Potrzebuję prasówek z 8 grudnia 2009r. 15 , 22 i 29 grudnia te prasówki mają dotyczyć jednego konkretnego tematu tak jak było np. "świńska grypa" i ten jeden temat z kazdego tego tygodnia wazny dla naszego kraju musi byc opisany tak na 1 strone a5 z góry dzięki !!! odwdzięcze się i najlepiej by było na dzisiaj! :) prosze tylko nie wypisywac mi tak jakby kilku nagłowkow to ma być ważne dla Polski a nie np jakiś wypadek czy coś :))
misia1510
8 grudnia Proces lekarzy ws. śmierci rumuńskiego aresztanta Przed krakowskim sądem rozpoczął się proces trójki lekarzy z aresztu śledczego, oskarżonych o niedopełnienie obowiązków i nieumyślne doprowadzenie do śmierci rumuńskiego aresztanta Claudiu Crulica. Dziś przed sądem zeznawała dwójka oskarżonych - kierowniczka ambulatorium Krystyna M. i ordynator oddziału wewnętrznego Piotr S. Żadne z nich nie przyznało się do winy. Piotr S. wyjaśnił, że głodujący Rumun nie zgadzał się na leczenie, dlatego on nie mógł podjąć kuracji wbrew woli aresztanta. Na następnej rozprawie do zarzutów ustosunkuje się trzecia oskarżona - dyrektor szpitala Katarzyna L. W przypadku uznania winy lekarzom grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Sprawa dotyczy 33-letniego obywatela Rumunii, który we wrześniu 2007 roku trafił do krakowskiego aresztu jako podejrzany o kradzież pieniędzy z bankomatu, a także o to, że ukradł sędziemu dokumenty. W areszcie Crulic odmówił przyjmowania jedzenia i w styczniu 2008 r. zmarł w szpitalu na zapalenie płuc i mięśnia sercowego w wyniku wielonarządowej niewydolności organizmu spowodowanej długotrwałą głodówką.
15 grudnia Komisja: Jest decyzja ws. Kempy i Wassermanna Hazardowa komisja śledcza zdecydowała we wtorek o wezwaniu na świadków posłów PiS: Beaty Kempy oraz Zbigniewa Wassermanna, wyłączonych z jej składu na początku grudnia. Nie wiadomo jednak, kiedy mieliby oni zostać przesłuchani, bo zasiadający w komisji posłowie PO chcą najpierw otrzymać dostęp do informacji ściśle tajnych. Jeszcze dziś w sprawie planowanego przesłuchania posłów PiS ma się odbyć posiedzenie poszerzonego prezydium komisji. Za wezwaniem posłów PiS głosowali wszyscy przedstawiciele PO w komisji (3 głosy). Franciszek Stefaniuk (PSL) i Bartosz Arłukowicz (Lewica) wstrzymali się od głosu.Zarówno Kempa, jak i Wassermann zadeklarowali, że stawią się, by zeznawać. - Tak, przyjdę nawet dzisiaj w nocy, bo widzę, że komisja nie jest w stanie się zdecydować, czy przesłuchać mnie w Wigilię czy jeszcze w inny dzień - powiedziała dziennikarzom Kempa.
Posłowie PiS zostali wykluczeni z komisji hazardowej głosami przedstawicieli PO, którzy argumentowali, że oboje za rządów PiS zgłaszali uwagi do projektu zmian w tzw. ustawie hazardowej i dlatego powinni zeznawać przed komisją jako świadkowie.
Kempa podkreśliła, że jeśli członkowie komisji mają problem ze zrozumieniem pisma, w którym zawarte są jej uwagi do projektu zmian w ustawie hazardowej, to jest w stanie im wytłumaczyć "jak dzieciom w pierwszej klasie". - Naprawdę, żaden problem - dodała.
Również Wassermann powiedział, że może się stawić na przesłuchanie nawet bez zachowania siedmiodniowego terminu, jaki powinien upłynąć od doręczenia mu zawiadomienia, do przesłuchania. Zgodnie z ustawą o komisji śledczej świadek o przesłuchaniu musi zostać powiadomiony 7 dni wcześniej. Polityk PiS zaznaczył jednak, że chce, by jego spotkanie z komisją odbyło się z udziałem eksperta prawnego.
Według posłów PO z komisji śledczej przesłuchanie Kempy i Wassermanna powinno się odbyć jak najszybciej. Jednak wcześniej - jak tłumaczył Sławomir Neumann (PO) - śledczy chcą dostać certyfikaty dostępu do informacji ściśle tajnych.
Z kolei Arłukowicz podkreślał, że jeśli przesłuchanie nie odbędzie się najpóźniej w czwartek, to Sejm w tym tygodniu nie uzupełni składu komisji. - A wtedy do tematu wrócimy najwcześniej 6 stycznia - mówił. Neumann odpowiadał mu, że nie wyobraża sobie rzetelnego przesłuchania bez zapoznania się z materiałami ściśle tajnymi.
Inny poseł PO Jarosław Urbaniak poinformował, że dziś miał ostatnią rozmowę z oficerem ABW ws. certyfikatu dostępu. Jak zaznaczył oficer powiedział mu, że "lada dzień" śledczy dostaną dostęp do informacji ściśle tajnych.
Szef komisji Mirosław Sekuła (PO), który też miał tego dnia spotkanie z ABW, wyraził w rozmowie z dziennikarzami nadzieję, że jeszcze we wtorek, najpóźniej w środę, będzie miał informacje, kiedy te certyfikaty zostaną wydane.
Już po posiedzeniu komisji Arłukowicz oceniał, że nie ma szans, żeby sejmowe śledztwo ruszyło na dobre przed Nowym Rokiem. "Teraz już czekamy na dwie sprawy - na certyfikaty z ABW i czekamy na to, aż posłowie PO dowiedzą się, o co chcą zapytać pana posła Wassermanna i panią poseł Kempę. Uważam, że komisja nie ruszy przed 15 stycznia" - ocenił polityk.
Również Sekuła uznał, że jest mało prawdopodobne, by jeszcze na obecnym posiedzeniu Sejm uzupełnił skład komisji śledczej. Jak zaznaczył, to prezydium komisji ustali termin przesłuchania posłów PiS.
22 grudnia Śledczy z PO nie chcą powrotu posłów PiS Już 28 grudnia sejmowa komisja śledcza do wyjaśnienia tzw. afery hazardowej ma przesłuchać wyłączonych z niej posłów PiS - Beatę Kempę i Zbigniewa Wassermanna. Jednak według zasiadających w komisji posłów PO, bez względu na przebieg przesłuchania, powrót Kempy i Wassermanna do komisji jest mało prawdopodobny.
Wassermann zapowiada z kolei, że chce komisji przedstawić absurdalność decyzji o wykluczeniu go ze śledztwa. - Nie można wykluczać kogoś z komisji tylko dlatego, że prowadził działania zgodne z prawem, działania narzucone przez obowiązującą ustawę, ale trzeba uprawdopodobnić, trzeba wykazać, że był stronniczy, że działał we własnym lub czyimś interesie - powiedział poseł PiS.- Według mnie to przesłuchanie nie ma doprowadzić do odpowiedzi na pytanie - jak niektórzy próbują sugerować - czy posłowie Kempa i Wassermann powinni zasiadać w komisji, bo według mnie prawnie to jest jednoznaczne. Przesłuchanie ma wyjaśnić te wątpliwości, których nie jesteśmy w stanie rozwiać w inny sposób - powiedział szef komisji Mirosław Sekuła.
Zdaniem Sekuły nie ma znaczenia, jakie będą efekty przesłuchania, bo już stwierdzono, że i Kempa i Wassermann brali udział w procesie legislacyjnym, którym zajmuje się komisja. - Mam tu swoje zdanie i apeluję o przestrzeganie standardów - powiedział polityk Platformy.
- Nie wyobrażam sobie powrotu posła Wassermanna do komisji zwłaszcza w kontekście dalszych przesłuchań, zwłaszcza Mariusza Kamińskiego. Prędzej się spodziewam konfrontacji Kamiński-Wassermann niż przesłuchania Kamińskiego przez Wassermanna - powiedział z kolei Sławomir Neumann (PO).
Wassermann i Kempa zostali wyłączeni z komisji śledczej 4 grudnia. Uzasadnieniem tej decyzji był fakt, że w 2007 roku Wassermann (wówczas koordynator służb specjalnych) i Kempa (ówczesna wiceminister sprawiedliwości) zgłaszali uwagi do projektu zmian w ustawie hazardowej. Przedstawiciele Platformy argumentowali, że Kempa i Wassermann powinni zeznawać przed komisją, jako świadkowie, bo brali udział w procesie legislacyjnym, którego badaniem zajmują się sejmowi śledczy.
Posłowie z komisji hazardowej już teraz przygotowują się do przyszłotygodniowych przesłuchań, zapoznając się z dokumentami ściśle tajnymi, do których mają już dostęp.
Neumann nastawia się przede wszystkim na wyjaśnienia Wassermanna. - Pani poseł Kempa konsultowała tę ustawę, jest jeden dokument, który to potwierdza. Natomiast w sprawie pana Wassermann tych dokumentów jest co najmniej kilka i kilka sprzecznych wypowiedzi, które składał w mediach - powiedział.
Poseł wymienia m.in. jednostronicowy dokument, w którym w maju 2007 ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński opiniował dla koordynatora służb specjalnych projekt nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych. W piśmie szefa CBA do Wassermanna jest m.in. propozycja zmiany redakcyjnej, by zawarte w projekcie nowelizacji sformułowanie "cechy dokumentu" zastąpić "cechy jednoznacznie identyfikujące dokument".
W dokumencie znalazł się również punkt brzmiący: "brak zapisu, który w swych założeniach miał spowodować obniżenie opodatkowania wideoloterii". W swoim piśmie do Ministerstwa Finansów Wassermann wykorzystał uwagę Kamińskiego dotyczącą "cech dokumentu", natomiast tej o opodatkowaniu wideoloterii nie zawarł.
Zdaniem Neumanna, trzeba wyjaśnić, dlaczego Wassermann nic nie zrobił, aby wyjaśnić, dlaczego szef CBA chciał obniżenia podatku od wideoloterii. "On wprawdzie nie puścił tego dalej, ale z drugiej strony, jako szef Kamińskiego w żaden sposób nie zareagował na tę uwagę" - powiedział poseł PO.
Wassermann podkreślił z kolei, że będzie chciał wytłumaczyć komisji, że poprawki, na których przekazanie się nie zdecydował nie były dobre z prawnego punktu widzenia. - One były bezpodstawne, one naruszały system prawa i każdy szanujący się prawnik - chciałem się za takiego uważać, a ja podpisywałem to pismo - nie mógł tego nie skorygować i nie zauważyć tych błędów - powiedział polityk.
Inna kwestia, o którą Neumann zamierza pytać Wassermanna to notatka z 2006 roku sporządzona przez ówczesnego szefa komitetu stałego Rady Ministrów Przemysława Gosiewskiego z adnotacją premiera Jarosława Kaczyńskiego, aby sprawę w niej opisaną wyjaśniło CBA.
Chodzi o notatkę sporządzoną w lecie 2006 roku po spotkaniu wiceszefa klubu PiS Krzysztofa Jurgiela, p.o. zastępcy dyrektora Departamentu Służby Celnej Anny Cendrowskiej i Gosiewskiego. W notatce padało m.in. stwierdzenie o "uwikłaniu" departamentu resortu finansów, który odpowiadał za sprawy związane z hazardem.
- Zakładam, że Wassermann również z tym nic nie zrobił, gdyż nie natknąłem się do tej pory na żaden dokument, który by na to wskazywał - podkreślił Neumann. Sam Wassermann tłumaczył wcześniej, że nie znał tych dokumentów i dlatego się nimi nie zajmował.
Kolejne kwestie, których, zdaniem Neumanna, poseł PiS nie wyjaśnił, a powinien o nich wiedzieć, jako koordynator ds. służb specjalnych to analiza CBA z 2007 roku, która trafiła do hazardowej komisji śledczej.
Z dokumentu, wynika, że za projektem nowelizacji, którą w lecie 2006 r. do resortu finansów przekazał Gosiewski, stały osoby związane z Totalizatorem Sportowym; beneficjentem zmian nie miał być jednak Totalizator, a współpracująca z nim firma GTech, która miała sprzedać mu sprzęt potrzebny do organizowania wideoloterii. Materiał powstał w czerwcu 2007 roku, gdy szefem CBA był Kamiński. Jednak on podważa jego wiarygodność. Jak mówił nie zawiera on ustaleń CBA, ale jest dokumentem "z anonimowych pism i donosów", które do Biura zostały przekazane.
- Opinia CBA, którą zostawił bez wyjaśnień, czerwcowy raport CBA, który jako koordynator ds. służb specjalnych powinien znać, do tego jest jeszcze notatka Gosiewskiego, na której jest adnotacja Kaczyńskiego do sprawdzenia przez CBA i ślad po niej ginie. Wassermann jako koordynator i zwierzchnik służb specjalnych powinien monitorować wszystkie takie działania - podkreślił Neumann.
Jego zdaniem, brak dokumentów świadczących o jakichkolwiek działaniach Wassermanna będącego wówczas osobą nadzorującą specsłużby, musi budzić niepokój. - Brak dokumentów z CBA świadczy, że albo nie zostały wytworzone, mimo wyraźnych poleceń, aby się tymi sprawami zająć, albo zostały zniszczone lub wywiezione. Nie wiem - powiedział Neumann.
Według posła PO, brak tych dokumentów świadczy na niekorzyść Kamińskiego albo Wassermanna. To wszystko, według Neumanna, powoduje, że powrót Wassermanna do komisji wydaje się mało prawdopodobny.
Póki co rozstrzygać tej kwestii nie chce wiceszef komisji Bartosz Arłukowicz (Lewica). Jak ironizował w rozmowie "specjalistami w dochodzeniu udziału Wassermanna w aferze hazardowej są posłowie PO". - Ja czekam na przesłuchania faktycznych uczestników afery hazardowej - zaznaczył.
Arłukowicz nie liczy też, że przesłuchanie posłów PiS przerwie trwający w komisji pat związany z wyłączeniem z jej składu dwóch członków. - Cel strategiczny Platformy został osiągnięty - komisja nie pracuje. PO postanowiła urządzić świąteczny festiwal i cyrk przesłuchań Wassermanna i Kempy - powiedział wiceszef komisji.
Nie jest wykluczone, że przesłuchanie polityków PiS zostanie podzielone na dwie części - w pierwszej otwartej dla mediów Kempa i Wassermann będą odpowiadać na pytania oparte o materiały jawne. W ewentualnej zamkniętej części śledczy będą pytać o sprawy, które mogą się pojawić w dokumentach ściśle tajnych.
- Jest cała lista pytań, które powstały po przeczytaniu dokumentów. Czy będą nowe pytania, które powstaną na podstawie analizowania dokumentów z najwyższymi klauzulami tajności - na to pytanie nie odpowiadam, m.in. dlatego, że to są klauzulowane informacje - powiedział Sekuła.
Uwagi, jakie w 2007 r. zgłaszali do projektu noweli ustawy hazardowej Kempa i Wassermann nie dotyczą kwestii obciążeń podatkowych dla organizatorów gier, ani wideoloterii.
Jednostronicowy dokument podpisany przez ówczesnego koordynatora służb specjalnych zawiera jedną uwagę redakcyjną i jedną merytoryczną, dotyczącą zapisów utrzymujących możliwość kontroli ministra finansów monopolu loteryjnego (w noweli przewidywano, że będzie on kontrolowany wyłącznie przez resort skarbu).
Więcej uwag zawiera 7-stronicowe pismo Kempy z 27 maja 2007 roku. Ówczesna wiceminister proponuje m.in. zaostrzyć przepisy za nielegalne urządzanie gier; jej uwagi dotyczą też przeniesienia z sądu do prokuratury kompetencji blokowania rachunków bankowych i wstrzymywania transakcji instytucji, które łamią przepisy antyhazardowe.
Chciała również doprecyzowania niektórych określeń zawartych w projekcie. Zwracała uwagę, że w projekcie używa się sformułowania "zakład" dla określenia "zakładu wzajemnego", "gry na automatach", jak i "gry na automacie o niskich wygranych", a to - jak pisała - powoduje, że przepisy są nieprecyzyjne.
Wątpliwości Kempy budził też zapis dotyczący definicji zakazu hazardu w sieci. Zaznaczyła, że jeśli intencją ustawodawcy było wprowadzenie zakazu hazardu nie tylko w internecie, ale w całości sieci informatycznych wykorzystywanych przez komputery osobiste wówczas należałoby doprecyzować ten przepis. Wiceminister opowiedziała się również za wprowadzeniem sankcji karnej w Kodeksie karnym skarbowym za prowadzenie e-hazardu.
30grudnia Szwedzcy neonaziści okradli nie tylko Auschwitz
Szwedzka grupa neonazistów, która zleciła kradzież tablicy z napisem "Arbeit macht frei" z muzeum Auschwitz-Birkenau, ma na swoim koncie także inne kradzieże dzieł sztuki - między innymi rzeźby Carla Millesa. Pieniądze ze sprzedaży kradzionych dzieł miały stanowić zaplecze finansowe dla przygotowywanego na przyszły rok zamachu na parlament w Sztokholmie. Według szwedzkiej gazety "Aftonbladet", grupa ma dostęp do rosyjskiej broni. Krakowska Prokuratura Okręgowa, prowadząca śledztwo ws. kradzieży napisu, sporządziła dziś wniosek o pomoc prawną do Królestwa Szwecji.- Sprawa jest nam znana od dłuższego czasu - przyznaje rzecznik policji do spraw bezpieczeństwa Patrik Peter. Według szwedzkich mediów, grupa neonazistów ma dwa odłamy. Jeden ma za zadanie pozyskiwanie pieniędzy, drugi - przeprowadzenie ataków. Do tego pierwszego należy Szwed, który miał zlecić kradzież w Oświęcimiu.
Napis "Arbeit macht frei" został skradziony znad obozowej bramy 18 grudnia nad ranem. Tablicę, pociętą na trzy części, odzyskano dwa dni później. Zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, kradzieży oraz uszkodzenia napisu, będącego dobrem o szczególnym znaczeniu dla kultury, usłyszało czterech mężczyzn. Piąty zatrzymany w tej sprawie przez policję odpowie za udział w grupie przestępczej oraz nakłanianie do kradzieży i "zniszczenia zaboru". Wszyscy trafili tymczasowo do aresztu.
Jak ujawnili reporterzy RMF FM, polscy prokuratorzy, którzy prowadzą śledztwo w tej sprawie, mają już dane osoby, która zleciła kradzież, i chcą za nią wysłać Europejski Nakaz Aresztowania. Wcześniej jednak muszą otrzymać pisemne potwierdzenie danych poszukiwanej osoby. Tego właśnie - według ustaleń reporterów - ma dotyczyć prośba o pomoc prawną, jaka zostanie skierowana do Szwedów. Prokuratura prosi Szwecję o pomoc ws. napisu
Krakowska Prokuratura Okręgowa, prowadząca śledztwo w sprawie kradzieży, sporządziła dziś wniosek o pomoc prawną do Królestwa Szwecji - poinformowała rzeczniczka prokuratury Bogusława Marcinkowska. Dokument został sporządzony i podpisany przez prokuratora okręgowego. Dołączono są do niego wyciągi ze stosownych kodeksów. Został przekazany do tłumaczenia.
- Po tej technicznej czynności zostanie wysłany, prawdopodobnie po południu - powiedziała prok. Marcinkowska.
Prokuratura odmawia wszelkich informacji na temat treści wniosku, zasłaniając się tajemnicą śledztwa. Według ustaleń dziennikarzy, jest to podyktowane zarówno taktyką śledztwa, jak i ustaleniami ze stroną szwedzką - o niepodawaniu szczegółów.
Proces lekarzy ws. śmierci rumuńskiego aresztanta
Przed krakowskim sądem rozpoczął się proces trójki lekarzy z aresztu śledczego, oskarżonych o niedopełnienie obowiązków i nieumyślne doprowadzenie do śmierci rumuńskiego aresztanta Claudiu Crulica.
Dziś przed sądem zeznawała dwójka oskarżonych - kierowniczka ambulatorium Krystyna M. i ordynator oddziału wewnętrznego Piotr S. Żadne z nich nie przyznało się do winy. Piotr S. wyjaśnił, że głodujący Rumun nie zgadzał się na leczenie, dlatego on nie mógł podjąć kuracji wbrew woli aresztanta. Na następnej rozprawie do zarzutów ustosunkuje się trzecia oskarżona - dyrektor szpitala Katarzyna L. W przypadku uznania winy lekarzom grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności.
Sprawa dotyczy 33-letniego obywatela Rumunii, który we wrześniu 2007 roku trafił do krakowskiego aresztu jako podejrzany o kradzież pieniędzy z bankomatu, a także o to, że ukradł sędziemu dokumenty. W areszcie Crulic odmówił przyjmowania jedzenia i w styczniu 2008 r. zmarł w szpitalu na zapalenie płuc i mięśnia sercowego w wyniku wielonarządowej niewydolności organizmu spowodowanej długotrwałą głodówką.
15 grudnia
Komisja: Jest decyzja ws. Kempy i Wassermanna
Hazardowa komisja śledcza zdecydowała we wtorek o wezwaniu na świadków posłów PiS: Beaty Kempy oraz Zbigniewa Wassermanna, wyłączonych z jej składu na początku grudnia. Nie wiadomo jednak, kiedy mieliby oni zostać przesłuchani, bo zasiadający w komisji posłowie PO chcą najpierw otrzymać dostęp do informacji ściśle tajnych.
Jeszcze dziś w sprawie planowanego przesłuchania posłów PiS ma się odbyć posiedzenie poszerzonego prezydium komisji. Za wezwaniem posłów PiS głosowali wszyscy przedstawiciele PO w komisji (3 głosy). Franciszek Stefaniuk (PSL) i Bartosz Arłukowicz (Lewica) wstrzymali się od głosu.Zarówno Kempa, jak i Wassermann zadeklarowali, że stawią się, by zeznawać. - Tak, przyjdę nawet dzisiaj w nocy, bo widzę, że komisja nie jest w stanie się zdecydować, czy przesłuchać mnie w Wigilię czy jeszcze w inny dzień - powiedziała dziennikarzom Kempa.
Posłowie PiS zostali wykluczeni z komisji hazardowej głosami przedstawicieli PO, którzy argumentowali, że oboje za rządów PiS zgłaszali uwagi do projektu zmian w tzw. ustawie hazardowej i dlatego powinni zeznawać przed komisją jako świadkowie.
Kempa podkreśliła, że jeśli członkowie komisji mają problem ze zrozumieniem pisma, w którym zawarte są jej uwagi do projektu zmian w ustawie hazardowej, to jest w stanie im wytłumaczyć "jak dzieciom w pierwszej klasie". - Naprawdę, żaden problem - dodała.
Również Wassermann powiedział, że może się stawić na przesłuchanie nawet bez zachowania siedmiodniowego terminu, jaki powinien upłynąć od doręczenia mu zawiadomienia, do przesłuchania. Zgodnie z ustawą o komisji śledczej świadek o przesłuchaniu musi zostać powiadomiony 7 dni wcześniej. Polityk PiS zaznaczył jednak, że chce, by jego spotkanie z komisją odbyło się z udziałem eksperta prawnego.
Według posłów PO z komisji śledczej przesłuchanie Kempy i Wassermanna powinno się odbyć jak najszybciej. Jednak wcześniej - jak tłumaczył Sławomir Neumann (PO) - śledczy chcą dostać certyfikaty dostępu do informacji ściśle tajnych.
Z kolei Arłukowicz podkreślał, że jeśli przesłuchanie nie odbędzie się najpóźniej w czwartek, to Sejm w tym tygodniu nie uzupełni składu komisji. - A wtedy do tematu wrócimy najwcześniej 6 stycznia - mówił. Neumann odpowiadał mu, że nie wyobraża sobie rzetelnego przesłuchania bez zapoznania się z materiałami ściśle tajnymi.
Inny poseł PO Jarosław Urbaniak poinformował, że dziś miał ostatnią rozmowę z oficerem ABW ws. certyfikatu dostępu. Jak zaznaczył oficer powiedział mu, że "lada dzień" śledczy dostaną dostęp do informacji ściśle tajnych.
Szef komisji Mirosław Sekuła (PO), który też miał tego dnia spotkanie z ABW, wyraził w rozmowie z dziennikarzami nadzieję, że jeszcze we wtorek, najpóźniej w środę, będzie miał informacje, kiedy te certyfikaty zostaną wydane.
Już po posiedzeniu komisji Arłukowicz oceniał, że nie ma szans, żeby sejmowe śledztwo ruszyło na dobre przed Nowym Rokiem. "Teraz już czekamy na dwie sprawy - na certyfikaty z ABW i czekamy na to, aż posłowie PO dowiedzą się, o co chcą zapytać pana posła Wassermanna i panią poseł Kempę. Uważam, że komisja nie ruszy przed 15 stycznia" - ocenił polityk.
Również Sekuła uznał, że jest mało prawdopodobne, by jeszcze na obecnym posiedzeniu Sejm uzupełnił skład komisji śledczej. Jak zaznaczył, to prezydium komisji ustali termin przesłuchania posłów PiS.
22 grudnia
Śledczy z PO nie chcą powrotu posłów PiS
Już 28 grudnia sejmowa komisja śledcza do wyjaśnienia tzw. afery hazardowej ma przesłuchać wyłączonych z niej posłów PiS - Beatę Kempę i Zbigniewa Wassermanna.
Jednak według zasiadających w komisji posłów PO, bez względu na przebieg przesłuchania, powrót Kempy i Wassermanna do komisji jest mało prawdopodobny.
Wassermann zapowiada z kolei, że chce komisji przedstawić absurdalność decyzji o wykluczeniu go ze śledztwa. - Nie można wykluczać kogoś z komisji tylko dlatego, że prowadził działania zgodne z prawem, działania narzucone przez obowiązującą ustawę, ale trzeba uprawdopodobnić, trzeba wykazać, że był stronniczy, że działał we własnym lub czyimś interesie - powiedział poseł PiS.- Według mnie to przesłuchanie nie ma doprowadzić do odpowiedzi na pytanie - jak niektórzy próbują sugerować - czy posłowie Kempa i Wassermann powinni zasiadać w komisji, bo według mnie prawnie to jest jednoznaczne. Przesłuchanie ma wyjaśnić te wątpliwości, których nie jesteśmy w stanie rozwiać w inny sposób - powiedział szef komisji Mirosław Sekuła.
Zdaniem Sekuły nie ma znaczenia, jakie będą efekty przesłuchania, bo już stwierdzono, że i Kempa i Wassermann brali udział w procesie legislacyjnym, którym zajmuje się komisja. - Mam tu swoje zdanie i apeluję o przestrzeganie standardów - powiedział polityk Platformy.
- Nie wyobrażam sobie powrotu posła Wassermanna do komisji zwłaszcza w kontekście dalszych przesłuchań, zwłaszcza Mariusza Kamińskiego. Prędzej się spodziewam konfrontacji Kamiński-Wassermann niż przesłuchania Kamińskiego przez Wassermanna - powiedział z kolei Sławomir Neumann (PO).
Wassermann i Kempa zostali wyłączeni z komisji śledczej 4 grudnia. Uzasadnieniem tej decyzji był fakt, że w 2007 roku Wassermann (wówczas koordynator służb specjalnych) i Kempa (ówczesna wiceminister sprawiedliwości) zgłaszali uwagi do projektu zmian w ustawie hazardowej. Przedstawiciele Platformy argumentowali, że Kempa i Wassermann powinni zeznawać przed komisją, jako świadkowie, bo brali udział w procesie legislacyjnym, którego badaniem zajmują się sejmowi śledczy.
Posłowie z komisji hazardowej już teraz przygotowują się do przyszłotygodniowych przesłuchań, zapoznając się z dokumentami ściśle tajnymi, do których mają już dostęp.
Neumann nastawia się przede wszystkim na wyjaśnienia Wassermanna. - Pani poseł Kempa konsultowała tę ustawę, jest jeden dokument, który to potwierdza. Natomiast w sprawie pana Wassermann tych dokumentów jest co najmniej kilka i kilka sprzecznych wypowiedzi, które składał w mediach - powiedział.
Poseł wymienia m.in. jednostronicowy dokument, w którym w maju 2007 ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński opiniował dla koordynatora służb specjalnych projekt nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych. W piśmie szefa CBA do Wassermanna jest m.in. propozycja zmiany redakcyjnej, by zawarte w projekcie nowelizacji sformułowanie "cechy dokumentu" zastąpić "cechy jednoznacznie identyfikujące dokument".
W dokumencie znalazł się również punkt brzmiący: "brak zapisu, który w swych założeniach miał spowodować obniżenie opodatkowania wideoloterii". W swoim piśmie do Ministerstwa Finansów Wassermann wykorzystał uwagę Kamińskiego dotyczącą "cech dokumentu", natomiast tej o opodatkowaniu wideoloterii nie zawarł.
Zdaniem Neumanna, trzeba wyjaśnić, dlaczego Wassermann nic nie zrobił, aby wyjaśnić, dlaczego szef CBA chciał obniżenia podatku od wideoloterii. "On wprawdzie nie puścił tego dalej, ale z drugiej strony, jako szef Kamińskiego w żaden sposób nie zareagował na tę uwagę" - powiedział poseł PO.
Wassermann podkreślił z kolei, że będzie chciał wytłumaczyć komisji, że poprawki, na których przekazanie się nie zdecydował nie były dobre z prawnego punktu widzenia. - One były bezpodstawne, one naruszały system prawa i każdy szanujący się prawnik - chciałem się za takiego uważać, a ja podpisywałem to pismo - nie mógł tego nie skorygować i nie zauważyć tych błędów - powiedział polityk.
Inna kwestia, o którą Neumann zamierza pytać Wassermanna to notatka z 2006 roku sporządzona przez ówczesnego szefa komitetu stałego Rady Ministrów Przemysława Gosiewskiego z adnotacją premiera Jarosława Kaczyńskiego, aby sprawę w niej opisaną wyjaśniło CBA.
Chodzi o notatkę sporządzoną w lecie 2006 roku po spotkaniu wiceszefa klubu PiS Krzysztofa Jurgiela, p.o. zastępcy dyrektora Departamentu Służby Celnej Anny Cendrowskiej i Gosiewskiego. W notatce padało m.in. stwierdzenie o "uwikłaniu" departamentu resortu finansów, który odpowiadał za sprawy związane z hazardem.
- Zakładam, że Wassermann również z tym nic nie zrobił, gdyż nie natknąłem się do tej pory na żaden dokument, który by na to wskazywał - podkreślił Neumann. Sam Wassermann tłumaczył wcześniej, że nie znał tych dokumentów i dlatego się nimi nie zajmował.
Kolejne kwestie, których, zdaniem Neumanna, poseł PiS nie wyjaśnił, a powinien o nich wiedzieć, jako koordynator ds. służb specjalnych to analiza CBA z 2007 roku, która trafiła do hazardowej komisji śledczej.
Z dokumentu, wynika, że za projektem nowelizacji, którą w lecie 2006 r. do resortu finansów przekazał Gosiewski, stały osoby związane z Totalizatorem Sportowym; beneficjentem zmian nie miał być jednak Totalizator, a współpracująca z nim firma GTech, która miała sprzedać mu sprzęt potrzebny do organizowania wideoloterii. Materiał powstał w czerwcu 2007 roku, gdy szefem CBA był Kamiński. Jednak on podważa jego wiarygodność. Jak mówił nie zawiera on ustaleń CBA, ale jest dokumentem "z anonimowych pism i donosów", które do Biura zostały przekazane.
- Opinia CBA, którą zostawił bez wyjaśnień, czerwcowy raport CBA, który jako koordynator ds. służb specjalnych powinien znać, do tego jest jeszcze notatka Gosiewskiego, na której jest adnotacja Kaczyńskiego do sprawdzenia przez CBA i ślad po niej ginie. Wassermann jako koordynator i zwierzchnik służb specjalnych powinien monitorować wszystkie takie działania - podkreślił Neumann.
Jego zdaniem, brak dokumentów świadczących o jakichkolwiek działaniach Wassermanna będącego wówczas osobą nadzorującą specsłużby, musi budzić niepokój. - Brak dokumentów z CBA świadczy, że albo nie zostały wytworzone, mimo wyraźnych poleceń, aby się tymi sprawami zająć, albo zostały zniszczone lub wywiezione. Nie wiem - powiedział Neumann.
Według posła PO, brak tych dokumentów świadczy na niekorzyść Kamińskiego albo Wassermanna. To wszystko, według Neumanna, powoduje, że powrót Wassermanna do komisji wydaje się mało prawdopodobny.
Póki co rozstrzygać tej kwestii nie chce wiceszef komisji Bartosz Arłukowicz (Lewica). Jak ironizował w rozmowie "specjalistami w dochodzeniu udziału Wassermanna w aferze hazardowej są posłowie PO". - Ja czekam na przesłuchania faktycznych uczestników afery hazardowej - zaznaczył.
Arłukowicz nie liczy też, że przesłuchanie posłów PiS przerwie trwający w komisji pat związany z wyłączeniem z jej składu dwóch członków. - Cel strategiczny Platformy został osiągnięty - komisja nie pracuje. PO postanowiła urządzić świąteczny festiwal i cyrk przesłuchań Wassermanna i Kempy - powiedział wiceszef komisji.
Nie jest wykluczone, że przesłuchanie polityków PiS zostanie podzielone na dwie części - w pierwszej otwartej dla mediów Kempa i Wassermann będą odpowiadać na pytania oparte o materiały jawne. W ewentualnej zamkniętej części śledczy będą pytać o sprawy, które mogą się pojawić w dokumentach ściśle tajnych.
- Jest cała lista pytań, które powstały po przeczytaniu dokumentów. Czy będą nowe pytania, które powstaną na podstawie analizowania dokumentów z najwyższymi klauzulami tajności - na to pytanie nie odpowiadam, m.in. dlatego, że to są klauzulowane informacje - powiedział Sekuła.
Uwagi, jakie w 2007 r. zgłaszali do projektu noweli ustawy hazardowej Kempa i Wassermann nie dotyczą kwestii obciążeń podatkowych dla organizatorów gier, ani wideoloterii.
Jednostronicowy dokument podpisany przez ówczesnego koordynatora służb specjalnych zawiera jedną uwagę redakcyjną i jedną merytoryczną, dotyczącą zapisów utrzymujących możliwość kontroli ministra finansów monopolu loteryjnego (w noweli przewidywano, że będzie on kontrolowany wyłącznie przez resort skarbu).
Więcej uwag zawiera 7-stronicowe pismo Kempy z 27 maja 2007 roku. Ówczesna wiceminister proponuje m.in. zaostrzyć przepisy za nielegalne urządzanie gier; jej uwagi dotyczą też przeniesienia z sądu do prokuratury kompetencji blokowania rachunków bankowych i wstrzymywania transakcji instytucji, które łamią przepisy antyhazardowe.
Chciała również doprecyzowania niektórych określeń zawartych w projekcie. Zwracała uwagę, że w projekcie używa się sformułowania "zakład" dla określenia "zakładu wzajemnego", "gry na automatach", jak i "gry na automacie o niskich wygranych", a to - jak pisała - powoduje, że przepisy są nieprecyzyjne.
Wątpliwości Kempy budził też zapis dotyczący definicji zakazu hazardu w sieci. Zaznaczyła, że jeśli intencją ustawodawcy było wprowadzenie zakazu hazardu nie tylko w internecie, ale w całości sieci informatycznych wykorzystywanych przez komputery osobiste wówczas należałoby doprecyzować ten przepis. Wiceminister opowiedziała się również za wprowadzeniem sankcji karnej w Kodeksie karnym skarbowym za prowadzenie e-hazardu.
30grudnia
Szwedzcy neonaziści okradli nie tylko Auschwitz
Szwedzka grupa neonazistów, która zleciła kradzież tablicy z napisem "Arbeit macht frei" z muzeum Auschwitz-Birkenau, ma na swoim koncie także inne kradzieże dzieł sztuki - między innymi rzeźby Carla Millesa. Pieniądze ze sprzedaży kradzionych dzieł miały stanowić zaplecze finansowe dla przygotowywanego na przyszły rok zamachu na parlament w Sztokholmie. Według szwedzkiej gazety "Aftonbladet", grupa ma dostęp do rosyjskiej broni. Krakowska Prokuratura Okręgowa, prowadząca śledztwo ws. kradzieży napisu, sporządziła dziś wniosek o pomoc prawną do Królestwa Szwecji.- Sprawa jest nam znana od dłuższego czasu - przyznaje rzecznik policji do spraw bezpieczeństwa Patrik Peter.
Według szwedzkich mediów, grupa neonazistów ma dwa odłamy. Jeden ma za zadanie pozyskiwanie pieniędzy, drugi - przeprowadzenie ataków. Do tego pierwszego należy Szwed, który miał zlecić kradzież w Oświęcimiu.
Napis "Arbeit macht frei" został skradziony znad obozowej bramy 18 grudnia nad ranem. Tablicę, pociętą na trzy części, odzyskano dwa dni później.
Zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, kradzieży oraz uszkodzenia napisu, będącego dobrem o szczególnym znaczeniu dla kultury, usłyszało czterech mężczyzn. Piąty zatrzymany w tej sprawie przez policję odpowie za udział w grupie przestępczej oraz nakłanianie do kradzieży i "zniszczenia zaboru". Wszyscy trafili tymczasowo do aresztu.
Jak ujawnili reporterzy RMF FM, polscy prokuratorzy, którzy prowadzą śledztwo w tej sprawie, mają już dane osoby, która zleciła kradzież, i chcą za nią wysłać Europejski Nakaz Aresztowania. Wcześniej jednak muszą otrzymać pisemne potwierdzenie danych poszukiwanej osoby. Tego właśnie - według ustaleń reporterów - ma dotyczyć prośba o pomoc prawną, jaka zostanie skierowana do Szwedów.
Prokuratura prosi Szwecję o pomoc ws. napisu
Krakowska Prokuratura Okręgowa, prowadząca śledztwo w sprawie kradzieży, sporządziła dziś wniosek o pomoc prawną do Królestwa Szwecji - poinformowała rzeczniczka prokuratury Bogusława Marcinkowska. Dokument został sporządzony i podpisany przez prokuratora okręgowego. Dołączono są do niego wyciągi ze stosownych kodeksów. Został przekazany do tłumaczenia.
- Po tej technicznej czynności zostanie wysłany, prawdopodobnie po południu - powiedziała prok. Marcinkowska.
Prokuratura odmawia wszelkich informacji na temat treści wniosku, zasłaniając się tajemnicą śledztwa. Według ustaleń dziennikarzy, jest to podyktowane zarówno taktyką śledztwa, jak i ustaleniami ze stroną szwedzką - o niepodawaniu szczegółów.