Zgłoś nadużycie!
Placówkę odwiedziłem w środku tygodnia, około godziny 14. Okazało się, że od mojej ostatniej wizyty wiele się w banku zmieniło. Przeprowadzono gruntowny remont. Stanowiska obsługi zostały oddzielone od siebie dyskretnymi przepierzeniami, wystrój wnętrza zaaranżowano w ciepłej, miłej dla oka kolorystyce, nawet sami pracownicy wydawali się jakby trochę bardziej uśmiechnięci i żwawi.
Niestety, pierwsze pozytywne wrażenie dosyć szybko zostało zatarte. W banku znajdowało się sześć stanowisk obsługi, nie wiem tylko dlaczego bank zdecydował się na aż dwa stanowiska „instytucjonalne”, a tylko jedno „indywidualne”. Decyzja okazała się najwyraźniej niezbyt trafna, ponieważ okienko „indywidualne” oraz kasy oblegał tłum emerytów z książeczkami czekowymi w rękach, wobec czego obsługa nie mogła poradzić sobie z natłokiem pracy. Z kolei pozostałe trzy stanowiska świeciły pustkami, a ich pracownicy obserwowali bacznie stłoczonych w drugiej części banku klientów, popijając w spokoju popołudniową kawę.
Chcąc nie chcąc, musiałem wybrać jedną z długich kolejek. Po prawie trzech kwadransach oczekiwania (tyle mniej więcej czasu przeznaczam na zlecenie wszystkich moich miesięcznych płatności przez internet) przyszła moja kolej. Pracownica banku miło i z uśmiechem zaprosiła mnie, abym usiadł przy stanowisku, po czym ze skupieniem wysłuchała mojej sprawy. „Oczywiście, nie ma problemu, za chwilę zlikwidujemy konto i przelejemy pieniądze na wskazany przez pana rachunek walutowy” – usłyszałem po chwili i, prawdę mówiąc, uwierzyłem pracownicy, że będzie łatwo i przyjemnie
Niestety, pierwsze pozytywne wrażenie dosyć szybko zostało zatarte. W banku znajdowało się sześć stanowisk obsługi, nie wiem tylko dlaczego bank zdecydował się na aż dwa stanowiska „instytucjonalne”, a tylko jedno „indywidualne”. Decyzja okazała się najwyraźniej niezbyt trafna, ponieważ okienko „indywidualne” oraz kasy oblegał tłum emerytów z książeczkami czekowymi w rękach, wobec czego obsługa nie mogła poradzić sobie z natłokiem pracy. Z kolei pozostałe trzy stanowiska świeciły pustkami, a ich pracownicy obserwowali bacznie stłoczonych w drugiej części banku klientów, popijając w spokoju popołudniową kawę.
Chcąc nie chcąc, musiałem wybrać jedną z długich kolejek. Po prawie trzech kwadransach oczekiwania (tyle mniej więcej czasu przeznaczam na zlecenie wszystkich moich miesięcznych płatności przez internet) przyszła moja kolej. Pracownica banku miło i z uśmiechem zaprosiła mnie, abym usiadł przy stanowisku, po czym ze skupieniem wysłuchała mojej sprawy. „Oczywiście, nie ma problemu, za chwilę zlikwidujemy konto i przelejemy pieniądze na wskazany przez pana rachunek walutowy” – usłyszałem po chwili i, prawdę mówiąc, uwierzyłem pracownicy, że będzie łatwo i przyjemnie