Opow. najpiękniejszy dzień mojego życia 1 strona z zeszytu
ggginia
Pewnego ranka obudziłem się w okropnym humorze. Słońce niezdarnie wpadało przez okno oślepiając mnie. Było lato. W domu ni żywej duszy. Co z nimi ?! Pomyślałem. Dom w prawdzie pusty, ale i nie zamknięty na klucz. Chciałem zadzwonić choćby do mamy, ale ... nie było telefonu ! Na padli na nas ? Pomyślałem. Po godzinie błąkania się cała rodzina wpadła do domu i zaczęła śpiewać STO LAT ! Kurcze...- zamyśliłem się na chwilę. O czyich urodzinach tak na prawdę zapomniałem ? Na torcie był napis: Pawełkowi :). Moje urodziny? Jeszcze trochę zaspany zerknąłem na kalendarz. Faktycznie, nawet data była zaznaczona. Ale co z moim telefonem ?! Nie zdążyłem spytać a rodzice wręczyli mi pudełko - całkiem niewielkie. Był to nowy telefon. Po włączeniu wszystko wyglądało tak...mało realistyczne. Okazało się, że rodzice wcześniej zadbali o to by książka telefoniczna była pełna. Później dopiero zorientowałem się, że miałem na sobie stary, wyciągnięty dres. Przebrałem się...bawiliśmy się do wieczora. Ten dzień zaczął się najgorzej ze wszystkich, jednak nie spodziewanie zmienił się w spełnienie moich marzeń !
0 votes Thanks 1
jorla114
Chciałem opowiedzieć o moim najpiękniejszym dniu. A więc BYŁA TO WIOSNA 1998 roku,wstając rano poczułem,że dziś stanie sie coś ważnego,po jakichś 10 minutach zadzwoniła Alicja, moja koleżanka z liceum miała smutny głos i chciała ze mną porozmawiać.umuwiliśmy się na 16.00.Od samego rana dzień był bardzo pechowy: pierwsze przypaliłem jajecznicę a potem oblałem się kawą.przez ten cały czas myślałem co Ala chce mi powiedzieć.Zbliżała się godzina spotkania,ubrałem się i wyszedłem.GDY PRZYSZEDŁEM ALA JUŻ NA MNIE CZEKAŁA, PRZYWITALIŚMY SIĘ i zaczęliśmy rozmowę, koleżanka nie pewnie zaczęła,ciagnęła,że w życiu raz pod górkę a raz z górki.Powiedziałem,że nie wiem dokładnie o co jej chodzi a ona popatrzyła na mnie swoimi niebieskimi oczkami i pocałowała mnie.Wtedy już wiedziałem ,ze jest moja na zawsze.
Słońce niezdarnie wpadało przez okno oślepiając mnie. Było lato. W domu ni żywej duszy. Co z nimi ?! Pomyślałem. Dom w prawdzie pusty, ale i nie zamknięty na klucz. Chciałem zadzwonić choćby do mamy, ale ... nie było telefonu ! Na padli na nas ? Pomyślałem. Po godzinie błąkania się cała rodzina wpadła do domu i zaczęła śpiewać STO LAT ! Kurcze...- zamyśliłem się na chwilę. O czyich urodzinach tak na prawdę zapomniałem ? Na torcie był napis: Pawełkowi :). Moje urodziny? Jeszcze trochę zaspany zerknąłem na kalendarz. Faktycznie, nawet data była zaznaczona. Ale co z moim telefonem ?! Nie zdążyłem spytać a rodzice wręczyli mi pudełko - całkiem niewielkie. Był to nowy telefon. Po włączeniu wszystko wyglądało tak...mało realistyczne. Okazało się, że rodzice wcześniej zadbali o to by książka telefoniczna była pełna. Później dopiero zorientowałem się, że miałem na sobie stary, wyciągnięty dres. Przebrałem się...bawiliśmy się do wieczora.
Ten dzień zaczął się najgorzej ze wszystkich, jednak nie spodziewanie zmienił się w spełnienie moich marzeń !