomely tortured and
murdered by the Ustashi.
Ante Pavelic had a hobby of collecting human
eyes!! One day a visitor came to his headquarters
and noticed what looked like a bowl of oysters on
the table. „Oysters from Dalmatia” he
exclaimed. „No” said Pavelic „this is a bowl
of Serb eyes”
A mass execution carried out by the Ustashi at
Brode, early in 1941. Nazi troops were looking at
some of the victims.
Propagandowy plakat Ów propagandowy plakat
dobitnie ukazuje faszystowskie skłonności
„dobrego katolika” Pavelića
„Wielki wódz Adolf Hitler i naczelnik dr Ante
Pavelić wzywają nas do obrony naszej
ojczyzny�Ś”
Ante Pavelic Pius XII
Dwaj przyjaciele: Ante Pavelić oraz papież Pius
XII — wielokrotnie spotykali się razem.
Ante Pavelić Ante Pavelić (1889-1959) —
przywódca chorwackich faszystów; przy pomocy
Kościoła zdołał uniknąć sprawiedliwości,
zbiegł do Hiszpanii, a stamtąd do Ameryki
Południowej.
Marcone & Pavelić Marcone-legato pontificio in
Croazia and Pavelic
Współpraca legata papieskiego, Marcone, z
kato-faszystowskim reżimem Ante Pavelića,
układała się nadzwyczaj pomyślnie
Katolickie 'Heil Hitler' Chorwaccy duchowni
salutują nazistowskim gestem (kwiecień 1942)
Charakterystyczne na tym zdjęciu jest to, że
wyłącznie duchowni wzywają swego boga, Hitlera.
Nie czynią tego nawet żołnierze.
Katoliccy biskupi, „spółkujący” z nazistami
Aresztowanie prawosławnych popów. Uroczystość
„nawrócenia” na powrót grupy schizmatyckich
Serbów na łono „jedynego, prawdziwego”
kościoła. Pius XII przyjmuje hiszpańskich
faszystów Ustasze całują papieza Piusa XII, na
audiencji w Watykanie Pavelić i wyniesiony na
ołtarze przez Jana Pawła II duchowy przywódca
chorwacjich nazistów, Stepinać
Legat papieski w gronie chorwackich faszystów
Grupa pięciu, z ogólnej liczby około miliona
Serbów, w bestialski sposób zamordowanych za
odmowę powrotu na łono kościoła katolickiego.
o. Miroslav Filipović. Z lewej w przyodziewku
franciszkańskiego mnicha, z prawej - komendanta
obozu w Jasenovacu. W obozie tym zginęło ok.
80-120 tys. osób, w tym wiele dzieci.
Brama wjazdowa do „chorwackiego Auschwitz” w
Jasenovacu, którego komendantem był
franciszkanin, o.Miroslav Filipović
Dzieci serbskie uratowane z obozu ustaszów.
Watykan był dobrze poinformowany co dzieje się
pod rządami ustaszów w Chorwacji, gdyż miał
tam swojego reprezentanta. Od prawej: arcybiskup
Stepinac, w białym uniformie - nuncjusz papieski
Marcone (reguły dominikańskiej). Wokół nich
siedzą naziści oraz ustasze. Zdjęcie wykonano w
Zagrzebiu, podczas uroczystości powitania
papieskiego nuncjusza Marcone.
Audiencja w Watykanie dla funkcjonariuszy
ustaszowskiej policji we wrześniu 1943roku.
Parada „Czarnej Chorwackiej Legii”, która
wsławiła się niewysłowionym wręcz
okrucieństwem w czasie wojny w Jugosławii w
latach 1941-45. Za legionistami maszerują
katolickie siostry zakonne!
Archbishop Stepinac said this on March 28, 1941:
All in all, Croats and Serbs are of two worlds,
northpole and southpole, never will they be able
to get together unless by a miracle of God. The
schism (Eastern Orthodoxy) is the greatest curse
in Europe, almost greater than Protestantism. Here
there is no moral, no principles, no truth, no
justice, no honesty.
topOpracowano na podstawie książki: „Jezus
oskarża” — Uli Weyland, str. 360-366
© 2002/08 uSTRONIE Rumburaka
• Mapa serwisu • Logodzwonki •
~w imię Chrystusa
POLSKIE KRUCJATY
eligia chrześcijańska obrządku rzymskiego,
przyjęta przez Mieszka Pierwszego, zabezpieczyła
państwo polskie przed agresją ze strony
chrześcijańskich sąsiadów. Chrzest Polski
odebrał im ideologiczne uzasadnienie podbojów.
Odtąd sami Polacy - z Bogiem na ustach - mogli
podbijać innych pogan.
Władcy Polski możliwość tą oczywiście
wykorzystali - nową ideologię religijną
wprzęgnięto w służbę podbojów, tym bardziej
że było to mile widziane w Rzymie. Początkowo
misje ewangelizacyjne miały charakter pokojowy -
wyprawiano zakonników w celu agitacji
chrześcijańskiej (np. misja św. Wojciecha), bez
oddziałów zbrojnych. Szybko jednak przekonano
się, że jest to działalność mało efektywna.
Jeszcze w roku 1120 miała miejsce pokojowa misja
ewangelizacyjna na Pomorzu Zachodnim, gdzie
wyprawiono Bernarda Hiszpana wraz z kapelanem
Piotrem. Zakończyła się ona zupełnym fiaskiem
- Bernard, który bez pompy i boso wkroczył na
pogańskie ziemie, aby szerzyć nowy kult,
wzbudził jedynie śmiech wśród mieszkańców
bogatych miast pomorskich.
Zrozumiano, że dla triumfu chrześcijaństwa
pokora i ubóstwo na nic się nie zdadzą - bo
potrzeba ognia i miecza, aby religia miłości
mogła zatriumfować.
Szybko więc zastąpiono ubogiego mnicha
szykownym biskupem bamberskim, Ottonem, który
wjechał na pogańskie ziemie z przepychem, w
towarzystwie licznego orszaku oraz zbrojnego
oddziału pod wodzą kasztelana santockiego
Pawlika. Pomorzanie pojęli, że sprawa wygląda
poważniej, niżby mogli sądzić po poprzedniej
ekspedycji.
Już od czasów Mieszka I i Bolesława
Chrobrego wojny z Wieletami prowadzone były pod
pozorem krzewienia chrześcijaństwa. Początkowo
w imieniu cesarza, a po zjeździe gnieźnieńskim
z roku 1000 - w imieniu własnym, jako
pełnoprawnych władców chrześcijańskich do
tego ustanowionych.
Rycerstwo polskie nie brało jeszcze udziału
w pierwszej krucjacie proklamowanej przez bł.
Urbana II w roku 1095. Z czasem jednak idea
krucjatowa zaczęła na ziemiach polskich
zdobywać coraz większą sławę, bazującą na
legendach tworzonych po pierwszej wyprawie
chrześcijan do Grobu Pańskiego.
Przez cały wiek XI książęta polscy
prowadzili walki z pogańskimi Pomorzanami.
Ideologię krzewienia chrześcijaństwa do
krwawych walk dopisał post factum Gali Anonim w
Kromce Polskiej (1110-1114).
Kazimierz Odnowiciel (zwany też Mnichem) po
rozgromieniu buntu Masława na Mazowszu w roku
1039 ruszył przeciwko pogańskim Pomorzanom. "Z
pomocą Bożą rozpoczął walkę i wielkie
odniósl zwycięstwo. Miał też nader gorliwie i
pobożnie czcić Kościól święty, a zwlaszcza
mnożyć zgromadzenia mnichów i świętych
dziewic, ponieważ w pacholęcym wieku oddany
został przez rodziców do klasztoru, gdzie
otrzymał gruntowne wyksztalcenie religijne" (Gali
Anonim).
Krzyżowcem z nadania Galla był też
książę Władysław, który kontynuował walki
przeciwko poganom pomorskim. Zdarzyło mu się
pewnego razu, że kiedy - złupiwszy pogan -
wracał tuż przed Niedzielą Palmową do swego
królestwa, napadnięty został nad rzeką Wdą
przez oddziały bałwochwalcze. Jak wyrokuje Gall
- była to kara Pańska za grzechy krzyżowców:
"Bicz ten, zdaniem naszym, Bóg wszechmocny
spuścił na przestępców postu
czterdziestodniowego ku ich poprawie".
Innym razem rozprawiono się z poganami koło
grodu kruszwickiego. Po stronie dobrych był
Władysław i Pan Bóg, złym zaś przewodził syn
Władysława, Zbigniew, który przyzwał na pomoc
kruszwiczan i pogan. Raduje się więc nasz
dziejopis: "...tam też Bóg wszechmogący
księciu Wtadyslawowi tak wielkie okazal
milosierdzie, że wytępił nieprzeliczone
mnóstwo przeciwników, a z jego żołnierzy
bardzo niewielu śmierć zabrała. Tyle bowiem
rozlano tam krwi ludzkiej i taka masa trupów
wpadla do sąsiadującego z grodem jeziora, że od
tego czasu żaden dobry chrześcijanin nie chciał
jeść ryby z owej wody". Tak bardzo była bowiem
skażona pogańską padliną...
Nie mniej sukcesów w walce z poganami
zanotował na swoim koncie biskup mazowiecki
Szymon, który dzielnie bronił swej owczarni
przed pogańskimi zakusami, a "Czego nie
przystało mu czynić ziemskim orężem, tego
staral się dokonać bronią duchową i
modlitwami. I jak w dawnych czasach synowie
Izraela pokonali Amalekitów (wsparci) modlitwami
Mojżesza, tak teraz Mazowszanie osiągnęli
zwycięstwo nad Pomorzanami wspomożeni modlami
swego biskupa" (Gall).
Ideę polskich krucjat w pełni rozwinięto w
wieku XII. Wówczas to z krzyżackiego frontu
docierało znacznie więcej wieści ubranych w
piękne legendy, które miały jeden cel -
krucjatową propagandę. Szerzona była przede
wszystkim przez mnichów, zwłaszcza cystersów.
Legendom towarzyszyły wezwania (czy wręcz
nakazy) do wzięcia udziału w drugiej wyprawie
krzyżowej. Był to obowiązek nie tylko moralny
każdego chrześcijańskiego rycerza. Ci, którzy
nie chcieli wypuszczać się w dalekie wojaże,
mogli wybrać się za miedzę. Tak więc Bolesław
Kędzierzawy podążył ze swym wojskiem do Prus,
zaś Mieszko Stary przyłączył się do wyprawy
saskiej na Słowian połabskich i pomorskich. Od
wypraw pruskich datuje się faktyczne
przeniesienie ideologii krucjatowej do Polski.
Jeden z młodszych synów Bolesława
Krzywoustego - Henryk Sandomierski (około
1130-1166), który wielokrotnie organizował
krucjaty na ziemie pruskie (w czasie jednej z nich
zginął), wyprawił się też do Jerozolimy.
Stamtąd sprowadził do Polski zakon joannitów,
który osadził w Zagościu nad Nidą i bogato
uposażył. Klasztory tego zakonu stały się
odtąd ośrodkami krucjatowej propagandy na
naszych ziemiach. To prawdopodobnie od nich
pochodzi długotrwały zwyczaj dobywania przez
rycerstwo miecza podczas czytania Ewangelii w
czasie mszy, co miało wyrażać ich gotowość do
podjęcia walki za wiarę.
O pruskiej krainie tak pisze Gali Anonim: "Za
czasów Karola Wielkiego, króla Franków, gdy mu
Saksonia stawiała opór i nie chciala przyjąć
jarzma jego panowania ani wiary
chrześcijańskiej, lud ów na łodziach
przypłynął z Saksonii i wziął w posiadanie
tę krainę, a od kraju przyjął nazwę. Dotąd
tak bez króla i bez praw pozostają i nie
odstępują od pierwotnego pogaństwa i
dzikości". Nie dostąpili zresztą jeszcze bardzo
długo, nawet do wieku XVI, regularnie
"ewangelizowani" przez Krzyżaków od pierwszych
dekad XIII stulecia.
rzyżacy zostali sprowadzeni na polskie ziemie
w roku 1226 przez Konrada Mazowieckiego w celu
obrony jego ziemi przed najazdami pogańskich
Prusów. O obsługę duchową misji (tj. nauczanie
i chrzczenie, jeśli ktoś przeżył) poprosili
Krzyżacy braci dominikanów.
Krzyżacy po prostu tępili Prusów. Było to
powodem regularnych buntów zamieszkałej tam
ludności, która nigdy nie pogodziła się z
narzuconą z zewnątrz religią najeźdźców. Po
pierwszym wielkim buncie w latach 1242-1249 pod
naciskiem papieża poddano ich umiarkowanym
restrykcjom (zabroniono m.in. pogańskich
praktyk). Kolejny bunt, trwający od roku 1260 aż
do 1295, miał miejsce w czasie osłabienia
Krzyżaków po walkach z Litwinami. Po upadku
zakonu większość Prusów stała się chłopami
pańszczyźnianymi, a ich ziemie zostały
przejęte przez niemieckich osadników.
W planach chrześcijańskich strategów,
takich np. jak św. Bernard (1090-1153), opat
Clairvaux, gorliwy propagator drugiej wyprawy
krzyżowej, zwany "niekoronowanym wladcą Europy",
Polska miała być bazą wypadową
chrześcijaństwa zachodniego na Ruś, która
była celem najważniejszym w planach kościoła,
dążącego do jej podporządkowania papiestwu
(jak zatem widać, niemal od zawsze).
śród krucjat bałtyckich istotną rolę
odegrali też kawalerowie mieczowi, zakon
założony przez biskupa inflanckiego Alberta
(1199-1229). Albert otrzymał od papieża
pozwolenie na ogłoszenie krucjaty nieustającej
na ziemiach inflanckich (obecna Łotwa), aż do
ich całkowitego podporządkowania papiestwu.
Odtąd co roku przybywali na te tereny coraz to
nowi krzyżowcy z miast niemieckich, którzy
wspomagali ciągłe wypady ewangelizacyjne
kawalerów mieczowych.
Chrześcijański oręż napotkał
nieprzewidziane trudności przy nawracaniu
Litwinów. Otóż ci byli najsilniejsi spośród
ludów bałtyckich i w roku 1236 sami omal nie
wybili kawalerów mieczowych, którzy zostali
zmuszeni do sojuszu z zakonem krzyżackim. Odtąd
te dwa święte zgromadzenia prowadziły stałe
wyprawy na opornych Litwinów, którzy w roku 1260
rozbili wojska katolickie zarówno w Inflantach,
jak i w Prusach, co na długi czas osłabiło
Krzyżaków. W roku 1309 wielki mistrz zakonu
niemieckiego przeniósł się do Marienburga w
Prusach i organizował przeciwko Litwinom zbrojne
wyprawy. Odbywały się one regularnie, dwa razy
do roku, latem i zimą. W końcu religia
chrześcijańska zatriumfowała. W roku 1386
Litwini, poprzez swego księcia Władysława
Jagiełłę, przyjęli chrzest w obrządku
katolickim, co opłaciło się państwu polskiemu,
lecz unieszczęśliwiło rycerzy kościelnych -
odtąd nie mogli już grabić, palić i podbijać
w imię Chrystusa...
//historyk.republika.pl/
Odpowiedz
Re: Nie bawię się w Boga. Nie śmiałabym. ( 2010-05-22 23:52)~???
hmmm... Od kiedy ateizm jest religią?
Odpowiedz
24 lokai, 12 hajduków i 4 paziów ( 2010-04-25 18:08)~400 tysięcy hek...
Mercedes i pastorał
Kościół katolicki w Polsce to 14 metropolii,
jedna archidiecezja i 40 diecezji (w tym
ordynariat polowy). To 3 kardynałów, przeszło
100 biskupów. Ponad 200 zakonów, 40 tysięcy
zakonników. 20 tysięcy księży, w tym 9400
proboszczów.
"Nikt nie może być sługą dwóch panów, bo
albo jednego znienawidzi, a drugiego pokocha, albo
jednemu będzie oddany, a drugiego zaniedba. Nie
możecie być sługami Boga i mamony."
Ewangelia św. Mateusza.
Gdy uczniowie Chrystusa usłyszeli od Niego
przypowieść o bogaczu, wielbłądzie i uchu
igielnym, zapewne żaden z nich nie przypuszczał,
że są założycielami organizacji, która za
kilka wieków będzie największą finansową
potęgą na świecie. Niemal od swojego zarania
Kościół — najpierw powszechny, potem
katolicki, równie gorliwie zajmował się
gromadzeniem doczesnych dóbr, jak ewangelizacją
pogan. Gdy na polskiej ziemi pojawili się:
pierwszy misyjny biskup Jordan, a w kilka lat
potem pierwszy arcybiskup Gaudenty (brat św.
Wojciecha), nie myśleli o złocie i zaszczytach.
Jednak już w 1136 roku, zaledwie 170 lat po
chrzcie Polski, arcybiskup gnieźnieński władał
dwoma bogatymi kasztelaniami, łowicką i
żnińską, miał też 149 wsi. Dziesięcinę
płaciły mu tak znaczne miasta, jak do niedawna
stołeczne Gniezno, Nakło, Spicymierz, Ląd,
Łęczyca, Żarnów, Sieradz, Małogoszcz czy
Wolbórz. W 1314 r. jego stan posiadania
zwiększył się do 13 miast i 261 wsi, a biskupa
krakowskiego do 11 miast i 225 wsi. Równie bogaty
był biskup wrocławski, mający udzielne
księstwo w Nysie i Otmuchowie. Pałace w
Kielcach, Nysie, Warszawie, Jabłonnie i
Ciążeniu, zamki w Uniejowie, Drzewicy, Babicach,
Lidzbarku, Otmuchowie i Chęcinach najlepiej
przypominają o bogactwie i potędze dawnych
biskupów. Jednak i dziś, 34 lata po II Soborze
Watykańskim, po przeszło 40 latach komunizmu,
Kościół w Polsce jest wielką potęgą
gospodarczą, a stojący na jego czele biskupi
zamiast pasterzami są przede wszystkim feudalnymi
książętami Kościoła.
Gniezno
Gniezno to dziś zapomniane prowincjonalne miasto.
Żyje się tu biednie i powoli, inaczej niż w
wielkomiejskim Poznaniu. W centrum miasta prawie
wszystkie okazałe i odnowione budynki są
własnością Kościoła. Mały Watykan —
nazywają to miejsce gnieźnianie. U stóp katedry
rozłożyły się przylegające do siebie okazałe
gmachy kurii i rezydencji arcybiskupa Henryka
Muszyńskiego. Arcybiskup, cieszący się opinią
liberalnego i światowego kapłana, ma upodobanie
do luksusu. Jada na srebrnej zastawie, lubi
sportowe limuzyny marki BMW. Po drugiej stronie
ulicy, w odmalowanym na jaskrawy kolor
pałacyku-dworku, mieszka biskup pomocniczy
Stanisław Gądecki.
Polski biskup to niedostępny, opływający w
splendory urzędnik. Stojąc na czele kurii ma do
pomocy: wikariusza generalnego, kanclerza,
notariuszy, promotora sprawiedliwości, oficjała,
audytorów, konsultorów i całą armię
pośledniejszych urzędników. Do osobistych
posług prócz sekretarza, kapelana,
kierowcy-ochroniarza przez całą dobę ma biskup
czasem świeckie, a czasem zakonne kucharki i
pokojówki. Prócz tego zakonnice i księża
pomagają w utrzymaniu biskupiego ogrodu i
biblioteki. Gdy rozkaże, usługuje mu cały tłum
uczących się w diecezjalnym seminarium
kleryków.
Prymas kardynał Józef Glemp przyznał się
publicznie, że otrzymuje miesięcznie 1000
złotych pensji. Arcybiskup lubelski Józef
Życiński oświadczył, że nie bierze ani
złotówki. I tak otrzyma prawie wszystko, czego
zażąda.
Finanse
Z jakich źródeł finansowany jest dziś w Polsce
Kościół katolicki?
Taca. Zbiórka pieniędzy podczas mszy. Przy czym
mogą być tace zwyczajne i specjalne, tak jak
taca wielkanocna i drugiego dnia świąt Bożego
Narodzenia, które do 1939 roku tradycyjnie
przeznaczano na podatek dla Rzymu, a po wojnie
przekazywano na Katolicki Uniwersytet Lubelski.
Darowizny, zbiórki do skarbonek.
Opłaty cmentarne.
Dochody z przedsiębiorstw i nieruchomości.
Dotacje Skarbu Państwa i samorządów.
Wypominki.
Fundusz Kościelny.
Pensje nauczycieli religii.
Pomoc zagraniczna.
Intencje mszalne.
Wynagrodzenia zakonników za pracę.
Prawa stuły, czyli osobiste dochody księży za
posługi religijne.
Kolęda. Ta ofiara, składana po świątach
Bożego Narodzenia przez wiernych podczas
odwiedzania ich domów, stanowi aż 25 procent
wszystkich rocznych dochodów polskich
duchownych.
Opłaty za prowadzenie zakładów opiekuńczych,
szpitali.
Wypłaty z ubezpieczenia społecznego duchownych.
Tylko jeden raz, przed czterdziestu laty, na
podstawie kościelnych ksiąg rachunkowych
ministerstwo finansów sporządziło szacunkowe
podsumowanie dochodów Kościoła. W 1959 roku w
zniszczonej wojną, odciętej od świata żelazną
kurtyną Polsce dochody uciskanego przez
komunistów Kościoła (nie ze wszystkich
źródeł — bez kolendy, Funduszu Kościelnego i
pomocy zagranicznej) wyniosły około 400
milionów złotych. Przeciętna pensja nie
przekraczała wówczas tysiąca złotych.
W PRL ani partia ani Służba Bezpieczeństwa nie
były w stanie ustalić wysokości dochodów
Kościoła. Dziś nie potrafią i nie chcą tego
dokonać UOP ani Ministerstwo Finansów.
Wrocław
Za Piastów biskup wrocławski był trzecim co do
ważności duchownym Korony. W Niemczech przez
pewien czas był przewodniczącym krajowego
Episkopatu. Znajdujące się w samym centrum
miasta Wyspa Piasek i Ostrów Tumski w całości
należą do Kościoła. Na Ostrowiu, w cieniu
katedry, stoją dwa biskupie pałace. Nowy jest
rezydencją kardynała Henryka Gulbinowicza. Przed
kilku laty, nie bacząc na protesty konserwatora
zabytków, kardynał zażyczył sobie zwieńczyć
wieże katedry cudacznymi, monstrualnymi,
spiczastymi hełmami. Nie mając nic wspólnego z
gotyckimi czy barokowymi poprzednikami, strzelają
w niebo na kilkadziesiąt metrów, świadcząc o
potędze kardynała. Nie był on jednak pierwszym
księciem Kościoła mającym tak wielkie
zacięcie architektoniczne. W siedemnastym wieku
biskupowi krakowskiemu Jakubowi Zadzikowi nie
wystarczało, że jego wileński zamek pokryty
jest drogim miedzianym dachem, kazał więc
dodatkowo pokryć go warstwą złota. Ozdobą nie
cieszył się zbyt długo, gdyż dach ukradły
wojska rosyjskie.
Łódź
To czerwone, robotnicze miasto, które stolicą
biskupstwa stało się dopiero w 1920 roku, jest
dziś archidiecezją bezpośrednio podległą
Watykanowi. W samym centrum miasta, przy placu
Katedralnym, kuria ma aż osiem okazałych
budynków. W tym ogromny gmach seminarium, pałac
biskupi i budynek kościelnego radia. Arcybiskup
Władysław Ziółek chociaż ma w pałacu
prywatny apartament, przeniósł się do
zacisznego domu w równie zacisznej willowej
dzielnicy w Rudzie Pabianickiej. Za podwójnym
ogrodzeniem, z dala od wścibskich oczu, ten
samotny mężczyzna mieszka w luksusowo
urządzonym sześciopokojowym domu, który z
zewnątrz nie robi specjalnego wrażenia. Lubi
też dobre samochody, a o ukradzionym mu przed
laty luksusowym modelu bmw szeregowi księża do
dziś mówią z wypiekami.
Polscy biskupi zawsze lubili podróżować z
fasonem. Karecie biskupa krakowskiego, Kajetana
Sołtyka, towarzyszyło 24 lokai, 12 hajduków i 4
paziów, podczas gdy sam król miał asystę dużo
mniejszą: 12 lokai, 6 hajduków, 4 paziów. Dziś
też biskupi lubią podróżować w ludzkich
warunkach i chociaż wielu z nich preferuje
mercedesy, bmw lub limuzyny amerykańskie, to
jednak ulubionym pojazdem jest nowy model
volkswagena passata, oczywiście z kierowcą i
klimatyzacją.
Katowice
W tym brudnym, zanieczyszczonym mieście znajduje
się enklawa, w której Kościół stworzył
własne minimiasto. W okolicach ulicy Jordana
stanęło seminarium, supernowoczesny dom księży
emerytów, niewielka katedra i gigantyczna kuria.
One tworzą ten miniświat. Chciaż gmach kurii,
długi na 27 okien, kryje w sobie setki
pomieszczeń, to jednak arcybiskub Damian Zimoń
woli mieszkać przy ruchliwej ulicy Francuskiej,
gdzie do swojej dyspozycji ma dom, w którym bez
ścisku mogłyby zamieszkać cztery
wielopokoleniowe rodziny.
Majątek
Przed wojną Kościół katolicki miał przeszło
400 tysięcy hektarów ziemi i tysiące
nieruchomości. Dziś udało mu się ponownie
posiąść 60 tysięcy hektarów. Kościół ma
też przeszło sto własnych czasopism, dwa
ogólnopolskie radia, telewizję, liczne
wydawnictwa, Otwarty Fundusz Emerytalny. Gra na
giełdzie. Stara się też o odzyskanie przeszło
3 tysięcy budynków. Wśród nich są takie, jak
klsztor w Pinczowie, za które Kościół dostał
już przed wojną stosowne odszkodowanie i takie,
jak galeria w Elblągu, zabrana katolikom jeszcze
podszas reformacji. W Cząstochowie paulini
domagali się zwrotu działki, powołując się na
akt wydany w 1392 roku. W Braniewie, Henrykowie,
Toruniu, Łowiczu zabrali szkoły, we Fromborku
całe, będące bezcennym zabytkiem architektury,
Wzgórze Katedralne. W Ostrowiu Świętokrzskim,
jako rekompensatę za upaństwowienie
nieruchomości, dostał Kościół działkę o
powierzchni blisko 2 hektarów, którą po dwóch
latach sprzedał za 700 tysięcy złotych pod
budowę zagranicznego supermarketu.
Poznań
Kościelny Poznań to przede wszystkim Ostrów
Tumski.
Na tej urokliwej wyspie najstarszą polską
świątynię otacza kilkanaście przypominających
pałacyki budynków. Naprzeciwko kurii,
połączony wspólnym ogrodem, wznosi się
ozdobiony jońskimi kolumnami pałac arcybiskupa
Juliusza Paetza.
Do początku obecnej dekady w Legnicy wszystkie
atrakcyjniejsze budynki były własnością Armii
Czerwonej. Po ich wyjeździe kuria wprowadziła
się do monumentalnego gmachu, który dawniej był
oficerskim klubem, a biskup ordynariusz zajął
poradziecki pałacyk przy ulicy Kościuszki.
W Łowiczu praktycznie wszystkie bardziej okazałe
budynki należą do Kościoła. Biskup Alojzy
Orszulik ma odnowioną przed przyjazdem papieża
rezydencją przypominającą szlachecki dworek.
Nie mieszka w niej jednak lecz do pracy dojeżdża
z Warszawy swoim służbowym mercedesem.
Włocławek to od lat wyborcza ostoja lewicy.
Zapewne dlatego, żeby zrekompensowć to
biskupowi, bogate i wpływowe sanktuarium Maryjne
w Licheniu podlega diecezji włocławskiej. W
biednym Włocławku żyje się naprawdę ciężko.
Brakuje pracy i mieszkań. Biskup Bronisław
Dembowski zajmuje ogromne apartamenty w pięknym
pałacu kurii, tuż nad samą Wisłą.
W Toruniu biskup Andrzej Suski rezyduje w
odrestaurowanej kamienicy-pałacu na starówce,
kilkaset metrów od rynku.
W Gdańsku arcybiskup Gocłowski mieszka w pałacu
w Oliwie. W Przemyślu pałac arcybiskupa
Michalika góruje nad panoramą miasta. W stolicy
rezydencją prymasów jest okazały pałac przy
ulicy Miodowej.
W Ełku przed kilkunastoma miesiącami ogromnym
nakładem wzniesiono nowy pałac biskupi.
Podatki
Fiskus podzielił polskich duchownych na 34
kategorie w zależności od wysokości podatków.
Najniższy płacą wikariusze parafii mającej
mniej niż tysiąc mieszkańców. Największy -
proboszczowie parafii przekraczającej 20 tysięcy
mieszkańców. Jest on naliczany kwartalnie i
przed trzema laty wynosił — najniższy 66 zł,
a najwyższy 637 zł. Kościół katolicki
zwolniony jest od podatku od nieruchomości.
Darowizny czynione na rzecz Kościoła wyłączone
są z podstawy opodatkowania podatkiem dochodowym
od osób fizycznych, bez względu na ich
wysokość pod warunkiem, że obdarowany
przedstawi pokwitowanie odbioru, a w czasie 2 lat
sprawozdanie z przeznaczenia otrzymanej darowizny.
Kościół ma też ulgi celne i od opłat
skarbowych. Największe obciążenia finansowe
spoczywają na duchownych nie z powodu fiskusa,
lecz z tytułu płaconego biskupom wewnętrznego
podatku diecezjalnego. Tu sumy idą już w
dziesiątki tysięcy złotych. Zwłaszcza od czasu
nowego podziału diecezjalnego kraju, gdy liczba
biskupstw zwiększyła się prawie dwukrotnie.
Kraków
Stary królewski Kraków w ogromnym stopniu
należy do Kościoła. Prócz kilkudziesięciu
klasztorów i świątyń ma Kościół liczne
kamienice, takie jak rezydencja biskupa Jana
Szkodonia przy Kanoniczej 11. Wszystkie drogi
zbiegają się jednak na Franciszkańskiej, gdzie
w okazałym pałacu mieści się kuria i osobista
rezydencja kardynała Franciszka Macharskiego.
Spokoju księcia Kościoła bronią ochroniarze i
ogromna rzesza czekających na każde skinienie
purpurata księży i zakonnic.
"Kościół będzie lepiej spełniał swoje
zadania, jeśli będzie Kościołem pokornym,
ubogim, dającym realne świadectwo Ewangelii."
Biskup Tadeusz Pieronek
"Za dużo wysiłku włożyliśmy w stworzenie
struktur kościelnych: gmachy, seminaria, kurie,
także dwory biskupie."
Ksiądz Stanisław Musiał, jezuita.