rzeba napisać wypracowanie z ,,Dziadów cz.II A. Mickiewicza na temat Byłem światkiem niezwykłego zdarzenia
proszę jak najszybciej to rozwiazać
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Zbiżała się godzina dwudziesta. Jak codzień wyszłam na dwór na wieczorny spacer. Było zimno, a na ulicy jak zwykle pusto. Lubię tą ciszę. Jest tak spokojnie. Jednak nagle ujrzałam jakieś czarne postacie w oddali, aczkolwiek nie widziałam ich dokładnie. W myśli zadałam sobie pytanie 'Kto o tej godzinie chodzi po dworzu?'. Gromadka szła w moją stronę i przechodząc pod światłem latarni mogłam przyjrzec się bliżej. No tak, dzisiaj uczta kozła, co oznacza obrzędy w kaplicy i pomaganie zmarłym duszom. Jak zwykle bierze w nich udział Guślarz, bez którego by się to nie odbyło, obok niego idzie Starzec, Chór wieśniaków i wieśniaczek i nasza kochana Pasterka, która słynęła z dobrego serca. Gdy podeszli dośc blisko mnie przywitałam się. Oni zaś po kilku wymianach zdań zaproponowali mi, żebym poszła z nimi. Po namyśle zgodziłam się i poszliśmy w stronę cmentarza. Nie ukrywam, że trochę się bałam, ale wzięłam się w garśc. Cóż, jednak i to nie pomogło. Widok cmentarza w nocy przyprawiał mnie o dreszcze.
Nareszcie weszliśmy do kaplicy. Guślarz kazał nam zabarykowac każdą szczelinę przez którą wpadało światło, zgasic każdą świeczkę oraz wyłączyc wszystkie lapmy. Kiedy było wystarczająco ciemna otoczyliśmy trumnę stojącą pośrodku kaplicy. Wtem Guślarz rozpoczął dziady. Gdy wezwał duchy lekkie z góry kaplicy przyleciały dwa aniołki. Przedstawili nam się- to Józio i Rózia, dobrze znane nam dzieci. Za życia nie przejmowały się niczym i prowadziły beztroskie życie. Ciągle bawiły się i nie zaznały ani trochę cierpienia. Tak, więc ich prośbą było danie im dwóch zarnek gorczycy, a przestroga brzamia tak: 'Kto nie doznał goryczy ni razu, Ten nie dozna słodyczy w niebie'. I Duchy dostając to o co prosiły przeszły do nieba.
Dobiła północ, czyli godzina upiorów. Czas na najcięższego grzesznika. Guślarz podpalił wódkę i ogień buchnął przez co było trochę światła. Jenak po chwili zgasł. Najpierw usłyszeliśmy głos. Rozejrzaliśmy się i zza okna zobaczyliśmy twarz upiora. Był straszny, na szczęście jego grzechy nie pozwalały wejśc do kaplicy.
Nikt z zebranych nie kojarzył tego Ducha, więc się nam oburzony przedstawił. Był to zmarły 3 lata wcześniej pan tej wioski, który nigdy ale to nigdy nikomu nie pomógł. Wygnął na dwór kobietę z dzieckiem, która przyszła do niego w Wigilijną noc prosic o pomoc, a on ją wyrzucił przez co zamarzła wraz z maleństwem. Innym razem gdy dowiedział się, że ktoś zjadł z drzewa owoc w jego sadzie kazał znaleźc złodzieja. I znaleźli go. Biedny chłop nie wiedział, że zrobił coś źle ponieważ drzewo jest po to by dawało jedzenie i korzystali z niego wszyscy. Jednak pan nie zgadzał się na takie coś i kazał wyhłostac biedaka. Chłop został zahłostany.
Duch poprosił o trochę jedzenia, gdyż jego karą było wieczne pragnienie. Gdy ktoś chciał mu pomóc i dac trochę jedzenia nadlatywały upiorne ptaki- sowy, puchacze, kruki, i wydziobywały mu to jedzenie po czym zaczynały szarpac jego ciało. I wtedy usłyszeliśmy przestrogę: "Kto nie był ni razu człowiekiem, Temu człowiek nic nie pomoże.". Guślarz wyznał Widmowi prawdę, że jego męka nigdy się nie skończy i odesłał go stąd skąd przyszedł.
Następnie przywołany został duch pośredni. Naszym oczom ukazała się piękna, młoda niewiasta w białej sukience, z rozwianymi włosami i wpląanym wiankiem. Nad jej glową latał motylek, a przed nią kroczył baranek. Dziewczyna przedstawiła nam się. To Zosia. Pierzchliwa Zosia. Ona nie wiedziała co to miłośc. Ważna była dla niej tylko jej uroda, z uczuc jej wielbicieli drwiła. Opowiedziała nam, że przez to teraz wiatr powiewa ją z miejsca na miejsce i nie może ni dotknąc ziemi ani iśc do nieba. Jej przestroga była taka: "Kto nie dotknął ziemi ni razu, Ten nigdy nie będzie w niebie." i Guślarz wytłumaczył Zosi, że jeszcze tylko 2 lata się pomęczy i przejdzie próg niebieski. Wtem wiatr porwał dziewczynę i dziady miały się zakończyc. Jednak ku naszemu zdziwieniu w kaplicy pojawiło się jeszcze jedno Widmo. Na pytania mu zadane nie odpowiadał i patrzył się tylko na pasterkę trzymając dłoń na sercu. Można wiec było się domyślic, że to samobójca związany jakoś z Pasterką, ponieważ gdy ta wyszła- Widmo poszło za nią.
Guślarz zakończył dziady i wszyscy wyszliśmy. Ślepe, poranne światło rzuciło mi się w oczy.
- Już rano? - zapytałam sama siebie. - Jak ten czas szybko mija. Wydawaloby się, że byłam tam kilka minut, a tu proszę, cała noc za mną. Cóż, chociaż przeżyłam coś niezwykłego o czym szybko nie zapomne.
Zmęczona wróciłam do domu.
masz szablon. jak chcesz dopisz kilka wydarzeń lub zmień zdania. pozdro.