1.zycie jako dobro spoleczne i pożądane. 2. spor o wartosc i jakosc życia 3. moralna ocena eutanazji
Na stronę A4 aby wyszło ;) Nie kopiować z internetu gotowców tylko własne przemyślenia Daję naj ;)
kamyl
Okręgowe Eliminacje pisemne XV OF 3. Jakie znaczenie ma pojęcie Dobra Wspólnego i jak próbuje je się uzasadniać?
"Dobro Wspólne"- tym pojęciem epatuje się nas przy wszelkiej możliwej okazji. Wszystko robimy "w imię Dobra Wspólnego". Zrozumienie go i jego uzasadnienia, okiełznanie wielorakich znaczeń i zastosowań tego terminu, umożliwi nam, partycypującym w owym "wspólnym", lepiej go bronić, jak też lepiej bronić siebie przed próbami manipulacji nami, "w imię Dobra Wspólnego".
Czym ono jest? Na pewno czymś, co jest wspólne, jest udziałem wszystkich. To, jak bardzo jest powszechnie dostępne, determinowane jest wielorakimi cechami konkretnego dobra- jego ceną, wartością, dostępnością, szkodliwością czy elementarną, życiową niezbędnością. W tym sensie "Dobrem Wspólnym" mogą być dobra publiczne (drogi, budynki użyteczności publicznej), dobra społeczne (powietrze, parki, lasy, rzeki), jak i dobra niematerialne (bezpieczeństwo i porządek społeczny, ludzka życzliwość i solidarność). "Dobrem Wspólnym" jest zarówno darmowy posiłek w jadłodajni miejskiej, jak i drzewo przy blokowisku, czy wykształcona młodzież. Wszystko, co przedstawia nam się jako przynoszące korzyść ogółowi.
I tu pojawia się problem. Żeby dobro było "wspólne", musi mieć doń dostęp)bądź złudzenie dostępu) znaczna większość obywateli. Niestety, wszelkie dobra są ograniczone, a zapotrzebowanie na nie wprost przeciwnie. Dlatego dostęp do "wspólnego" celowo jest ograniczany, lecz w sposób, który nie podważa złudzenia powszechności dóbr. "Służba zdrowia jest powszechna, a że musisz czekać pół roku w kolejce- to już inna sprawa". "Edukacja jest darmowa, a że nie masz na podręczniki dla dziecka, to już Twój problem". Gdyby wszystkie "dobra wspólne" rzeczywiście całkowicie uwspólnić, szybko okazałoby się, że jest ich za mało, choćby nawet dla połowy społeczeństwa.
Dlatego "Dobra Wspólne" koncesjonuje się konkretnym grupom społecznym. Gdy ich [dóbr] zabraknie- szuka się wspólnego wroga, na którego można by zwalić odpowiedzialność: stoicie w kolejkach, bo lekarzom nie chce się pracować; podręczniki są drogie, bo to spisek wydawców; nie macie co jeść, bo Amerykanie zrzucają nam stonkę na pola.
Oczywiście uzasadnić trzeba też sam fakt istnienia "dobra społecznego", nie tylko jego odbierania. Grupy społeczne, która są pominięte w czerpaniu zeń korzyści (np, bo stać ich na prywatną opiekę medyczną, edukację, czy ochronę), ściśle negują sens utrzymania powszechnych (a przez to drogich) świadczeń państwa na rzecz społeczeństwa. Jest to całkowicie zrozumiałe, bowiem te grupy zazwyczaj łożą na nieotrzymywane dobra.
To zmusza "rządzących" do wykazania się ekwilibrystycznymi wręcz umiejętnościami, dzięki którym zdobędą fundusze na utrzymanie "Dóbr Wspólnych" i zaspokojenie rosnących potrzeb społecznych. Niejednokrotnie po cichu likwidują elementarne (i kosztowne) świadczenia społeczne, w zamian za to kuriozalne (i tanie) korzyści społeczeństwu, które to rozdmuchuje się wszem i wobec, jako wielkie i znaczące "kroki naprzód". Uzasadnieniem tych kroków jest zawsze jedno- dobro i korzyść wspólna.
Wielkim błędem byłoby sprowadzenie tytułowego "Dobra Wspólnego" do, tylko i wyłącznie, dóbr materialnych. Pewne "Dobra Wspólne" są, z punktu widzenia korzyści społecznych, nieprzeliczalne na pieniądze. Jest to np. bezpieczeństwo, uczciwość i prawdomówność w życiu publicznym, wykształcenie. Są to dobra, o które społeczeństwo zawsze się troszczyć musi, które godne są walki o nie i ich obrony. W tej materii to właśnie społeczeństwo, a nie włodarze cywilni (państwo i jego organy), eschatologiczni (kościół i grupy wyznaniowe) ani światopoglądowi (media), decydować powinno. Bo jego to tyczy się bezpośrednio.
pozdrawiam KP
22 komentarze do wpisu pt. “Dobro Społeczne. Znaczenie. Uzasadnienie. 60 minut.”
KP, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
Dopiero pierwszy temat napisany. Trzeba się wziąć ostrzej do pracy, jeszcze tylko dwa miesiace wakacji.
Gdybym dostał TO na olimpiadzie, to połowę stypendium oddałbym na biednych...
error777, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
"Kiedy zasiadacie na radzie i podejmujecie decyzje, myślcie nie o sobie, nie o swojej rodzinie, nie o swoim pokoleniu. Podejmujcie decyzje w imieniu siódmego pokolenia po was. Jeśli tego się będziecie trzymać, będziecie żyć w pokoju." Cytat z http://www.geocities.com/wlodek_fenrych/teksty_wlodka/irokezi.htm.. warto się zapoznać ze sposobem działania tzw. "ludów prymitywnych" :-/
KP, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
Całe to gadanie o "ludach prymitywnych" to bzdura zupełna. Bo jakie my mamy kryterium świadczące o naszej wyższości, względem tych ludów? Jak udowodnić to, że dzisiejsze czasy, dzisiejsza cywilizacja jest lepsza, niż ich świat? Któryś filozof kiedyś zapytał, czy ludy prymitywne są gorsze, bowiem nie znają imperatywu Kantowskiego? (czy jakoś tak to szło...) Pytanie faktycznie sensowne. Czy my jesteśmy lepsi, bo ten imperatyw "znamy"? A co z tego, skoro rzadko kiedy żyjemy w nim w zgodzie? Powtarzam. Nie mamy kryterium, które pozwalałoby nam powiedzieć: Tak, my jesteśmy lepsi od "ludów prymitywnych".
error777, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
Rzecz w tym że nie jesteśmy "lepsi" (pod względem człowieczeństwa)... Co do imperatywu kategorycznego to samo jest w bibli pod słowami "czyńcie tak jakbyście chcieli aby wam czyniono" (moja interpretacja). "Oni" go znają i stosują, "My" go znamy i nie stosujemy. Hmmm.. 2:1 dla "nich"... istnieje ogroma przepaść między teorią (ogółem) a praktyką (szczegółem). Można wykazać się "zasady" stałe w czasie... przykład stosunek do osób starszych, dzieci... ba nawet sposób i cel prowadzenia wojen. W mojej opinii w "tych" kwestiach "oni" nas przewyższają. My mamy przewagę tylko technologii, nauki... i sami siebie wykończymy bo nasze społeczeństwa się zdegenerują i staniemy się biologicznymi robotami w rękach sprtniejszych osobników własnego gatunku, kontrolowanymi przez kapitał i media. No smutna wizja, jeżeli nie będziemy rozwijać własnego człowieczeństwa.
KP, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
Te społeczeństwa zawsze mnie, jako lewicowca, fascynowały. Czasem niektóre zwyczaje, opowieści mogły śmieszyć. Ale niewiele jest nacji na tym świecie, które swój żywot rozpatrywały w kategoriach życia w harmonii, pokoju i jedności z przyrodą. Większość z ludzi stara się o harmonię w portfelu, stanowi jedność z porządaniem dóbr materialnych, zaś pokój rozumie jako niedoznawanie przykrości. Co nie przeszkadza w czynieniu ich innym. Cywilizacja śmierci...
error777, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
Harmonia z przyrodą nie wyklucza postępu naukowego jednak konieczne jest budowanie właściwego rodzaju etyki, duchowości, zasad obejmujących ten postęp. Jedno ze zdań ekonomii brzmi "potrzeby ludzkie są nieograniczone" ale zasoby Ziemi są ograniczone i kształcenie ludzi w tym kierunku to zagłada ludzkości. A co z kreowaniem potrzeb przez media i reklamę? Cywilizację śmierci buduje sam Kościół, przecież w świątyni miłości wisi Trup... to zwykła sekta tyle że najpopularniejsza (podobnie jak socjalizm - w teorii jest najlepszy).
KP, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
Nie przeszkadzałby mi fakt, że to sekta, gdyby kościół faktycznie realizował nauki Chrystusa. Dziś kościół ma dość nieprzyjemny oddźwięk- dźwięk dwunastu cylindrów Maybacha, brzdąkające monety w kieszeni księdza oraz odgłosy ministranta w, nie do końca religijnym, uniesieniu z księdzem. Reklama... reklama ma jeden cel- sprzedać produkt. Człowiek, oglądając spoty w telewizji "napala" się na reklamowane przedmioty. Pożąda ich, mimo iż w 99% nie są mu potrzebne. Zagłębia się dalej w przepaść bez dna.
error777, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
Własne cele + nauki które uznaję buddy, chrystusa, filozofów to mam realizować ja. To czy jestem świadomy skutków tego co robię to kwestia poddania się manipulacji (innych) lub dokonania wyboru (własnego). Działając nieświadomie realizuję cele innych i zwyczajnie szkodzę sobie (kradzież czasu). Działając świadomie przeznaczony czas zwyczajnie inwestuję (to mechanizm ekonomiczny) i odzyskuję go w przyszłości (łatwiejsze życie). Pytanie czy w takim ujęciu budzenie świadomości nie jest dobrem (celem) wspólnym? Czy zatem zaciemnianie świadomości nie jest przestępstwem (przykład reklamy). Dlaczego rząd tego nie robi (tzn. nie ściga przestępców)? I kto ma uświadomić rząd...
Arietta, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
Kto zatem według Ciebie powinien decydować o tym co jest Dobrem.. i jak dążyć do jego 'osiągnięcia"? Myślisz, że każdy człowiek potrafiłby zrobić to sam bez ograniczeń odgórnych? Najlepszym kontrprzykładem są rodziny patologiczne.. im chyba nikt nie uświadomił jak wychowuje się dzieci i że przez ich postępowanie maluchy cierpią. A ucywilizowanie sprawia, że możemy ich za to ukarać..
KP, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
>Kto zatem według Ciebie powinien decydować o tym co jest Dobrem.. i jak dążyć do jego 'osiągnięcia"?
Tym od tysiącleci zajmuje się Filozofia, a niejedna szkoła etyczna już świetną odpowiedź na to pytanie dała. Niestety kościół, którego praktyczna ideologia brzmi "módlcie się, grzeszcie, róbcie co chcecie, ale płaćcie, płaćcie, płaćcie!", jedynie aspiruje do roli autorytetu moralnego. Każdy, kto się historią (dawną i najnowszą) choć trochę zajmował, wie, że tytuł "autorytetu moralnego" kosciołowi pasuje jak świni welonik. Autorytetem może i są, lecz ekonomicznym. Mało która (jeżeli w ogóle jakaś, poza kościołem) globalna sieć handlowa (sprzedajaca odpusty i zycie wieczne oraz kilka innych usług) osiągnęła taką stopę zysku, zasięg działalności oraz procent w rynku, jak kościół. Ae teraz trzeba się zyskami dzielić z innymi Chrystusami, a to już stwarza problem...
>Myślisz, że każdy człowiek potrafiłby zrobić to sam bez ograniczeń odgórnych?
Powiem wprost- nie wiem. Człowiek jest istotą niedoskonałą, bo gdyby był bezbłędny, to nie musiałby zajmować się filozofią, czy etyką. Wiem natomiast, że każde narzucone (prawnie, społecznie, obuczajowo) ograniczenie budzi sprzeciw i podświadomą chcęć złamania zakazu. Człowiek, ze swej natury, jest jednym z najbardziej egoistycznych stworzeń na tym świecie. Wszystkeigo pragnie dla siebie, innym dawać nie chce. Zadaniem państwa, społeczeństwa (a więc całej sztucznej nadbudówki) jest owe sprzeczności usunąć. Drogi do tego są dwie- poprzez nauczanie i wykazywanie wzajemnych korzysci, oraz poprzez nakaz, usankcjonowany represjami prawnymi. Dziś wybiera się tą drugą opcję, jako skuteczniejszą. Ale czy poprawniejszą? Czy lepiej stać nad kimś z batem, czy też wytłumaczyć mu, że można inaczej? Z punktu naszych społeczeństw rozważania są bezsensowne. 38 mln ludzi nie da się wychować "na zaraz", zwłaszcza, że Polak to Polak i pieniactwo mamy we krwi. Polaka trzeba albo puścić samopas, albo krótko, za przeproszeniem przy mordzie, trzymać. Inaczej rozlezie się po różnych powstaniach, grupach obywatelskeigo sprzeciwu, czy innych pseudowolnościowych tworach. Ale to już teoria państwa i społeczeństwa:)
>A ucywilizowanie sprawia, że możemy ich za to ukarać
Bzdura, moja Droga:) Powiedz mi proszę, czym jest Twoim zdaniem "ucywilizowanie"? Ty przywołujesz karę. Represję. Represja, prawna czy bezprawna, towarzyszy człowiekowi od początku. Zarówno w czasach przedspołecznych, jak i czasach państwowych, zawsze któryś człowiek represjonował drugiego- czy to poprzez odbieranie mu pożywienia, czy poprzez zamykanie w więzieniu. Słuszne, czy niesłuszne- to są represje. Czy kara zapewnia nam "bycie lepszymi" (bo o to się teraz rozchodzi)? Czy to, że zmuszę, groźbą lub przemocą fizyczną, drugą osobę do podporządkowania się moim prawom, to czy to sprawi, że będziemy lepsi? Czy podatek płacony z przymusu (bo nikt ludziom nie tłumaczy, co to jest podatek, jaki jego cel i sens!), czy rzucona na tacę jałmużna, bo wszyscy rzucają, czy niebicie dziecka (bo sąsiedzi usłyszą, a nóż doniosą), czy wszystko to, wykonywane pod przymusem, jest czynieniem dobra? Czy jest świadomym czynieniem dobra? Nie. Jest jedynie czynieniem zadość prawom i obowiązkom. To, że ja nie zabiję Ciebie, bo Twój krewny zabiłby mnie, nie sprawa, że będę lepszym człowiekiem. A już na pewno nie lepszym od tego, kto nie zabija bez przymusu. Społeczności "prymitywne", przez swój rozmiar, były reformowalne. Były jak współczesne duże rodziny, klany. Takie grupy można edukować, można kształcić, można wyznaczać im cele i zmieniać ich charaktery. Można sprawić, by pewne "plemienne ideały", jak wolność, równość, harmonia z przyrodą, były ich ideałami. My, w n-milionowym narodzie, niewiele możemy ze sobą, jako całością, zrobić. Bo polskie dziecko wraca do domu, włącza telewizor i co mu się podaje na tacy? Kilka zasad współczesnego, konsumpcyjnego społeczeństwa.
1.Posiadaj, posiadaj, posiadaj, oczywiście kupuj nasze, bo ładne i w błyszczącym sreberku. 2.to, co widzisz w reklami warte jest Twych marzeń, Twego wysiłku i pracy 3.Wszystko, co sprzedajemy, tworzymy z myślą o Tobie! 4.Dzięki temu, co u nas kupisz, będziesz lubiany i szanowany. Będziesz kimś Wielkim.
Kiedyś, marząc o Wielkości, przedmiotem marzeń były odkrycia naukowe, wielka rola w historii, może bycie sportowcem, aktorem, kimś znanym. Teraz droga do wielkości jest prostsza- pieniądz. Kult tego papierowego świństwa jest niebywały. Niektórzy wierzą w Chrystusa, inni wierzą w Buddę czy sprawiedliwość społeczną, a jeszcze inni przedmiotem kultu uczynili mały,papierowy, zielony prostokącik, z dopiskiem US Dollar. To zupełne zwyrodnienie- człowiek nie pragnie tego, co mu potrzebne do przeżycia (jak to było w przeszłości). Nie pragnie również tego, co ułatwi mu przeżycie. Pragnie tego, co jest wszem i wobec reklamowane, jako najlepsze. Pragnie niejako osiągniecia perfekcji posiadania. Mieć wszystko i na wszystko. A przede wszsytkim- więcej, niż inni. Co jeszcze ten dzieciak na ekranie telewizora? ano jakieś japońskie tasiemce dla dzieci, których sens zawiera się w powszechnym mordobiciu. Jak się dziwić temu, że dzieciaki są agresywne, nie mają żadnych wartości, nie wyznają żadnych ideałów? Jeżeli dla nich ideałem jest kopiący po mordzie dzieciak w ich wieku z kreskówki? I czemu Ty się dziwisz, że potem ojcowie i matki własne dzieci biją? A jak mają nie bić, jak zewsząd przedstawia im się atrakcyjną agresję?
Dlatego raz jeszcze pytam: czym jest to nasze ucywilizowanie?
>budzenie świadomości nie jest dobrem (celem) wspólnym
Nigdy nie obudzisz świadomości u całego społeczeństwa. Zawsze znacznemu procentowi bardziej będą się podobały kolorowe reklamy, niźli mgliste ideały. Z pospólstwa nikt tego nie zrozumie. Ale próbować zawsze warto:) Nie osiągnięcie celu jest celem, a dążenie do niego;)
>I kto ma uświadomić rząd
A po co go uświadamiać? Pieniądze lecą, ludzie szczęśliwieją, żyć, nie umierać...
>mam realizować ja
Masz rację. Ale czy taki Janek z Białej Podlaskiej, co na codzień płytki układa, będzie chciał dobrowolnie zrezygnować z dotychczasowego trybu życia? Z całym szacunkiem i sympatią dla Janka z Białej Podlaskiej i układających płytki. Nie zawód, a czyny stanowią o człowieku:)
Arietta, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
1. Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - lanie wody, to jest to, co tygrysy lubią najbardziej;> Chodziło mi o Twoje osobiste zdanie. P.S. O kościele myślę tak samo.
2. Urwałeś tylko kawałek cytatu. W pozostałej części masz odpowiedź. 'Czy lepiej stać nad kimś z batem, czy też wytłumaczyć mu, że można inaczej? " - wytłumaczyć? Idź do pijackiej rodziny i im wytłumacz, że robią źle i że nie wolno zabijać.
3. Zgubiłeś wątek. oczywiście, że niebicie dziecka jest dobre. Nie chodzi tu o prawo, które tego zabrania (czy będzie zabraniało wkrótce) ale o to, co sprawia, ze jesteśmy ludźmi - nasza świadomość, ze bicie nie jest rozwiązaniem.
Czym zatem według Ciebie powinno być wychowanie? Nie wolno stawiać warunków, nie wolno karać (bić nie wolno i z tym się zgodzę), jak zatem nauczyć dziecko bycia dobrym?
Czy Ty uważasz, że wszyscy ludzie (mordercy i złodzieje) nie powinni być karani, bo to represja czy jak tam sobie to nazwiesz? Przecież jakby nie było żadnych zasad, to świat byłby.. do dupy.
To, co oglądają dzieci w tv powinno być zweryfikowane i wyuczone przez wychowujących je rodziców. Czy wydanie pieniędzy, przeznaczonych na chleb, na autko z kiosku nie powinno wiązać się z żadna karą? Wystarczy powiedzieć 'szkoda, że źle zrobiłeś" i dziecko już będzie wiedzieć? Gdzie Ty żyjesz i jak.. małe masz o życiu pojęcie (no ale młodość, wiec wybaczam). Myślisz, że każdy człowiek jest inteligentny? otóż nie jest i obudź się. Tłumaczenie takim prostakom czegokolwiek nie zmieni ich myślenia (zwłaszcza 'nikt nie widzi, to zrobię to znowu).
Ja nie pytam Ciebie o style myślenia i postępowania współczesnego społeczeństwa, ale o Twoje zdanie. Może tu są te dwie sprzeczności, które widzę pomiędzy Twoją wypowiedzią a tym, co powinno być.
'Teraz droga do wielkości jest prostsza- pieniądz" - może to i prawda ale nie możemy brać pod uwagę tylko ludzi katolików i materialistów. Są gdzieś pomiędzy normalni ludzie i zasady postępowania. O to Cię cały czas pytam. a nie o to, jak to wygląda. Ja tak nie postępuję, więc dla mnie świat taki nie jest. Mówisz, jakby dla Ciebie taki był.. jakbyś chciał się kierować tymi samymi zasadami. A to chyba nieprawda?
Absolutnie nie zgodzę się z tym, ze bicie jest spowodowane oglądaniem tv. Jak rodzice biją, to pokazują dziecku, że wygrywa silniejszy. Tu chodzi o pokazanie dziecku i takie nauczenie go postępowania, żeby potrafił wybrać dobrze. Sugerujesz, że jak lubię horrory, to zacznę napadać na niewinnych ludzi i wypijając im krew? Jakby mnie rodzice nie nauczyli podstawowych zasad mówiących o tym co dobre i o tym, co złe, to pewnie bym tak rozbiła.
Na szczęście na końcu odpowiedziałeś an moje pytania właśnie tak, jak tego oczekiwałam. Komentarz długi, wiec czytałam po kawałku i tak samo odpowiadałam. Ucywilizowanie, to utopia.. ale jakby wszyscy potrafili nauczyć swoje pociechy bycia dobrymi ludźmi, to mielibyśmy właśnie takie społeczeństwo.
Arietta, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
Całkowite ucywilizowanie nie jest możliwe, bo zawsze znajdą się ludzie tacy, jak kiedyś były ludy pierwotne.. bezmózgowcy tak zwani. Jak chciałbyś im 'pokazać" inaczej niż karami, że postępują źle?
KP, 05 lipca 2008 o godzinie :
*
>1. Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - lanie wody, to jest to, co tygrysy lubią najbardziej;> Chodziło mi o Twoje osobiste zdanie.
Odpisałem- nie wiem
>2. Urwałeś tylko kawałek cytatu. W pozostałej części masz odpowiedź. 'Czy lepiej stać nad kimś z batem, czy też wytłumaczyć mu, że można inaczej? " - wytłumaczyć? Idź do pijackiej rodziny i im wytłumacz, że robią źle i że nie wolno zabijać.
Pijacka rodzina, o której mówisz, też jest dziełem cywilizacji.
>3. Zgubiłeś wątek. oczywiście, że niebicie dziecka jest dobre. Nie chodzi tu o prawo, które tego zabrania (czy będzie zabraniało wkrótce) ale o to, co sprawia, ze jesteśmy ludźmi - nasza świadomość, ze bicie nie jest rozwiązaniem.
To Ty go zgubiłaś- przecież jasno napisałem o przymusie prawnym, nie świadomości. Nie czytasz tego, co tam jest napisane, czy celowo udajesz, że tego nie rozumiesz? Nie pytałem, czy niebicie dziecka jest dobre, lecz czy to, czy jeżeli z powodu zakazu nie będziemy dzieciaka bili sprawi, że będziemy lepszymi ludźmi! A nie będziemy, bowiem nie popełnienie tego czynu nie będzie wynikiem naszej powinności, czy sumienia, lecz lękiem przed karą. Czytaj, co ludzie piszą.
>Czym zatem według Ciebie powinno być wychowanie? Nie wolno stawiać warunków, nie wolno karać (bić nie wolno i z tym się zgodzę), jak zatem nauczyć dziecko bycia dobrym?
Ja ani razu tego nie napisałem. Nie wiem, skąd sobie takie insynuacje wyciągasz.
>Czy Ty uważasz, że wszyscy ludzie (mordercy i złodzieje) nie powinni być karani, bo to represja czy jak tam sobie to nazwiesz? Przecież jakby nie było żadnych zasad, to świat byłby.. do dupy.
Ależ bzdura! Czy ja piszę hielogrifami, czy co?! Czy choć raz napisałem, że ich nie trzeba karać?! Nie! Napisałem, że jest to represja- "Słuszne, czy niesłuszne- to są represje. ". To, że represja pomaga społeczeństwu nie sprawia, że obiektywnie przestaje być represją!
>To, co oglądają dzieci w tv powinno być zweryfikowane i wyuczone przez wychowujących je rodziców.
Rodziców, którzy do entej godziny siedzą w robocie, zarabiając na życie? A wszystko po to, by nadążyć za resztą społeczeńśtwa w pościugu za dobrami materialnymi? "Wszyscy mają, więc ja też chcę", charówka, by zapewnić "byt" sobie, dzieciom? Mój nauczyciel zawsze mawiał- pojęcie "dobrobyt"jest profanacją dwóch, odwiecznych wartości, zaś pożądane jest jeszcze bardziej, niźli owe dwie.
>Czy wydanie pieniędzy, przeznaczonych na chleb, na autko z kiosku nie powinno wiązać się z żadna karą? Wystarczy powiedzieć 'szkoda, że źle zrobiłeś" i dziecko już będzie wiedzieć?
Kobieto, nie popadajmy w skrajności. Ja nie mówiłem o zakupie zabawki, lecz o uwielbieniu posiadania, o wartościach materialnych, jako jedynych wartościach w życiu. To Ty za kryterium ucywilizowania zaczełas podawać możliwość ukarania, za czyny. W takim wypadku ucywilizowane na tym swiecie jest wszsytko, od bakterii po człowieka, bowiem za każdy czyn może spotkać kara.
>Gdzie Ty żyjesz i jak.. małe masz o życiu pojęcie (no ale młodość, wiec wybaczam).
Ależ dziękuję bardzo. Gdy brakuje argumentów, to łapiemy za wiek, tak?
>Myślisz, że każdy człowiek jest inteligentny? otóż nie jest i obudź się. Tłumaczenie takim prostakom czegokolwiek nie zmieni ich myślenia (zwłaszcza 'nikt nie widzi, to zrobię to znowu).
Przecież o tym pisałem...
>'Teraz droga do wielkości jest prostsza- pieniądz" - może to i prawda ale nie możemy brać pod uwagę tylko ludzi katolików i materialistów. Są gdzieś pomiędzy normalni ludzie i zasady postępowania.
Którzy albo nie mają kontaktu z kultura masową i jej nie rozumieją (np. starsi ludzie), albo myślą własną głową, nie telewizorem. A ilu takich, procentowo, jest na tym "cywilizowanym" świecie?
>Mówisz, jakby dla Ciebie taki był.. jakbyś chciał się kierować tymi samymi zasadami. A to chyba nieprawda?
To, że jest jaki jest nie sprawi, że ja się mu podporządkuję.
>Absolutnie nie zgodzę się z tym, ze bicie jest spowodowane oglądaniem tv.
Ja nie pisałem konkretnie o biciu dziecka, lecz ogólnie o nasrastającej agresji wśród dzieci i młodzieży. Bo to jest fakt niezaprzeczalny, więcej agresji przejawiają już chyba tylko dzieciaki emigrantów na Zachodzie.
>Całkowite ucywilizowanie nie jest możliwe, bo zawsze znajdą się ludzie tacy, jak kiedyś były ludy pierwotne.. bezmózgowcy tak zwani. Jak chciałbyś im 'pokazać" inaczej niż karami, że postępują źle?
No proszę, znaleźliśmy kryterium dobra! Jest nim... Arietta!. Po pierwsze, nie odpowiedziałaś na moje pytanie, co to jest ucywilizowanie, więc trudno będzie na to co piszesz odpowiedzieć. Ale ok.
>bezmózgowcy tak zwani
O proszę. A cóz takiego cudownego jest w Tobie, że stawiasz się ponad nimi, nazywając ich "bezmózgowcami"? Rozumiem, że jesteś tak "ucywilizowana", że "dzikusów" na głowę bijesz. Tak więc proszę po raz trzeci. Podaj kryterium uzywilizowania. Jak na razie rpzywoływałaś tylko karę. Czy to, że mogę pójść do więzienia sprawi, iż będę bardziej "ucywilizowany"? Super. Odkryliśmy najkrótszą drogę do cywilizacyjnego raju.
>Jak chciałbyś im 'pokazać" inaczej niż karami, że postępują źle
Ufff. A co to znaczy, "postępują źle"? Takimi zagadnieniami, jak relacje między różnymisystemami etycznymi, etyka zajmowała się 200-300 lat temu. Nieskutecznie. Prócz pewnych uniwersalnych wartości, większość z zasad postępowania jest ściśle historyczna. Powiedz mi proszę, w oparciu o co rościsz sobie prawo do "wiedzenia lepiej" o tym, co jest dobre, a co złe? Jaki masz dowód, jakie kryterium, tego, że masz rację? Że to oni czynią źle, nie Ty? Nie masz. 90% naszego systemu etycznego to konwencja, a nie żadne prawa przyrodzone. Pozostałe 10% uarunkowane jest naszymi pragnieniami- przeżycia, życia wiecznego etc.
Arietta, 05 lipca 2008 o godzinie :
*
Ależ Ty obracasz kota ogonem:) Nie chce mi się już z Tobą dyskutować. Przytaczam twoje słowa Ty mi wmawiasz, ze to ja powiedziałam.. heh
KP, 05 lipca 2008 o godzinie :
*
Zabrakło argumentów?;)
Claudia, 05 lipca 2008 o godzinie :
*
No cóż... Różnie z tym "dobrem społecznym" u nas bywa. Chyba nie za kolorowo, nie sądzisz? Uważam jednak, że w znacznej mierze zależy ono od nas samych, bo sami je przecież budujemy. Tylko, że w dzisiejszym świecie, niewielu z nas o nie dba... :(
KP, 05 lipca 2008 o godzinie :
*
>Tylko, że w dzisiejszym świecie, niewielu z nas o nie dba... :(
Wszystkich=niczyje. Pytanie jest proste: po co mam nie dewastować własnosci publicznej, skoro jeżeli ja ego nei zrobię, to zrobi to ktoś inny? To kolejne wydanie kryzysu powinności. Ludzie nie dbają o to, co wspólne, bowiem nie czują się współwłaścicielami tego. To ejst jeden z minusów podatków i dofinansowań bezpośredni z budżetu- ludzie nie czują tego, że to muzeum kosztowało ich rodziców ileśtam minut pracy na podatki. Gdyby na każdą inwestycję pobierano od nas pieniądze, to inaczej byśmy na wspólną własność patrzyli:) Ale wtedy system byłby niewydolny, uciążliwy i bez sensu ogólniej.
>Chyba nie za kolorowo, nie sądzisz?
To zależy, jak na to spojrzeć. Nie chodzi tu tylko o dobra materialne, lecz również duchowe i społeczne. Ja nie narzekam na nasze krajobrazy, lasy, rzeki... Gorzej jest z jakością naszego życia społecznego i funkcjonowaniem organów państwowych, ale to wszystko kwestia wtórna.
Arietta, 05 lipca 2008 o godzinie :
*
Oczywiście, ze nie. Tak, jak powiedziałam nie chce mi się. Musiałabym łapać Cię za słowa, wyciągać urywki Twoich zdań, które same bez kontekstu nie maja sensu (tak, jak Ty moich). Będziesz kiedyś doskonałym politykiem;)
KP, 05 lipca 2008 o godzinie :
*
Doskonałym politykiem? Aż tak źle mi życzysz? :P
Arietta, 05 lipca 2008 o godzinie :
*
Życzę Ci jak najlepiej ale dyskusję na powyższy temat zamykam:)
KP, 05 lipca 2008 o godzinie :
*
Phi:P To mój jogger, ja tu dyskusje zamykam:P Jak ktoś chętny do nawiązania dalszej konwersacji, to ja zawsze ;)
error777, 07 lipca 2008 o godzinie :
*
Moje kilka groszy, nieco późno ale nie właczam kompa przez weekend :-D
@KP: >Człowiek jest istotą niedoskonałą, bo gdyby był bezbłędny, to nie musiałby zajmować się filozofią, czy etyką. C-zło-wiek nie rozumie funkcji większości symboli którymi się posługuje. Swego czasu spotkałem się z tekstem "porzuć logikę - poszerz horyzonty". Rozum to narzędzie analityczne, którego rozwinięcie spowodowało przewagę ewolucyjną człowieka - komunikacja, działanie grupowe, strategia i taktyka, narzędzia. Rozum to odmiana broni - tak jak pazury i kły. To prosta maszyna, do obliczeń symbolicznych która korelując w czasie symbole przekazywane przez zmysły wydaje rozkazy dla mięśni. Oczywiście symbole mają różną skalę czasu od mikrosekund do wielu lat świetlnych. Ta zdolność rozumu w obliczeniach abstrakcyjnych do prowadziła do rozwoju nauk analitycznych logika, matematyka... itp. Z fizycznego punktu widzenia człowiek to nanotechologiczny komputer z finezyjnym językiem programowania a "błędy" nie tkwią w systemie operacyjnym, lecz w danych jakie przetwarza. Durne działanie bo durne dane - dosłownie "nie wiedzą co czynią" :-)
Człowiek musi przejść na język uczuć, sam dosłownie na-uczuć się być człowiekiem. Tu pojawia się przestrzeń na tzw. samoobserwację, medytację... ale nie każy ma taką potrzebę (głód czuje każdy). Wtedy nie będziesz musiał mieć zewnętrznego prawa bo będziesz miał prawo w sobie - empatię (jeden ze zmysłów wewnętrznych - ewolucyjnie do rozwinięcia - tak jak obecnie rozum). Taka tendencja jest widoczna w biblii. W starym testamencie jest księga kapłańska (prawo higieny i leczenie), potem 10 przykazań możjesza (zasady społeczne), na koniec jesus dał 1 przykazanie "miłuj bliźniego jak siebie samego" - najbardziej abstrakcyjne lecz które zawiera w sobie wcześniejsze (tak jak teoria względności zawiera mechanikę newtona). Lecz czym jest pojęcie miłości? W moim pojmowaniu najszerszym aspektem miłości jest relacja rodzice->dzieci (może stąd wziął się bóg-ojciec/matka-ziemia itp.). Chodzi mi o relację wspierania rozwoju "tworu", którego jesteśmy przyczyną. Oczywiście "tworem" może być dziecko ale także małżeństwo, społeczeństwo, państwo lub idea itp...
>Wiem natomiast, że każde narzucone (prawnie, społecznie, obuczajowo) ograniczenie budzi sprzeciw i podświadomą chcęć złamania zakazu. Bo podświadomość czuje (wie - bo skoro czujesz to wiesz) co jest właściwe. Odwracasz głowę patrząc w słońce (czy jest na to jakiś przepis)? Jaka jest Twoim zdaniem inna przyczyna np. agresji lub alkoholizmu?
>Człowiek, ze swej natury, jest jednym z najbardziej egoistycznych stworzeń na tym świecie. Wszystkiego pragnie dla siebie, innym dawać nie chce. Dlatego szybko umiera :-). Widziałeś żeby któreś drzewo gromadziło własne owoce lub nasiona? Natura odłącza mechanizmy które jej szkodzą, a także to te co się nie rozwijają. Człowiek zawiera się w naturze, nie umie jej zaszkodzić lecz szkodzi sobie najpierw. To rodzaj nowotworu, ale wyleczalny...
>Zadaniem państwa, społeczeństwa (a więc całej sztucznej nadbudówki) jest owe sprzeczności usunąć. Państwo i społeczeństwo to coś jak mentalny Internet, właśnie sieć powiązań i zwyczajów. Struktura nie może nic zrobić.
>Czy lepiej stać nad kimś z batem, czy też wytłumaczyć mu, że można inaczej? A gdzie dawanie przykładu? "Teoria uczy - przykład przekonuje"...
> Z punktu naszych społeczeństw rozważania są bezsensowne. 38 mln ludzi nie da się wychować "na zaraz"... Bo mamy w sobie setki lat "tradycji", musi umrzeć kilka pokoleń żeby zauważyć zmianę. Obecnie "widać" tylko zmiany technologiczne - minęło 100 lat tradycji elektronu a co z 2000 lat np. tradycji jezusa (nie chrześcijaństwa). C-zło-wiek na razie wybrał inną drogę :-D
>A jak mają nie bić, jak zewsząd przedstawia im się atrakcyjną agresję? Dałbyś w mordę ojcu, który bije swoje dziecko na ulicy? Zlekceważysz źle pojęte Jego Prawo Własności, narażając źle pojęte Siebie?
@Arietta: >Myślisz, że każdy człowiek potrafiłby zrobić to sam bez ograniczeń odgórnych? Tak. Jak tylko odrzuci niewłaściwe"ograniczenia odgórne". Cytat z Einsteina "Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy, ponieważ wiedza jest ograniczona." Praktycznie cały zasób wiedzy przodków + język przejęliśmy od środowiska i tradycji = to nasze ograniczenie. Rodzic wymusza na dziecku własne normy bo inaczej nie potrafi - po prostu nie umie. Nauczyciel nie przekaże wiedzy której nie posiada - proste. Lecz w człowieku istnieje "pęd" ku zrozumieniu/zmianie/rozwoju własnego otoczenia - przykładem jest nauka. W większej skali czasu to samo dzieje się ze społeczeństwem i państwem - i tutaj także jest widoczna ewolucja (ostatnie 5 tys. lat). Kluczem jest odpowiedź na pytanie: gdzie w człowieku rodzi się pragnienie - żeby moje dzieci żyły lepiej/pełniej ode mnie?
Dodaj komentarz: Dyskutujesz z ludźmi, a nie maszynami, odnoś się więc do nich z należnym im szacunkiem. Jeżeli chcesz odnieść się do merytorycznej zawartości bloga i komentarzy, podzielić się jakimś swoim spostrzeżeniem czy uwagą- rób to śmiało i się nie krępuj. Jeżeli zaś nudzisz się w domu i zależy Tobie tylko na powkurzaniu innych użytkowników sieci- wracaj do klocków.
0 votes Thanks 0
Szczęściara19
Eutanazja to skrócenie życia człowiekowi ciężko choremu,cierpiącemu,który nie ma szans na wyzdrowienie i prosi o przyspieszenie śmierci.Taką decyzje może też podjąć w imieniu nieprzytomnego chorego rodzina lub lekarz.Eutanazja ma swoich zwolenników ale i przeciwników.Deklaracja Praw Człowieka a dokładnie artykuł trzeci tej deklaracji mówi każdy człowiek ma prawo do życia, wolności i bezpieczeństwa swej osoby.Prawo do życia to podstawowe i najważniejsze prawo każdego człowieka.Dlatego też eutanazja budzi liczne kontrowersje bo każdy człowiek niezależnie od tego w jakim stanie zdrowia się znajduje ma prawo do życia.Owszem eutanazja nie jest czynem całkowicie złym bo powody tej decyzji są słuszne.Chodzi o to żeby skrócic życie a tak naprawdę bardzo często wegetację człowieka kogoś nam bardzo bliskiego na którego cierpienie nie możemy już patrzeć.Ze względów religijnych i moralnych jest ona odrzucona całkowicie zakazana.Owszem Bog daje człowiekowi rozum wolną wolę,daje mu prawo podejmowania decyzji i dokonywania wyboru między dobrem i złem.Ale Bóg tez ustanowił dekalog który wyraźnie mówi Nie zabijaj co przekonuje że człowiekowi nie wolno zabijać ani siebie ani innych.Jan Paweł drugi sługa Boży wiele razy powtarzał że eutanazja jest wystąpieniem przeciwko Prawu Bożemu i przypominał o tym tymi słowami: "Przez eutanazję w ścisłym i właściwym sensie należy rozumieć czyn lub zaniedbanie, które ze swej natury lub w intencji działającego powoduje śmierć w celu usunięcia wszelkiego cierpienia.Można na wiele sposobów interpretować te słowa ale jedno jest pewne każde cierpienie ma sens,nic nie dzieje się w naszym życiu bez powodu.Medycyna nigdy nie będzie w stanie wykluczyć możliwości poprawy stanu zdrowia pacjenta dlatego też zawsze trzeba mieć nadzieje.Eutanazja jest też niebezpieczna ze względu na to że daje lekarzom prawo do uśmiercania a takiego prawa nie ma nikt oprócz Boga bo to on decyduje kiedy i w jakich okolicznościach skończymy swój ziemski żywot.Poza tym pacjent wiedząc że lekarz ma prawo do eutanazji traci pewność że zawsze go będzie ratował.Przestaje mu ufać,obawiając się że z powodów na przykład ekonomicznych może przyspieszyć jego śmierć.Wyjaśniając pojęcie eutanazji powiemy skrócenie życia ale tak naprawdę to nie jest skrócenie życia to jest zabójstwo czyn karalny w Polskim prawie za który sąd może wydać wyrok dożywotniego pozbawienia wolności.Dokonanie eutanazji również jest czynem karalnym ale sąd wydaje wyroki w takich przypadkach dużo niższe.Etanazja czyli zabijane nie może stać się usługą medyczną, podstawowym świadczeniem opieki zdrowotnej. Ponieważ doprowadziło by to, że medycyna stała by się w pewnym sensie usługą której celem było by celem usuwanie zbędnych, bezwartościowych jednostek ludzkich, dla całkowitego zysku dla społeczeństwa.Eutanazja moralnie jest czynem złym mimo że jego powody są dobre i altruistyczne.
3. Jakie znaczenie ma pojęcie Dobra Wspólnego i jak próbuje je się uzasadniać?
"Dobro Wspólne"- tym pojęciem epatuje się nas przy wszelkiej możliwej okazji. Wszystko robimy "w imię Dobra Wspólnego". Zrozumienie go i jego uzasadnienia, okiełznanie wielorakich znaczeń i zastosowań tego terminu, umożliwi nam, partycypującym w owym "wspólnym", lepiej go bronić, jak też lepiej bronić siebie przed próbami manipulacji nami, "w imię Dobra Wspólnego".
Czym ono jest? Na pewno czymś, co jest wspólne, jest udziałem wszystkich. To, jak bardzo jest powszechnie dostępne, determinowane jest wielorakimi cechami konkretnego dobra- jego ceną, wartością, dostępnością, szkodliwością czy elementarną, życiową niezbędnością. W tym sensie "Dobrem Wspólnym" mogą być dobra publiczne (drogi, budynki użyteczności publicznej), dobra społeczne (powietrze, parki, lasy, rzeki), jak i dobra niematerialne (bezpieczeństwo i porządek społeczny, ludzka życzliwość i solidarność). "Dobrem Wspólnym" jest zarówno darmowy posiłek w jadłodajni miejskiej, jak i drzewo przy blokowisku, czy wykształcona młodzież. Wszystko, co przedstawia nam się jako przynoszące korzyść ogółowi.
I tu pojawia się problem. Żeby dobro było "wspólne", musi mieć doń dostęp)bądź złudzenie dostępu) znaczna większość obywateli. Niestety, wszelkie dobra są ograniczone, a zapotrzebowanie na nie wprost przeciwnie. Dlatego dostęp do "wspólnego" celowo jest ograniczany, lecz w sposób, który nie podważa złudzenia powszechności dóbr. "Służba zdrowia jest powszechna, a że musisz czekać pół roku w kolejce- to już inna sprawa". "Edukacja jest darmowa, a że nie masz na podręczniki dla dziecka, to już Twój problem". Gdyby wszystkie "dobra wspólne" rzeczywiście całkowicie uwspólnić, szybko okazałoby się, że jest ich za mało, choćby nawet dla połowy społeczeństwa.
Dlatego "Dobra Wspólne" koncesjonuje się konkretnym grupom społecznym. Gdy ich [dóbr] zabraknie- szuka się wspólnego wroga, na którego można by zwalić odpowiedzialność: stoicie w kolejkach, bo lekarzom nie chce się pracować; podręczniki są drogie, bo to spisek wydawców; nie macie co jeść, bo Amerykanie zrzucają nam stonkę na pola.
Oczywiście uzasadnić trzeba też sam fakt istnienia "dobra społecznego", nie tylko jego odbierania. Grupy społeczne, która są pominięte w czerpaniu zeń korzyści (np, bo stać ich na prywatną opiekę medyczną, edukację, czy ochronę), ściśle negują sens utrzymania powszechnych (a przez to drogich) świadczeń państwa na rzecz społeczeństwa. Jest to całkowicie zrozumiałe, bowiem te grupy zazwyczaj łożą na nieotrzymywane dobra.
To zmusza "rządzących" do wykazania się ekwilibrystycznymi wręcz umiejętnościami, dzięki którym zdobędą fundusze na utrzymanie "Dóbr Wspólnych" i zaspokojenie rosnących potrzeb społecznych. Niejednokrotnie po cichu likwidują elementarne (i kosztowne) świadczenia społeczne, w zamian za to kuriozalne (i tanie) korzyści społeczeństwu, które to rozdmuchuje się wszem i wobec, jako wielkie i znaczące "kroki naprzód". Uzasadnieniem tych kroków jest zawsze jedno- dobro i korzyść wspólna.
Wielkim błędem byłoby sprowadzenie tytułowego "Dobra Wspólnego" do, tylko i wyłącznie, dóbr materialnych. Pewne "Dobra Wspólne" są, z punktu widzenia korzyści społecznych, nieprzeliczalne na pieniądze. Jest to np. bezpieczeństwo, uczciwość i prawdomówność w życiu publicznym, wykształcenie. Są to dobra, o które społeczeństwo zawsze się troszczyć musi, które godne są walki o nie i ich obrony. W tej materii to właśnie społeczeństwo, a nie włodarze cywilni (państwo i jego organy), eschatologiczni (kościół i grupy wyznaniowe) ani światopoglądowi (media), decydować powinno. Bo jego to tyczy się bezpośrednio.
pozdrawiam
KP
22 komentarze do wpisu pt. “Dobro Społeczne. Znaczenie. Uzasadnienie. 60 minut.”
KP, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
Dopiero pierwszy temat napisany. Trzeba się wziąć ostrzej do pracy, jeszcze tylko dwa miesiace wakacji.
Gdybym dostał TO na olimpiadzie, to połowę stypendium oddałbym na biednych...
error777, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
"Kiedy zasiadacie na radzie i podejmujecie decyzje, myślcie nie o sobie, nie o swojej rodzinie, nie o swoim pokoleniu. Podejmujcie decyzje w imieniu siódmego pokolenia po was. Jeśli tego się będziecie trzymać, będziecie żyć w pokoju."
Cytat z http://www.geocities.com/wlodek_fenrych/teksty_wlodka/irokezi.htm.. warto się zapoznać ze sposobem działania tzw. "ludów prymitywnych" :-/
KP, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
Całe to gadanie o "ludach prymitywnych" to bzdura zupełna. Bo jakie my mamy kryterium świadczące o naszej wyższości, względem tych ludów? Jak udowodnić to, że dzisiejsze czasy, dzisiejsza cywilizacja jest lepsza, niż ich świat?
Któryś filozof kiedyś zapytał, czy ludy prymitywne są gorsze, bowiem nie znają imperatywu Kantowskiego? (czy jakoś tak to szło...) Pytanie faktycznie sensowne. Czy my jesteśmy lepsi, bo ten imperatyw "znamy"? A co z tego, skoro rzadko kiedy żyjemy w nim w zgodzie?
Powtarzam. Nie mamy kryterium, które pozwalałoby nam powiedzieć: Tak, my jesteśmy lepsi od "ludów prymitywnych".
error777, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
Rzecz w tym że nie jesteśmy "lepsi" (pod względem człowieczeństwa)... Co do imperatywu kategorycznego to samo jest w bibli pod słowami "czyńcie tak jakbyście chcieli aby wam czyniono" (moja interpretacja). "Oni" go znają i stosują, "My" go znamy i nie stosujemy. Hmmm.. 2:1 dla "nich"... istnieje ogroma przepaść między teorią (ogółem) a praktyką (szczegółem). Można wykazać się "zasady" stałe w czasie... przykład stosunek do osób starszych, dzieci... ba nawet sposób i cel prowadzenia wojen. W mojej opinii w "tych" kwestiach "oni" nas przewyższają. My mamy przewagę tylko technologii, nauki... i sami siebie wykończymy bo nasze społeczeństwa się zdegenerują i staniemy się biologicznymi robotami w rękach sprtniejszych osobników własnego gatunku, kontrolowanymi przez kapitał i media. No smutna wizja, jeżeli nie będziemy rozwijać własnego człowieczeństwa.
KP, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
Te społeczeństwa zawsze mnie, jako lewicowca, fascynowały. Czasem niektóre zwyczaje, opowieści mogły śmieszyć. Ale niewiele jest nacji na tym świecie, które swój żywot rozpatrywały w kategoriach życia w harmonii, pokoju i jedności z przyrodą. Większość z ludzi stara się o harmonię w portfelu, stanowi jedność z porządaniem dóbr materialnych, zaś pokój rozumie jako niedoznawanie przykrości. Co nie przeszkadza w czynieniu ich innym.
Cywilizacja śmierci...
error777, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
Harmonia z przyrodą nie wyklucza postępu naukowego jednak konieczne jest budowanie właściwego rodzaju etyki, duchowości, zasad obejmujących ten postęp. Jedno ze zdań ekonomii brzmi "potrzeby ludzkie są nieograniczone" ale zasoby Ziemi są ograniczone i kształcenie ludzi w tym kierunku to zagłada ludzkości. A co z kreowaniem potrzeb przez media i reklamę? Cywilizację śmierci buduje sam Kościół, przecież w świątyni miłości wisi Trup... to zwykła sekta tyle że najpopularniejsza (podobnie jak socjalizm - w teorii jest najlepszy).
KP, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
Nie przeszkadzałby mi fakt, że to sekta, gdyby kościół faktycznie realizował nauki Chrystusa. Dziś kościół ma dość nieprzyjemny oddźwięk- dźwięk dwunastu cylindrów Maybacha, brzdąkające monety w kieszeni księdza oraz odgłosy ministranta w, nie do końca religijnym, uniesieniu z księdzem.
Reklama... reklama ma jeden cel- sprzedać produkt. Człowiek, oglądając spoty w telewizji "napala" się na reklamowane przedmioty. Pożąda ich, mimo iż w 99% nie są mu potrzebne. Zagłębia się dalej w przepaść bez dna.
error777, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
Własne cele + nauki które uznaję buddy, chrystusa, filozofów to mam realizować ja. To czy jestem świadomy skutków tego co robię to kwestia poddania się manipulacji (innych) lub dokonania wyboru (własnego). Działając nieświadomie realizuję cele innych i zwyczajnie szkodzę sobie (kradzież czasu). Działając świadomie przeznaczony czas zwyczajnie inwestuję (to mechanizm ekonomiczny) i odzyskuję go w przyszłości (łatwiejsze życie). Pytanie czy w takim ujęciu budzenie świadomości nie jest dobrem (celem) wspólnym? Czy zatem zaciemnianie świadomości nie jest przestępstwem (przykład reklamy). Dlaczego rząd tego nie robi (tzn. nie ściga przestępców)? I kto ma uświadomić rząd...
Arietta, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
Kto zatem według Ciebie powinien decydować o tym co jest Dobrem.. i jak dążyć do jego 'osiągnięcia"?
Myślisz, że każdy człowiek potrafiłby zrobić to sam bez ograniczeń odgórnych?
Najlepszym kontrprzykładem są rodziny patologiczne.. im chyba nikt nie uświadomił jak wychowuje się dzieci i że przez ich postępowanie maluchy cierpią. A ucywilizowanie sprawia, że możemy ich za to ukarać..
KP, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
>Kto zatem według Ciebie powinien decydować o tym co jest Dobrem.. i jak dążyć do jego 'osiągnięcia"?
Tym od tysiącleci zajmuje się Filozofia, a niejedna szkoła etyczna już świetną odpowiedź na to pytanie dała. Niestety kościół, którego praktyczna ideologia brzmi "módlcie się, grzeszcie, róbcie co chcecie, ale płaćcie, płaćcie, płaćcie!", jedynie aspiruje do roli autorytetu moralnego. Każdy, kto się historią (dawną i najnowszą) choć trochę zajmował, wie, że tytuł "autorytetu moralnego" kosciołowi pasuje jak świni welonik. Autorytetem może i są, lecz ekonomicznym. Mało która (jeżeli w ogóle jakaś, poza kościołem) globalna sieć handlowa (sprzedajaca odpusty i zycie wieczne oraz kilka innych usług) osiągnęła taką stopę zysku, zasięg działalności oraz procent w rynku, jak kościół. Ae teraz trzeba się zyskami dzielić z innymi Chrystusami, a to już stwarza problem...
>Myślisz, że każdy człowiek potrafiłby zrobić to sam bez ograniczeń odgórnych?
Powiem wprost- nie wiem. Człowiek jest istotą niedoskonałą, bo gdyby był bezbłędny, to nie musiałby zajmować się filozofią, czy etyką. Wiem natomiast, że każde narzucone (prawnie, społecznie, obuczajowo) ograniczenie budzi sprzeciw i podświadomą chcęć złamania zakazu.
Człowiek, ze swej natury, jest jednym z najbardziej egoistycznych stworzeń na tym świecie. Wszystkeigo pragnie dla siebie, innym dawać nie chce. Zadaniem państwa, społeczeństwa (a więc całej sztucznej nadbudówki) jest owe sprzeczności usunąć. Drogi do tego są dwie- poprzez nauczanie i wykazywanie wzajemnych korzysci, oraz poprzez nakaz, usankcjonowany represjami prawnymi. Dziś wybiera się tą drugą opcję, jako skuteczniejszą. Ale czy poprawniejszą? Czy lepiej stać nad kimś z batem, czy też wytłumaczyć mu, że można inaczej?
Z punktu naszych społeczeństw rozważania są bezsensowne. 38 mln ludzi nie da się wychować "na zaraz", zwłaszcza, że Polak to Polak i pieniactwo mamy we krwi. Polaka trzeba albo puścić samopas, albo krótko, za przeproszeniem przy mordzie, trzymać. Inaczej rozlezie się po różnych powstaniach, grupach obywatelskeigo sprzeciwu, czy innych pseudowolnościowych tworach. Ale to już teoria państwa i społeczeństwa:)
>A ucywilizowanie sprawia, że możemy ich za to ukarać
Bzdura, moja Droga:) Powiedz mi proszę, czym jest Twoim zdaniem "ucywilizowanie"?
Ty przywołujesz karę. Represję. Represja, prawna czy bezprawna, towarzyszy człowiekowi od początku. Zarówno w czasach przedspołecznych, jak i czasach państwowych, zawsze któryś człowiek represjonował drugiego- czy to poprzez odbieranie mu pożywienia, czy poprzez zamykanie w więzieniu. Słuszne, czy niesłuszne- to są represje.
Czy kara zapewnia nam "bycie lepszymi" (bo o to się teraz rozchodzi)? Czy to, że zmuszę, groźbą lub przemocą fizyczną, drugą osobę do podporządkowania się moim prawom, to czy to sprawi, że będziemy lepsi? Czy podatek płacony z przymusu (bo nikt ludziom nie tłumaczy, co to jest podatek, jaki jego cel i sens!), czy rzucona na tacę jałmużna, bo wszyscy rzucają, czy niebicie dziecka (bo sąsiedzi usłyszą, a nóż doniosą), czy wszystko to, wykonywane pod przymusem, jest czynieniem dobra? Czy jest świadomym czynieniem dobra? Nie. Jest jedynie czynieniem zadość prawom i obowiązkom. To, że ja nie zabiję Ciebie, bo Twój krewny zabiłby mnie, nie sprawa, że będę lepszym człowiekiem. A już na pewno nie lepszym od tego, kto nie zabija bez przymusu.
Społeczności "prymitywne", przez swój rozmiar, były reformowalne. Były jak współczesne duże rodziny, klany. Takie grupy można edukować, można kształcić, można wyznaczać im cele i zmieniać ich charaktery. Można sprawić, by pewne "plemienne ideały", jak wolność, równość, harmonia z przyrodą, były ich ideałami.
My, w n-milionowym narodzie, niewiele możemy ze sobą, jako całością, zrobić. Bo polskie dziecko wraca do domu, włącza telewizor i co mu się podaje na tacy? Kilka zasad współczesnego, konsumpcyjnego społeczeństwa.
1.Posiadaj, posiadaj, posiadaj, oczywiście kupuj nasze, bo ładne i w błyszczącym sreberku.
2.to, co widzisz w reklami warte jest Twych marzeń, Twego wysiłku i pracy
3.Wszystko, co sprzedajemy, tworzymy z myślą o Tobie!
4.Dzięki temu, co u nas kupisz, będziesz lubiany i szanowany. Będziesz kimś Wielkim.
Kiedyś, marząc o Wielkości, przedmiotem marzeń były odkrycia naukowe, wielka rola w historii, może bycie sportowcem, aktorem, kimś znanym. Teraz droga do wielkości jest prostsza- pieniądz.
Kult tego papierowego świństwa jest niebywały. Niektórzy wierzą w Chrystusa, inni wierzą w Buddę czy sprawiedliwość społeczną, a jeszcze inni przedmiotem kultu uczynili mały,papierowy, zielony prostokącik, z dopiskiem US Dollar. To zupełne zwyrodnienie- człowiek nie pragnie tego, co mu potrzebne do przeżycia (jak to było w przeszłości). Nie pragnie również tego, co ułatwi mu przeżycie. Pragnie tego, co jest wszem i wobec reklamowane, jako najlepsze. Pragnie niejako osiągniecia perfekcji posiadania. Mieć wszystko i na wszystko. A przede wszsytkim- więcej, niż inni.
Co jeszcze ten dzieciak na ekranie telewizora? ano jakieś japońskie tasiemce dla dzieci, których sens zawiera się w powszechnym mordobiciu. Jak się dziwić temu, że dzieciaki są agresywne, nie mają żadnych wartości, nie wyznają żadnych ideałów? Jeżeli dla nich ideałem jest kopiący po mordzie dzieciak w ich wieku z kreskówki? I czemu Ty się dziwisz, że potem ojcowie i matki własne dzieci biją? A jak mają nie bić, jak zewsząd przedstawia im się atrakcyjną agresję?
Dlatego raz jeszcze pytam: czym jest to nasze ucywilizowanie?
>budzenie świadomości nie jest dobrem (celem) wspólnym
Nigdy nie obudzisz świadomości u całego społeczeństwa. Zawsze znacznemu procentowi bardziej będą się podobały kolorowe reklamy, niźli mgliste ideały. Z pospólstwa nikt tego nie zrozumie. Ale próbować zawsze warto:) Nie osiągnięcie celu jest celem, a dążenie do niego;)
>I kto ma uświadomić rząd
A po co go uświadamiać? Pieniądze lecą, ludzie szczęśliwieją, żyć, nie umierać...
>mam realizować ja
Masz rację. Ale czy taki Janek z Białej Podlaskiej, co na codzień płytki układa, będzie chciał dobrowolnie zrezygnować z dotychczasowego trybu życia? Z całym szacunkiem i sympatią dla Janka z Białej Podlaskiej i układających płytki. Nie zawód, a czyny stanowią o człowieku:)
Arietta, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
1. Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - lanie wody, to jest to, co tygrysy lubią najbardziej;> Chodziło mi o Twoje osobiste zdanie.
P.S. O kościele myślę tak samo.
2. Urwałeś tylko kawałek cytatu. W pozostałej części masz odpowiedź.
'Czy lepiej stać nad kimś z batem, czy też wytłumaczyć mu, że można inaczej? " - wytłumaczyć? Idź do pijackiej rodziny i im wytłumacz, że robią źle i że nie wolno zabijać.
3. Zgubiłeś wątek. oczywiście, że niebicie dziecka jest dobre. Nie chodzi tu o prawo, które tego zabrania (czy będzie zabraniało wkrótce) ale o to, co sprawia, ze jesteśmy ludźmi - nasza świadomość, ze bicie nie jest rozwiązaniem.
Czym zatem według Ciebie powinno być wychowanie? Nie wolno stawiać warunków, nie wolno karać (bić nie wolno i z tym się zgodzę), jak zatem nauczyć dziecko bycia dobrym?
Czy Ty uważasz, że wszyscy ludzie (mordercy i złodzieje) nie powinni być karani, bo to represja czy jak tam sobie to nazwiesz? Przecież jakby nie było żadnych zasad, to świat byłby.. do dupy.
To, co oglądają dzieci w tv powinno być zweryfikowane i wyuczone przez wychowujących je rodziców. Czy wydanie pieniędzy, przeznaczonych na chleb, na autko z kiosku nie powinno wiązać się z żadna karą? Wystarczy powiedzieć 'szkoda, że źle zrobiłeś" i dziecko już będzie wiedzieć? Gdzie Ty żyjesz i jak.. małe masz o życiu pojęcie (no ale młodość, wiec wybaczam).
Myślisz, że każdy człowiek jest inteligentny? otóż nie jest i obudź się. Tłumaczenie takim prostakom czegokolwiek nie zmieni ich myślenia (zwłaszcza 'nikt nie widzi, to zrobię to znowu).
Ja nie pytam Ciebie o style myślenia i postępowania współczesnego społeczeństwa, ale o Twoje zdanie. Może tu są te dwie sprzeczności, które widzę pomiędzy Twoją wypowiedzią a tym, co powinno być.
'Teraz droga do wielkości jest prostsza- pieniądz" - może to i prawda ale nie możemy brać pod uwagę tylko ludzi katolików i materialistów. Są gdzieś pomiędzy normalni ludzie i zasady postępowania. O to Cię cały czas pytam. a nie o to, jak to wygląda. Ja tak nie postępuję, więc dla mnie świat taki nie jest.
Mówisz, jakby dla Ciebie taki był.. jakbyś chciał się kierować tymi samymi zasadami. A to chyba nieprawda?
Absolutnie nie zgodzę się z tym, ze bicie jest spowodowane oglądaniem tv. Jak rodzice biją, to pokazują dziecku, że wygrywa silniejszy. Tu chodzi o pokazanie dziecku i takie nauczenie go postępowania, żeby potrafił wybrać dobrze. Sugerujesz, że jak lubię horrory, to zacznę napadać na niewinnych ludzi i wypijając im krew? Jakby mnie rodzice nie nauczyli podstawowych zasad mówiących o tym co dobre i o tym, co złe, to pewnie bym tak rozbiła.
Na szczęście na końcu odpowiedziałeś an moje pytania właśnie tak, jak tego oczekiwałam. Komentarz długi, wiec czytałam po kawałku i tak samo odpowiadałam.
Ucywilizowanie, to utopia.. ale jakby wszyscy potrafili nauczyć swoje pociechy bycia dobrymi ludźmi, to mielibyśmy właśnie takie społeczeństwo.
Arietta, 04 lipca 2008 o godzinie :
*
Całkowite ucywilizowanie nie jest możliwe, bo zawsze znajdą się ludzie tacy, jak kiedyś były ludy pierwotne.. bezmózgowcy tak zwani. Jak chciałbyś im 'pokazać" inaczej niż karami, że postępują źle?
KP, 05 lipca 2008 o godzinie :
*
>1. Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - lanie wody, to jest to, co tygrysy lubią najbardziej;> Chodziło mi o Twoje osobiste zdanie.
Odpisałem- nie wiem
>2. Urwałeś tylko kawałek cytatu. W pozostałej części masz odpowiedź.
'Czy lepiej stać nad kimś z batem, czy też wytłumaczyć mu, że można inaczej? " - wytłumaczyć? Idź do pijackiej rodziny i im wytłumacz, że robią źle i że nie wolno zabijać.
Pijacka rodzina, o której mówisz, też jest dziełem cywilizacji.
>3. Zgubiłeś wątek. oczywiście, że niebicie dziecka jest dobre. Nie chodzi tu o prawo, które tego zabrania (czy będzie zabraniało wkrótce) ale o to, co sprawia, ze jesteśmy ludźmi - nasza świadomość, ze bicie nie jest rozwiązaniem.
To Ty go zgubiłaś- przecież jasno napisałem o przymusie prawnym, nie świadomości. Nie czytasz tego, co tam jest napisane, czy celowo udajesz, że tego nie rozumiesz? Nie pytałem, czy niebicie dziecka jest dobre, lecz czy to, czy jeżeli z powodu zakazu nie będziemy dzieciaka bili sprawi, że będziemy lepszymi ludźmi! A nie będziemy, bowiem nie popełnienie tego czynu nie będzie wynikiem naszej powinności, czy sumienia, lecz lękiem przed karą. Czytaj, co ludzie piszą.
>Czym zatem według Ciebie powinno być wychowanie? Nie wolno stawiać warunków, nie wolno karać (bić nie wolno i z tym się zgodzę), jak zatem nauczyć dziecko bycia dobrym?
Ja ani razu tego nie napisałem. Nie wiem, skąd sobie takie insynuacje wyciągasz.
>Czy Ty uważasz, że wszyscy ludzie (mordercy i złodzieje) nie powinni być karani, bo to represja czy jak tam sobie to nazwiesz? Przecież jakby nie było żadnych zasad, to świat byłby.. do dupy.
Ależ bzdura! Czy ja piszę hielogrifami, czy co?! Czy choć raz napisałem, że ich nie trzeba karać?! Nie! Napisałem, że jest to represja- "Słuszne, czy niesłuszne- to są represje. ". To, że represja pomaga społeczeństwu nie sprawia, że obiektywnie przestaje być represją!
>To, co oglądają dzieci w tv powinno być zweryfikowane i wyuczone przez wychowujących je rodziców.
Rodziców, którzy do entej godziny siedzą w robocie, zarabiając na życie? A wszystko po to, by nadążyć za resztą społeczeńśtwa w pościugu za dobrami materialnymi? "Wszyscy mają, więc ja też chcę", charówka, by zapewnić "byt" sobie, dzieciom? Mój nauczyciel zawsze mawiał- pojęcie "dobrobyt"jest profanacją dwóch, odwiecznych wartości, zaś pożądane jest jeszcze bardziej, niźli owe dwie.
>Czy wydanie pieniędzy, przeznaczonych na chleb, na autko z kiosku nie powinno wiązać się z żadna karą? Wystarczy powiedzieć 'szkoda, że źle zrobiłeś" i dziecko już będzie wiedzieć?
Kobieto, nie popadajmy w skrajności. Ja nie mówiłem o zakupie zabawki, lecz o uwielbieniu posiadania, o wartościach materialnych, jako jedynych wartościach w życiu. To Ty za kryterium ucywilizowania zaczełas podawać możliwość ukarania, za czyny. W takim wypadku ucywilizowane na tym swiecie jest wszsytko, od bakterii po człowieka, bowiem za każdy czyn może spotkać kara.
>Gdzie Ty żyjesz i jak.. małe masz o życiu pojęcie (no ale młodość, wiec wybaczam).
Ależ dziękuję bardzo. Gdy brakuje argumentów, to łapiemy za wiek, tak?
>Myślisz, że każdy człowiek jest inteligentny? otóż nie jest i obudź się. Tłumaczenie takim prostakom czegokolwiek nie zmieni ich myślenia (zwłaszcza 'nikt nie widzi, to zrobię to znowu).
Przecież o tym pisałem...
>'Teraz droga do wielkości jest prostsza- pieniądz" - może to i prawda ale nie możemy brać pod uwagę tylko ludzi katolików i materialistów. Są gdzieś pomiędzy normalni ludzie i zasady postępowania.
Którzy albo nie mają kontaktu z kultura masową i jej nie rozumieją (np. starsi ludzie), albo myślą własną głową, nie telewizorem. A ilu takich, procentowo, jest na tym "cywilizowanym" świecie?
>Mówisz, jakby dla Ciebie taki był.. jakbyś chciał się kierować tymi samymi zasadami. A to chyba nieprawda?
To, że jest jaki jest nie sprawi, że ja się mu podporządkuję.
>Absolutnie nie zgodzę się z tym, ze bicie jest spowodowane oglądaniem tv.
Ja nie pisałem konkretnie o biciu dziecka, lecz ogólnie o nasrastającej agresji wśród dzieci i młodzieży. Bo to jest fakt niezaprzeczalny, więcej agresji przejawiają już chyba tylko dzieciaki emigrantów na Zachodzie.
>Całkowite ucywilizowanie nie jest możliwe, bo zawsze znajdą się ludzie tacy, jak kiedyś były ludy pierwotne.. bezmózgowcy tak zwani. Jak chciałbyś im 'pokazać" inaczej niż karami, że postępują źle?
No proszę, znaleźliśmy kryterium dobra! Jest nim... Arietta!. Po pierwsze, nie odpowiedziałaś na moje pytanie, co to jest ucywilizowanie, więc trudno będzie na to co piszesz odpowiedzieć. Ale ok.
>bezmózgowcy tak zwani
O proszę. A cóz takiego cudownego jest w Tobie, że stawiasz się ponad nimi, nazywając ich "bezmózgowcami"? Rozumiem, że jesteś tak "ucywilizowana", że "dzikusów" na głowę bijesz. Tak więc proszę po raz trzeci. Podaj kryterium uzywilizowania. Jak na razie rpzywoływałaś tylko karę. Czy to, że mogę pójść do więzienia sprawi, iż będę bardziej "ucywilizowany"? Super. Odkryliśmy najkrótszą drogę do cywilizacyjnego raju.
>Jak chciałbyś im 'pokazać" inaczej niż karami, że postępują źle
Ufff. A co to znaczy, "postępują źle"? Takimi zagadnieniami, jak relacje między różnymisystemami etycznymi, etyka zajmowała się 200-300 lat temu. Nieskutecznie. Prócz pewnych uniwersalnych wartości, większość z zasad postępowania jest ściśle historyczna. Powiedz mi proszę, w oparciu o co rościsz sobie prawo do "wiedzenia lepiej" o tym, co jest dobre, a co złe? Jaki masz dowód, jakie kryterium, tego, że masz rację? Że to oni czynią źle, nie Ty? Nie masz. 90% naszego systemu etycznego to konwencja, a nie żadne prawa przyrodzone. Pozostałe 10% uarunkowane jest naszymi pragnieniami- przeżycia, życia wiecznego etc.
Arietta, 05 lipca 2008 o godzinie :
*
Ależ Ty obracasz kota ogonem:)
Nie chce mi się już z Tobą dyskutować.
Przytaczam twoje słowa Ty mi wmawiasz, ze to ja powiedziałam.. heh
KP, 05 lipca 2008 o godzinie :
*
Zabrakło argumentów?;)
Claudia, 05 lipca 2008 o godzinie :
*
No cóż... Różnie z tym "dobrem społecznym" u nas bywa. Chyba nie za kolorowo, nie sądzisz? Uważam jednak, że w znacznej mierze zależy ono od nas samych, bo sami je przecież budujemy.
Tylko, że w dzisiejszym świecie, niewielu z nas o nie dba... :(
KP, 05 lipca 2008 o godzinie :
*
>Tylko, że w dzisiejszym świecie, niewielu z nas o nie dba... :(
Wszystkich=niczyje. Pytanie jest proste: po co mam nie dewastować własnosci publicznej, skoro jeżeli ja ego nei zrobię, to zrobi to ktoś inny? To kolejne wydanie kryzysu powinności. Ludzie nie dbają o to, co wspólne, bowiem nie czują się współwłaścicielami tego. To ejst jeden z minusów podatków i dofinansowań bezpośredni z budżetu- ludzie nie czują tego, że to muzeum kosztowało ich rodziców ileśtam minut pracy na podatki. Gdyby na każdą inwestycję pobierano od nas pieniądze, to inaczej byśmy na wspólną własność patrzyli:) Ale wtedy system byłby niewydolny, uciążliwy i bez sensu ogólniej.
>Chyba nie za kolorowo, nie sądzisz?
To zależy, jak na to spojrzeć. Nie chodzi tu tylko o dobra materialne, lecz również duchowe i społeczne. Ja nie narzekam na nasze krajobrazy, lasy, rzeki... Gorzej jest z jakością naszego życia społecznego i funkcjonowaniem organów państwowych, ale to wszystko kwestia wtórna.
Arietta, 05 lipca 2008 o godzinie :
*
Oczywiście, ze nie. Tak, jak powiedziałam nie chce mi się. Musiałabym łapać Cię za słowa, wyciągać urywki Twoich zdań, które same bez kontekstu nie maja sensu (tak, jak Ty moich). Będziesz kiedyś doskonałym politykiem;)
KP, 05 lipca 2008 o godzinie :
*
Doskonałym politykiem? Aż tak źle mi życzysz? :P
Arietta, 05 lipca 2008 o godzinie :
*
Życzę Ci jak najlepiej ale dyskusję na powyższy temat zamykam:)
KP, 05 lipca 2008 o godzinie :
*
Phi:P
To mój jogger, ja tu dyskusje zamykam:P Jak ktoś chętny do nawiązania dalszej konwersacji, to ja zawsze ;)
error777, 07 lipca 2008 o godzinie :
*
Moje kilka groszy, nieco późno ale nie właczam kompa przez weekend :-D
@KP:
>Człowiek jest istotą niedoskonałą, bo gdyby był bezbłędny, to nie musiałby zajmować się filozofią, czy etyką.
C-zło-wiek nie rozumie funkcji większości symboli którymi się posługuje. Swego czasu spotkałem się z tekstem "porzuć logikę - poszerz horyzonty". Rozum to narzędzie analityczne, którego rozwinięcie spowodowało przewagę ewolucyjną człowieka - komunikacja, działanie grupowe, strategia i taktyka, narzędzia. Rozum to odmiana broni - tak jak pazury i kły. To prosta maszyna, do obliczeń symbolicznych która korelując w czasie symbole przekazywane przez zmysły wydaje rozkazy dla mięśni. Oczywiście symbole mają różną skalę czasu od mikrosekund do wielu lat świetlnych. Ta zdolność rozumu w obliczeniach abstrakcyjnych do prowadziła do rozwoju nauk analitycznych logika, matematyka... itp. Z fizycznego punktu widzenia człowiek to nanotechologiczny komputer z finezyjnym językiem programowania a "błędy" nie tkwią w systemie operacyjnym, lecz w danych jakie przetwarza. Durne działanie bo durne dane - dosłownie "nie wiedzą co czynią" :-)
Człowiek musi przejść na język uczuć, sam dosłownie na-uczuć się być człowiekiem. Tu pojawia się przestrzeń na tzw. samoobserwację, medytację... ale nie każy ma taką potrzebę (głód czuje każdy). Wtedy nie będziesz musiał mieć zewnętrznego prawa bo będziesz miał prawo w sobie - empatię (jeden ze zmysłów wewnętrznych - ewolucyjnie do rozwinięcia - tak jak obecnie rozum). Taka tendencja jest widoczna w biblii. W starym testamencie jest księga kapłańska (prawo higieny i leczenie), potem 10 przykazań możjesza (zasady społeczne), na koniec jesus dał 1 przykazanie "miłuj bliźniego jak siebie samego" - najbardziej abstrakcyjne lecz które zawiera w sobie wcześniejsze (tak jak teoria względności zawiera mechanikę newtona). Lecz czym jest pojęcie miłości? W moim pojmowaniu najszerszym aspektem miłości jest relacja rodzice->dzieci (może stąd wziął się bóg-ojciec/matka-ziemia itp.). Chodzi mi o relację wspierania rozwoju "tworu", którego jesteśmy przyczyną. Oczywiście "tworem" może być dziecko ale także małżeństwo, społeczeństwo, państwo lub idea itp...
>Wiem natomiast, że każde narzucone (prawnie, społecznie, obuczajowo) ograniczenie budzi sprzeciw i podświadomą chcęć złamania zakazu.
Bo podświadomość czuje (wie - bo skoro czujesz to wiesz) co jest właściwe. Odwracasz głowę patrząc w słońce (czy jest na to jakiś przepis)? Jaka jest Twoim zdaniem inna przyczyna np. agresji lub alkoholizmu?
>Człowiek, ze swej natury, jest jednym z najbardziej egoistycznych stworzeń na tym świecie. Wszystkiego pragnie dla siebie, innym dawać nie chce.
Dlatego szybko umiera :-). Widziałeś żeby któreś drzewo gromadziło własne owoce lub nasiona? Natura odłącza mechanizmy które jej szkodzą, a także to te co się nie rozwijają. Człowiek zawiera się w naturze, nie umie jej zaszkodzić lecz szkodzi sobie najpierw. To rodzaj nowotworu, ale wyleczalny...
>Zadaniem państwa, społeczeństwa (a więc całej sztucznej nadbudówki) jest owe sprzeczności usunąć.
Państwo i społeczeństwo to coś jak mentalny Internet, właśnie sieć powiązań i zwyczajów. Struktura nie może nic zrobić.
>Czy lepiej stać nad kimś z batem, czy też wytłumaczyć mu, że można inaczej?
A gdzie dawanie przykładu? "Teoria uczy - przykład przekonuje"...
> Z punktu naszych społeczeństw rozważania są bezsensowne. 38 mln ludzi nie da się wychować "na zaraz"...
Bo mamy w sobie setki lat "tradycji", musi umrzeć kilka pokoleń żeby zauważyć zmianę. Obecnie "widać" tylko zmiany technologiczne - minęło 100 lat tradycji elektronu a co z 2000 lat np. tradycji jezusa (nie chrześcijaństwa). C-zło-wiek na razie wybrał inną drogę :-D
>A jak mają nie bić, jak zewsząd przedstawia im się atrakcyjną agresję?
Dałbyś w mordę ojcu, który bije swoje dziecko na ulicy? Zlekceważysz źle pojęte Jego Prawo Własności, narażając źle pojęte Siebie?
@Arietta:
>Myślisz, że każdy człowiek potrafiłby zrobić to sam bez ograniczeń odgórnych?
Tak. Jak tylko odrzuci niewłaściwe"ograniczenia odgórne". Cytat z Einsteina "Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy, ponieważ wiedza jest ograniczona." Praktycznie cały zasób wiedzy przodków + język przejęliśmy od środowiska i tradycji = to nasze ograniczenie. Rodzic wymusza na dziecku własne normy bo inaczej nie potrafi - po prostu nie umie. Nauczyciel nie przekaże wiedzy której nie posiada - proste. Lecz w człowieku istnieje "pęd" ku zrozumieniu/zmianie/rozwoju własnego otoczenia - przykładem jest nauka. W większej skali czasu to samo dzieje się ze społeczeństwem i państwem - i tutaj także jest widoczna ewolucja (ostatnie 5 tys. lat). Kluczem jest odpowiedź na pytanie: gdzie w człowieku rodzi się pragnienie - żeby moje dzieci żyły lepiej/pełniej ode mnie?
Dodaj komentarz:
Dyskutujesz z ludźmi, a nie maszynami, odnoś się więc do nich z należnym im szacunkiem. Jeżeli chcesz odnieść się do merytorycznej zawartości bloga i komentarzy, podzielić się jakimś swoim spostrzeżeniem czy uwagą- rób to śmiało i się nie krępuj. Jeżeli zaś nudzisz się w domu i zależy Tobie tylko na powkurzaniu innych użytkowników sieci- wracaj do klocków.