Sydonia Von Bork mieszkała na zamku w Strzmielach wraz ze swoją siostrą Urszulą i bratem Ulrichem. Gdy podrosła zamieszkała na dworze Księcia Filipa I w Wołogoszczy. Uważano ja za najpiękniejszą pannę Pomorza Zachodniego. Każdy młodzieniec, który ja poznał ulegał jej urokowi. Dziewczyna jednak posiadała już swego wybrankam którym był Książe Ernest Ludwik, syn Filipa I. Dziewczyna kochała go ponad wszystko z odwzajemnieniem. Książkę złożył jej obietnice ślubu, a tym samym miał umożliwić jej wstąpienie do panującego na Pomorzu rodu Gryfitów. Do owego ślubu nigdy jednak nie doszło. Ernest Ludwik posłuchał krwenych według których związek z Borkówną byłby mezaliansem. Wkrótce ożenił się z księzniczką niemiecka. Zdruzgotana Sydonia wróciła do rodzinnego domu. Podjęła decyzje, że nikomu już nie odda swego serca i pozostanie panną do końca życia. Gdy umarli jej rodzice, wraz z siostrą i bratem spierali się o rodzinny majątek. Gdy Urlich ożenił się, jego nowa panna nie przypadła do gustu jego siostrom - z odwzajemnieniem. Sydonia postanowiła opuścić dom na zawsze. Tak rozpoczeła się jej długoletnia tułaczka. W wieku 56 lat doczekać końca swoich dni. Na zamku padał zgon za zgonem. umarł Filip I, jego syn, a ona wciąz spierała się z bratem o majątek. oskarżona ją o uprawianie czarnej magii oraz rzucenie klątwy na ród Gryfitów. Proces był długi, uciążliwy, oraz bezowocny. Gdy oskarżono ją o to po raz kolejny przzeszła przez tortury. Umęczona, prawie nieprzytomna Sydonia przyznała się do winy. Oprzytomniała i odwołała swoje przyznanie się do winy. Książę Franciszek okazał się litościwy i kazał ją ściąć, a następnie spalić jej szczątki na stosie po czym rozsypać je na polach. Sydonia zareagowała na to obojętnie i oznajmiła Księciu Franciszkowi , ze również on umrze niedługo po jej śmierci. Sydonia odbyła karę śmierci, a Książę Franciszek umarł 2 miesiące po niej. Tak oto dopełniła się klątwa Sydonii.
Ja dostałam 5 :)
LICZE NA NAJ.
2 votes Thanks 1
mario0304
O Sydonii von Bork (legenda Pomorza Zachodniego)
[blok]Sydonia von Bork urodziła się w 1548 roku w Strzmielach. Tam, na zamku swego ojca, wychowywała się wraz z siostrą Urszulą i bratem Ulrichem. Gdy podrosła zamieszkała na dworze Księcia Filipa I w Wołogoszczy. Była to dziewczyna niezwykła, powszechnie uważano ją za najpiękniejszą pannę na Pomorzu Zachodnim. Do tego posiadała ponadprzeciętną inteligencję oraz królewskie maniery. Każdy młodzieniec, który miał okazje ja poznać, natychmiast ulegał jej urokowi.
Sydonia posiadała już jednak swojego wybranka. Był nim Książe Ernest Ludwik, syn Filipa I. Dziewczyna kochała go ponad wszystko, on zaś odwzajemniał to uczucie. Złożył jej obietnice ślubu, a tym samym miał umożliwić jej wstąpienie do panującego na Pomorzu rodu Gryfitów. Do owego ślubu nigdy jednak nie doszło. Ernest Ludwik uległ swoim krewnym, według których związek z Borkówną byłby mezaliansem. Posłuchał udzielonych mu rad i wkrótce ożenił się z księżniczka niemieckiego pochodzenia.
Zdruzgotana, pełna żalu Sydonia, czym prędzej opuściła dwór książęcy. Owa Niemka nie mogła się z nią równać pod żadnym względem. Ucierpiała również jej duma. Borkowie był to bowiem ród słowiański, szlachetny, równie stary, co ród Gryfitów, choć nie książęcy. Dziewczyna wróciła do rodzinnego domu. Podjęła decyzje, że nikomu już nie odda swego serca i pozostanie panną do końca życia.
Kiedy zmarli jej rodzice, wraz z siostra rozpęczał spór z bratem o rodzinny majątek. Gdy Ulrich się ożenił, siostry nie przypadły do gustu nowej pani, niechęć ta była odwzajemniona. Sydonia postanowiła opuścić dom na zawsze. Tak rozpoczęła się jej długoletnia tułaczka. Na początku zamieszkała w klasztorze w Marianowie. Później osiedlała się jeszcze w Stargardzie Szczecińskim, w Szczecinie, oraz w Resku, jednak nigdzie nie została na zbyt długo. W końcu w 1604 roku, w wieku 56 lat, ponownie zamieszkała w Marianowie, by tam doczekać końca swoich dni.
Nie było jej jednak dane doczekać ich w spokoju. W rodzinie książęcej coraz częściej zaczęły zdarzać się nagłe zgony. Umarł Książe Filip I, umarł jego syn, oraz wielu innych spośród Gryfitów. Podejrzenia padły na Sydonie, która, Choć już nie młoda, nadal energicznie spierała się z bratem o majątek, ponadto, zajmowała się ziołolecznictwem. W 1617 roku po raz pierwszy oskarżona ją o uprawianie czarnej magii oraz rzucenie klątwy na ród Gryfitów. Proces był długi, uciążliwy, oraz bezowocny. Dwa lata później Sydonię oskarżono po raz drugi. Pod zbrojną eskortą została przewieziona z Marianowa do Oderburga. Tam poddano ją torturom, umęczona, prawie nieprzytomna Sydonia przyznała się do winy. Gdy jednak oprzytomniała odwołała swoje zeznania. Torturowano ją jeszcze kilkakrotnie. Ostatecznie wyrok zapadł, a Sydonię uznano za winna. Ponoć po odczytaniu wymierzonej jej kary, kobieta miała zwrócić się do Księcia Franciszka, i przepowiedzieć mu, że i on, niedługo po niej, utraci życie.
Książe okazał się wspaniałomyślny. Mając na względzie szlachetne pochodzenie wiedźmy, rozkazał ją ściąć, a dopiero później jej szczątki spalić na stosie. Lud był pod wielkim wrażeniem tej łaski. Sydonia jednak, obojętna, pełna pogardy dla wszystkich, nie zwróciła na to najmniejszej uwagi. Ścięto ją 28 września 1620 roku, niedaleko miejsca, gdzie dziś znajduje się Muzeum Narodowe. Jej ciało spalono na Psim Wzgórzu, a prochy rozsypano na polach. Książe Franciszek zmarł dwa miesiące po egzekucji.
10 marca 1637roku ludność Siecina wyległa na ulice, skupiła się wokół zamków i w kościołach. Wszyscy słuchali bicia dzwonów. Dzwonów, które obwieszczały śmierć Bogusława XIV, ostatniego księcia z rodu Gryfitów.
Tak dopełniła się klątwa Sydonii. Do dziś jest ona nazywana białą dama szczecińskiego zamku. Czasem można ją spotkać w białej, zwiewnej sukni, jak spaceruje po zamkowym dziedzińcu. Podobno uśmiech gości na jej twarzy
Sydonia Von Bork mieszkała na zamku w Strzmielach wraz ze swoją siostrą Urszulą i bratem Ulrichem. Gdy podrosła zamieszkała na dworze Księcia Filipa I w Wołogoszczy. Uważano ja za najpiękniejszą pannę Pomorza Zachodniego. Każdy młodzieniec, który ja poznał ulegał jej urokowi. Dziewczyna jednak posiadała już swego wybrankam którym był Książe Ernest Ludwik, syn Filipa I. Dziewczyna kochała go ponad wszystko z odwzajemnieniem. Książkę złożył jej obietnice ślubu, a tym samym miał umożliwić jej wstąpienie do panującego na Pomorzu rodu Gryfitów. Do owego ślubu nigdy jednak nie doszło. Ernest Ludwik posłuchał krwenych według których związek z Borkówną byłby mezaliansem. Wkrótce ożenił się z księzniczką niemiecka. Zdruzgotana Sydonia wróciła do rodzinnego domu. Podjęła decyzje, że nikomu już nie odda swego serca i pozostanie panną do końca życia. Gdy umarli jej rodzice, wraz z siostrą i bratem spierali się o rodzinny majątek. Gdy Urlich ożenił się, jego nowa panna nie przypadła do gustu jego siostrom - z odwzajemnieniem. Sydonia postanowiła opuścić dom na zawsze. Tak rozpoczeła się jej długoletnia tułaczka. W wieku 56 lat doczekać końca swoich dni. Na zamku padał zgon za zgonem. umarł Filip I, jego syn, a ona wciąz spierała się z bratem o majątek. oskarżona ją o uprawianie czarnej magii oraz rzucenie klątwy na ród Gryfitów. Proces był długi, uciążliwy, oraz bezowocny. Gdy oskarżono ją o to po raz kolejny przzeszła przez tortury. Umęczona, prawie nieprzytomna Sydonia przyznała się do winy. Oprzytomniała i odwołała swoje przyznanie się do winy. Książę Franciszek okazał się litościwy i kazał ją ściąć, a następnie spalić jej szczątki na stosie po czym rozsypać je na polach. Sydonia zareagowała na to obojętnie i oznajmiła Księciu Franciszkowi , ze również on umrze niedługo po jej śmierci. Sydonia odbyła karę śmierci, a Książę Franciszek umarł 2 miesiące po niej. Tak oto dopełniła się klątwa Sydonii.
Ja dostałam 5 :)
LICZE NA NAJ.
[blok]Sydonia von Bork urodziła się w 1548 roku w Strzmielach. Tam, na zamku swego ojca, wychowywała się wraz z siostrą Urszulą i bratem Ulrichem. Gdy podrosła zamieszkała na dworze Księcia Filipa I w Wołogoszczy. Była to dziewczyna niezwykła, powszechnie uważano ją za najpiękniejszą pannę na Pomorzu Zachodnim. Do tego posiadała ponadprzeciętną inteligencję oraz królewskie maniery. Każdy młodzieniec, który miał okazje ja poznać, natychmiast ulegał jej urokowi.
Sydonia posiadała już jednak swojego wybranka. Był nim Książe Ernest Ludwik, syn Filipa I. Dziewczyna kochała go ponad wszystko, on zaś odwzajemniał to uczucie. Złożył jej obietnice ślubu, a tym samym miał umożliwić jej wstąpienie do panującego na Pomorzu rodu Gryfitów. Do owego ślubu nigdy jednak nie doszło. Ernest Ludwik uległ swoim krewnym, według których związek z Borkówną byłby mezaliansem. Posłuchał udzielonych mu rad i wkrótce ożenił się z księżniczka niemieckiego pochodzenia.
Zdruzgotana, pełna żalu Sydonia, czym prędzej opuściła dwór książęcy. Owa Niemka nie mogła się z nią równać pod żadnym względem. Ucierpiała również jej duma. Borkowie był to bowiem ród słowiański, szlachetny, równie stary, co ród Gryfitów, choć nie książęcy. Dziewczyna wróciła do rodzinnego domu. Podjęła decyzje, że nikomu już nie odda swego serca i pozostanie panną do końca życia.
Kiedy zmarli jej rodzice, wraz z siostra rozpęczał spór z bratem o rodzinny majątek. Gdy Ulrich się ożenił, siostry nie przypadły do gustu nowej pani, niechęć ta była odwzajemniona. Sydonia postanowiła opuścić dom na zawsze. Tak rozpoczęła się jej długoletnia tułaczka. Na początku zamieszkała w klasztorze w Marianowie. Później osiedlała się jeszcze w Stargardzie Szczecińskim, w Szczecinie, oraz w Resku, jednak nigdzie nie została na zbyt długo. W końcu w 1604 roku, w wieku 56 lat, ponownie zamieszkała w Marianowie, by tam doczekać końca swoich dni.
Nie było jej jednak dane doczekać ich w spokoju. W rodzinie książęcej coraz częściej zaczęły zdarzać się nagłe zgony. Umarł Książe Filip I, umarł jego syn, oraz wielu innych spośród Gryfitów. Podejrzenia padły na Sydonie, która, Choć już nie młoda, nadal energicznie spierała się z bratem o majątek, ponadto, zajmowała się ziołolecznictwem. W 1617 roku po raz pierwszy oskarżona ją o uprawianie czarnej magii oraz rzucenie klątwy na ród Gryfitów. Proces był długi, uciążliwy, oraz bezowocny. Dwa lata później Sydonię oskarżono po raz drugi. Pod zbrojną eskortą została przewieziona z Marianowa do Oderburga. Tam poddano ją torturom, umęczona, prawie nieprzytomna Sydonia przyznała się do winy. Gdy jednak oprzytomniała odwołała swoje zeznania. Torturowano ją jeszcze kilkakrotnie. Ostatecznie wyrok zapadł, a Sydonię uznano za winna. Ponoć po odczytaniu wymierzonej jej kary, kobieta miała zwrócić się do Księcia Franciszka, i przepowiedzieć mu, że i on, niedługo po niej, utraci życie.
Książe okazał się wspaniałomyślny. Mając na względzie szlachetne pochodzenie wiedźmy, rozkazał ją ściąć, a dopiero później jej szczątki spalić na stosie. Lud był pod wielkim wrażeniem tej łaski. Sydonia jednak, obojętna, pełna pogardy dla wszystkich, nie zwróciła na to najmniejszej uwagi. Ścięto ją 28 września 1620 roku, niedaleko miejsca, gdzie dziś znajduje się Muzeum Narodowe. Jej ciało spalono na Psim Wzgórzu, a prochy rozsypano na polach. Książe Franciszek zmarł dwa miesiące po egzekucji.
10 marca 1637roku ludność Siecina wyległa na ulice, skupiła się wokół zamków i w kościołach. Wszyscy słuchali bicia dzwonów. Dzwonów, które obwieszczały śmierć Bogusława XIV, ostatniego księcia z rodu Gryfitów.
Tak dopełniła się klątwa Sydonii. Do dziś jest ona nazywana białą dama szczecińskiego zamku. Czasem można ją spotkać w białej, zwiewnej sukni, jak spaceruje po zamkowym dziedzińcu. Podobno uśmiech gości na jej twarzy