Napisz streszczenie arykutłu prasowego z gazetki religijnej lub strony do podanego rozwiązanie dopisz także żródło z którego to wziołeś.
Kto pierwszy ten lepszy.
Nagroda dla pierwszego to naj chy ba że będzie źle
licze na szybkie odpowiedzi.
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
można napisać artykuł o nadziejii`
Nadzieja...
To pojęcie znane nam wszystkim i używane w potocznym języku nader często. Czy jesteśmy świadomi jednak do końca jego znaczenia?
Chcesz kogoś pocieszyć, kto aktualnie ma jakieś kłopoty, przeżywa trudności życiowe i cierpi, to mówisz wtedy: nie trać nadziei, to jeszcze nie koniec świata, zobaczysz będzie dobrze, wszystko się jeszcze odmieni...
To pojęcie jest jak chusteczka, którą ocierasz łzy płaczącemu... teraz jest źle, ale "przyjdzie czas", że będzie lepiej.
Nadzieja towarzyszy każdemu mojemu działaniu. Mam nadzieję, że to, czego się podejmuję ma sens, że osiągnę przez to działanie określony cel. Inaczej nie podjęłabym się jego realizacji. Ale tutaj sama nadzieja nie wystarczy, trzeba ja wzmocnić moją aktywnością, dążeniem do osiągnięcia tego, co uważam za ważne. Trzeba ją wzmocnić dążeniem do osiągnięcia szczęścia, choćby na razie jeszcze tylko cząstkowego i niepełnego, ale które - jak mniemam - w pełni objawi się w czasie... myślę że, wyczuwanym i w głębi duszy wyczekiwanym chyba przez każdego. Ale gotowość do działania, choć w trakcie jego trwania o tym się nie myśli, potrzebuje znowu wsparcia nadziei. Gospodyni, która zaprawia wiśnie w słoikach na zimę, wie, że aby zimą można było rozkoszować się ich smakiem, musi zalać je słodkim syropem. Tak też chyba jest z naszym działaniem, musi być zaprawione syropem nadziei.
Ale ku czemu lub komu ma się kierować moja nadzieja? Dla kogo mam się starać? Dla samego starania, dla siebie, a może dla drugiego człowieka? To prawda - drugi człowiek jest mi potrzebny, abym niejako w jego miłości, jak w zwierciadle, dostrzegła swoją wartość.
Jednak czasami bywa tak, że pomimo wielkiego trudu włożonego przeze mnie w szlifowanie tego drogocennego klejnotu, jakim jest moje życie, nie znajduję człowieka, który dostatecznie doceniłby moje wysiłki. To co..., może mam starać się dla samej nadziei? Jeżeli tak, to musi ona mieć dla mnie jakiś punkt, stan, może miejsce zakotwiczenia, jakiś wewnętrzny sens, który otworzy mi się jak książka do czytania i objawi w całej pełni swoją treść, w momencie spełnienia mojej nadziei. Wtedy może ktoś powie: jej nadzieja została spełniona.
Czy można żyć bez nadziei?
Pewien dziewiętnastolatek popełnił samobójstwo, a w liście pożegnalnym do bliskich napisał: "niczego mi nie brakowało, miałem wszystko, ale straciłem nadzieję..."
Czy rzeczywiście miał wszystko i niczego albo nikogo mu nie zabrakło? A może właśnie zabrakło mu kogoś, kto stanąłby obok niego w chwili utraty nadziei, w momencie największej rozpaczy i ukazał mu choćby jakąś najcieńszą nić nadziei... może wbrew wszelkiej nadziei, jakieś światełko migające w ciemnościach zwątpienia, które zapanowało w jego duszy. Widać ludzie są zawodni i nie ma ich tam, gdzie akurat być powinni... Do kogo więc zwrócić moją nadzieję, czego ma ona dotyczyć, czy jak dla Izraela "ziemi mlekiem i miodem płynącej",
hic et nunc, czyli tutaj i teraz. Czy nie w tej perspektywie obracał się nasz nieszczęsny dziewiętnastolatek?
Chrześcijanin wskazówki dla siebie poszuka w słowach Pisma Świętego, które zapewnia nas: "A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany" (Rz 5,5). "Trzymajcie się jej jako bezpiecznej i silnej kotwicy duszy, która przenika poza zasłonę, gdzie Jezus poprzednik wszedł za nas" (Hbr 6,19-20). Powinniśmy ubierać się "w pancerz wiary i miłości oraz hełm nadziei zbawienia (1 Tes 5,8). A wówczas zaznamy radości życia "Weselcie się nadzieją! W ucisku bądźcie cierpliwi" (Rz 12,12).
Niestrudzony Apostoł Chrystusa św. Paweł we wstępie swego listu do Tesaloniczan pisze tak: "pomni przed Bogiem i Ojcem naszym na wasze dzieło wiary, na trud miłości i na wytrwałą nadzieję w Panu naszym Jezusie Chrystusie" (1 Tes 1,3).
Ale do takiej nadziei potrzebna jest wiara!
Co więc z niewierzącymi lub wątpiącymi (jest ich wielu wśród tzw. niedzielnych uczestników Mszy świętej). W czym albo lepiej, w kim pokładają nadzieję osoby odrzucające istnienie Boga, życie wieczne, wiarę w powszechne zmartwychwstanie?
Czy można żyć bez nadziei?`