Jest już wieczór. Leżę w łóżku i próbuję zasnąć, ale na nic moje starania. Oczy nawet przez chwilę nie chcą się zkleić. Więc zaczynam czytać książkę. Moja mama mówi, że kiedy nie można zasnąć najlepiej jest zabrać za lekturę i czytać. Wzięłam cieniutką książkę (ciekawe, że wcześniej jej nie zauważyłam) pt." Kubuś Puchatek" i ona bardzo mnie wciągnęła, że... aż zasnęłam. Dziwny to był sen. Śniło mi się, że jestem w ogromnym, ciemnym lesie. Szłam i szłam, aż... zgubiłam się. Wtedy dopiero zauważyłąm, że przede mną człapie mały, żółty niedzwiadek. Od razu wiedziałam, że to Kubuś Puchatek, tylko,że wydawal dziwe odgłosy. Przyspieszyłam kroku, by sprawdzić te odgłosy. Okazało się, że to on delektował się swoiom baryłkom modu.
-Gdzie idziesz?-zapytałam
-Do Prosiaczka, ty?-powiedział
-Nie wiem zgubiłam się
- Możesz iść ze mną-zakomunikował Puchatek
-Zgoda- powiedziałam
I tak razem z Puchatekiem poszliśmy do Prosiaczka. Niestety, kiedy mały, różowy przyjaciel wyjął herbatniki ja obudziałam się. To było jak sen na jawie-pomyślałam,kiedy zobaczyłam na piżamie plamę od herbaty, którą piłam u Prosiaczka.
Dnia 19 lutego bieżacego roku przy pałacu kultury w Warszawie o godzinie 13:40 miałam umówione spodkanie z bohaterem ksiażki pt. "Kwiat kalafiora" Januszem Pyziakiem. Nie jest o główny bohater tej ksiazki, ale bardzo podoba mi się rola którą odgrywa. Gdy dowiedziałąm się, że istnieje możliwosc spodkania się z wybranym bohaterem książki to od razu pomyślalam o Pyziakowi i bardzo się ucieszyłam. No i tak się stało- spodkałam się z nim koło Warszawskiego pałacu kultury, ale niestety spóźnił się o pół godziny. Bardzo byłam ym niepocieszona, ale on przeprosił mnie i zaproponował pójście do parku. Zgodziłam się. Spacerowaliśmy po parku około 2 godzin. Opowiadał mi jak to fajnie jest byc bohaterem książki. Zakochałam się w nim bez pomyslunku. Później podpytałam czy ma dziewczynę okazało się, że ma i ma na imię Gabriela, tak samo jak było w książce. Nie wytrzymałam tego- uciekłam do domu. Srasznie się ośmieszyłam. Naszczęście okazało się, że to był tylko sen.
Spotkanie we śnie
Jest już wieczór. Leżę w łóżku i próbuję zasnąć, ale na nic moje starania. Oczy nawet przez chwilę nie chcą się zkleić. Więc zaczynam czytać książkę. Moja mama mówi, że kiedy nie można zasnąć najlepiej jest zabrać za lekturę i czytać. Wzięłam cieniutką książkę (ciekawe, że wcześniej jej nie zauważyłam) pt." Kubuś Puchatek" i ona bardzo mnie wciągnęła, że... aż zasnęłam. Dziwny to był sen. Śniło mi się, że jestem w ogromnym, ciemnym lesie. Szłam i szłam, aż... zgubiłam się. Wtedy dopiero zauważyłąm, że przede mną człapie mały, żółty niedzwiadek. Od razu wiedziałam, że to Kubuś Puchatek, tylko,że wydawal dziwe odgłosy. Przyspieszyłam kroku, by sprawdzić te odgłosy. Okazało się, że to on delektował się swoiom baryłkom modu.
-Gdzie idziesz?-zapytałam
-Do Prosiaczka, ty?-powiedział
-Nie wiem zgubiłam się
- Możesz iść ze mną-zakomunikował Puchatek
-Zgoda- powiedziałam
I tak razem z Puchatekiem poszliśmy do Prosiaczka. Niestety, kiedy mały, różowy przyjaciel wyjął herbatniki ja obudziałam się. To było jak sen na jawie-pomyślałam,kiedy zobaczyłam na piżamie plamę od herbaty, którą piłam u Prosiaczka.
Dnia 19 lutego bieżacego roku przy pałacu kultury w Warszawie o godzinie 13:40 miałam umówione spodkanie z bohaterem ksiażki pt. "Kwiat kalafiora" Januszem Pyziakiem. Nie jest o główny bohater tej ksiazki, ale bardzo podoba mi się rola którą odgrywa. Gdy dowiedziałąm się, że istnieje możliwosc spodkania się z wybranym bohaterem książki to od razu pomyślalam o Pyziakowi i bardzo się ucieszyłam. No i tak się stało- spodkałam się z nim koło Warszawskiego pałacu kultury, ale niestety spóźnił się o pół godziny. Bardzo byłam ym niepocieszona, ale on przeprosił mnie i zaproponował pójście do parku. Zgodziłam się. Spacerowaliśmy po parku około 2 godzin. Opowiadał mi jak to fajnie jest byc bohaterem książki. Zakochałam się w nim bez pomyslunku. Później podpytałam czy ma dziewczynę okazało się, że ma i ma na imię Gabriela, tak samo jak było w książce. Nie wytrzymałam tego- uciekłam do domu. Srasznie się ośmieszyłam. Naszczęście okazało się, że to był tylko sen.