Oferuję 100pkt.:
Napisz opowiadanie pt.: "Tak się zaczęła przyjaźń", którego bohaterami będą człowiek i pies.
Opowiadanie powinno skladać się z co najmniej 300 wyrazów!Te, które będą zawierały mniej, zostaną usunięte!Treść musi być zgodna z tematem!
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Dwa tygodnie temu późnym wieczorem dwaj przyjaciele - Adaś i Iwo - wybrali się na spacer. Byli już za miastem i minęli niewielki zagajnik. Spomiędzy starego dębu zobaczyli włochatego kundla o ładnym i krótkim pysku. Zbliżyli się na odległość paru kroków, stanął i wyciągnąwszy szyję, patrzył na Iwa. Stał spokojnie, Adaś czuł jednak, że w każdej chwili gotów jest uskoczyć w bok - jak zwierze jest przyzwyczajone do ratowania się przed ucieczką.
- On jest bardzo biedny.
- Pewno, że biedny. - Nagle roześmiał się Iwo. - Ma strasznie śmieszny ogon. Zupełnie jakby tkwił w nim jakiś kołtun.
- W jego futro wbiło się mnóstwo ostów i łopóchów i nie może sobie z tym poradzić. Obciąłbym to, ale nie pozwala się do siebie zbliżyć.
Iwo spojrzał na Adasia ze zdziwieniem i zabawnie zmarszczył nos.
- Nie brzydziłbyś się? Przecież to wstrętne psisko!
-Ja się nie brzydzę.
Adaś przestał się już jednak psem interesować. Wybiegł na chwilę na ulicę. Oboje ruszyli na drogę.Adaś spojrzał na Timona. Chciał zobaczyć jak zareaguje. Okazało się, że nie może się ruszyć, ponieważ ma złamaną nogę. Poszli z nim razem do weterynarza. Lekarz zabandażował mu łapę. Polecił kundla nakarmić i napoić.Adaś wziął go na ręce trzęsącego się z zimna psa i przytulił go do siebie. Poszli z nim do domu. Nadali mu imię Timon. Po kilku dniach piesek był zupełnie zdrowy oraz reagował na swoje imię. Z czasem stał się wesołym psotnikiem oraz bohaterem.
Pewnego razu znalazłszy się na piasku wyspy, Iwo obejrzał się, gdzie Timon stał w błocie po drugiej stronie jeziora.
- Timon! - zawołał. - Timon!
Machnął ogonem i nie ruszył się. Po chwili jednak skoczył do wody, zaczął pływać.
- Dobrze sobie radzi - pochwalił Iwo.
Adaś był wzruszony. Zauważył, że jego wierne oczy patrzą bez przerwy w jego stronę. Gdy Timon wyszedł na trawę, otrzepał całe ciało od czubka nosa do ogona i ruszył w drogę. Zaczął biec w kółko schyliwszy łeb. Czarne, wilgotne nozdrza zdawały się pilnie łapać niknącą woń.
- Dziwnie się zachowuje - rzekł Iwo.
- Jest pewnie na tropie jakiejś osoby lub dzikiego zwierzęcia - roześmiał się Adaś
- Na pewno jakiejś osoby. Przecież tu nie ma ani zajęcy, ani kotów, bo przecież za daleko od wsi.
Timon, ciągle z nosem po trawie, zataczał coraz głębsze kręgi, po czym schylił się do kępy krzaków, znikł im z oczu. Poszli za nim. Skręcili wąską, wydeptaną przez kundla ścieżką, która od przybrzeżnej łączki wiodła przez zarośla w głąb wyspy. Po chwili słuchać było ciche, głuche warczenie.
-Cóż to, co? - spytał Adaś.
- Pewnie Timon.
Rozgarnęli gałęzie, a następnie dotarwszy do polany, stałego miejsca ich spotkań zatrzymali się u jej skraju i odsunęli się o krok między tarniny. Timon stanął nieruchomo przed krzakiem leszczyny. Kiedy pies wyczuł ich przed sobą, obejrzawszy się wrócił do poprzedniej pozycji i zawarczał znowu.
- Coś tam musi być! - rzekł Adaś, a oczy mu się roziskrzyły, tak jak zawsze jest w obliczu niezwykłych zdarzeń.
Iwo pobladł lekko. Okazało się, że pies odnalazł skarb. Tak zaczęła się ich wieloletnia przyjaźń z Timonem. Nie wyobrażają sobie zaginięcia tego pieska.