Przeprowadź wywiad z rodzicami, dziadkami lub innymi dorosłymi, którzy pamiętają czasy PRL. Zapytaj m.in. o: - zmiany w miejscu zamieszkania lub w Warszawie. - warunki pracy, - życie codzienne( jedzenie, ubiór, wyposazenie mieszkan) - ulubione rozrywki, - najwieksze problemy, - wspomnienia z czasów solidarnosci i stanu wojennego. Potrzebne na 1 czerwca. Najlepiej jak by była na 2 strony A4. conajmniej 12 pytan zwiazanych z tematem. Z góry dziekuje.
Natalk555555
1.W bieżącym roku mija dwadzieścia lat od obrad okrągłego stołu. Ten moment okazał się przełomowy dla dalszej historii naszej ojczyzny. Czy pamiętasz lata poprzedzające tę historyczną chwilę?
- Bardzo dobrze, szczególnie lata 80-te.
2. Gdzie babciu wtedy przebywałas?
- W 1980 r. ukończyłam liceum i dostałam się na Wydział Ekonomiczny UMCS w Lublinie. Obowiązkiem każdego studenta było odbycie tzw. praktyki roku zerowego. Zostałam skierowana do Chełma, gdzie odbywałam praktykę w ramach akcji Chełm 80”. Razem ze studentami polskimi mieszkali studenci ościennych państw. Wracam myślami do tych czasów, ponieważ przy występujących już problemach z zakupem żywności podczas tej praktyki nie dało się tego odczuć. Myślę, że była to zasługa obecności koleżanek i kolegów z bratnich krajów.
3. Lublin był miastem, w którym bardzo prężnie działała Solidarność. Czy przypominają Ci się jakieś sytuacje, które na to wskazywały?
- Oczywiście. Lublin i położony blisko Świdnik były miastami, w których prężnie rozwijał się przemysł i bardzo aktywnie działały organizacje związkowe. Pamiętam manifestacje robotników, oddziały milicji obywatelskiej i ZOMO oraz gaz łzawiący. 4. Jak wtedy się studiowało?
- Moim zdaniem o wiele lepiej niż obecnie. Były tylko studia dzienne; osób studiujących znacznie mniej – student nie był anonimowy. Wykładowcy mieli dla studentów więcej czasu, ponieważ nie spieszyli się na zajęcia na uczelniach prywatnych. Student, który nie mieszkał w akademiku, otrzymywał tzw. dopłatę do kwatery. Wystarczała ona na opłacenie stancji. Student mógł sobie dorobić, głównie w zieleni miejc. 5. A jak wyglądało życie kulturalne studenta?
- Kwitło, tak jak i obecne, z tym, że bilety wstępu na imprezy do kina czy teatru były znacznie tańsze i każdy mógł sobie na nie pozwolić. Problemem nie było wybranie się raz na dwa tygodnie do kawiarni.
6. Na pewno nie wszystko było tak różowe.
- Niestety tak. Pamiętam stanie w kolejce do sklepu od godziny piątej rano po ćwierć kostki masła. Pamiętam także skomplikowane dojazdy do Lublina, najpierw autobusem do Sobolewa, później przepełnionym pociągiem albo autobusem do Ryk i oczekiwaniem na autokar lub okazję do Lublina.
7. A jak w Twojej pamięci zaznaczył się 13 grudnia 1981r.?
- Dzień ten będę pamiętała do końca życia. Była to niedziela – obudziłam się, włączyłam stojące na szafie radio, z którego po chwili popłynęły dźwięki muzyki poważnej, a później groźnie zabrzmiały słowa generała Wojciecha Jaruzelskiego o wprowadzeniu stanu wojennego. Z koleżanką, z którą razem mieszkałyśmy, poszłyśmy na mszę świętą do kościoła przy ulicy 3-ego Maja. Po eucharystii piechotą podążyłyśmy na swoje uczelnie. Najpierw pod rektorat UMCS-u. Drzwi były zamknięte na głucho. Zastałyśmy tylko informację, że zajęcia są zawieszone do odwołania. 8. Jak tego dnia wyglądało życie w mieście?
- Miasto było jak wymarłe. Gdzieniegdzie przemknął jakiś człowiek, skulony, starający się nie rzucać w oczy. Ruch był tylko na dworcach. Z uwagi na informację o konieczności uzyskiwania przepustek na wyjazd do innej miejscowości, ci co mogli starali się wyjechać wcześniej.
9. Wtedy również wróciłaś do domu?
- Tak. Stan wojenny dla mnie oznaczał wojnę. Pomimo tego, że wojnę znałam tylko z lekcji historii to skojarzenie było przerażające. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. Spakowałam manatki i z Lubartowskiej, gdzie mieszkałam, trochę na piechotę, trochę trolejbusem, dotarłam na dworzec kolejowy, skąd z kilkugodzinnym opóźnieniem dotarłam do Sobolewa. Wtedy było tak, że ostatni autobus czekał na pociąg. W ten sposób ok. godz. 1-ej w nocy wysiadłam w Woli Żelechowskiej. Stamtąd do domu miałam jeszcze kilka kilometrów. Do tej pory nie wiem, skąd miałam tyle sił, by z całym bagażem, przy siarczystym mrozie, dotrzeć w końcu do domu.
10. Jak rodzice zareagowali na Twój powrót w środku nocy?
- Moje pukanie w okno bardzo ich wystraszyło. Myśleli pewnie, że przyszli po ojca, aby wcielić go do wojska.
11. Jak długo trwała przerwa w zajęciach na uczelni?
- Moja uczelnia jako jedyna z ostatnich wznowiła zajęcia w połowie lutego 1982r. Informacje o tym, które uczelnie już ruszają podawało radio w specjalnych komunikatach. Pamiętam, że słysząc o rozpoczynających się zajęciach na innych uczelniach bardzo denerwowałam się czy i kiedy będą wznowione wykłady na UMCS-ie. Jednakże, co by nie mówić, były to moje najdłuższe ferie zimowe.
12. Dziękuję Ci babciu Ze chciałaś porozmawiać o tym ze mną. - Ja również dziękuję. Z przyjemnością podzielę się wspomnieniami dalszych lat studenckich i pierwszych lat pracy.
- Bardzo dobrze, szczególnie lata 80-te.
2. Gdzie babciu wtedy przebywałas?
- W 1980 r. ukończyłam liceum i dostałam się na Wydział Ekonomiczny UMCS w Lublinie. Obowiązkiem każdego studenta było odbycie tzw. praktyki roku zerowego. Zostałam skierowana do Chełma, gdzie odbywałam praktykę w ramach akcji Chełm 80”. Razem ze studentami polskimi mieszkali studenci ościennych państw.
Wracam myślami do tych czasów, ponieważ przy występujących już problemach z zakupem żywności podczas tej praktyki nie dało się tego odczuć. Myślę, że była to zasługa obecności koleżanek i kolegów z bratnich krajów.
3. Lublin był miastem, w którym bardzo prężnie działała Solidarność. Czy przypominają Ci się jakieś sytuacje, które na to wskazywały?
- Oczywiście. Lublin i położony blisko Świdnik były miastami, w których prężnie rozwijał się przemysł i bardzo aktywnie działały organizacje związkowe.
Pamiętam manifestacje robotników, oddziały milicji obywatelskiej i ZOMO oraz gaz łzawiący.
4. Jak wtedy się studiowało?
- Moim zdaniem o wiele lepiej niż obecnie. Były tylko studia dzienne; osób studiujących znacznie mniej – student nie był anonimowy. Wykładowcy mieli dla studentów więcej czasu, ponieważ nie spieszyli się na zajęcia na uczelniach prywatnych. Student, który nie mieszkał w akademiku, otrzymywał tzw. dopłatę do kwatery. Wystarczała ona na opłacenie stancji. Student mógł sobie dorobić, głównie w zieleni miejc.
5. A jak wyglądało życie kulturalne studenta?
- Kwitło, tak jak i obecne, z tym, że bilety wstępu na imprezy do kina czy teatru były znacznie tańsze i każdy mógł sobie na nie pozwolić. Problemem nie było wybranie się raz na dwa tygodnie do kawiarni.
6. Na pewno nie wszystko było tak różowe.
- Niestety tak. Pamiętam stanie w kolejce do sklepu od godziny piątej rano po ćwierć kostki masła. Pamiętam także skomplikowane dojazdy do Lublina, najpierw autobusem do Sobolewa, później przepełnionym pociągiem albo autobusem do Ryk i oczekiwaniem na autokar lub okazję do Lublina.
7. A jak w Twojej pamięci zaznaczył się 13 grudnia 1981r.?
- Dzień ten będę pamiętała do końca życia. Była to niedziela – obudziłam się, włączyłam stojące na szafie radio, z którego po chwili popłynęły dźwięki muzyki poważnej, a później groźnie zabrzmiały słowa generała Wojciecha Jaruzelskiego o wprowadzeniu stanu wojennego.
Z koleżanką, z którą razem mieszkałyśmy, poszłyśmy na mszę świętą do kościoła przy ulicy 3-ego Maja. Po eucharystii piechotą podążyłyśmy na swoje uczelnie. Najpierw pod rektorat UMCS-u. Drzwi były zamknięte na głucho. Zastałyśmy tylko informację, że zajęcia są zawieszone do odwołania.
8. Jak tego dnia wyglądało życie w mieście?
- Miasto było jak wymarłe. Gdzieniegdzie przemknął jakiś człowiek, skulony, starający się nie rzucać w oczy.
Ruch był tylko na dworcach. Z uwagi na informację o konieczności uzyskiwania przepustek na wyjazd do innej miejscowości, ci co mogli starali się wyjechać wcześniej.
9. Wtedy również wróciłaś do domu?
- Tak. Stan wojenny dla mnie oznaczał wojnę. Pomimo tego, że wojnę znałam tylko z lekcji historii to skojarzenie było przerażające. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. Spakowałam manatki i z Lubartowskiej, gdzie mieszkałam, trochę na piechotę, trochę trolejbusem, dotarłam na dworzec kolejowy, skąd z kilkugodzinnym opóźnieniem dotarłam do Sobolewa. Wtedy było tak, że ostatni autobus czekał na pociąg. W ten sposób ok. godz.
1-ej w nocy wysiadłam w Woli Żelechowskiej. Stamtąd do domu miałam jeszcze kilka kilometrów. Do tej pory nie wiem, skąd miałam tyle sił, by z całym bagażem, przy siarczystym mrozie, dotrzeć w końcu do domu.
10. Jak rodzice zareagowali na Twój powrót w środku nocy?
- Moje pukanie w okno bardzo ich wystraszyło. Myśleli pewnie, że przyszli po ojca, aby wcielić go do wojska.
11. Jak długo trwała przerwa w zajęciach na uczelni?
- Moja uczelnia jako jedyna z ostatnich wznowiła zajęcia w połowie lutego 1982r. Informacje o tym, które uczelnie już ruszają podawało radio w specjalnych komunikatach. Pamiętam, że słysząc o rozpoczynających się zajęciach na innych uczelniach bardzo denerwowałam się czy i kiedy będą wznowione wykłady na UMCS-ie.
Jednakże, co by nie mówić, były to moje najdłuższe ferie zimowe.
12. Dziękuję Ci babciu Ze chciałaś porozmawiać o tym ze mną.
- Ja również dziękuję. Z przyjemnością podzielę się wspomnieniami dalszych lat studenckich i pierwszych lat pracy.