Każdy człowiek miał obowiązek pracy. Nie było czegoś takiego jak bezrobocie.
Ludzie pracowali w zakładach państwowych, fabrykach państwowych- wszystko było własnością państwa. Nie było podatków od zarobków. Zarobionych pieniędzy nie było na co wydać, bo w sklepach nic nie było. Jakieś super produkty można było zakupić tylko na czarnym rynku( ktoś przemycił coś do Polski i sprzedawał po bardzo wysokich cenach). Jak już coś "rzucono do sklepu" to ogromne kolejki ludzi ustawiały się czekając na swoją kolej z nadzieją że coś uda im się kupić. Na mięso, słodycze, alkohol, cukier były kartki. Można było zakupić tylko tyle produktów ile się miało kartek. Mimo to ludzie zawsze stali w kolejkach. Jak dziś pamiętam, ja stałam do mięsnego (dostałam tylko 1 kg. parówek), siostra w kolejce do piekarni( ponad 4 godz.), mama w rybnym( wtedy kupowała halibuta, a dziś ta ryba jest wyjątkowo droga), a na koniec razem stałyśmy w kiosku po gazetę na cały tydzień. Meble były sprzedawane tylko dla młodych małżeństw, samochody sprzedawano tylko tym którzy mieli na nie bony. W telewizji był tylko jeden program i to czarno- biały, więc pamiętam tylko kaczora donalda, myszkę miki i polskie wieczorynki. Z czasem uruchomiono program drugi.
Na podwórku wszystkie dzieci bawiły się tym co miały: jedną piłką, jednym badmintonem, jedna guma do skakania starczała dla wszystkich. Podchody, gra w chowanego, gra w kapsle z flagami państw, a nawet gra w "państwa" nożem to było coś niezapomnianego, bo całe podwórko dzieci razem w to grało. Dziś to już nie spotykane. Dziwi mnie jednak fakt, że każde z nas miało rower-tym nie musieliśmy się dzielić.
Każdy człowiek miał obowiązek pracy. Nie było czegoś takiego jak bezrobocie.
Ludzie pracowali w zakładach państwowych, fabrykach państwowych- wszystko było własnością państwa. Nie było podatków od zarobków. Zarobionych pieniędzy nie było na co wydać, bo w sklepach nic nie było. Jakieś super produkty można było zakupić tylko na czarnym rynku( ktoś przemycił coś do Polski i sprzedawał po bardzo wysokich cenach). Jak już coś "rzucono do sklepu" to ogromne kolejki ludzi ustawiały się czekając na swoją kolej z nadzieją że coś uda im się kupić. Na mięso, słodycze, alkohol, cukier były kartki. Można było zakupić tylko tyle produktów ile się miało kartek. Mimo to ludzie zawsze stali w kolejkach. Jak dziś pamiętam, ja stałam do mięsnego (dostałam tylko 1 kg. parówek), siostra w kolejce do piekarni( ponad 4 godz.), mama w rybnym( wtedy kupowała halibuta, a dziś ta ryba jest wyjątkowo droga), a na koniec razem stałyśmy w kiosku po gazetę na cały tydzień. Meble były sprzedawane tylko dla młodych małżeństw, samochody sprzedawano tylko tym którzy mieli na nie bony. W telewizji był tylko jeden program i to czarno- biały, więc pamiętam tylko kaczora donalda, myszkę miki i polskie wieczorynki. Z czasem uruchomiono program drugi.
Na podwórku wszystkie dzieci bawiły się tym co miały: jedną piłką, jednym badmintonem, jedna guma do skakania starczała dla wszystkich. Podchody, gra w chowanego, gra w kapsle z flagami państw, a nawet gra w "państwa" nożem to było coś niezapomnianego, bo całe podwórko dzieci razem w to grało. Dziś to już nie spotykane. Dziwi mnie jednak fakt, że każde z nas miało rower-tym nie musieliśmy się dzielić.