Król wyprawiał ucztę, ale zaproszeni nie chcieli na nią przyjść. Pomimo namów, zamiast tego pozabijali posłańców, by ci dali im spokój. Król w odwecie zesłał na nich śmierć i spalił miasta w których żyli. Skoro goście nie chcieli przyjść, kazał zaprosić wszystkich, którzy szli drogą. Później jednak kazał związać i wyrzucić tego, który nie miał odświętnego stroju.
Ogólnie chodzi o to, że Bóg kiedyś zapraszał nas do swojego królestwa niebieskiego. Ludzie jednak odrzucili jego łaskę i zaproszenia i dalej żyli w grzechu. Spotkała ich za to kara (np potom, albo sodoma i gomora). Teraz natomiast zaprasza wszystkich, jakich napotka (czyli nas-ludzi). Kiedy stykamy się ze słowem bożym, otrzymujemy jego zaproszenie. Musimy jednak pamiętać, by przyjść do jego domu gotowym (w "odświętnym stroju"). Jeśli odmówimy, skończymy jak tamci (w męce, cierpieniu itp). Zamiast tego powinniśmy trwać w wierze ibyć czystymi (bez grzechu) kiedy nadejdzie pora.
Krótkie to przecież ;)
Król wyprawiał ucztę, ale zaproszeni nie chcieli na nią przyjść. Pomimo namów, zamiast tego pozabijali posłańców, by ci dali im spokój. Król w odwecie zesłał na nich śmierć i spalił miasta w których żyli. Skoro goście nie chcieli przyjść, kazał zaprosić wszystkich, którzy szli drogą. Później jednak kazał związać i wyrzucić tego, który nie miał odświętnego stroju.
Ogólnie chodzi o to, że Bóg kiedyś zapraszał nas do swojego królestwa niebieskiego. Ludzie jednak odrzucili jego łaskę i zaproszenia i dalej żyli w grzechu. Spotkała ich za to kara (np potom, albo sodoma i gomora). Teraz natomiast zaprasza wszystkich, jakich napotka (czyli nas-ludzi). Kiedy stykamy się ze słowem bożym, otrzymujemy jego zaproszenie. Musimy jednak pamiętać, by przyjść do jego domu gotowym (w "odświętnym stroju"). Jeśli odmówimy, skończymy jak tamci (w męce, cierpieniu itp). Zamiast tego powinniśmy trwać w wierze ibyć czystymi (bez grzechu) kiedy nadejdzie pora.