O wymiarze sprawiedliwości w Polsce zwykło się mówić albo dobrze, albo wcale, pomijając oczywiście tablomedialne doniesienia. Przyświeca temu założenie, że krytyka funkcjonowania sądownictwa nie służy jego naprawie, podważa jego autorytet i obniża zaufanie obywateli do – jakby nie było – trzeciej władzy w państwie. Przy takim podejściu w naturalny sposób ci, którzy krytykują są skłonni dowodzić tezę o kryzysie wymiaru sprawiedliwości. Pozostali zaś – nawet jeśli dostrzegają pewne mankamenty – to ich przyczyn upatrują byle dalej od istoty problemu, tkwiącej w uwarunkowaniach systemowych, w imię źle pojętego dobra wymiaru sprawiedliwości.
O wymiarze sprawiedliwości w Polsce zwykło się mówić albo dobrze, albo wcale, pomijając oczywiście tablomedialne doniesienia. Przyświeca temu założenie, że krytyka funkcjonowania sądownictwa nie służy jego naprawie, podważa jego autorytet i obniża zaufanie obywateli do – jakby nie było – trzeciej władzy w państwie. Przy takim podejściu w naturalny sposób ci, którzy krytykują są skłonni dowodzić tezę o kryzysie wymiaru sprawiedliwości. Pozostali zaś – nawet jeśli dostrzegają pewne mankamenty – to ich przyczyn upatrują byle dalej od istoty problemu, tkwiącej w uwarunkowaniach systemowych, w imię źle pojętego dobra wymiaru sprawiedliwości.