Proszę o pomoc.Potrzeba mi referat na temat 4 władza i wpływ środków masowego przekazu na życie społeczeństwa.Bardzo proszę o pomoc.
caerme
Wpływ jest dominujący, czasem to one wymuszają ruchy społeczne czy decyzje władz (nie wnikam, mądre czy głupie). Poza tym jest ileś rodzajów mediów - tygodniki, dzienniki opinii (czyli w miarę normalne) o różnych poglądach, poradniki, tabloidy, prasa typu "dla gospodyń domowych", fachowa i cała masa innych. W chwili obecnej tygodniki opinii mają nakłady rzędu 100 - 200 tysięcy, a bywa, że mniej, nieco większe osiągają dzienniki opinii. Dzienniki czy tygodniki opinii, można je nazwać inaczej, ale są to czasopisma, które tak naprawdę starają się oprócz podanej informacji (np. Premier Cimoszewicz powiedział powodzianom, że powinni się ubezpieczyć a nie liczyć na państwo - fakt autentyczny z roku bodajże ''97) podają ową informację, z opisem całej sytuacji i działań rządu. Pod tym jest zwykle komentarz piszącego, w zależności od jego poglądów politycznych pro lub contra, bywa że nakreślający zasady w innych krajach. Niestety tak naprawdę niewielki nakład oznacza, że nie docierają one do większości społeczeństwa. do tego jeszcze podzielonego w swej opinii. Te kilka zdań bywa, że rzetelnie opisanej sprawy jest jednak zbyt dużą dozą jednorazowej informacji, napisanej do tego zbyt ciężkim językiem. Rolę dawania łatwych szybkich a bywa że bzdurnych wyjaśnień i odpowiedzi przejęły tabloidy (w naszym kraju są dwa największe F. i S.E.) Informacje tam zamieszczane powinny szokować czytającego, nie dawać mu czasu na zastanowienie się a do tego podać łatwą do zapamiętania opinię. Informacja o owym premierze brzmiałaby tam w sposób mniej więcej następujący: "w dosadny sposób premier C. (wiek XY) rzucił w twarz biednym powodzianom, którzy stracili cały majątek że Państwu nic do tego, że woda zabrała w jednej chwili cały ich dobytek. Maria K. (lat SF) stojąc na zgliszczach swego domu, gdzie został tylko komin i kawałek garażu zapłakana mężnie rzuca w twarz: "Pan jest potworem!, To jest nieludzkie". I co Pan na to? Niby ta sama informacja, ale opierająca się na najniższych instynktach, na uczuciach, dzieląca od razu kto dobry kto zły, licząca góra siedem zdań, do tego gigantyczne zdjęcie zapłakanej pani Marii z przebitką na całą i bogatą chałupę premiera, sfotografowaną w jakiś śliczny słoneczny dzień. To oznacza, że miliony czytelników takich pism po ich lekturze mają ukształtowany pogląd: premier zły, ofiara cacy, on ma luksusy ona nic. Do tego to nie wymaga myślenia. Jeśli dodać, że obok tej informacji znajdzie się o ślubie pięknej aktorki, delfinie w Wiśle pod Warszawą, krokodylu w Śniardwach opisane z taką samą pasją - to tak naprawdę, czytelnik po pewnym czasie uwierzy w każdą bzdurę byle wyjaśnienie było proste i łatwe, nie wymagało myślenia. Kolejny potężny rynek - to gazety dla gospodyń, łącznie z programami tivi. Tutaj tematyka pomijając kilka informacji ze świata - jak z poradnika dla kury domowej. Najważniejszy problem - jak sprawić by wyszedł obiad, informacja ze świata: znany aktor J z serialu Z był widziany z aktorką Y związaną emocjonalnie z wokalistą R. Czy to koniec ich związku. I tak przez wszystkie strony. Świat występujący, ten realny na zewnątrz jest zły, Trzeba stworzyć swój własny, gdzie problemy najważniejsze to te, które nas nie dotyczą... Trochę tak jakby zamknąć kogoś w pokoju i pokazywać lukrowany świat. Tak naprawdę oznacza to, że człowiek który w to uwierzy staje się podatny na wszystko, a najbardziej na zderzenie z rzeczywistością, gdzie nie aktorzy z dalekich krain są istotni a on sam. Prasę uzupełnia internet - ktoś go nazwał śmietnikiem. Pewnie tak jest. Masa informacji podawana zresztą w sposób podobny jak w dzienniku telewizyjnym: najpierw krew, potem sensacja, zestaw plotek i nie-informacji... a gdzieś w tym bałaganie newsy o zmianach. o sejmie, o politykach czyli o tym którzy naprawdę mają wpływ na nasze życie. Krótki komentarz. Są materiały uzupełniające - ale płatne. Kalką tego postępowania, a w zasadzie na odwrót - wzorem dla serwisów internetowych były dzienniki. Najpierw wypadek, najlepiej tragiczny z matką i dzieckiem, potem wojna, jakaś rozróba. Potem coś typu polityka, prezydent, gospodarka a na końcu ciekawostka: sześcionoga koza. W badaniach wyszło że człowiek chce słuchać o tym, że zabili i pobili. To słucha. Programy tzw. publicystyczne - oczywiście politycy, najlepiej o skrajnych poglądach tacy co do gardeł... To oznacza jedno - czwarta władza, mając wiedzę co się dzieje w świecie najpierw robi badania co widz chciałby zobaczyć, a potem uwzględniając to co on by chciał serwuje mu papkę którą on uwielbia i dbając o to by nie przestał jej pożądać. Tworzy tzw. psy Pawłowa, które zaczynają się cieszyć jak tylko widzą tabloid lub wiadomości z pogranicza bzdury i plotki. Dla mediów oznacza to łatwiejszy wybór wiadomości, dla ludzi - to, że ktoś inny kształtuje ich świat, dla wiadomości - że jak nie zostanie podana - nie istnieje. I kółko się zamyka. Symptomatyczne jest to co stało się w USA. Średni poziom oglądającego został doprowadzony do takiego poziomu, że zwykle nie wie gdzie jest Europa, wierzy, że to co widzi w telewizji, nawet na filmie to realny świat, a gorące poranne kakao, popija w kubku uwaga gorące, bo przecież może się poparzyć...
W chwili obecnej tygodniki opinii mają nakłady rzędu 100 - 200 tysięcy, a bywa, że mniej, nieco większe osiągają dzienniki opinii. Dzienniki czy tygodniki opinii, można je nazwać inaczej, ale są to czasopisma, które tak naprawdę starają się oprócz podanej informacji (np. Premier Cimoszewicz powiedział powodzianom, że powinni się ubezpieczyć a nie liczyć na państwo - fakt autentyczny z roku bodajże ''97) podają ową informację, z opisem całej sytuacji i działań rządu. Pod tym jest zwykle komentarz piszącego, w zależności od jego poglądów politycznych pro lub contra, bywa że nakreślający zasady w innych krajach.
Niestety tak naprawdę niewielki nakład oznacza, że nie docierają one do większości społeczeństwa. do tego jeszcze podzielonego w swej opinii. Te kilka zdań bywa, że rzetelnie opisanej sprawy jest jednak zbyt dużą dozą jednorazowej informacji, napisanej do tego zbyt ciężkim językiem. Rolę dawania łatwych szybkich a bywa że bzdurnych wyjaśnień i odpowiedzi przejęły tabloidy (w naszym kraju są dwa największe F. i S.E.) Informacje tam zamieszczane powinny szokować czytającego, nie dawać mu czasu na zastanowienie się a do tego podać łatwą do zapamiętania opinię. Informacja o owym premierze brzmiałaby tam w sposób mniej więcej następujący: "w dosadny sposób premier C. (wiek XY) rzucił w twarz biednym powodzianom, którzy stracili cały majątek że Państwu nic do tego, że woda zabrała w jednej chwili cały ich dobytek. Maria K. (lat SF) stojąc na zgliszczach swego domu, gdzie został tylko komin i kawałek garażu zapłakana mężnie rzuca w twarz: "Pan jest potworem!, To jest nieludzkie". I co Pan na to?
Niby ta sama informacja, ale opierająca się na najniższych instynktach, na uczuciach, dzieląca od razu kto dobry kto zły, licząca góra siedem zdań, do tego gigantyczne zdjęcie zapłakanej pani Marii z przebitką na całą i bogatą chałupę premiera, sfotografowaną w jakiś śliczny słoneczny dzień. To oznacza, że miliony czytelników takich pism po ich lekturze mają ukształtowany pogląd: premier zły, ofiara cacy, on ma luksusy ona nic. Do tego to nie wymaga myślenia. Jeśli dodać, że obok tej informacji znajdzie się o ślubie pięknej aktorki, delfinie w Wiśle pod Warszawą, krokodylu w Śniardwach opisane z taką samą pasją - to tak naprawdę, czytelnik po pewnym czasie uwierzy w każdą bzdurę byle wyjaśnienie było proste i łatwe, nie wymagało myślenia.
Kolejny potężny rynek - to gazety dla gospodyń, łącznie z programami tivi. Tutaj tematyka pomijając kilka informacji ze świata - jak z poradnika dla kury domowej. Najważniejszy problem - jak sprawić by wyszedł obiad, informacja ze świata: znany aktor J z serialu Z był widziany z aktorką Y związaną emocjonalnie z wokalistą R. Czy to koniec ich związku. I tak przez wszystkie strony. Świat występujący, ten realny na zewnątrz jest zły, Trzeba stworzyć swój własny, gdzie problemy najważniejsze to te, które nas nie dotyczą... Trochę tak jakby zamknąć kogoś w pokoju i pokazywać lukrowany świat. Tak naprawdę oznacza to, że człowiek który w to uwierzy staje się podatny na wszystko, a najbardziej na zderzenie z rzeczywistością, gdzie nie aktorzy z dalekich krain są istotni a on sam.
Prasę uzupełnia internet - ktoś go nazwał śmietnikiem. Pewnie tak jest. Masa informacji podawana zresztą w sposób podobny jak w dzienniku telewizyjnym: najpierw krew, potem sensacja, zestaw plotek i nie-informacji... a gdzieś w tym bałaganie newsy o zmianach. o sejmie, o politykach czyli o tym którzy naprawdę mają wpływ na nasze życie. Krótki komentarz. Są materiały uzupełniające - ale płatne. Kalką tego postępowania, a w zasadzie na odwrót - wzorem dla serwisów internetowych były dzienniki. Najpierw wypadek, najlepiej tragiczny z matką i dzieckiem, potem wojna, jakaś rozróba. Potem coś typu polityka, prezydent, gospodarka a na końcu ciekawostka: sześcionoga koza. W badaniach wyszło że człowiek chce słuchać o tym, że zabili i pobili. To słucha. Programy tzw. publicystyczne - oczywiście politycy, najlepiej o skrajnych poglądach tacy co do gardeł...
To oznacza jedno - czwarta władza, mając wiedzę co się dzieje w świecie najpierw robi badania co widz chciałby zobaczyć, a potem uwzględniając to co on by chciał serwuje mu papkę którą on uwielbia i dbając o to by nie przestał jej pożądać. Tworzy tzw. psy Pawłowa, które zaczynają się cieszyć jak tylko widzą tabloid lub wiadomości z pogranicza bzdury i plotki. Dla mediów oznacza to łatwiejszy wybór wiadomości, dla ludzi - to, że ktoś inny kształtuje ich świat, dla wiadomości - że jak nie zostanie podana - nie istnieje. I kółko się zamyka. Symptomatyczne jest to co stało się w USA. Średni poziom oglądającego został doprowadzony do takiego poziomu, że zwykle nie wie gdzie jest Europa, wierzy, że to co widzi w telewizji, nawet na filmie to realny świat, a gorące poranne kakao, popija w kubku uwaga gorące, bo przecież może się poparzyć...