Choć to 11 listopada, w Warszawie było gorąco. Grupa anarchistów zablokowała przemarsz skrajnie prawicowego Obozu Narodowo-Radykalnego, a potem zaatakowała policjantów. Mundurowi wezwali na pomoc wóz z armatką wodną. Świadkowie twierdzą, że użyto gazu łzawiącego. Policja zaprzecza jednak, by potraktowała anarchistów gazem łzawiącym. "Do tej pory nie dostałem sygnału, że którykolwiek z funkcjonariuszy biorących udział w akcji użył gazu". Tuż przed godziną 15 grupa anarchistów zablokowała ulicę Senatorską przy plancu Bankowym w centrum stolicy. Miała tamtędy przejść demonstracja skrajnie prawicowego ugrupowania, Obozu Narodowo-Polskiego, ze Starówki na Plac Na Rozdrożu. Policja ochraniająca przemarsz kilkuset członków ONR wezwała anarchistów do odblokowania przejścia. Wtedy zaczęła się bitwa. Policjanci odparli pierwszy atak kilkudziesięciu anarchistów. Pomógł im w tym wóz z armatką wodną. Agresywni demonstranci jednak nie ustąpili. Przegrupowali się i zaatakowali ponownie, tym razem na ulicy Niecałej. W sumie bitwa trwała kilkadziesiąt minut - relacjonuje TVN Warszawa."Zatrzymano kilka osób pod zarzutem czynnej napaści na funkcjonariusza" - przyznaje rzecznik stołecznej policji.
Zamieszki w Warszawie na 11 listopada
Choć to 11 listopada, w Warszawie było gorąco. Grupa anarchistów zablokowała przemarsz skrajnie prawicowego Obozu Narodowo-Radykalnego, a potem zaatakowała policjantów. Mundurowi wezwali na pomoc wóz z armatką wodną. Świadkowie twierdzą, że użyto gazu łzawiącego. Policja zaprzecza jednak, by potraktowała anarchistów gazem łzawiącym. "Do tej pory nie dostałem sygnału, że którykolwiek z funkcjonariuszy biorących udział w akcji użył gazu". Tuż przed godziną 15 grupa anarchistów zablokowała ulicę Senatorską przy plancu Bankowym w centrum stolicy. Miała tamtędy przejść demonstracja skrajnie prawicowego ugrupowania, Obozu Narodowo-Polskiego, ze Starówki na Plac Na Rozdrożu. Policja ochraniająca przemarsz kilkuset członków ONR wezwała anarchistów do odblokowania przejścia. Wtedy zaczęła się bitwa. Policjanci odparli pierwszy atak kilkudziesięciu anarchistów. Pomógł im w tym wóz z armatką wodną. Agresywni demonstranci jednak nie ustąpili. Przegrupowali się i zaatakowali ponownie, tym razem na ulicy Niecałej. W sumie bitwa trwała kilkadziesiąt minut - relacjonuje TVN Warszawa."Zatrzymano kilka osób pod zarzutem czynnej napaści na funkcjonariusza" - przyznaje rzecznik stołecznej policji.