-Zmienia wodę w wino Jezus na weselu zamienia wodę w wino po tym, jak nieoczekiwanie skończyły się jego zapasy gospodarzowi. -Uzdrawia sparaliżowanego przy sadzawce. W kolejnym cudzie, Jezus uzdrawia sługę setnika w Kapernaum, nie kontaktując się . -Uzdrawia trędowatego -Ucisza burzę -Karmi pięciotysięczny tłum
6 votes Thanks 5
rodzina1160
Cuda i znaki towarzyszyły ludowi Bożemu Starego i Nowego Testamentu. Wzmacniały wiarę, scalały naród. Dzięki nim lud mógł poznać wielkość i moc Boga. Były jednym z dowodów na Jego istnienie. Ale bywały tak nieprawdopodobne, że dziś mogą wydać się jedynie fantazją biblijnych kopistów. Wstrzymanie ruchu obrotowego Ziemi, dyskusja człowieka z oślicą i wskrzeszanie zmarłych — te zdarzenia chyba najtrudniej uznać za realne. O granicach wiary i rozsądku z doktorem Zdzisławem Plesem, teologiem i psychologiem, rozmawia Piotr Stanisławski. PIOTR STANISŁAWSKI: — Czym jest według Pana cud?
ZDZISŁAW PLES: — Mówiąc najkrócej, cud jest to zdarzenie spowodowane przez istotę o wyższych możliwościach sprawczych aniżeli człowiek. Dla człowieka zdarzenie takie jest nadzwyczajne, niezrozumiałe i dlatego właśnie cudowne. Ale ważne jest to, że cuda, które opisano w Piśmie Świętym, to nie widowiskowe i sensacyjne zdarzenia obliczone na poklask, ale czyny mające wspierać lud Boży.
— Ale boskie działanie przypisywano często przyrodniczym zjawiskom, choćby wyładowaniom atmosferycznym, zaćmieniom słońca, trzęsieniom ziemi, chorobom i zarazom, spadającym meteorytom...
— Wszystko, co jest niezrozumiałe, staje się dla człowieka w pewien sposób cudem. Człowiek wierzący także ma pragnienie obcowania z Bogiem, który wyraża swoje istnienie w cudach. Mamy również do czynienia i z takimi „cudami”, gdy na wierzbie soki drzewa ułożą się w kształt twarzy lub postaci ludzkiej, a wiejskie kobiety natychmiast stają wkoło, zapalają świece i następuje nocne czuwanie. Jest to pobożność rodząca się z potrzeby obcowania z czymś nadnaturalnym, cudownym, która tworzy „cuda” niejako na własne zamówienie. W Piśmie Świętym opisane są jednak prawdziwe i zdumiewające cuda. Ignorancja i brak wiary w Boże cuda bierze się z przeświadczenia człowieka o własnej niewyobrażalnej inteligencji i przekonania o poznaniu tajników świata.
— Jaką Pana zdaniem, z punktu widzenia biblisty, można mieć pewność, że coś jest cudem, ingerencją Boga, a nie zwykłym przejawem działania natury, niepoznanym jeszcze przez człowieka?
— Mikrostruktury żywych organizmów to bezsprzecznie wielkie cuda, z jakimi spotykamy się w przyrodzie. Na przykład ludzka komórka jest mikroskopijną strukturą o średnicy 0,025 milimetra, ale posiada w sobie tyle specyficznych mechanizmów bezustannie zaangażowanych w biochemiczne reakcje, że ze względu na procesy w niej zachodzące i wyspecjalizowane molekuły można ją przyrównać do wielozakładowego koncernu chemicznego. Ludzkie jądro komórkowe o średnicy mniejszej aniżeli 0,01 milimetra mieści w sobie łańcuch składający się z 46 typów ogniw, czyli chromosomów, o łącznej długości około dwóch metrów. Łańcuch ten zawiera całą informację genetyczną człowieka, wszelkie informacje o budowie i procesach życiowych. Liczbę ludzi na całym świecie szacuje się na ponad 6 miliardów. Jeżeli możliwe byłoby zredukowanie każdej osoby do kodu genetycznego, z jakiego powstała, to aby pomieścić DNA całej populacji naszego globu, wystarczyłby pojemnik wielkości tabletki aspiryny. Precyzyjnie celowe zorganizowanie materii ludzkiej komórki, nadanie jej struktury i inicjacja w niej procesów życiowych — to cud. Człowiek nauki funkcjonujący na współczesnym wysokim poziomie wiedzy nie jest w stanie sensownie wyjaśnić, jak można skomasować tyle informacji i zawrzeć je w strukturze, którą trzeba obserwować pod mikroskopem elektronowym. Kolejny cud świata to kosmiczne makrostruktury i ich precyzyjna synchronizacja masy, prędkości i toru ruchu. Następnym zagadkowym cudem jest z pewnością mózg człowieka, bo jego istnienia nie da się wyprowadzić z naiwnych koncepcji darwinistycznych. Znana jest opinia, że mózg jest najbardziej złożoną strukturą we wszechświecie. W przyrodzie spotykamy poza tym wiele innych cudów. Człowiek, gdy odkrywa jakieś prawa biochemii, nie jest w stanie wykorzystać ich, aby wykreować żywą materię. Podobnie nie jesteśmy w stanie podporządkować sobie wszechświata, chociaż poznaliśmy wiele praw astronomii. Nieporadne poruszanie się człowieka na ziemi jest świadectwem złożoności świata, który miał swojego inteligentnego Konstruktora. Teiści uważają, że ów Konstruktor dalej żyje i nie został wolą darwinistów ubezwłasnowolniony, ale potrafi czynić cuda i dzisiaj. Warto pamiętać o tych wielkich cudach, gdy będziemy rozpatrywać wiarygodność maleńkich nadzwyczajnych zdarzeń, opisanych na kartach Pisma Świętego. Ich celowość i konkretna użyteczność w danej chwili najlepiej świadczą o ich nieprzypadkowym rodowodzie.
— Jednego z najbardziej spektakularnych cudów, jakie opisano w Starym Testamencie, dokonał Jozue w Gibeonie podczas pogoni za wojskami kananejskich królów. Aby zdążyć ich pokonać, kazał zatrzymać się słońcu i księżycowi. I jak czytamy, „zatrzymało się słońce pośrodku nieba i nie spieszyło się do zachodu niemal przez cały dzień”1. Dzięki Kopernikowi wiemy, że jeśli Jozue mógłby coś zatrzymać, to nie Słońce, a jedynie Ziemię, bo ona się porusza. Czy nie uważa Pan, że tutaj zupełnie przekroczono granice rozsądku i fantazji?
— To zdarzenie jest przedmiotem wielu żartów i ostrej krytyki ateistycznej. Według znanych nam praw przyrody, powinno dojść do niewyobrażalnej katastrofy. Jednak Bóg tworzy albo wykorzystuje inne prawa. Prawdę mówiąc, nasza wiedza jest wciąż zbyt mała, aby z całą pewnością stwierdzić, co jest możliwe, a co nie, nawet w obrębie poznanych praw przyrody. Bardzo często to, co postrzegamy jako cuda, jest niczym innym jak działaniem Boga w obrębie praw nieznanych ludziom.
Pomoc w wyjaśnieniu rozpatrywanej przez nas kwestii nadeszła od tzw. stróżów czasu, czyli astronomów. Astronomia dlatego jest nauką ścisłą, ponieważ wyjaśnia, że wszechświat porusza się z tak niepowtarzalną punktualnością i precyzją, iż nawet jedna minuta nie może się w nim zagubić, a co dopiero dwadzieścia parę godzin. W związku z tym takie zdarzenie powinno zostać zauważone przez astronomów. Otóż Rimmer wyjaśnia w swej książce2:
„Edwin Ball, wielki astronom brytyjski, stwierdził, że obliczenia astronomiczne lat słonecznych wykazały brak 24 godzin. Jak to się stało? (...) Profesor C.A. Totten z Uniwersytetu Yale wspomina w swojej książce, jak to jego przyjaciel, profesor astronomii, zrobił niezwykłe odkrycie, że Ziemia zagubiła 24 godziny ze swojego »rozkładu«. Profesor Totten zaproponował koledze zbadanie sprawy w oparciu o Biblię. »Ty nie wierzysz w Biblię jako Słowo Boże, ale ja wierzę. Właśnie teraz mamy dobrą okazję sprawdzenia, czy Biblia powstała z Bożej inspiracji«. Kolega astronom zgodził się i zaczął studiować Pismo Święte. Po pewnym czasie spotkali się ponownie i profesor Totten zapytał przyjaciela, czy znalazł zadowalające wyjaśnienie. W odpowiedzi usłyszał: »Teraz jestem całkowicie przeświadczony, że Biblia nie jest Słowem Bożym. W 10. rozdziale Księgi Jozuego znalazłem brakujące 24 godziny. Wówczas powróciłem do swoich obliczeń i otrzymałem w wyniku, że dzień Jozuego został wydłużony tylko o 23 godziny i 20 minut. Gdyby Biblia była Bożą Księgą, nie zawierałaby błędu wynoszącego 40 minut«. »Masz rację — odparł profesor Totten — lecz tylko częściowo. Czy Biblia mówi o całej dobie jako o czasie dodanym dzięki modlitwie Jozuego?«.
Rozmówca popatrzył w tekst biblijny i przeczytał: »i prawie cały dzień nie śpieszyło się do zachodu«. Słowa prawie cały zmieniają sytuację w sposób zasadniczy. Wątpiący astronom zaczął czytać Biblię jeszcze raz, aż doszedł do 38. rozdziału Księgi Izajasza, gdzie została opisana niezwykła historia śmiertelnie chorego króla Ezechiasza. W odpowiedzi na jego modlitwę Bóg przydał mu 15 lat życia. Aby go upewnić co do tej obietnicy, dał mu znak: »Idź na dziedziniec i spójrz na zegar słoneczny. Cofnę cień zegara o 10 stopni«. Izajasz opowiada, że tak się stało. Mamy więc brakujący czas, gdyż 10 stopni na zegarze słonecznym odpowiada 40 minutom na tarczy naszych zegarów. Dokładność Biblii potwierdza się raz jeszcze ku najgłębszej satysfakcji rzetelnych badaczy”.
Również badania antropologiczne odnotowują w wielu kulturach podania o długim dniu. Emanuel Wylikowski w książce Word Colission pisze o legendach o długim dniu pochodzących z różnych stron świata. Podania takie można znaleźć w Arabii, Indiach, Tybecie, Egipcie, Chinach. Herodot opisuje, że kapłani w Egipcie pokazali mu świątynię, w której znalazł opis niemal dwukrotnie dłuższego dnia. Zatem autentyczność omawianego fenomenu jest dobrze udokumentowana w kilku obszarach wiedzy. Możemy tylko skłonić głowę przed wielkością Boga.
Drugi cud ingerujący w stały obrotowy ruch Ziemi jest niewątpliwie wydarzeniem przekraczającym granice ludzkiego poznania, ale trzeba przyjąć go za fakt. W Starym Testamencie opisane jest uzdrowienie króla Ezechiasza (Hiskiasza)3. Otóż ten król — pozytywna postać wśród królów judzkich — zachorował i Pan Bóg posłał do niego proroka Izajasza z poselstwem, aby wydał ostatnie rozporządzenia dotyczące swego domu i królestwa, gdyż nadchodzi kres jego życia. Król po usłyszeniu tej wieści rozpłakał się. Gdy prorok wychodził z jego domu, Pan Bóg zawrócił go i powiedział: „Wróć i powiedz Ezechiaszowi: (...) Słyszałem twoją modlitwę, widziałem twoje łzy. Oto uzdrawiam cię: trzeciego dnia pójdziesz do świątyni Jahwe i dodam do dni twego życia piętnaście lat”. Gdy Ezechiasz zapytał o znak, Bóg „przesunął cień po stopniach zegara Achaza — po których opadał równocześnie ze słońcem — o dziesięć stopni”. I w rezultacie powstały brakujące minuty do 24 godzin, których wreszcie doliczył się profesor Ball w astronomicznych dziejach Ziemi. Niewątpliwie zdarzenie to miało miejsce. Wniosek jest zatem prosty: przyjmuję zapis całego Pisma Świętego dosłownie, jako wierne odbicie zdarzeń, nad którymi czuwał i które powodował Bóg.
— A nie zastanawia Pana doktora, że w dziwny sposób nie doszło do kataklizmu, do którego powinno było dojść?
— Gdyby człowiek przyczynił się do zatrzymania naszej planety, na pewno taki kataklizm miałby miejsce, ale ponieważ sprawił to wszechmocny Stwórca, niebezpieczeństwa nie było. Dla nas jest to niepojęte, a jednak Bóg tego dokonał. Proszę jednak zauważyć, że każdy cud ma właśnie taką naturę. Wiemy, że coś się wydarzyło, ale jak to się stało, tego nie rozumiemy. Możemy więc pytać w nieskończoność: Jak to się stało, że wypływała woda ze skały i ugasiła pragnienie trzymilionowego narodu wraz z olbrzymimi stadami? Kto karmił na pustyni ten lud? To są cuda. Miały one miejsce, ale jak to się stało, Bóg to jedynie wie, a my musimy po prostu przyjąć to jako fakt i powiedzieć: Boże, widzimy że czynisz cuda i dokonujesz ich w tak nadzwyczajny sposób, że przekracza to nasze wyobrażenie.
Osobiście słyszałem relację pewnego inżyniera, który w dyskusji z osobami sprzyjającymi ateistom argumentował na rzecz istnienia Boga, przytaczając swoje doświadczenie. Otóż wpadł w poślizg, jadąc zimą swoim samochodem. Zupełnie stracił nad nim panowanie. Gdy miał już uderzyć w ogromne, przydrożne drzewo, w rozpaczy wykrzyknął: „Jezu, ratuj!”. Zamknął z przerażenia oczy, oczekując na najgorsze. Czekał... czekał... ale uderzenie nie następowało. Otworzył oczy... Jechał prosto swoją drogą! Po chwili zorientował się, że jedzie w przeciwną stronę. Ta historia to nie bajka. Opowiedziano ją publicznie w czasach, w których płaciło się za to gorzką cenę. Pamiętam ją dokładnie, bo sam kiedyś wołałem w takiej sytuacji do Boga. Przede mną był ogromny tir. Córka obok krzyczała, podciągając kolana do brody, bo kiedyś przeczytała, że w takim wypadku obcięło dziewczynie nogi. Zmagałem się z kierownicą, jak tylko mogłem. Nie poddawałem się. Ale w jednej chwili zrozumiałem, że giniemy. Z takim żalem krzyknąłem: „Jezu! Jezu!”. Samochód został uchwycony i ustawiony na prawym pasie. Z impetem przejechał obok tir. Ręce, nogi... całe ciało zaczęło mi tak drżeć, że nie mogłem jechać. Ale jak cieszyłem się, że razem z Olą żyjemy!
Niejeden kierowca opowiedziałby i swoją przygodę życia. Bóg jest dobry. Bóg nie pozostawia żadnej osoby, która zwraca się do Niego o pomoc.
— Przytoczmy inny kłopotliwy cud, czyli mówiącą ludzkim głosem oślicę Bileama, z którą prorok najzwyczajniej prowadził dyskusję.
— W Piśmie Świętym znajdują się dwa fragmenty opisujące nadzwyczajne zdarzenia, w których zwierzęta mówią. Pierwszy to kuszenie w ogrodzie Eden, drugi to właśnie historia Bileama4. W obu przypadkach człowiek dyskutuje pozornie ze zwierzęciem, ale z kontekstu wynika, że zwierzęta te są pod wpływem osobowych, ponadludzkich inteligencji, które przez nie przemawiają. W Piśmie Świętym mamy również opisane dwa przypadki, gdzie Boży prorocy otwarcie sprzeniewierzyli się Bogu. Precedensowy przykład to właśnie historia Bileama. Drugie zdarzenie jest związane z osobą Jonasza. W obu przypadkach Bóg użył zwierząt do przekazania obrazowego pouczenia nieposłusznym prorokom. I nie przypadkiem uczestniczą w tym zwierzęta. W starożytności pouczenia i nauki wyrażano w sposób obrazowy i historia, jak to chciwego proroka Bileama w końcu juczne zwierzę uczyło rozumności, jest najbardziej dosadnie wyrażoną naganą. Należy wyrazić podziw dla Bożej sztuki przekazywania swych myśli człowiekowi zgodnie z panującą konwencją literacką i mentalnością ludzi.
— Oddzielną kartę zajmują w Biblii zmartwychwstania. Prorok Eliasz wskrzesza syna wdowy z Sarepty. Prorok Elizeusz wskrzesza syna Szunemitki. Nawet po śmierci Elizeusza jego martwe ciało wskrzesza człowieka, którego zwłoki wrzucono do jego grobu. Jezus przywrócił życie Łazarzowi, synowi wdowy z Nain, córce setnika. Apostoł Piotr wskrzesił Tabitę z Joppy, apostoł Paweł Eutychusa. Dlaczego nie opowiadamy o zmartwychwstaniach, które miały miejsce wczoraj, dzisiaj... czy też o jakimś niedawnym ukazaniu się komuś Jezusa?
— Rozumiem, że spośród wszystkich cudów pojawienie się Jezusa i zmartwychwstanie kogoś to zdarzenia, które swą niezwykłością przebijają wszystkie inne. Można taką tezę przyjąć, ale ja nie podpisałbym się pod nią. Dla mnie niezwykłość stworzenia jest najbardziej frapującym cudem. Ale skoro mówimy o zmartwychwstaniu, to przecież i w ten sposób możemy patrzeć na wylanie Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy, kiedy to Duch Święty owładnął apostołów i uczynił ich „nowymi” ludźmi. Mogę ubolewać, że tego nie widziałem, że nie byłem świadkiem i uczestnikiem tych zdarzeń, wolę jednak przyjąć inną postawę. Chcę Bogu podziękować za to, czego w moim krótkim życiu dokonał, i za to, że pozwolił mi poznać swoje dzieła, w tym niezwykły plan zbawienia. Sądzę, że w każdym pokoleniu jest wystarczająco wiele zdarzeń, aby człowiek mógł zbliżyć się do Boga.
— W ewangeliach natrafiamy jednak na zdania, z których wynika, że wiara domagająca się widzialnego znaku czy cudu ma swoje uzasadnienie, choć ideałem jest oczywiście taka wiara, która nie domaga się dowodów. Jakie więc cuda, na podstawie których możemy budować swoją wiarę, dokonują się w obecnych czasach?
— Znam bardzo wiele wiarygodnych, budujących wiarę cudów. Za czasów studenckich znaleźliśmy się pewnego razu z żoną w opłakanej sytuacji finansowej. Uklękliśmy wówczas i przedstawiliśmy Bogu dwie sprawy: że nie mamy środków finansowych na zakupienie węgla na zimę i płaszcza zimowego dla żony. Chodziło o niemałe pieniądze. Modliliśmy się o to w czwartek, a w piątek Bóg wysłuchał nas i dostaliśmy od znanej nam osoby kopertę, a w niej dokładnie tyle pieniędzy, ile potrzebowaliśmy. Ten przykład oraz inne z mojego życia nauczyły mnie polegać na Bogu.
Ale wracając do zmartwychwstania — i dziś się zdarzają takie cuda. Polecam książkę Estery Gulszan pt. Rozdarta zasłona. To prawdziwa historia muzułmańskiej dziewczyny pochodzącej z Pakistanu, nawróconej na chrześcijaństwo, która po pewnym czasie zamieszkała w Anglii, w Oksfordzie. Jej opowieść o wierze i kulturze, w jakiej została wychowana, oraz o jej osobistym doświadczeniu żywego Boga, opublikowana w 1984 roku, stała się bestsellerem. Gulszan opisuje tam m.in. śmierć i zmartwychwstanie swojej siostry Anis. Gdy umarła z powodu komplikacji porodowych, Estera przez kilkanaście godzin modliła się do Jezusa o przywrócenie życia siostrze. W tym czasie przygotowywano się do pogrzebu. I nagle Anis się poruszyła i wstała. Było mnóstwo świadków — cała rodzina i lekarz. Przerażenie mieszało się tam z radością i konsternacją. Zapytana o to, co się wydarzyło, Anis, odpowiedziała: „Śniła mi się drabina, na której już chciałam postawić moje stopy. Na jej szczycie stał człowiek w białej szacie, na głowie miał złotą koronę, a Jego ciało promieniowało jasnym światłem. Wyciągnął nade mną ręce i z Jego dłoni trysnęło światło. Powiedział też: »Ja jestem Jezus Chrystus, Król królów. Posyłam cię z powrotem pomiędzy żywych, ale w oznaczonym czasie znowu cię tutaj przyprowadzę«. W tym momencie otworzyłam oczy”. Zebrana przy martwej Anis rodzina usłyszała z ust zmartwychwstałej o potędze Jezusa Chrystusa. Zdumiewa jednak to, że nawet tak niecodzienny cud nie doprowadził świadków zdarzenia do gremialnego nawrócenia na chrześcijaństwo. Mało tego, ostatecznie Gulszan została wypędzona z tego domu przez męża siostry, po tym jak Anis (jako jedyna!) została chrześcijanką.
Tradycja jest często błotem pochłaniającym wszystkie dobre chęci świadków mocy Bożej. Kiedyś Jezus przytoczył znamienną przypowieść i powiedział: „Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają. Nie, Ojcze (...) — odrzekł tamten — lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą. Odpowiedział mu: Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą”5. Święte słowa. I nadal aktualne.
-Zmienia wodę w wino
Jezus na weselu zamienia wodę w wino po tym, jak nieoczekiwanie skończyły się jego zapasy gospodarzowi.
-Uzdrawia sparaliżowanego przy sadzawce.
W kolejnym cudzie, Jezus uzdrawia sługę setnika w Kapernaum, nie kontaktując się .
-Uzdrawia trędowatego
-Ucisza burzę
-Karmi pięciotysięczny tłum
ZDZISŁAW PLES: — Mówiąc najkrócej, cud jest to zdarzenie spowodowane przez istotę o wyższych możliwościach sprawczych aniżeli człowiek. Dla człowieka zdarzenie takie jest nadzwyczajne, niezrozumiałe i dlatego właśnie cudowne. Ale ważne jest to, że cuda, które opisano w Piśmie Świętym, to nie widowiskowe i sensacyjne zdarzenia obliczone na poklask, ale czyny mające wspierać lud Boży.
— Ale boskie działanie przypisywano często przyrodniczym zjawiskom, choćby wyładowaniom atmosferycznym, zaćmieniom słońca, trzęsieniom ziemi, chorobom i zarazom, spadającym meteorytom...— Wszystko, co jest niezrozumiałe, staje się dla człowieka w pewien sposób cudem. Człowiek wierzący także ma pragnienie obcowania z Bogiem, który wyraża swoje istnienie w cudach. Mamy również do czynienia i z takimi „cudami”, gdy na wierzbie soki drzewa ułożą się w kształt twarzy lub postaci ludzkiej, a wiejskie kobiety natychmiast stają wkoło, zapalają świece i następuje nocne czuwanie. Jest to pobożność rodząca się z potrzeby obcowania z czymś nadnaturalnym, cudownym, która tworzy „cuda” niejako na własne zamówienie. W Piśmie Świętym opisane są jednak prawdziwe i zdumiewające cuda. Ignorancja i brak wiary w Boże cuda bierze się z przeświadczenia człowieka o własnej niewyobrażalnej inteligencji i przekonania o poznaniu tajników świata.
— Jaką Pana zdaniem, z punktu widzenia biblisty, można mieć pewność, że coś jest cudem, ingerencją Boga, a nie zwykłym przejawem działania natury, niepoznanym jeszcze przez człowieka?— Mikrostruktury żywych organizmów to bezsprzecznie wielkie cuda, z jakimi spotykamy się w przyrodzie. Na przykład ludzka komórka jest mikroskopijną strukturą o średnicy 0,025 milimetra, ale posiada w sobie tyle specyficznych mechanizmów bezustannie zaangażowanych w biochemiczne reakcje, że ze względu na procesy w niej zachodzące i wyspecjalizowane molekuły można ją przyrównać do wielozakładowego koncernu chemicznego. Ludzkie jądro komórkowe o średnicy mniejszej aniżeli 0,01 milimetra mieści w sobie łańcuch składający się z 46 typów ogniw, czyli chromosomów, o łącznej długości około dwóch metrów. Łańcuch ten zawiera całą informację genetyczną człowieka, wszelkie informacje o budowie i procesach życiowych. Liczbę ludzi na całym świecie szacuje się na ponad 6 miliardów. Jeżeli możliwe byłoby zredukowanie każdej osoby do kodu genetycznego, z jakiego powstała, to aby pomieścić DNA całej populacji naszego globu, wystarczyłby pojemnik wielkości tabletki aspiryny. Precyzyjnie celowe zorganizowanie materii ludzkiej komórki, nadanie jej struktury i inicjacja w niej procesów życiowych — to cud. Człowiek nauki funkcjonujący na współczesnym wysokim poziomie wiedzy nie jest w stanie sensownie wyjaśnić, jak można skomasować tyle informacji i zawrzeć je w strukturze, którą trzeba obserwować pod mikroskopem elektronowym. Kolejny cud świata to kosmiczne makrostruktury i ich precyzyjna synchronizacja masy, prędkości i toru ruchu. Następnym zagadkowym cudem jest z pewnością mózg człowieka, bo jego istnienia nie da się wyprowadzić z naiwnych koncepcji darwinistycznych. Znana jest opinia, że mózg jest najbardziej złożoną strukturą we wszechświecie. W przyrodzie spotykamy poza tym wiele innych cudów. Człowiek, gdy odkrywa jakieś prawa biochemii, nie jest w stanie wykorzystać ich, aby wykreować żywą materię. Podobnie nie jesteśmy w stanie podporządkować sobie wszechświata, chociaż poznaliśmy wiele praw astronomii. Nieporadne poruszanie się człowieka na ziemi jest świadectwem złożoności świata, który miał swojego inteligentnego Konstruktora. Teiści uważają, że ów Konstruktor dalej żyje i nie został wolą darwinistów ubezwłasnowolniony, ale potrafi czynić cuda i dzisiaj. Warto pamiętać o tych wielkich cudach, gdy będziemy rozpatrywać wiarygodność maleńkich nadzwyczajnych zdarzeń, opisanych na kartach Pisma Świętego. Ich celowość i konkretna użyteczność w danej chwili najlepiej świadczą o ich nieprzypadkowym rodowodzie.
— Jednego z najbardziej spektakularnych cudów, jakie opisano w Starym Testamencie, dokonał Jozue w Gibeonie podczas pogoni za wojskami kananejskich królów. Aby zdążyć ich pokonać, kazał zatrzymać się słońcu i księżycowi. I jak czytamy, „zatrzymało się słońce pośrodku nieba i nie spieszyło się do zachodu niemal przez cały dzień”1. Dzięki Kopernikowi wiemy, że jeśli Jozue mógłby coś zatrzymać, to nie Słońce, a jedynie Ziemię, bo ona się porusza. Czy nie uważa Pan, że tutaj zupełnie przekroczono granice rozsądku i fantazji?— To zdarzenie jest przedmiotem wielu żartów i ostrej krytyki ateistycznej. Według znanych nam praw przyrody, powinno dojść do niewyobrażalnej katastrofy. Jednak Bóg tworzy albo wykorzystuje inne prawa. Prawdę mówiąc, nasza wiedza jest wciąż zbyt mała, aby z całą pewnością stwierdzić, co jest możliwe, a co nie, nawet w obrębie poznanych praw przyrody. Bardzo często to, co postrzegamy jako cuda, jest niczym innym jak działaniem Boga w obrębie praw nieznanych ludziom.
Pomoc w wyjaśnieniu rozpatrywanej przez nas kwestii nadeszła od tzw. stróżów czasu, czyli astronomów. Astronomia dlatego jest nauką ścisłą, ponieważ wyjaśnia, że wszechświat porusza się z tak niepowtarzalną punktualnością i precyzją, iż nawet jedna minuta nie może się w nim zagubić, a co dopiero dwadzieścia parę godzin. W związku z tym takie zdarzenie powinno zostać zauważone przez astronomów. Otóż Rimmer wyjaśnia w swej książce2:
„Edwin Ball, wielki astronom brytyjski, stwierdził, że obliczenia astronomiczne lat słonecznych wykazały brak 24 godzin. Jak to się stało? (...) Profesor C.A. Totten z Uniwersytetu Yale wspomina w swojej książce, jak to jego przyjaciel, profesor astronomii, zrobił niezwykłe odkrycie, że Ziemia zagubiła 24 godziny ze swojego »rozkładu«. Profesor Totten zaproponował koledze zbadanie sprawy w oparciu o Biblię. »Ty nie wierzysz w Biblię jako Słowo Boże, ale ja wierzę. Właśnie teraz mamy dobrą okazję sprawdzenia, czy Biblia powstała z Bożej inspiracji«. Kolega astronom zgodził się i zaczął studiować Pismo Święte. Po pewnym czasie spotkali się ponownie i profesor Totten zapytał przyjaciela, czy znalazł zadowalające wyjaśnienie. W odpowiedzi usłyszał: »Teraz jestem całkowicie przeświadczony, że Biblia nie jest Słowem Bożym. W 10. rozdziale Księgi Jozuego znalazłem brakujące 24 godziny. Wówczas powróciłem do swoich obliczeń i otrzymałem w wyniku, że dzień Jozuego został wydłużony tylko o 23 godziny i 20 minut. Gdyby Biblia była Bożą Księgą, nie zawierałaby błędu wynoszącego 40 minut«. »Masz rację — odparł profesor Totten — lecz tylko częściowo. Czy Biblia mówi o całej dobie jako o czasie dodanym dzięki modlitwie Jozuego?«.
Rozmówca popatrzył w tekst biblijny i przeczytał: »i prawie cały dzień nie śpieszyło się do zachodu«. Słowa prawie cały zmieniają sytuację w sposób zasadniczy. Wątpiący astronom zaczął czytać Biblię jeszcze raz, aż doszedł do 38. rozdziału Księgi Izajasza, gdzie została opisana niezwykła historia śmiertelnie chorego króla Ezechiasza. W odpowiedzi na jego modlitwę Bóg przydał mu 15 lat życia. Aby go upewnić co do tej obietnicy, dał mu znak: »Idź na dziedziniec i spójrz na zegar słoneczny. Cofnę cień zegara o 10 stopni«. Izajasz opowiada, że tak się stało. Mamy więc brakujący czas, gdyż 10 stopni na zegarze słonecznym odpowiada 40 minutom na tarczy naszych zegarów. Dokładność Biblii potwierdza się raz jeszcze ku najgłębszej satysfakcji rzetelnych badaczy”.
Również badania antropologiczne odnotowują w wielu kulturach podania o długim dniu. Emanuel Wylikowski w książce Word Colission pisze o legendach o długim dniu pochodzących z różnych stron świata. Podania takie można znaleźć w Arabii, Indiach, Tybecie, Egipcie, Chinach. Herodot opisuje, że kapłani w Egipcie pokazali mu świątynię, w której znalazł opis niemal dwukrotnie dłuższego dnia. Zatem autentyczność omawianego fenomenu jest dobrze udokumentowana w kilku obszarach wiedzy. Możemy tylko skłonić głowę przed wielkością Boga.
Drugi cud ingerujący w stały obrotowy ruch Ziemi jest niewątpliwie wydarzeniem przekraczającym granice ludzkiego poznania, ale trzeba przyjąć go za fakt. W Starym Testamencie opisane jest uzdrowienie króla Ezechiasza (Hiskiasza)3. Otóż ten król — pozytywna postać wśród królów judzkich — zachorował i Pan Bóg posłał do niego proroka Izajasza z poselstwem, aby wydał ostatnie rozporządzenia dotyczące swego domu i królestwa, gdyż nadchodzi kres jego życia. Król po usłyszeniu tej wieści rozpłakał się. Gdy prorok wychodził z jego domu, Pan Bóg zawrócił go i powiedział: „Wróć i powiedz Ezechiaszowi: (...) Słyszałem twoją modlitwę, widziałem twoje łzy. Oto uzdrawiam cię: trzeciego dnia pójdziesz do świątyni Jahwe i dodam do dni twego życia piętnaście lat”. Gdy Ezechiasz zapytał o znak, Bóg „przesunął cień po stopniach zegara Achaza — po których opadał równocześnie ze słońcem — o dziesięć stopni”. I w rezultacie powstały brakujące minuty do 24 godzin, których wreszcie doliczył się profesor Ball w astronomicznych dziejach Ziemi. Niewątpliwie zdarzenie to miało miejsce. Wniosek jest zatem prosty: przyjmuję zapis całego Pisma Świętego dosłownie, jako wierne odbicie zdarzeń, nad którymi czuwał i które powodował Bóg.
— A nie zastanawia Pana doktora, że w dziwny sposób nie doszło do kataklizmu, do którego powinno było dojść?— Gdyby człowiek przyczynił się do zatrzymania naszej planety, na pewno taki kataklizm miałby miejsce, ale ponieważ sprawił to wszechmocny Stwórca, niebezpieczeństwa nie było. Dla nas jest to niepojęte, a jednak Bóg tego dokonał. Proszę jednak zauważyć, że każdy cud ma właśnie taką naturę. Wiemy, że coś się wydarzyło, ale jak to się stało, tego nie rozumiemy. Możemy więc pytać w nieskończoność: Jak to się stało, że wypływała woda ze skały i ugasiła pragnienie trzymilionowego narodu wraz z olbrzymimi stadami? Kto karmił na pustyni ten lud? To są cuda. Miały one miejsce, ale jak to się stało, Bóg to jedynie wie, a my musimy po prostu przyjąć to jako fakt i powiedzieć: Boże, widzimy że czynisz cuda i dokonujesz ich w tak nadzwyczajny sposób, że przekracza to nasze wyobrażenie.
Osobiście słyszałem relację pewnego inżyniera, który w dyskusji z osobami sprzyjającymi ateistom argumentował na rzecz istnienia Boga, przytaczając swoje doświadczenie. Otóż wpadł w poślizg, jadąc zimą swoim samochodem. Zupełnie stracił nad nim panowanie. Gdy miał już uderzyć w ogromne, przydrożne drzewo, w rozpaczy wykrzyknął: „Jezu, ratuj!”. Zamknął z przerażenia oczy, oczekując na najgorsze. Czekał... czekał... ale uderzenie nie następowało. Otworzył oczy... Jechał prosto swoją drogą! Po chwili zorientował się, że jedzie w przeciwną stronę. Ta historia to nie bajka. Opowiedziano ją publicznie w czasach, w których płaciło się za to gorzką cenę. Pamiętam ją dokładnie, bo sam kiedyś wołałem w takiej sytuacji do Boga. Przede mną był ogromny tir. Córka obok krzyczała, podciągając kolana do brody, bo kiedyś przeczytała, że w takim wypadku obcięło dziewczynie nogi. Zmagałem się z kierownicą, jak tylko mogłem. Nie poddawałem się. Ale w jednej chwili zrozumiałem, że giniemy. Z takim żalem krzyknąłem: „Jezu! Jezu!”. Samochód został uchwycony i ustawiony na prawym pasie. Z impetem przejechał obok tir. Ręce, nogi... całe ciało zaczęło mi tak drżeć, że nie mogłem jechać. Ale jak cieszyłem się, że razem z Olą żyjemy!
Niejeden kierowca opowiedziałby i swoją przygodę życia. Bóg jest dobry. Bóg nie pozostawia żadnej osoby, która zwraca się do Niego o pomoc.
— Przytoczmy inny kłopotliwy cud, czyli mówiącą ludzkim głosem oślicę Bileama, z którą prorok najzwyczajniej prowadził dyskusję.— W Piśmie Świętym znajdują się dwa fragmenty opisujące nadzwyczajne zdarzenia, w których zwierzęta mówią. Pierwszy to kuszenie w ogrodzie Eden, drugi to właśnie historia Bileama4. W obu przypadkach człowiek dyskutuje pozornie ze zwierzęciem, ale z kontekstu wynika, że zwierzęta te są pod wpływem osobowych, ponadludzkich inteligencji, które przez nie przemawiają. W Piśmie Świętym mamy również opisane dwa przypadki, gdzie Boży prorocy otwarcie sprzeniewierzyli się Bogu. Precedensowy przykład to właśnie historia Bileama. Drugie zdarzenie jest związane z osobą Jonasza. W obu przypadkach Bóg użył zwierząt do przekazania obrazowego pouczenia nieposłusznym prorokom. I nie przypadkiem uczestniczą w tym zwierzęta. W starożytności pouczenia i nauki wyrażano w sposób obrazowy i historia, jak to chciwego proroka Bileama w końcu juczne zwierzę uczyło rozumności, jest najbardziej dosadnie wyrażoną naganą. Należy wyrazić podziw dla Bożej sztuki przekazywania swych myśli człowiekowi zgodnie z panującą konwencją literacką i mentalnością ludzi.
— Oddzielną kartę zajmują w Biblii zmartwychwstania. Prorok Eliasz wskrzesza syna wdowy z Sarepty. Prorok Elizeusz wskrzesza syna Szunemitki. Nawet po śmierci Elizeusza jego martwe ciało wskrzesza człowieka, którego zwłoki wrzucono do jego grobu. Jezus przywrócił życie Łazarzowi, synowi wdowy z Nain, córce setnika. Apostoł Piotr wskrzesił Tabitę z Joppy, apostoł Paweł Eutychusa. Dlaczego nie opowiadamy o zmartwychwstaniach, które miały miejsce wczoraj, dzisiaj... czy też o jakimś niedawnym ukazaniu się komuś Jezusa?— Rozumiem, że spośród wszystkich cudów pojawienie się Jezusa i zmartwychwstanie kogoś to zdarzenia, które swą niezwykłością przebijają wszystkie inne. Można taką tezę przyjąć, ale ja nie podpisałbym się pod nią. Dla mnie niezwykłość stworzenia jest najbardziej frapującym cudem. Ale skoro mówimy o zmartwychwstaniu, to przecież i w ten sposób możemy patrzeć na wylanie Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy, kiedy to Duch Święty owładnął apostołów i uczynił ich „nowymi” ludźmi. Mogę ubolewać, że tego nie widziałem, że nie byłem świadkiem i uczestnikiem tych zdarzeń, wolę jednak przyjąć inną postawę. Chcę Bogu podziękować za to, czego w moim krótkim życiu dokonał, i za to, że pozwolił mi poznać swoje dzieła, w tym niezwykły plan zbawienia. Sądzę, że w każdym pokoleniu jest wystarczająco wiele zdarzeń, aby człowiek mógł zbliżyć się do Boga.
— W ewangeliach natrafiamy jednak na zdania, z których wynika, że wiara domagająca się widzialnego znaku czy cudu ma swoje uzasadnienie, choć ideałem jest oczywiście taka wiara, która nie domaga się dowodów. Jakie więc cuda, na podstawie których możemy budować swoją wiarę, dokonują się w obecnych czasach?— Znam bardzo wiele wiarygodnych, budujących wiarę cudów. Za czasów studenckich znaleźliśmy się pewnego razu z żoną w opłakanej sytuacji finansowej. Uklękliśmy wówczas i przedstawiliśmy Bogu dwie sprawy: że nie mamy środków finansowych na zakupienie węgla na zimę i płaszcza zimowego dla żony. Chodziło o niemałe pieniądze. Modliliśmy się o to w czwartek, a w piątek Bóg wysłuchał nas i dostaliśmy od znanej nam osoby kopertę, a w niej dokładnie tyle pieniędzy, ile potrzebowaliśmy. Ten przykład oraz inne z mojego życia nauczyły mnie polegać na Bogu.
Ale wracając do zmartwychwstania — i dziś się zdarzają takie cuda. Polecam książkę Estery Gulszan pt. Rozdarta zasłona. To prawdziwa historia muzułmańskiej dziewczyny pochodzącej z Pakistanu, nawróconej na chrześcijaństwo, która po pewnym czasie zamieszkała w Anglii, w Oksfordzie. Jej opowieść o wierze i kulturze, w jakiej została wychowana, oraz o jej osobistym doświadczeniu żywego Boga, opublikowana w 1984 roku, stała się bestsellerem. Gulszan opisuje tam m.in. śmierć i zmartwychwstanie swojej siostry Anis. Gdy umarła z powodu komplikacji porodowych, Estera przez kilkanaście godzin modliła się do Jezusa o przywrócenie życia siostrze. W tym czasie przygotowywano się do pogrzebu. I nagle Anis się poruszyła i wstała. Było mnóstwo świadków — cała rodzina i lekarz. Przerażenie mieszało się tam z radością i konsternacją. Zapytana o to, co się wydarzyło, Anis, odpowiedziała: „Śniła mi się drabina, na której już chciałam postawić moje stopy. Na jej szczycie stał człowiek w białej szacie, na głowie miał złotą koronę, a Jego ciało promieniowało jasnym światłem. Wyciągnął nade mną ręce i z Jego dłoni trysnęło światło. Powiedział też: »Ja jestem Jezus Chrystus, Król królów. Posyłam cię z powrotem pomiędzy żywych, ale w oznaczonym czasie znowu cię tutaj przyprowadzę«. W tym momencie otworzyłam oczy”. Zebrana przy martwej Anis rodzina usłyszała z ust zmartwychwstałej o potędze Jezusa Chrystusa. Zdumiewa jednak to, że nawet tak niecodzienny cud nie doprowadził świadków zdarzenia do gremialnego nawrócenia na chrześcijaństwo. Mało tego, ostatecznie Gulszan została wypędzona z tego domu przez męża siostry, po tym jak Anis (jako jedyna!) została chrześcijanką.
Tradycja jest często błotem pochłaniającym wszystkie dobre chęci świadków mocy Bożej. Kiedyś Jezus przytoczył znamienną przypowieść i powiedział: „Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają. Nie, Ojcze (...) — odrzekł tamten — lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą. Odpowiedział mu: Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą”5. Święte słowa. I nadal aktualne.