Papież niezmiennie przypomina prawdę o człowieku, którą Kościół posiada dzięki Radosnej Nowinie: że człowiek został stworzony na podobieństwo Boże i właśnie dlatego jako osoba obdarzony jest jedyną w swym rodzaju godnością i fundamentalnymi prawami; nie może być sprowadzany do roli środka czy narzędzia, lecz musi być traktowany jako „cel sam w sobie”.
Gdy 16 października 1978 Karol Wojtyła – kardynał i arcybiskup Krakowa – został papieżem, wybór ten nie tylko w Kościele, ale w całym świecie przyjęto z zaskoczeniem. Na tronie Piotrowym po raz pierwszy miał zasiąść Polak, a po kilkuset latach znów nie-Włoch. Wśród katolików zaskoczenie szybko ustąpiło miejsca rosnącej aprobacie, a nawet entuzjazmowi. Jan Paweł II zdobył powszechne uznanie i najwyższy szacunek zarówno przywódców państw, jak i zwykłych ludzi. Początkowy entuzjazm katolików z czasem może nieco osłabł, ale uznanie i szacunek dla Papieża pozostały niezmienne. Przyczyniła się do tego zarówno osobowość Jana Pawła II, jak i jego działalność w Kościele i w świecie.
Papież – zawsze bezpośredni w stosunku do wiernych, zawsze mający dla nich promieniejące serce – położył kres przepychowi, jaki przez długie lata otaczał Piotrowy tron. Nie jest on postrzegany jako dostojnik kościelny, lecz przede wszystkim jako pasterz i pielgrzym w służbie swego Pana, Jezusa Chrystusa. Jego działalność, jego słowa i poczynania spotykają się z uwagą i oddźwiękiem u wielu ludzi nienależących do Kościoła – zarówno możnych tego świata, jak i biedoty czy ludzi wyzyskiwanych i ciemiężonych w globalizującym się świecie (szczególnie wyraźnie widać to w państwach Afryki i Ameryki Łacińskiej). Za pontyfikatu Karola Wojtyły działalność Kościoła w świecie nabrała nowego wymiaru i zdecydowanie zyskała na intensywności, czego świadectwem jest niemal sto podróży1 na wszystkie kontynenty oraz niezliczone kazania, homilie i przemówienia, jakie Papież wygłosił podczas tych wizyt, zawsze podejmując konkretne problemy ludzi, społeczeństw i narodów.
U źródeł tej działalności leżały i leżą autentycznie religijne pobudki. Papieżowi niezmiennie chodzi o głoszenie zbawczego orędzia Kościoła, orędzia o Jezusie Chrystusie – tylko tyle i aż tyle. Inauguracyjna encyklika Redemptor hominis – o Jezusie Chrystusie Odkupicielu człowieka – kilka miesięcy po wyborze Karola Wojtyły na następcę św. Piotra sformułowała program działania nowego papieża (a także Kościoła), z pełną determinacją ujmując je również jako działanie skierowane na zewnątrz Kościoła, działanie na rzecz wszystkich ludzi i ich godności. Jak wyznał w swoim wystąpieniu oświęcimskim Jan Paweł II, do takiej programowej wizji skłoniła go również pamięć o brutalnym naruszaniu ludzkiej godności, jakie obserwował podczas II wojny światowej (żyjąc niedaleko Oświęcimia):
Czy ktoś na świecie może się jeszcze dziwić, że papież, który tu, na tej ziemi, urodził się i wychował, (…) który przyszedł (…) z tej archidiecezji, na której terenie znajduje się obóz oświęcimski, że ten papież pierwszą encyklikę swego pontyfikatu (…) poświęcił w całości sprawie człowieka, godności człowieka, zagrożeniom człowieka – prawom człowieka wreszcie?! Niezbywalnym prawom, które tak łatwo mogą być podeptane i unicestwione…”2.
Istotę tego programu, któremu Jan Paweł II nadał teologiczne uzasadnienie, można zawrzeć w tezie: człowiek jest drogą Kościoła – pierwszą i najważniejszą drogą, jaką Kościół musi kroczyć, wypełniając swą misję3. Dlaczego tak jest? Ponieważ tajemnica Jezusa Chrystusa i Jego odkupicielskiego czynu ściśle wiąże się z człowiekiem. Odkupienie bowiem, które dokonało się na krzyżu, „nadało człowiekowi ostateczną godność i sens istnienia w świecie, sens w znacznej mierze zagubiony przez grzech”4. Chrystus, Syn Boży, który przybrał ludzką postać, objawił nam prawdę o człowieku, o tym, co wyróżnia nas jako istoty stworzone na obraz i podobieństwo Boże: naszą godność, nasze wzniosłe przeznaczenie, nasze prawa, naszą wolność – na tym polega wielki „wymiar ludzki” Objawienia i Odkupienia. Dlatego Jan Paweł II uważa, że Kościół jako głosiciel tej prawdy nie może nie podjąć walki o ową godność, którą każdy człowiek osiąga i może osiągnąć w Chrystusie – walki, którą trzeba wieść z nieskończoną wytrwałością. Droga Kościoła z konieczności zatem wiedzie ku człowiekowi – ku chrystocentrycznemu humanizmowi.
W swej misji Kościół ma na uwadze nie „człowieka samego w sobie”, człowieka „abstrakcyjnego”, lecz ludzi, konkretnych ludzi, i ich historyczną egzystencję. Punktem odniesienia jest dlań sytuacja realnej jednostki – jej życie i niedole, jej uciemiężenie, jej zagrożona godność. Obrona praw i godności ludzi temu właśnie zawdzięcza swą konkretną pełnię, którą jeszcze potęguje przywoływanie historycznej osoby Jezusa Chrystusa. W tym również sensie Jan Paweł II zajmuje się nie tyle ponadczasowymi esencjaliami ludzkiego współistnienia, które wynikają z prawa naturalnego (i zarazem są też minimaliami), ile konkretnymi realiami, a także strukturami, w jakich toczy się ludzkie życie; na ich tle eksponuje proprium chrześcijańskiego orędzia zbawczego – jedyną w swym rodzaju godność człowieka, każdego człowieka, której fundamentem jest Jezus Chrystus, i wynikające z niej prawa człowieka.
Program, jaki Jan Paweł II sformułował dla siebie i dla Kościoła katolickiego, opiera się przede wszystkim na chrześcijańskiej wierze i ma teologiczne uzasadnienie. W tym sensie u swego punktu wyjścia był on apolityczny. Ale miał doniosłe następstwa polityczne. W praktyce bowiem często oznaczał krytykę istniejącego stanu, potępienie określonych postaw mentalnych czy zachowań, zachęcanie i pobudzanie do fundamentalnych zmian w sferze ludzkiego współistnienia – a wszystko to służyło walce o uznanie godności i praw człowieka, których ostatecznym fundamentem jest Jezus Chrystus. Następstw i skutków politycznych papieskiego posłannictwa nie sposób schematycznie zaklasyfikować jako „konserwatywnych” bądź jako „postępowych”. Nie dają się one adekwatnie opisać żadną z tych kategorii. Jedność, wewnętrzną spoistość zawdzięczają swym fundamentom chrystologicznym, a nie bezpośredniej polityce.
Szczególnie wyraźnie można to dostrzec, przeglądając listę tematów, których dotyczy zaangażowanie i nauczanie Jana Pawła II. Ogrom materiału, jaki się uzbierał przez niemal dwadzieścia cztery lata jego pontyfikatu5, sprawia, że przegląd taki może mieć charakter jedynie selektywny. Wybór składający się na zawartość niniejszego tomu6 eksponuje kilka najważniejszych zagadnień, którym Jan Paweł II poświęcił się ze szczególnym naciskiem. Uwidaczniają one intensywność i stanowczość, z jaką Papież, strzegąc misji Kościoła (który mocą głoszonego przezeń orędzia zbawczego winien być rzecznikiem godności i praw człowieka) w służbie na rzecz świata, stara się być sumieniem świata.
(1) Pierwszy punkt ciężkości wyznacza niestrudzona obrona godności człowieka i jego fundamentalnych praw. Jan Paweł II przy wielu okazjach nawiązywał do tych kwestii – można je uznać za podstawowy motyw wszystkich jego wypowiedzi i wystąpień. Papież nadaje im konkretną i apelatywną postać, nazywając po imieniu wszelkie bezprawie i poniżanie człowieka, podnosząc oskarżenia i domagając się środków zaradczych. Już w jednym z wczesnych wystąpień wskazywał, że Kościół musi wytykać wszelką niesprawiedliwość – „wyzysk człowieka przez człowieka albo wyzysk człowieka ze strony państwa, instytucji, mechanizmów systemów ekonomicznych (...). Trzeba nazywać po imieniu wszelką niesprawiedliwość społeczną, dyskryminację, przemoc zadaną człowiekowi przeciw ciału, przeciw duchowi, przeciw jego sumieniu i przeciw jego przekonaniom”7. Zamieszczone w niniejszym wyborze teksty jednoznacznie świadczą o tym, że przyjmuje to rozmaite formy: Papież wskazuje konkretne przypadki bezprawia, ale przede wszystkim zajmuje się wielorakimi zagrożeniami, jakie rodzi system polityczny, społeczny i ekonomiczny. Człowiek „nie może stać się niewolnikiem rzeczy, samych stosunków ekonomicznych, niewolnikiem produkcji, niewolnikiem swoich własnych wytworów”8.
Jan Paweł II za najbardziej uderzającą słabość współczesnej cywilizacji uważa okrojony wizerunek ludzkiej istoty; słabość ta unaocznia cały dramat człowieka, którego pozbawiono istotnego wymiaru bytowego – Absolutu9. Stąd w obliczu kryzysu kultury, jaki rodzi współczesna cywilizacja, Papież niezmiennie przypomina prawdę o człowieku, którą Kościół posiada dzięki Radosnej Nowinie: że człowiek został stworzony na podobieństwo Boże i właśnie dlatego, jako osoba, obdarzony jest jedyną w swym rodzaju godnością i fundamentalnymi prawami; nie może być sprowadzany do roli środka czy narzędzia, lecz musi być traktowany jako „cel sam w sobie”10. Powinno to być fundamentalną zasadą wszelkiej ludzkiej aktywności, zwłaszcza w odniesieniu do niepełnosprawnych, chorych, starych i umierających, a także źródłem fundamentalnych praw człowieka.
(2) Spośród wielu podstawowych praw człowieka Jan Paweł II ze szczególnym naciskiem podkreśla doniosłość dwóch: prawa do życia i prawa do wolności wyznania, ponieważ mają one zasadnicze znaczenie, również dla pokojowego współistnienia.
Prawo do życia jest w oczach Papieża pierwszą zasadą, której społeczeństwo musi bronić. Oś ładu, jaki Bóg zaprowadził w ludzkim sercu, wyznacza przykazanie „Nie zabijaj!”, umacniające powszechne prawo człowieka do życia i otaczające szczególną ochroną bezbronnych i niewinnych: nikt nie może paść ofiarą ataku na swoje życie i zdrowie, nikogo nie można pozbawić życia, poddawać torturom, mękom czy groźbom. Papież z naciskiem podkreśla, że właśnie podczas drugiej wojny światowej przykazanie to było miliony razy naruszane na skutek systematycznie prowadzonej eksterminacji, jako owocu nienawiści rasowej i narodowej. Tym bardziej musi ono stanowić fundament ludzkiego współistnienia. Prawo do życia jest przy tym niepodzielne i nie daje się stopniować. Jan Paweł II bezkompromisowo stoi na stanowisku, że życie trwa od chwili poczęcia do naturalnej śmierci; ubolewa nad tragedią aborcji, nad cmentarzyskiem nienarodzonych, których twarzy nie widziały nawet ich własne matki. A jednocześnie donośnym głosem domaga się ludzkiej i instytucjonalnej pomocy dla rodziców, zwłaszcza dla matek znajdujących się w trudnej sytuacji ekonomicznej11.
Zrywając z tradycją Kościoła, która utrzymywała się do czasów pontyfikatu Piusa XII, Papież w całej rozciągłości uznaje i popiera zasadę wolności wyznania, mając na względzie nie tylko katolicyzm, lecz każdą religię i każdego człowieka. Można by wręcz powiedzieć, że ukształtowany przez swe polskie doświadczenia i polską tradycję, Jan Paweł II pisze pieśń nad pieśniami wolności wyznania. W nawiązaniu do deklaracji II Soboru Watykańskiego, którego był aktywnym uczestnikiem, uznaje wolność wyznania za konsekwencję godności i wolności człowieka, a tym samym za niezbywalne prawo ludzkiej osoby.
Wolność jest najszlachetniejszym przywilejem człowieka. Począwszy od wyborów najbardziej wewnętrznych, każdy ma prawo do wyrażania siebie w działaniu, o którym sam świadomie decyduje, kierując się własnym sumieniem. Tam, gdzie nie ma wolności, działania ludzkie są puste, pozbawione wartości12.
Cywilne prawo do wolności religijnej służy „poszanowaniu zazdrośnie strzeżonej autonomii osoby i umożliwieniu jej postępowania według własnego sumienia, zarówno w wyborach dotyczących życia osobistego, jak i życia społecznego”13. Wolność religijna nie usuwa powinności moralnej, jaką jest poszukiwanie i pojmowanie prawdy przez każdą jednostkę. Ale powinność ta wymaga zewnętrznej wolności prawnej.
Przez cały swój pontyfikat Jan Paweł II ani na jotę nie odstąpił od tej zasady. Wyciągnął z niej też konkretne wnioski, odnosząc się do wcześniejszej postawy i nauki Kościoła katolickiego. Świadectwem tego jest, po pierwsze, powszechnie znana prośba o wybaczenie nietolerancji katolików, jaką kardynał Ratzinger, prefekt Kongregacji Nauki Wiary, wyraził w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu 2000 roku; po drugie, odrzucenie idei państwa wyznaniowego i zgoda na państwo neutralne światopoglądowo, które pozostaje otwarte na wszelkie religie i wyznania. Jan Paweł II podczas wizyty na Kubie w styczniu 1998 roku jakby mimochodem deklarował, że „nowoczesne państwo nie może czynić z ateizmu ani z religii (!) elementów swojego systemu politycznego”14. Odrzucając wszelki fanatyzm i skrajny sekularyzm, winno ono „kształtować spokojny klimat społeczny oraz odpowiednie prawodawstwo, które pozwoli każdemu człowiekowi i każdej wspólnocie religijnej swobodnie żyć swoją wiarą [oraz] wyrażać ją na arenie publicznej”15. Słowa te opisują model pokojowego i swobodnego współistnienia odmiennych religii pod dachem neutralnego światopoglądowo państwa.
(3) Kolejny punkt ciężkości, będący konsekwencją upominania się o godność i prawa człowieka, wyznacza ciągłe apelowanie o sprawiedliwy ład gospodarczy i niezbędny kompromis ekonomiczny między Północą a Południem. Jan Paweł II ostro krytykuje istniejące w tej dziedzinie stosunki, zwłaszcza wyzysk robotników i chłopów; występuje przeciwko skrajnemu ubóstwu w wielu krajach, gdzie – wskutek permanentnego lekceważenia ludzkiej godności – biednym brakuje podstawowych środków do życia; piętnuje szybkie bogacenie się nielicznych kosztem ubożejących mas. Uważa, że Kościół musi stać po stronie ubogich – oto jedyna forma stronniczości, jaka za przykładem Jezusa Chrystusa jest dla Kościoła nie tylko dozwolona, ale i wskazana. Jan Paweł II zawsze nazywa rzeczy po imieniu, nawiązuje do konkretnej sytuacji, czyniąc to tam, gdzie wystąpienie takie jest niezbędne i może liczyć na autentyczny odzew16. I nie tylko przemawia do sumień ludzi, którzy ponoszą odpowiedzialność za istniejącystatus quo (czy są wręcz jego ojcami), lecz również zwraca uwagę na struktury, na system ekonomiczny i społeczny – na to, w jakim stopniu pozostają one w sprzeczności z godnością i prawami człowieka.
Papież już w swej pierwszej encyklice uznał, że struktury i mechanizmy (związane ze sferą finansów i pieniądza, produkcji i wymiany) – które panują nad gospodarką światową, korzystając z różnorakich instrumentów nacisku politycznego – są niezdolne do usunięcia niesprawiedliwych układów społecznych, odziedziczonych przez teraźniejszość po przeszłości, czy do stawienia czoła wyzwaniom etycznym współczesnej epoki.
Utrzymując człowieka w wytworzonych przez siebie napięciach, trwoniąc w przyspieszonym tempie materialne i energetyczne zasoby, narażając naturalne środowisko geofizyczne, struktury te pozwalają tym samym na stałe powiększanie się obszarów nędzy i związanej z nią rozpaczy, frustracji i rozgoryczenia17.
Na płaszczyźnie globalnej panuje „moralny nieład”, w którym mają swój udział zarówno lepiej sytuowane warstwy społeczne, jak i bogate kraje gromadzące nadmiar dóbr. Dlatego niezbędne są „rozwiązania odważne i twórcze”18, których wymaga autentyczna godność ludzkiej osoby – śmiałe i twórcze decyzje nie tylko w skali światowej (dla wyrównania różnic między Północą a Południem), lecz także na poziomie państw. Jako głos tych, którzy nie mogą mówić bądź są zmuszani do milczenia, Jan Paweł II podkreśla prawo Indian i campesinos [chłopów] do szacunku, do własności, do życia wolnego od wyzysku – i domaga się śmiałych, rewolucyjnych reform19. W Ameryce Łacińskiej ubolewa nad „zinstytucjonalizowaną niesprawiedliwością”, z którą niekiedy idzie w parze niechęć do asygnowania niezbędnych nakładów koniecznych do jej usunięcia20. Wszystko to skłania go do ostrej krytyki istniejących stosunków własności, które nie zapobiegają, lecz właśnie sprzyjają rozstępowaniu się biegunów bogactwa i nędzy. Jan Paweł II jawi się przy tym jako bodaj najbardziej radykalny – po Karolu Marksie – krytyk nowożytnego kapitalizmu – kapitalizmu, który nie podlega w dostatecznym stopniu kontroli prawnej i społecznej. Ale zachodnie społeczeństwa z reguły zatykają uszy na jego słowa.
Zdaniem Papieża, teza, że po upadku „realnego socjalizmu” kapitalizm pozostał jedynym modelem stosunków ekonomicznych, nie daje się utrzymać. Mimo wszelkich zmian, jakie przeszedł bezlitosny kapitalizm pierwotny (który w wielu regionach świata nadal – czy też ponownie – wywiera wpływ na życie gospodarcze), nie udało się przezwyciężyć niedomóg kapitalizmu: panowania rzeczy nad człowiekiem i konsumpcjonizmu21. Encyklika Centesimus annus, którą Jan Paweł II podpisał w setną rocznicę ogłoszenia encykliki społecznej Leona XIII Rerum novarum, szczegółowo przedstawia i rozwija zasady, jakie winny kształtować ład gospodarczy, który będzie służył potrzebom i godności człowieka22. Zasady te stają co najmniej w poprzek globalizującemu się kapitalizmowi.
(4) Na szczególną uwagę zasługuje ostatni punkt ciężkości, tak znamienny dla działań i wysiłków Jana Pawła II: odrzucenie przemocy. W negowaniu drogi przemocy Papież, który przez dziesiątki lat bezpośrednio doświadczał jej skutków i mógł je z bliska obserwować, jest niezłomny i kategoryczny. Choć Kościół nazywa po imieniu bezprawie, choć walczy z wyzyskiem i uciskiem, choć domaga się większej sprawiedliwości w życiu ludzi i narodów, to jednak nigdy nie może popierać czy postulować użycia przemocy – droga przemocy nie jest drogą naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Już na początku swego pontyfikatu Jan Paweł II, zwracając się do katolików w Irlandii Północnej, zaklinał ich: „Przemoc jest złem (...). Przemoc jest kłamstwem, bo sprzeciwia się prawdzie naszej wiary, prawdzie ludzkości. Przemoc niszczy to, czego rzekomo broni: niszczy godność, życie, wolność istot ludzkich”23.
Papież nie zapomina, że źródłem przemocy bywają często sytuacje, które urągają wszelkiemu poczuciu sprawiedliwości, i nie ustaje w ich piętnowaniu (na przykład podczas wizyty duszpasterskiej w Peru). Ale – jak mówił, zwracając się do tych, którzy wierzą w walkę zbrojną –
Zło nigdy nie będzie drogą do dobra. Nie wolno wam gasić życia waszych braci; nie wolno wam krzewić panicznego strachu pośród waszych matek i sióstr (...). Nie tylko oddaliliście się od drogi, którą swym życiem wskazuje nam Bóg, będący miłością, lecz także utrudniacie rozwój własnego narodu24.
Stanowisko Jana Pawła II nie jest stanowiskiem bezwarunkowego pacyfizmu. Papież nie odmawia ludziom i narodom prawa do (zbiorowej) samoobrony. Ale ze sceptycyzmem, nader uzasadnionym w obliczu doświadczeń minionego stulecia, odnosi się do przekonania, że w dzisiejszych warunkach środkami militarnymi można w ogóle osiągnąć coś pozytywnego, zaprowadzić czy przywrócić prawo i sprawiedliwość. Przemoc między narodami, plemionami czy rasami przynosiła kres ludzkim istnieniom, prowadziła do rozpadu wspólnot, których członkowie wcześniej pokojowo ze sobą współistnieli, stawała się zarzewiem smutku i nienawiści. Po bezliku rzezi i spustoszeń nadeszła pora, by dostrzec raz na zawsze, że „wojna nigdy nie służy dobru ludzkiej społeczności, (...) że rany przez nią zadane długo się nie goją”25. Papież przestrzegał przed nadciągającą wojną w Zatoce Perskiej (w obliczu jej przewidywalnych rozmiarów, choć działania Iraku przeciwko Kuwejtowi niewątpliwie uważał za agresję)26. A w telegramie do Saddama Husajna, prezydenta Iraku, przedstawił swoje credo, jeśli chodzi o politykę pokoju:
Żaden problem międzynarodowy nie może być właściwie i godnie rozwiązany za pomocą siły zbrojnej; doświadczenie całej ludzkości uczy, że wojna nie tylko powoduje liczne ofiary w ludziach, ale także tworzy sytuacje głęboko niesprawiedliwe, które stają się kolejną, przemożną pokusą stosowania przemocy27
W swojej dziedzinie, w sferze, która należy do kompetencji papieża jako zwierzchnika wspólnoty religijnej, Jan Paweł II sam rozwija pozytywny program pokojowy: dialog między religiami. Jego inicjatywy w tym zakresie są imponujące i – na tle kościelnej tradycji – jedyne w swym rodzaju. Papież zaprasza przedstawicieli wszystkich religii na Światowy Dzień Modlitwy o Pokój do Asyżu28; konsekwentnie usuwa antyjudaistyczne akcenty, jakie przez wieki były obecne w nauczaniu Kościoła, przybywa do rzymskiej synagogi i w duchu wzajemnej akceptacji przypomina o wspólnym dziedzictwie duchowym Żydów i chrześcijan29; zabiega o dialog z religiami niechrześcijańskimi, zwłaszcza z wyznawcami islamu (a szczególnie z młodzieżą muzułmańską30). Wszystko to jest świadectwem aktywnych wysiłków na rzecz pokoju. Wyjątkowe wrażenie na obserwatorach wywiera empatyczny sposób, w jaki Jan Paweł II wyraża akceptację dla innych religii (pomimo przekonania o prawdziwości chrześcijaństwa), kładąc fundamenty pod otwarty dialog, który nie zamazuje różnic: drogę do pokoju między religiami.
Wszystkie teksty papieża Jana Pawła II, na które tu wskazaliśmy, wiążą się z jego działalnością skierowaną do świata i podejmowaną dla świata. Rzecz jasna, stanowi ona tylko jedną stronę papieskich wysiłków. Działalność pozostająca w obrębie Kościoła, którego Papież jest najwyższym pasterzem i nauczycielem, stanowi odrębne (i rozległe) pole zagadnień, którym w tym miejscu nie mogliśmy się zająć.
Papież niezmiennie przypomina prawdę o człowieku, którą Kościół posiada dzięki Radosnej Nowinie: że człowiek został stworzony na podobieństwo Boże i właśnie dlatego jako osoba obdarzony jest jedyną w swym rodzaju godnością i fundamentalnymi prawami; nie może być sprowadzany do roli środka czy narzędzia, lecz musi być traktowany jako „cel sam w sobie”.
Gdy 16 października 1978 Karol Wojtyła – kardynał i arcybiskup Krakowa – został papieżem, wybór ten nie tylko w Kościele, ale w całym świecie przyjęto z zaskoczeniem. Na tronie Piotrowym po raz pierwszy miał zasiąść Polak, a po kilkuset latach znów nie-Włoch. Wśród katolików zaskoczenie szybko ustąpiło miejsca rosnącej aprobacie, a nawet entuzjazmowi. Jan Paweł II zdobył powszechne uznanie i najwyższy szacunek zarówno przywódców państw, jak i zwykłych ludzi. Początkowy entuzjazm katolików z czasem może nieco osłabł, ale uznanie i szacunek dla Papieża pozostały niezmienne. Przyczyniła się do tego zarówno osobowość Jana Pawła II, jak i jego działalność w Kościele i w świecie.
Papież – zawsze bezpośredni w stosunku do wiernych, zawsze mający dla nich promieniejące serce – położył kres przepychowi, jaki przez długie lata otaczał Piotrowy tron. Nie jest on postrzegany jako dostojnik kościelny, lecz przede wszystkim jako pasterz i pielgrzym w służbie swego Pana, Jezusa Chrystusa. Jego działalność, jego słowa i poczynania spotykają się z uwagą i oddźwiękiem u wielu ludzi nienależących do Kościoła – zarówno możnych tego świata, jak i biedoty czy ludzi wyzyskiwanych i ciemiężonych w globalizującym się świecie (szczególnie wyraźnie widać to w państwach Afryki i Ameryki Łacińskiej). Za pontyfikatu Karola Wojtyły działalność Kościoła w świecie nabrała nowego wymiaru i zdecydowanie zyskała na intensywności, czego świadectwem jest niemal sto podróży1 na wszystkie kontynenty oraz niezliczone kazania, homilie i przemówienia, jakie Papież wygłosił podczas tych wizyt, zawsze podejmując konkretne problemy ludzi, społeczeństw i narodów.
U źródeł tej działalności leżały i leżą autentycznie religijne pobudki. Papieżowi niezmiennie chodzi o głoszenie zbawczego orędzia Kościoła, orędzia o Jezusie Chrystusie – tylko tyle i aż tyle. Inauguracyjna encyklika Redemptor hominis – o Jezusie Chrystusie Odkupicielu człowieka – kilka miesięcy po wyborze Karola Wojtyły na następcę św. Piotra sformułowała program działania nowego papieża (a także Kościoła), z pełną determinacją ujmując je również jako działanie skierowane na zewnątrz Kościoła, działanie na rzecz wszystkich ludzi i ich godności. Jak wyznał w swoim wystąpieniu oświęcimskim Jan Paweł II, do takiej programowej wizji skłoniła go również pamięć o brutalnym naruszaniu ludzkiej godności, jakie obserwował podczas II wojny światowej (żyjąc niedaleko Oświęcimia):
Czy ktoś na świecie może się jeszcze dziwić, że papież, który tu, na tej ziemi, urodził się i wychował, (…) który przyszedł (…) z tej archidiecezji, na której terenie znajduje się obóz oświęcimski, że ten papież pierwszą encyklikę swego pontyfikatu (…) poświęcił w całości sprawie człowieka, godności człowieka, zagrożeniom człowieka – prawom człowieka wreszcie?! Niezbywalnym prawom, które tak łatwo mogą być podeptane i unicestwione…”2.
Istotę tego programu, któremu Jan Paweł II nadał teologiczne uzasadnienie, można zawrzeć w tezie: człowiek jest drogą Kościoła – pierwszą i najważniejszą drogą, jaką Kościół musi kroczyć, wypełniając swą misję3. Dlaczego tak jest? Ponieważ tajemnica Jezusa Chrystusa i Jego odkupicielskiego czynu ściśle wiąże się z człowiekiem. Odkupienie bowiem, które dokonało się na krzyżu, „nadało człowiekowi ostateczną godność i sens istnienia w świecie, sens w znacznej mierze zagubiony przez grzech”4. Chrystus, Syn Boży, który przybrał ludzką postać, objawił nam prawdę o człowieku, o tym, co wyróżnia nas jako istoty stworzone na obraz i podobieństwo Boże: naszą godność, nasze wzniosłe przeznaczenie, nasze prawa, naszą wolność – na tym polega wielki „wymiar ludzki” Objawienia i Odkupienia. Dlatego Jan Paweł II uważa, że Kościół jako głosiciel tej prawdy nie może nie podjąć walki o ową godność, którą każdy człowiek osiąga i może osiągnąć w Chrystusie – walki, którą trzeba wieść z nieskończoną wytrwałością. Droga Kościoła z konieczności zatem wiedzie ku człowiekowi – ku chrystocentrycznemu humanizmowi.
W swej misji Kościół ma na uwadze nie „człowieka samego w sobie”, człowieka „abstrakcyjnego”, lecz ludzi, konkretnych ludzi, i ich historyczną egzystencję. Punktem odniesienia jest dlań sytuacja realnej jednostki – jej życie i niedole, jej uciemiężenie, jej zagrożona godność. Obrona praw i godności ludzi temu właśnie zawdzięcza swą konkretną pełnię, którą jeszcze potęguje przywoływanie historycznej osoby Jezusa Chrystusa. W tym również sensie Jan Paweł II zajmuje się nie tyle ponadczasowymi esencjaliami ludzkiego współistnienia, które wynikają z prawa naturalnego (i zarazem są też minimaliami), ile konkretnymi realiami, a także strukturami, w jakich toczy się ludzkie życie; na ich tle eksponuje proprium chrześcijańskiego orędzia zbawczego – jedyną w swym rodzaju godność człowieka, każdego człowieka, której fundamentem jest Jezus Chrystus, i wynikające z niej prawa człowieka.
Program, jaki Jan Paweł II sformułował dla siebie i dla Kościoła katolickiego, opiera się przede wszystkim na chrześcijańskiej wierze i ma teologiczne uzasadnienie. W tym sensie u swego punktu wyjścia był on apolityczny. Ale miał doniosłe następstwa polityczne. W praktyce bowiem często oznaczał krytykę istniejącego stanu, potępienie określonych postaw mentalnych czy zachowań, zachęcanie i pobudzanie do fundamentalnych zmian w sferze ludzkiego współistnienia – a wszystko to służyło walce o uznanie godności i praw człowieka, których ostatecznym fundamentem jest Jezus Chrystus. Następstw i skutków politycznych papieskiego posłannictwa nie sposób schematycznie zaklasyfikować jako „konserwatywnych” bądź jako „postępowych”. Nie dają się one adekwatnie opisać żadną z tych kategorii. Jedność, wewnętrzną spoistość zawdzięczają swym fundamentom chrystologicznym, a nie bezpośredniej polityce.
Szczególnie wyraźnie można to dostrzec, przeglądając listę tematów, których dotyczy zaangażowanie i nauczanie Jana Pawła II. Ogrom materiału, jaki się uzbierał przez niemal dwadzieścia cztery lata jego pontyfikatu5, sprawia, że przegląd taki może mieć charakter jedynie selektywny. Wybór składający się na zawartość niniejszego tomu6 eksponuje kilka najważniejszych zagadnień, którym Jan Paweł II poświęcił się ze szczególnym naciskiem. Uwidaczniają one intensywność i stanowczość, z jaką Papież, strzegąc misji Kościoła (który mocą głoszonego przezeń orędzia zbawczego winien być rzecznikiem godności i praw człowieka) w służbie na rzecz świata, stara się być sumieniem świata.
(1) Pierwszy punkt ciężkości wyznacza niestrudzona obrona godności człowieka i jego fundamentalnych praw. Jan Paweł II przy wielu okazjach nawiązywał do tych kwestii – można je uznać za podstawowy motyw wszystkich jego wypowiedzi i wystąpień. Papież nadaje im konkretną i apelatywną postać, nazywając po imieniu wszelkie bezprawie i poniżanie człowieka, podnosząc oskarżenia i domagając się środków zaradczych. Już w jednym z wczesnych wystąpień wskazywał, że Kościół musi wytykać wszelką niesprawiedliwość – „wyzysk człowieka przez człowieka albo wyzysk człowieka ze strony państwa, instytucji, mechanizmów systemów ekonomicznych (...). Trzeba nazywać po imieniu wszelką niesprawiedliwość społeczną, dyskryminację, przemoc zadaną człowiekowi przeciw ciału, przeciw duchowi, przeciw jego sumieniu i przeciw jego przekonaniom”7. Zamieszczone w niniejszym wyborze teksty jednoznacznie świadczą o tym, że przyjmuje to rozmaite formy: Papież wskazuje konkretne przypadki bezprawia, ale przede wszystkim zajmuje się wielorakimi zagrożeniami, jakie rodzi system polityczny, społeczny i ekonomiczny. Człowiek „nie może stać się niewolnikiem rzeczy, samych stosunków ekonomicznych, niewolnikiem produkcji, niewolnikiem swoich własnych wytworów”8.
Jan Paweł II za najbardziej uderzającą słabość współczesnej cywilizacji uważa okrojony wizerunek ludzkiej istoty; słabość ta unaocznia cały dramat człowieka, którego pozbawiono istotnego wymiaru bytowego – Absolutu9. Stąd w obliczu kryzysu kultury, jaki rodzi współczesna cywilizacja, Papież niezmiennie przypomina prawdę o człowieku, którą Kościół posiada dzięki Radosnej Nowinie: że człowiek został stworzony na podobieństwo Boże i właśnie dlatego, jako osoba, obdarzony jest jedyną w swym rodzaju godnością i fundamentalnymi prawami; nie może być sprowadzany do roli środka czy narzędzia, lecz musi być traktowany jako „cel sam w sobie”10. Powinno to być fundamentalną zasadą wszelkiej ludzkiej aktywności, zwłaszcza w odniesieniu do niepełnosprawnych, chorych, starych i umierających, a także źródłem fundamentalnych praw człowieka.
(2) Spośród wielu podstawowych praw człowieka Jan Paweł II ze szczególnym naciskiem podkreśla doniosłość dwóch: prawa do życia i prawa do wolności wyznania, ponieważ mają one zasadnicze znaczenie, również dla pokojowego współistnienia.
Prawo do życia jest w oczach Papieża pierwszą zasadą, której społeczeństwo musi bronić. Oś ładu, jaki Bóg zaprowadził w ludzkim sercu, wyznacza przykazanie „Nie zabijaj!”, umacniające powszechne prawo człowieka do życia i otaczające szczególną ochroną bezbronnych i niewinnych: nikt nie może paść ofiarą ataku na swoje życie i zdrowie, nikogo nie można pozbawić życia, poddawać torturom, mękom czy groźbom. Papież z naciskiem podkreśla, że właśnie podczas drugiej wojny światowej przykazanie to było miliony razy naruszane na skutek systematycznie prowadzonej eksterminacji, jako owocu nienawiści rasowej i narodowej. Tym bardziej musi ono stanowić fundament ludzkiego współistnienia. Prawo do życia jest przy tym niepodzielne i nie daje się stopniować. Jan Paweł II bezkompromisowo stoi na stanowisku, że życie trwa od chwili poczęcia do naturalnej śmierci; ubolewa nad tragedią aborcji, nad cmentarzyskiem nienarodzonych, których twarzy nie widziały nawet ich własne matki. A jednocześnie donośnym głosem domaga się ludzkiej i instytucjonalnej pomocy dla rodziców, zwłaszcza dla matek znajdujących się w trudnej sytuacji ekonomicznej11.
Zrywając z tradycją Kościoła, która utrzymywała się do czasów pontyfikatu Piusa XII, Papież w całej rozciągłości uznaje i popiera zasadę wolności wyznania, mając na względzie nie tylko katolicyzm, lecz każdą religię i każdego człowieka. Można by wręcz powiedzieć, że ukształtowany przez swe polskie doświadczenia i polską tradycję, Jan Paweł II pisze pieśń nad pieśniami wolności wyznania. W nawiązaniu do deklaracji II Soboru Watykańskiego, którego był aktywnym uczestnikiem, uznaje wolność wyznania za konsekwencję godności i wolności człowieka, a tym samym za niezbywalne prawo ludzkiej osoby.
Wolność jest najszlachetniejszym przywilejem człowieka. Począwszy od wyborów najbardziej wewnętrznych, każdy ma prawo do wyrażania siebie w działaniu, o którym sam świadomie decyduje, kierując się własnym sumieniem. Tam, gdzie nie ma wolności, działania ludzkie są puste, pozbawione wartości12.
Cywilne prawo do wolności religijnej służy „poszanowaniu zazdrośnie strzeżonej autonomii osoby i umożliwieniu jej postępowania według własnego sumienia, zarówno w wyborach dotyczących życia osobistego, jak i życia społecznego”13. Wolność religijna nie usuwa powinności moralnej, jaką jest poszukiwanie i pojmowanie prawdy przez każdą jednostkę. Ale powinność ta wymaga zewnętrznej wolności prawnej.
Przez cały swój pontyfikat Jan Paweł II ani na jotę nie odstąpił od tej zasady. Wyciągnął z niej też konkretne wnioski, odnosząc się do wcześniejszej postawy i nauki Kościoła katolickiego. Świadectwem tego jest, po pierwsze, powszechnie znana prośba o wybaczenie nietolerancji katolików, jaką kardynał Ratzinger, prefekt Kongregacji Nauki Wiary, wyraził w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu 2000 roku; po drugie, odrzucenie idei państwa wyznaniowego i zgoda na państwo neutralne światopoglądowo, które pozostaje otwarte na wszelkie religie i wyznania. Jan Paweł II podczas wizyty na Kubie w styczniu 1998 roku jakby mimochodem deklarował, że „nowoczesne państwo nie może czynić z ateizmu ani z religii (!) elementów swojego systemu politycznego”14. Odrzucając wszelki fanatyzm i skrajny sekularyzm, winno ono „kształtować spokojny klimat społeczny oraz odpowiednie prawodawstwo, które pozwoli każdemu człowiekowi i każdej wspólnocie religijnej swobodnie żyć swoją wiarą [oraz] wyrażać ją na arenie publicznej”15. Słowa te opisują model pokojowego i swobodnego współistnienia odmiennych religii pod dachem neutralnego światopoglądowo państwa.
(3) Kolejny punkt ciężkości, będący konsekwencją upominania się o godność i prawa człowieka, wyznacza ciągłe apelowanie o sprawiedliwy ład gospodarczy i niezbędny kompromis ekonomiczny między Północą a Południem. Jan Paweł II ostro krytykuje istniejące w tej dziedzinie stosunki, zwłaszcza wyzysk robotników i chłopów; występuje przeciwko skrajnemu ubóstwu w wielu krajach, gdzie – wskutek permanentnego lekceważenia ludzkiej godności – biednym brakuje podstawowych środków do życia; piętnuje szybkie bogacenie się nielicznych kosztem ubożejących mas. Uważa, że Kościół musi stać po stronie ubogich – oto jedyna forma stronniczości, jaka za przykładem Jezusa Chrystusa jest dla Kościoła nie tylko dozwolona, ale i wskazana. Jan Paweł II zawsze nazywa rzeczy po imieniu, nawiązuje do konkretnej sytuacji, czyniąc to tam, gdzie wystąpienie takie jest niezbędne i może liczyć na autentyczny odzew16. I nie tylko przemawia do sumień ludzi, którzy ponoszą odpowiedzialność za istniejącystatus quo (czy są wręcz jego ojcami), lecz również zwraca uwagę na struktury, na system ekonomiczny i społeczny – na to, w jakim stopniu pozostają one w sprzeczności z godnością i prawami człowieka.
Papież już w swej pierwszej encyklice uznał, że struktury i mechanizmy (związane ze sferą finansów i pieniądza, produkcji i wymiany) – które panują nad gospodarką światową, korzystając z różnorakich instrumentów nacisku politycznego – są niezdolne do usunięcia niesprawiedliwych układów społecznych, odziedziczonych przez teraźniejszość po przeszłości, czy do stawienia czoła wyzwaniom etycznym współczesnej epoki.
Utrzymując człowieka w wytworzonych przez siebie napięciach, trwoniąc w przyspieszonym tempie materialne i energetyczne zasoby, narażając naturalne środowisko geofizyczne, struktury te pozwalają tym samym na stałe powiększanie się obszarów nędzy i związanej z nią rozpaczy, frustracji i rozgoryczenia17.
Na płaszczyźnie globalnej panuje „moralny nieład”, w którym mają swój udział zarówno lepiej sytuowane warstwy społeczne, jak i bogate kraje gromadzące nadmiar dóbr. Dlatego niezbędne są „rozwiązania odważne i twórcze”18, których wymaga autentyczna godność ludzkiej osoby – śmiałe i twórcze decyzje nie tylko w skali światowej (dla wyrównania różnic między Północą a Południem), lecz także na poziomie państw. Jako głos tych, którzy nie mogą mówić bądź są zmuszani do milczenia, Jan Paweł II podkreśla prawo Indian i campesinos [chłopów] do szacunku, do własności, do życia wolnego od wyzysku – i domaga się śmiałych, rewolucyjnych reform19. W Ameryce Łacińskiej ubolewa nad „zinstytucjonalizowaną niesprawiedliwością”, z którą niekiedy idzie w parze niechęć do asygnowania niezbędnych nakładów koniecznych do jej usunięcia20. Wszystko to skłania go do ostrej krytyki istniejących stosunków własności, które nie zapobiegają, lecz właśnie sprzyjają rozstępowaniu się biegunów bogactwa i nędzy. Jan Paweł II jawi się przy tym jako bodaj najbardziej radykalny – po Karolu Marksie – krytyk nowożytnego kapitalizmu – kapitalizmu, który nie podlega w dostatecznym stopniu kontroli prawnej i społecznej. Ale zachodnie społeczeństwa z reguły zatykają uszy na jego słowa.
Zdaniem Papieża, teza, że po upadku „realnego socjalizmu” kapitalizm pozostał jedynym modelem stosunków ekonomicznych, nie daje się utrzymać. Mimo wszelkich zmian, jakie przeszedł bezlitosny kapitalizm pierwotny (który w wielu regionach świata nadal – czy też ponownie – wywiera wpływ na życie gospodarcze), nie udało się przezwyciężyć niedomóg kapitalizmu: panowania rzeczy nad człowiekiem i konsumpcjonizmu21. Encyklika Centesimus annus, którą Jan Paweł II podpisał w setną rocznicę ogłoszenia encykliki społecznej Leona XIII Rerum novarum, szczegółowo przedstawia i rozwija zasady, jakie winny kształtować ład gospodarczy, który będzie służył potrzebom i godności człowieka22. Zasady te stają co najmniej w poprzek globalizującemu się kapitalizmowi.
(4) Na szczególną uwagę zasługuje ostatni punkt ciężkości, tak znamienny dla działań i wysiłków Jana Pawła II: odrzucenie przemocy. W negowaniu drogi przemocy Papież, który przez dziesiątki lat bezpośrednio doświadczał jej skutków i mógł je z bliska obserwować, jest niezłomny i kategoryczny. Choć Kościół nazywa po imieniu bezprawie, choć walczy z wyzyskiem i uciskiem, choć domaga się większej sprawiedliwości w życiu ludzi i narodów, to jednak nigdy nie może popierać czy postulować użycia przemocy – droga przemocy nie jest drogą naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Już na początku swego pontyfikatu Jan Paweł II, zwracając się do katolików w Irlandii Północnej, zaklinał ich: „Przemoc jest złem (...). Przemoc jest kłamstwem, bo sprzeciwia się prawdzie naszej wiary, prawdzie ludzkości. Przemoc niszczy to, czego rzekomo broni: niszczy godność, życie, wolność istot ludzkich”23.
Papież nie zapomina, że źródłem przemocy bywają często sytuacje, które urągają wszelkiemu poczuciu sprawiedliwości, i nie ustaje w ich piętnowaniu (na przykład podczas wizyty duszpasterskiej w Peru). Ale – jak mówił, zwracając się do tych, którzy wierzą w walkę zbrojną –
Zło nigdy nie będzie drogą do dobra. Nie wolno wam gasić życia waszych braci; nie wolno wam krzewić panicznego strachu pośród waszych matek i sióstr (...). Nie tylko oddaliliście się od drogi, którą swym życiem wskazuje nam Bóg, będący miłością, lecz także utrudniacie rozwój własnego narodu24.
Stanowisko Jana Pawła II nie jest stanowiskiem bezwarunkowego pacyfizmu. Papież nie odmawia ludziom i narodom prawa do (zbiorowej) samoobrony. Ale ze sceptycyzmem, nader uzasadnionym w obliczu doświadczeń minionego stulecia, odnosi się do przekonania, że w dzisiejszych warunkach środkami militarnymi można w ogóle osiągnąć coś pozytywnego, zaprowadzić czy przywrócić prawo i sprawiedliwość. Przemoc między narodami, plemionami czy rasami przynosiła kres ludzkim istnieniom, prowadziła do rozpadu wspólnot, których członkowie wcześniej pokojowo ze sobą współistnieli, stawała się zarzewiem smutku i nienawiści. Po bezliku rzezi i spustoszeń nadeszła pora, by dostrzec raz na zawsze, że „wojna nigdy nie służy dobru ludzkiej społeczności, (...) że rany przez nią zadane długo się nie goją”25. Papież przestrzegał przed nadciągającą wojną w Zatoce Perskiej (w obliczu jej przewidywalnych rozmiarów, choć działania Iraku przeciwko Kuwejtowi niewątpliwie uważał za agresję)26. A w telegramie do Saddama Husajna, prezydenta Iraku, przedstawił swoje credo, jeśli chodzi o politykę pokoju:
Żaden problem międzynarodowy nie może być właściwie i godnie rozwiązany za pomocą siły zbrojnej; doświadczenie całej ludzkości uczy, że wojna nie tylko powoduje liczne ofiary w ludziach, ale także tworzy sytuacje głęboko niesprawiedliwe, które stają się kolejną, przemożną pokusą stosowania przemocy27
W swojej dziedzinie, w sferze, która należy do kompetencji papieża jako zwierzchnika wspólnoty religijnej, Jan Paweł II sam rozwija pozytywny program pokojowy: dialog między religiami. Jego inicjatywy w tym zakresie są imponujące i – na tle kościelnej tradycji – jedyne w swym rodzaju. Papież zaprasza przedstawicieli wszystkich religii na Światowy Dzień Modlitwy o Pokój do Asyżu28; konsekwentnie usuwa antyjudaistyczne akcenty, jakie przez wieki były obecne w nauczaniu Kościoła, przybywa do rzymskiej synagogi i w duchu wzajemnej akceptacji przypomina o wspólnym dziedzictwie duchowym Żydów i chrześcijan29; zabiega o dialog z religiami niechrześcijańskimi, zwłaszcza z wyznawcami islamu (a szczególnie z młodzieżą muzułmańską30). Wszystko to jest świadectwem aktywnych wysiłków na rzecz pokoju. Wyjątkowe wrażenie na obserwatorach wywiera empatyczny sposób, w jaki Jan Paweł II wyraża akceptację dla innych religii (pomimo przekonania o prawdziwości chrześcijaństwa), kładąc fundamenty pod otwarty dialog, który nie zamazuje różnic: drogę do pokoju między religiami.
Wszystkie teksty papieża Jana Pawła II, na które tu wskazaliśmy, wiążą się z jego działalnością skierowaną do świata i podejmowaną dla świata. Rzecz jasna, stanowi ona tylko jedną stronę papieskich wysiłków. Działalność pozostająca w obrębie Kościoła, którego Papież jest najwyższym pasterzem i nauczycielem, stanowi odrębne (i rozległe) pole zagadnień, którym w tym miejscu nie mogliśmy się zająć.