W małej wiosce mieszkał ubogi gospodarz imieniem Jakub. Jakub był znany ze swej uczciwości i pracowitości. Był również człowiekiem bardzo bogobojnym. Pewnego ranka Jakub idąc na pole dostrzegł w swej zagrodzie pięknego konia. Mimo iż był to dziki koń, szybko dał się oswoić i wcale nie zamierzał uciekać. Sąsiedzi Jakuba przychodzili zobaczyć wspaniałego rumaka. - Jakubie, widzimy, że Bóg pobłogosławił Ci wyjątkowo, dając konia, który godny jest królewskich stajni. Jakub nic nie odpowiedział. Po kilku dniach, gdy Jakub znów szedł na swoje pole, zobaczył uszkodzone ogrodzenie. W zagrodzie nie było konia. - Wiesz Jakubie - mówili ludzie - teraz widzimy, że jednak nie masz Bożego błogosławieństwa. Jakub znów nic nie odpowiedział. Minęło następnych kilka dni. Gospodarz kolejnego ranka idąc na pole zobaczył, że w jego zagrodzie jest znowu piękny mustang. Lecz tym razem nie sam. Przyprowadził do zagrody całe swoje stado. - Jakubie, teraz jesteś najbogatszym gospodarzem w okolicy. Bóg na pewno Ci błogosławi - mówili sąsiedzi - teraz wyraźnie to widzimy. Jakub tym razem również nic nie odpowiedział. Syn Jakuba miał w zwyczaju jeździć na pięknym koniu. W trakcie jednej z przejażdżek, koń go zrzucił i młody człowiek złamał rękę. Przez wiele dni chłopiec leżał w łóżku z wysoką gorączką. - Współczujemy Ci Jakubie, ale jak widzisz ten wierzchowiec nie jest jednak błogosławieństwem dla Twojej rodziny. Jakub milczał. Gdy syn Jakuba leżał jeszcze w gorączce, do wioski przybył wysłannik króla. Król zbierał armię do wojny z wrogami, którzy najechali królestwo. Wszyscy młodzi mężczyźni z osady zostali wcieleni do wojska. Chory syn gospodarza oczywiście został zwolniony z tego obowiązku. Po kilku miesiącach syn Jakuba, już zdrowy, znów jeździł na mustangu. Na wojnie polegli wszyscy zabrani z wioski młodzieńcy.
W małej wiosce mieszkał ubogi gospodarz imieniem Jakub. Jakub był znany ze swej uczciwości i pracowitości. Był również człowiekiem bardzo bogobojnym.
Pewnego ranka Jakub idąc na pole dostrzegł w swej zagrodzie pięknego konia. Mimo iż był to dziki koń, szybko dał się oswoić i wcale nie zamierzał uciekać. Sąsiedzi Jakuba przychodzili zobaczyć wspaniałego rumaka.
- Jakubie, widzimy, że Bóg pobłogosławił Ci wyjątkowo, dając konia, który godny jest królewskich stajni.
Jakub nic nie odpowiedział.
Po kilku dniach, gdy Jakub znów szedł na swoje pole, zobaczył uszkodzone ogrodzenie. W zagrodzie nie było konia.
- Wiesz Jakubie - mówili ludzie - teraz widzimy, że jednak nie masz Bożego błogosławieństwa.
Jakub znów nic nie odpowiedział.
Minęło następnych kilka dni. Gospodarz kolejnego ranka idąc na pole zobaczył, że w jego zagrodzie jest znowu piękny mustang. Lecz tym razem nie sam. Przyprowadził do zagrody całe swoje stado.
- Jakubie, teraz jesteś najbogatszym gospodarzem w okolicy. Bóg na pewno Ci błogosławi - mówili sąsiedzi - teraz wyraźnie to widzimy.
Jakub tym razem również nic nie odpowiedział.
Syn Jakuba miał w zwyczaju jeździć na pięknym koniu. W trakcie jednej z przejażdżek, koń go zrzucił i młody człowiek złamał rękę. Przez wiele dni chłopiec leżał w łóżku z wysoką gorączką.
- Współczujemy Ci Jakubie, ale jak widzisz ten wierzchowiec nie jest jednak błogosławieństwem dla Twojej rodziny.
Jakub milczał.
Gdy syn Jakuba leżał jeszcze w gorączce, do wioski przybył wysłannik króla. Król zbierał armię do wojny z wrogami, którzy najechali królestwo. Wszyscy młodzi mężczyźni z osady zostali wcieleni do wojska. Chory syn gospodarza oczywiście został zwolniony z tego obowiązku.
Po kilku miesiącach syn Jakuba, już zdrowy, znów jeździł na mustangu. Na wojnie polegli wszyscy zabrani z wioski młodzieńcy.