Wielu historyków uważa zrzucenie bomby na Hiroszimę za początek nowej ery
w dziejach Świata, ponieważ nigdy wcześniej człowiek nie stworzył broni, która
spowoduje bardzo znaczące zniszczenia i olbrzymie ofiary w ludziach. Poraz pierwszy człowiek mógł zagrozić i zniszczyć świat. Ta broń była także przełomem
Do dnia dzisiejszego pojawiają się różne wyjaśnienia tej zagadki. Oficjalna wersja podana przez prezydenta Trumana mówiła, że chodziło o zastraszenie Japonii, zmuszenie jej do kapitulacji, skrócenie agonii.
9 września 1944 w Poczdamie został podpisany przez Roosevelta i Churchilla protokół, który stwierdzał, że „gdy tylko bomba zostanie już ukończona, to po gruntownym zastanowieniu się będzie można użyć jej przeciw Japończykom”. 16 lipca 1944 roku na poligonie Almogordo w Nowym Meksyku odpalono bombę Oppeneimera. Temperatura w centrum eksplozji osiągnęła temperaturę wyższą od temperatury w środku słońca, a fala podmuchu po eksplozji była równa sile 10 tysięcy ton TNT. Informację o tym przesłano do prezydenta USA Harry S. Trumana, który wracał właśnie z Poczdamu. Truman z miejsca podpisał rozkaz jak najszybszego użycia nowej broni przeciw Japonii. Nie wydaje się, żeby ktokolwiek zastanowił się nad słusznością czy też wymową moralną tej decyzji. Generał Groves skomentował to takimi słowami: „Góra chce, żeby to było szybko!” Poza tym nieużycie nowej broni w tej wojnie byłoby nielogiczne, gdyż siła, jaką posiadała bomba mogłaby w końcu przełamać nieugięty opór Japonii.
Cesarz już w 1942 został powiadomiony o niemożliwości wygrania tej wojny. W 1943 dowództwo floty japońskiej stwierdziło, że klęska jest nieunikniona. W maju 1945 zaproponowano Rosji rolę mediatora. Stalin nie odpowiedział na tą ofertę, gdyż już w styczniu w Jałcie sojusznicy obiecali mu duże korzyści terytorialne w zamian za przystąpienie w sierpniu do wojny z Japonią. Japonia stworzyła swój plan obrony terytorium zwany „Operacja Decyzja”. Przewidywał on użycie 10 tysięcy samolotów samobójczych (w większości przerobionych samolotów szkoleniowych), 53 dywizje piechoty i 25 brygad. Razem 2 miliony 350 tysięcy wyszkolonych żołnierzy. Oprócz tego przewidywano wsparcie wojska 4 milionami cywilnych pracowników armii i marynarki oraz 28-milionową milicją cywilną. Uzbrojeni mieli oni być m.in. w bambusowe włócznie, łuki i strzały. Alianci obliczyli, że jeżeli inwazja okaże się konieczna, to straty w ludziach będą dla nich wynosiły około miliona zabitych i rannych, po stronie japońskiej spodziewano się liczby 10 do 20 milionów. Dlatego też celem aliantów było złamanie oporu Japonii zanim inwazja będzie konieczna. 1 sierpnia 6 600 ton materiałów wybuchowych spadło na pięć miast na Północnym Kiusiu, a w pięć dni później zrzucono pierwszą bombę atomową na Hiroszimę – główną kwaterę II armii oraz ważny port przeładunkowy. 4 sierpnia zrzucono prawie 1 milion ulotek, że miasto zostanie „starte“, ale nikt na to nie zwrócił uwagi. Spośród 245 tysięcy mieszkańców miasta 100 tysięcy zmarło zaraz po wybuchu a kolejne 100 w dniach następnych.
Rząd japoński za pośrednictwem ambasady szwajcarskiej wysłał protest do całego świata. Uskarżał się w nim na „lekceważenie prawa międzynarodowego przez USA, a zwłaszcza brutalność nowej miny lądowej użytej przeciw Hiroszimie”. Do Tokio wezwano Nishinę - kierownika prac nad programem atomowym. Chciano się od niego dowiedzieć czy to, co zostało zrzucone na Hiroszimę to była prawdziwa broń jądrowa i czy mógłby zbudować taką w ciągu pół roku.
Drugą „minę” zrzucono 9 sierpnia na alternatywny cel, którym stało się chrześcijańskie miasto Nagasaki – ośrodek oporu przeciw Shinto (religia państwowa). Po eksplozji zginęło ok. 74 800 osób. Przekonało to rząd japoński, że Amerykanie mają więcej takich bomb – w rzeczywistości były gotowe następne dwie, które miały spaść na Japonię 13 i 16 sierpnia. 10 sierpnia Rosja w myśl umowy w Jałcie wypowiedziała wojnę i wystawiła na granicy mandżurskiej 600-tysięczną armię. W kilka godzin po tym rząd japoński wysłał do aliantów depeszę zawierającą przyjęcie bezwarunkowej kapitulacji. Przerwano więc wojnę nuklearną, ale kontynuowano konwencjonalne naloty. Ostateczna decyzja o kapitulacji zapadła 14 sierpnia. Nie wszyscy się z tym zgadzali. Minister wojny i dwaj szefowie sztabu Japonii byli temu przeciwni. Dlatego admirał Suzuki musiał poprosić Hirohito, aby rozstrzygnął ten spór. Następnie Hirohito nagrał na taśmę przemówienie do narodu japońskiego, w którym powiedział, że „sytuacja wojenna rozwinęła się niezupełnie na korzyść Japonii” i aby uniknąć „ kompletnej zagłady cywilizacji ludzkiej” Japonia będzie musiała „wytrzymać to, co jest nie do wytrzymania”. Gdy dowiedzieli się o tej taśmie wyżsi oficerowie włamali się do pałacu, żeby ją zniszczyć. Zabili naczelnika Straży Cesarskiej i podpalili domy premiera i ochmistrza dworu. Krótko po tym minister wojny i inni popełnili na dziedzińcu pałacowym samobójstwo.
Nic nie świadczyło, że można doprowadzić do kapitulacji Japonii bez użycia broni jądrowej. Rosja wkroczyłaby wtedy na teren Japonii, doszłoby do ciężkich walk w Mandżurii i na pewno nie poprzestano by konwencjonalnych bombardowań, które i tak siłą dorównywały prawie broni jądrowej (ok. 110 tysięcy ton TNT dziennie). I najprawdopodobniej nie obeszłoby się bez inwazji! Dlatego też zrzucone bomby uratowały życie wielu Japończykom i aliantom. „Polegli w Hiroszimie i Nagasaki byli nie tyle ofiarami technologii anglo-amerykańskiej, ile sparaliżowanego systemu rządzenia”. Wielu wojskowych, w tym również amerykańskich, jest zdania, że użycie broni atomowej z punktu widzenia militarnego nie było konieczne. Japonia i tak już była na krawędzi kapitulacji. Generał Henry H. Arnold, dowódca amerykańskiego lotnictwa sił zbrojnych, przyznał, że Japończycy „nie wytrzymaliby dłużej, ponieważ stracili już wówczas kontrolę w powietrzu”. Admirał William F. Halsey Jr. również pisał, że “pierwsza bomba atomowa była niepotrzebnym eksperymentem. Zrzucenie jej było błędem”. Niektórzy naukowcy amerykańscy (m.in. Enrico Fermi, J.R. Oppenheimer) pracujący nad bombą atomową proponowali, aby zademonstrować politykom i generałom japońskim pokazowy wybuch bomby atomowej. I to podziałałoby już dostatecznie odstraszająco, by zmusić ich do kapitulacji. Rząd i generałowie amerykańscy odrzucili jednak tę propozycję.
Wielu historyków uważa zrzucenie bomby na Hiroszimę za początek nowej ery
w dziejach Świata, ponieważ nigdy wcześniej człowiek nie stworzył broni, która
spowoduje bardzo znaczące zniszczenia i olbrzymie ofiary w ludziach. Poraz pierwszy człowiek mógł zagrozić i zniszczyć świat. Ta broń była także przełomem
w technologii.
Do dnia dzisiejszego pojawiają się różne wyjaśnienia tej zagadki. Oficjalna wersja podana przez prezydenta Trumana mówiła, że chodziło o zastraszenie Japonii, zmuszenie jej do kapitulacji, skrócenie agonii.
9 września 1944 w Poczdamie został podpisany przez Roosevelta i Churchilla protokół, który stwierdzał, że „gdy tylko bomba zostanie już ukończona, to po gruntownym zastanowieniu się będzie można użyć jej przeciw Japończykom”.
16 lipca 1944 roku na poligonie Almogordo w Nowym Meksyku odpalono bombę Oppeneimera. Temperatura w centrum eksplozji osiągnęła temperaturę wyższą od temperatury w środku słońca, a fala podmuchu po eksplozji była równa sile 10 tysięcy ton TNT. Informację o tym przesłano do prezydenta USA Harry S. Trumana, który wracał właśnie z Poczdamu. Truman z miejsca podpisał rozkaz jak najszybszego użycia nowej broni przeciw Japonii. Nie wydaje się, żeby ktokolwiek zastanowił się nad słusznością czy też wymową moralną tej decyzji. Generał Groves skomentował to takimi słowami: „Góra chce, żeby to było szybko!” Poza tym nieużycie nowej broni w tej wojnie byłoby nielogiczne, gdyż siła, jaką posiadała bomba mogłaby w końcu przełamać nieugięty opór Japonii.
Cesarz już w 1942 został powiadomiony o niemożliwości wygrania tej wojny. W 1943 dowództwo floty japońskiej stwierdziło, że klęska jest nieunikniona. W maju 1945 zaproponowano Rosji rolę mediatora. Stalin nie odpowiedział na tą ofertę, gdyż już w styczniu w Jałcie sojusznicy obiecali mu duże korzyści terytorialne w zamian za przystąpienie w sierpniu do wojny z Japonią.
Japonia stworzyła swój plan obrony terytorium zwany „Operacja Decyzja”. Przewidywał on użycie 10 tysięcy samolotów samobójczych (w większości przerobionych samolotów szkoleniowych), 53 dywizje piechoty i 25 brygad. Razem 2 miliony 350 tysięcy wyszkolonych żołnierzy. Oprócz tego przewidywano wsparcie wojska 4 milionami cywilnych pracowników armii i marynarki oraz 28-milionową milicją cywilną. Uzbrojeni mieli oni być m.in. w bambusowe włócznie, łuki i strzały. Alianci obliczyli, że jeżeli inwazja okaże się konieczna, to straty w ludziach będą dla nich wynosiły około miliona zabitych i rannych, po stronie japońskiej spodziewano się liczby 10 do 20 milionów. Dlatego też celem aliantów było złamanie oporu Japonii zanim inwazja będzie konieczna.
1 sierpnia 6 600 ton materiałów wybuchowych spadło na pięć miast na Północnym Kiusiu, a w pięć dni później zrzucono pierwszą bombę atomową na Hiroszimę – główną kwaterę II armii oraz ważny port przeładunkowy. 4 sierpnia zrzucono prawie 1 milion ulotek, że miasto zostanie „starte“, ale nikt na to nie zwrócił uwagi. Spośród 245 tysięcy mieszkańców miasta 100 tysięcy zmarło zaraz po wybuchu a kolejne 100 w dniach następnych.
Rząd japoński za pośrednictwem ambasady szwajcarskiej wysłał protest do całego świata. Uskarżał się w nim na „lekceważenie prawa międzynarodowego przez USA, a zwłaszcza brutalność nowej miny lądowej użytej przeciw Hiroszimie”. Do Tokio wezwano Nishinę - kierownika prac nad programem atomowym. Chciano się od niego dowiedzieć czy to, co zostało zrzucone na Hiroszimę to była prawdziwa broń jądrowa i czy mógłby zbudować taką w ciągu pół roku.
Drugą „minę” zrzucono 9 sierpnia na alternatywny cel, którym stało się chrześcijańskie miasto Nagasaki – ośrodek oporu przeciw Shinto (religia państwowa). Po eksplozji zginęło ok. 74 800 osób. Przekonało to rząd japoński, że Amerykanie mają więcej takich bomb – w rzeczywistości były gotowe następne dwie, które miały spaść na Japonię 13 i 16 sierpnia. 10 sierpnia Rosja w myśl umowy w Jałcie wypowiedziała wojnę i wystawiła na granicy mandżurskiej 600-tysięczną armię. W kilka godzin po tym rząd japoński wysłał do aliantów depeszę zawierającą przyjęcie bezwarunkowej kapitulacji. Przerwano więc wojnę nuklearną, ale kontynuowano konwencjonalne naloty. Ostateczna decyzja o kapitulacji zapadła 14 sierpnia. Nie wszyscy się z tym zgadzali. Minister wojny i dwaj szefowie sztabu Japonii byli temu przeciwni. Dlatego admirał Suzuki musiał poprosić Hirohito, aby rozstrzygnął ten spór. Następnie Hirohito nagrał na taśmę przemówienie do narodu japońskiego, w którym powiedział, że „sytuacja wojenna rozwinęła się niezupełnie na korzyść Japonii” i aby uniknąć „ kompletnej zagłady cywilizacji ludzkiej” Japonia będzie musiała „wytrzymać to, co jest nie do wytrzymania”. Gdy dowiedzieli się o tej taśmie wyżsi oficerowie włamali się do pałacu, żeby ją zniszczyć. Zabili naczelnika Straży Cesarskiej i podpalili domy premiera i ochmistrza dworu. Krótko po tym minister wojny i inni popełnili na dziedzińcu pałacowym samobójstwo.
Nic nie świadczyło, że można doprowadzić do kapitulacji Japonii bez użycia broni jądrowej. Rosja wkroczyłaby wtedy na teren Japonii, doszłoby do ciężkich walk w Mandżurii i na pewno nie poprzestano by konwencjonalnych bombardowań, które i tak siłą dorównywały prawie broni jądrowej (ok. 110 tysięcy ton TNT dziennie). I najprawdopodobniej nie obeszłoby się bez inwazji! Dlatego też zrzucone bomby uratowały życie wielu Japończykom i aliantom. „Polegli w Hiroszimie i Nagasaki byli nie tyle ofiarami technologii anglo-amerykańskiej, ile sparaliżowanego systemu rządzenia”. Wielu wojskowych, w tym również amerykańskich, jest zdania, że użycie broni atomowej z punktu widzenia militarnego nie było konieczne. Japonia i tak już była na krawędzi kapitulacji. Generał Henry H. Arnold, dowódca amerykańskiego lotnictwa sił zbrojnych, przyznał, że Japończycy „nie wytrzymaliby dłużej, ponieważ stracili już wówczas kontrolę w powietrzu”. Admirał William F. Halsey Jr. również pisał, że “pierwsza bomba atomowa była niepotrzebnym eksperymentem. Zrzucenie jej było błędem”. Niektórzy naukowcy amerykańscy (m.in. Enrico Fermi, J.R. Oppenheimer) pracujący nad bombą atomową proponowali, aby zademonstrować politykom i generałom japońskim pokazowy wybuch bomby atomowej. I to podziałałoby już dostatecznie odstraszająco, by zmusić ich do kapitulacji. Rząd i generałowie amerykańscy odrzucili jednak tę propozycję.
Myślę, że pomogłam. ;)