Świdectwo nawróconego które mnie poruszyło, bardzo proszę o pilną pomoc ! :)
saryf
Świadectwo nawróconej dziewczyny List nadszedł do chrześcijańskiej rozgłośni "Żywa nadzieja" Chwała Bogu ! Miłością Pana Jezusa Chrystusa witam was audycjo, Żywa Nadzieja.. Pokój i błogosławieństwo niech będą z wami po wszystkie dni. Ja bardzo jestem wdzięczna Bogu i wam, za to , że istnieją audycje: Żywa Nadzieja i ludzie mogą zwrócić się do was z różnymi ważnymi pytaniami, że mogą od was otrzymać Biblię i inną chrześcijańską literaturę. Dziękuję Bogu i wam że wy jesteście i niech Bóg was błogosławi. Ja chcę wam zaświadczyć jak Bóg powołał mnie do Siebie, gotowa jestem krzyczeć wszystkim o Jego wielkiej miłości, cierpliwości i miłości do mnie osobiście, Alleluja! On zbawił mnie nie dlatego, że ja coś dobrego robiłam, byłam szczera miłosierna i dopomagałam zawsze jak było czym, uciszałam i to było dobre dla ludzi, ale nie dla Boga., Modliłam się do obrazów, one nie dawały mi szczęścia, ani pokoju, nie dawały mi miłości – której tak potrzebowałam. Zostałam samotną, chociaż miałam mamę i tata, a także dużo przyjaciół. Te obrazy były martwe i w niczym nie mogły mi pomóc, jakbym się do nich nie modliła nie płakała – one nie dawały mi tego, czego ja potrzebowałam.. Najważniejsze dla człowieka, to nie bogactwo, nie materialny byt, nie dobry wygląd przed ludźmi, To co większe nade wszystko, co może mieć człowiek, o czym marzy całe swoje życie. To miłość, szczęście, pokój, zrozumienie, tego pragnęłam znaleźć. Gdy mi było 13 lat moi rodzice się rozwiedli, w rodzinie nas było czworo, ja zostałam z ojcem, najmłodsza siostra z mamą, Za niedługo mój brat znalazł sobie dziewczynę, ona została jego żoną, on poszedł mieszkać do niej. Mama moja zrobiła to samo poszła do innego mężczyzny, a ojciec znalazł sobie inną kobietę i poszedł do niej mieszkać. Nas to znaczy mnie i siostrę zostawili w 3-pokojowym mieszkaniu. Ja ze swoją 19–letnią siostrą chodziłam na dyskoteki na rozrywkę. Od 13–go roku życia piłam alkohol, paliłam papierosy, przebywałam w barach i restauracjach i nawet to mi się podobało. Rozumiałam, że wszystko to co czynię jest grzechem, lecz nie miałam siły pokonać go i uwolnić się od niego. Jak ja z nim się zmagałam, a nic z tego nie wychodziło. Ani mój ojciec, ani rodzina nie mogli mnie zatrzymać. Czym dalej, tym gorzej, zostałam sam na sam z grzechem. Nie chciałam już jego czynić, ale coś mnie do grzechu ciągnęło, zaczęłam czuć się samotna. Gdy nie było wyjścia, brałam w ręce karty i wróżyłam na przyszłość, jak karty wróżyły tak i bywało, wtedy pojawił się u mnie strach, co mnie czeka dalej, do czego dojdę. Zaczęłam już bać się ciemności, mnie wszystko straszyło. Bardzo chciałam, aby mnie lubili: rodzice i przyjaciele, lecz tego nie widziałam, ani nie odczuwałam. Szukałam szczęścia w ładnych chłopcach i nie znalazłam, chciałam, aby mnie rozumieli – ojciec i rodzina, mnie była potrzebna od nich pomoc. Potrzebna była dobra porada, dobre słowo, chciałam im wszystko opowiedzieć i nie mogłam, odczuwałam, że mnie nie zrozumieją, a tak potrzebowałam takiej doradczej pomocy. Podcinałam sobie żyły, chciałam swoje życie zakończyć samobójstwem, jednak coś mnie wstrzymywało.. Wiele razy pytałam siebie po co ty żyjesz, komu ty taka potrzebna, kto ciebie lubi, tobie nie ma po co żyć na tym świecie, ty jesteś zgubiona i powinnaś umrzeć, albo na nowo się narodzić i zacząć życie od nowa. Ja już nie żyłam, tylko wegetowałam, nie miałam radości tylko płakałam, a potem już i płakać nie mogłam. U mnie nie zostało już nic zdrowego, a zjawiło się mnóstwo chorób, od których nie mogłam się uwolnić. Sam Pan Bóg mógł mnie tylko uwolnić, bo na to nie było leków. Modliłam się do obrazów, płakałam, prosiłam uzdrowienia i pomocy, ale tego nie otrzymywałam, byłam nadal w takim samym stanie. Już rozczarowałam się wszystkim, chciałam umrzeć i już nie żyć. W 1994 roku w zimie – gdy było mi już 15 lat, coś się ze mną stało, całe moje życie się przekręciło, i zaczęłam czuć się dużo lepiej. Latem tego roku dowiedziałam się o tym, że mój brat, jego żona, teściowa i moja mama poszli w sektę, jak to nazywali „sztundy”, ludzie fałszywie na nich mówili i różnie się z nich śmiali. Brat wiele razy mówił mi o Bogu, że On jest żywy, a nie martwy, mówił nam, że Bóg nas lubi i czeka na nas - kiedy my do Niego przyjdziemy, mówił także, że Bóg leczy od wszelkich chorób, a my z niego jeszcze się naśmiewałyśmy. Pewnego razu przyszedł mój brat i powiedział nam, że u nich będą wyświetlać film o Panu Jezusie Chrystusie, zgodziłam się i poszłam na ten film. Tam w budynku kultury, gdy patrzyłam na cierpienia Pana Jezusa Chrystusa, coś się ze mną robiło. Coś dotykało mojego martwego serca i ono zaczynało żyć. Zobaczyłam i odczułam tą miłość – która była w tych ludziach, ile radości było na ich twarzach, jacy oni byli serdeczni, szczęśliwi i dobrzy, bardzo mnie się to spodobało. Gdy to wszystko zobaczyłam, to zrozumiałam, że ci ludzie są inni niż wszyscy, coś u nich jest takiego czego ja nie mogłam zrozumieć, wiedziałam że to jest piękne i cudowne. Od tego momentu wszystko mi się przemieniło, serce moje zaczęło na nowo bić. Dziewiątego lutego 1995 roku, Duch Święty odkrył mi wszystkie moje grzechy, jak mi było wstyd za siebie przed Bogiem, pamiętam ten dzień, jak klęknęłam na kolana patrząc w Niebo, zaczęłam pokutować i wzywać imię Pana Jezusa Chrystusa – przez które tylko możemy być zbawieni. Zaczęłam się modlić Panie Jezu pokutuję w grzechach, bo Słowo Twoje tak mówi, Twoja Krew zmywa wszelki grzech, proszę Cię zmyj moje grzechy, zostań moim Zbawicielem. Wejdź w moje życie, nie chcę dalej tak żyć, dalej już nie wiedziałam co mówić. Łzom moim nie było końca, one płynęły – jak strumień wody. Wcześniej też dużo się modliłam, ale nie odczuwałam tej radości, tego ciepła, nie odczuwałam przebaczenia grzechów. Dopiero teraz zrozumiałam wszystko i znalazłam odpowiedź na wszystkie pytania. Bóg ciebie miłuje, bo On jest miłość, On zawsze ciebie zrozumie i nigdy nie opuści. Ty Jemu jesteś potrzebna taka jaka jesteś, On chce, żebyś była Jego dzieckiem i miała nowo-narodzenie. Bóg dał mi miłość, szczęście, pokój, zrozumienie, wszystko co mi było potrzebne, dał mi wszystko to czego szukałam w świecie tym i nie znalazłam. Pan Jezus Chrystus uwolnił mnie od gorzkich tych zniewoleń, od picia alkoholu, od palenia tytoniu, od wróżby. Pan zabrał strach ode mnie i uzdrowił mnie od wszelkich chorób. Alleluja! Dziękuję Bogu, że w naszym mieście mamy Kościół, ze mam takich kochających i szczerych braci i sióstr, ja ich bardzo miłuję. Teraz chcę zwrócić się do tych, którzy samotni, tak jak ja wcześniej byłam. Bóg miłuje i was i czeka na was, stuka do waszych serc, ty droga duszo, otwórz Jemu drzwi twojego serca i wpuść Go, a ty także odczujesz to wszystko co ja odczułam, gdy wezwałam Jego Święte Imię. Teraz chcę zwrócić się jeszcze do swojej rodziny, a osobiście do taty, ja wiem, że oni mnie teraz słuchają, ja was szczerze proszę przebaczcie mi to wszystko co czyniłam. Ciebie tato bardzo miłuję i modlę się o ciebie. Wierzę, że ty przyjdziesz do Boga, nie do martwego, ale przyjdziesz do Boga Żywego.
Droga rozgłośnio, „Żywa Nadziejo” bardzo was proszę, przeczytajcie moje świadectwo, jak Bóg zbawił moją duszę. Nie zostawcie mojego listu na boku, jeszcze raz wam bardzo dziękuję i proszę wyślijcie książeczkę, „Serce Człowieka”, jeżeli jest taka możliwość. Niech Bóg będzie z wami i niech wam błogosławi, obfitym deszczem błogosławieństwa.
Pokój i błogosławieństwo niech będą z wami po wszystkie dni. Ja bardzo jestem wdzięczna Bogu i wam, za to , że istnieją audycje: Żywa Nadzieja i ludzie mogą zwrócić się do was z różnymi ważnymi pytaniami, że mogą od was otrzymać Biblię i inną chrześcijańską literaturę. Dziękuję Bogu i wam że wy jesteście i niech Bóg was błogosławi. Ja chcę wam zaświadczyć jak Bóg powołał mnie do Siebie, gotowa jestem krzyczeć wszystkim o Jego wielkiej miłości, cierpliwości i miłości do mnie osobiście, Alleluja! On zbawił mnie nie dlatego, że ja coś dobrego robiłam, byłam szczera miłosierna i dopomagałam zawsze jak było czym, uciszałam i to było dobre dla ludzi, ale nie dla Boga., Modliłam się do obrazów, one nie dawały mi szczęścia, ani pokoju, nie dawały mi miłości – której tak potrzebowałam. Zostałam samotną, chociaż miałam mamę i tata, a także dużo przyjaciół. Te obrazy były martwe i w niczym nie mogły mi pomóc, jakbym się do nich nie modliła nie płakała – one nie dawały mi tego, czego ja potrzebowałam.. Najważniejsze dla człowieka, to nie bogactwo, nie materialny byt, nie dobry wygląd przed ludźmi, To co większe nade wszystko, co może mieć człowiek, o czym marzy całe swoje życie. To miłość, szczęście, pokój, zrozumienie, tego pragnęłam znaleźć. Gdy mi było 13 lat moi rodzice się rozwiedli, w rodzinie nas było czworo, ja zostałam z ojcem, najmłodsza siostra z mamą, Za niedługo mój brat znalazł sobie dziewczynę, ona została jego żoną, on poszedł mieszkać do niej. Mama moja zrobiła to samo poszła do innego mężczyzny, a ojciec znalazł sobie inną kobietę i poszedł do niej mieszkać. Nas to znaczy mnie i siostrę zostawili w 3-pokojowym mieszkaniu. Ja ze swoją 19–letnią siostrą chodziłam na dyskoteki na rozrywkę. Od 13–go roku życia piłam alkohol, paliłam papierosy, przebywałam w barach i restauracjach i nawet to mi się podobało. Rozumiałam, że wszystko to co czynię jest grzechem, lecz nie miałam siły pokonać go i uwolnić się od niego. Jak ja z nim się zmagałam, a nic z tego nie wychodziło. Ani mój ojciec, ani rodzina nie mogli mnie zatrzymać. Czym dalej, tym gorzej, zostałam sam na sam z grzechem. Nie chciałam już jego czynić, ale coś mnie do grzechu ciągnęło, zaczęłam czuć się samotna. Gdy nie było wyjścia, brałam w ręce karty i wróżyłam na przyszłość, jak karty wróżyły tak i bywało, wtedy pojawił się u mnie strach, co mnie czeka dalej, do czego dojdę. Zaczęłam już bać się ciemności, mnie wszystko straszyło. Bardzo chciałam, aby mnie lubili: rodzice i przyjaciele, lecz tego nie widziałam, ani nie odczuwałam. Szukałam szczęścia w ładnych chłopcach i nie znalazłam, chciałam, aby mnie rozumieli – ojciec i rodzina, mnie była potrzebna od nich pomoc. Potrzebna była dobra porada, dobre słowo, chciałam im wszystko opowiedzieć i nie mogłam, odczuwałam, że mnie nie zrozumieją, a tak potrzebowałam takiej doradczej pomocy. Podcinałam sobie żyły, chciałam swoje życie zakończyć samobójstwem, jednak coś mnie wstrzymywało.. Wiele razy pytałam siebie po co ty żyjesz, komu ty taka potrzebna, kto ciebie lubi, tobie nie ma po co żyć na tym świecie, ty jesteś zgubiona i powinnaś umrzeć, albo na nowo się narodzić i zacząć życie od nowa. Ja już nie żyłam, tylko wegetowałam, nie miałam radości tylko płakałam, a potem już i płakać nie mogłam. U mnie nie zostało już nic zdrowego, a zjawiło się mnóstwo chorób, od których nie mogłam się uwolnić. Sam Pan Bóg mógł mnie tylko uwolnić, bo na to nie było leków. Modliłam się do obrazów, płakałam, prosiłam uzdrowienia i pomocy, ale tego nie otrzymywałam, byłam nadal w takim samym stanie. Już rozczarowałam się wszystkim, chciałam umrzeć i już nie żyć. W 1994 roku w zimie – gdy było mi już 15 lat, coś się ze mną stało, całe moje życie się przekręciło, i zaczęłam czuć się dużo lepiej. Latem tego roku dowiedziałam się o tym, że mój brat, jego żona, teściowa i moja mama poszli w sektę, jak to nazywali „sztundy”, ludzie fałszywie na nich mówili i różnie się z nich śmiali. Brat wiele razy mówił mi o Bogu, że On jest żywy, a nie martwy, mówił nam, że Bóg nas lubi i czeka na nas - kiedy my do Niego przyjdziemy, mówił także, że Bóg leczy od wszelkich chorób, a my z niego jeszcze się naśmiewałyśmy. Pewnego razu przyszedł mój brat i powiedział nam, że u nich będą wyświetlać film o Panu Jezusie Chrystusie, zgodziłam się i poszłam na ten film. Tam w budynku kultury, gdy patrzyłam na cierpienia Pana Jezusa Chrystusa, coś się ze mną robiło. Coś dotykało mojego martwego serca i ono zaczynało żyć. Zobaczyłam i odczułam tą miłość – która była w tych ludziach, ile radości było na ich twarzach, jacy oni byli serdeczni, szczęśliwi i dobrzy, bardzo mnie się to spodobało. Gdy to wszystko zobaczyłam, to zrozumiałam, że ci ludzie są inni niż wszyscy, coś u nich jest takiego czego ja nie mogłam zrozumieć, wiedziałam że to jest piękne i cudowne. Od tego momentu wszystko mi się przemieniło, serce moje zaczęło na nowo bić. Dziewiątego lutego 1995 roku, Duch Święty odkrył mi wszystkie moje grzechy, jak mi było wstyd za siebie przed Bogiem, pamiętam ten dzień, jak klęknęłam na kolana patrząc w Niebo, zaczęłam pokutować i wzywać imię Pana Jezusa Chrystusa – przez które tylko możemy być zbawieni. Zaczęłam się modlić Panie Jezu pokutuję w grzechach, bo Słowo Twoje tak mówi, Twoja Krew zmywa wszelki grzech, proszę Cię zmyj moje grzechy, zostań moim Zbawicielem. Wejdź w moje życie, nie chcę dalej tak żyć, dalej już nie wiedziałam co mówić. Łzom moim nie było końca, one płynęły – jak strumień wody. Wcześniej też dużo się modliłam, ale nie odczuwałam tej radości, tego ciepła, nie odczuwałam przebaczenia grzechów. Dopiero teraz zrozumiałam wszystko i znalazłam odpowiedź na wszystkie pytania. Bóg ciebie miłuje, bo On jest miłość, On zawsze ciebie zrozumie i nigdy nie opuści. Ty Jemu jesteś potrzebna taka jaka jesteś, On chce, żebyś była Jego dzieckiem i miała nowo-narodzenie. Bóg dał mi miłość, szczęście, pokój, zrozumienie, wszystko co mi było potrzebne, dał mi wszystko to czego szukałam w świecie tym i nie znalazłam. Pan Jezus Chrystus uwolnił mnie od gorzkich tych zniewoleń, od picia alkoholu, od palenia tytoniu, od wróżby. Pan zabrał strach ode mnie i uzdrowił mnie od wszelkich chorób. Alleluja! Dziękuję Bogu, że w naszym mieście mamy Kościół, ze mam takich kochających i szczerych braci i sióstr, ja ich bardzo miłuję. Teraz chcę zwrócić się do tych, którzy samotni, tak jak ja wcześniej byłam. Bóg miłuje i was i czeka na was, stuka do waszych serc, ty droga duszo, otwórz Jemu drzwi twojego serca i wpuść Go, a ty także odczujesz to wszystko co ja odczułam, gdy wezwałam Jego Święte Imię. Teraz chcę zwrócić się jeszcze do swojej rodziny, a osobiście do taty, ja wiem, że oni mnie teraz słuchają, ja was szczerze proszę przebaczcie mi to wszystko co czyniłam. Ciebie tato bardzo miłuję i modlę się o ciebie. Wierzę, że ty przyjdziesz do Boga, nie do martwego, ale przyjdziesz do Boga Żywego.
Droga rozgłośnio, „Żywa Nadziejo” bardzo was proszę, przeczytajcie moje świadectwo, jak Bóg zbawił moją duszę. Nie zostawcie mojego listu na boku, jeszcze raz wam bardzo dziękuję i proszę wyślijcie książeczkę, „Serce Człowieka”, jeżeli jest taka możliwość. Niech Bóg będzie z wami i niech wam błogosławi, obfitym deszczem błogosławieństwa.