kubsoneczek123 PAP/Grzegorz Jakubowski 17 sierpnia na Zamku Królewskim w Warszawie patriarcha Cyryl I i abp Józef Michalik podpisali „Wspólne przesłanie do narodów Polski i Rosji”
Wtaki sposób można streścić istotę „Wspólnego przesłania do narodów Polski i Rosji”, które podpisali przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik i zwierzchnik Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, patriarcha moskiewski i całej Rusi Cyryl I. Wydarzenie, które odbyło się 17 sierpnia na Zamku Królewskim w Warszawie, można nazwać bezprecedensowym i historycznym. I choć dokument jest analizowany z perspektywy historycznej czy politycznej, jego istotą jest płaszczyzna religijna. Wskazuje on obu narodom, polskiemu i rosyjskiemu, drogę pojednania w wymiarze duchowym, a jednocześnie zwraca się „do wszystkich ludzi dobrej woli” o obronę ewangelicznych wartości, które współczesny świat chce zniszczyć.
Pojednanie w wierze
Kluczem do zrozumienia wyjątkowości przesłania jest prośba do Chrystusa sformułowana na końcu dokumentu: „Niech On sprawi swoją łaską, aby każdy Polak w każdym Rosjaninie i każdy Rosjanin w każdym Polaku widział przyjaciela i brata”. Prośba ta jasno wskazuje, że punktem wyjścia w procesie pojednania powinno być działanie Boga, łaska, o którą ludzie wierzący powinni się modlić. Dotychczasowe wysiłki zmierzające do zbliżenia między naszymi narodami odbywały się m.in. na płaszczyźnie historycznej. Jednak gdy próbowano dokonać wspólnej oceny wydarzeń z przeszłości, okazało się, że nasza pamięć historyczna, ocena faktów, mentalność są tak bardzo różne, że próby te kończyły się fiaskiem. Także duchownym pracującym nad wspólnym przesłaniem nie udało się tego dokonać, choć na uwagę zasługuje wspólne potępienie XX-wiecznych totalitaryzmów, co wobec silnych tendencji do rehabilitacji komunizmu, jakie występują w Rosji, również ze strony prezydenta Putina, należy docenić. Do zbliżenia na płaszczyźnie politycznej też nie dochodziło, gdyż często okazuje się, że interesy obu państw są sprzeczne. To wszystko może prowadzić do pesymistycznego wniosku, że pojednanie naszych narodów jest niemożliwe. W wymiarze ludzkim wydaje się, że tak jest. Dlatego przedstawiciele obu Kościołów postanowili poszukać innej drogi. Dostrzegając, że nie możemy się porozumieć za pomocą „logiki świata”, wskazali na „logikę wiary”. Jak podkreślają w przesłaniu, oba narody łączy „wspólnota dziejów i tradycji wyrastająca z Ewangelii Chrystusa”. Do „jawnej wrogości, a nawet do walki między naszymi narodami” doprowadziły przede wszystkim grzech i naciski polityczne. Aby wejść na drogę pojednania, konieczna jest zdolność do przebaczenia w duchu Ewangelii. Stąd apel do wiernych obu Kościołów, „aby prosili o wybaczenie krzywd, niesprawiedliwości i wszelkiego zła wyrządzonego sobie nawzajem”.
Wybaczyć nie znaczy zapomnieć
Autorzy dokumentu nie dokonują aktu przebaczenia w czyimkolwiek imieniu, lecz wzywają wiernych, aby o nie prosili Boga. Zarzuty niektórych środowisk prawicowych, że nie można wybaczyć bez uznania win, są w tym przypadku bezzasadne, bowiem w przesłaniu żadna ze stron niczego nie wybacza. Nie ma też prób wezwania do zapomnienia krzywd. Wprost przeciwnie – pada w nim jednoznaczne stwierdzenie, że „przebaczenie nie oznacza oczywiście zapomnienia”. A dalej znajduje się jednoznaczne wezwanie do odkrywania prawdy: „Poznanie faktów oraz ukazanie rozmiarów tragedii i dramatów przeszłości staje się dzisiaj pilną sprawą historyków i specjalistów”. Obawy krytyków powinny rozwiać słowa: „Wyrażamy przekonanie, że trwałe pojednanie jako fundament pokojowej przyszłości może się dokonać jedynie w oparciu o pełną prawdę o naszej wspólnej przeszłości”. Przesłanie obu Kościołów nie jest aktem pojednania, lecz wyrazem woli wejścia na drogę, która do tego pojednania może prowadzić. To otwarcie na przyszłość sprawia, że nabiera ono wymiaru profetycznego. Pojawiły się też zarzuty, że ceną za podpisanie tego dokumentu było porzucenie wysiłków dochodzenia do pełnej prawdy w sprawie katastrofy smoleńskiej. Tymczasem pójście drogą wskazaną przez przesłanie daje szanse na odkrycie prawdy i uznania przez Rosjan współodpowiedzialności za tę tragedię. Odpierając zarzuty środowisk prawicowych, abp Michalik w wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego” stwierdził, że „kto jest blisko Boga, potrafi wybaczać, i okazuje się potem, że także w ludzkim rachunku opłaci się pójść za wskazaniem Pana Jezusa”. Prawicowi politycy często umieszczają na swoich sztandarach Boga. Polsko-rosyjskie przesłanie jest dla nich sprawdzianem, jak blisko Niego są i na ile są wierni Kościołowi.
Wtaki sposób można streścić istotę „Wspólnego przesłania do narodów Polski i Rosji”, które podpisali przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik i zwierzchnik Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, patriarcha moskiewski i całej Rusi Cyryl I. Wydarzenie, które odbyło się 17 sierpnia na Zamku Królewskim w Warszawie, można nazwać bezprecedensowym i historycznym. I choć dokument jest analizowany z perspektywy historycznej czy politycznej, jego istotą jest płaszczyzna religijna. Wskazuje on obu narodom, polskiemu i rosyjskiemu, drogę pojednania w wymiarze duchowym, a jednocześnie zwraca się „do wszystkich ludzi dobrej woli” o obronę ewangelicznych wartości, które współczesny świat chce zniszczyć.
Pojednanie w wierze
Kluczem do zrozumienia wyjątkowości przesłania jest prośba do Chrystusa sformułowana na końcu dokumentu: „Niech On sprawi swoją łaską, aby każdy Polak w każdym Rosjaninie i każdy Rosjanin w każdym Polaku widział przyjaciela i brata”. Prośba ta jasno wskazuje, że punktem wyjścia w procesie pojednania powinno być działanie Boga, łaska, o którą ludzie wierzący powinni się modlić. Dotychczasowe wysiłki zmierzające do zbliżenia między naszymi narodami odbywały się m.in. na płaszczyźnie historycznej. Jednak gdy próbowano dokonać wspólnej oceny wydarzeń z przeszłości, okazało się, że nasza pamięć historyczna, ocena faktów, mentalność są tak bardzo różne, że próby te kończyły się fiaskiem. Także duchownym pracującym nad wspólnym przesłaniem nie udało się tego dokonać, choć na uwagę zasługuje wspólne potępienie XX-wiecznych totalitaryzmów, co wobec silnych tendencji do rehabilitacji komunizmu, jakie występują w Rosji, również ze strony prezydenta Putina, należy docenić. Do zbliżenia na płaszczyźnie politycznej też nie dochodziło, gdyż często okazuje się, że interesy obu państw są sprzeczne. To wszystko może prowadzić do pesymistycznego wniosku, że pojednanie naszych narodów jest niemożliwe. W wymiarze ludzkim wydaje się, że tak jest. Dlatego przedstawiciele obu Kościołów postanowili poszukać innej drogi. Dostrzegając, że nie możemy się porozumieć za pomocą „logiki świata”, wskazali na „logikę wiary”. Jak podkreślają w przesłaniu, oba narody łączy „wspólnota dziejów i tradycji wyrastająca z Ewangelii Chrystusa”. Do „jawnej wrogości, a nawet do walki między naszymi narodami” doprowadziły przede wszystkim grzech i naciski polityczne. Aby wejść na drogę pojednania, konieczna jest zdolność do przebaczenia w duchu Ewangelii. Stąd apel do wiernych obu Kościołów, „aby prosili o wybaczenie krzywd, niesprawiedliwości i wszelkiego zła wyrządzonego sobie nawzajem”.
Wybaczyć nie znaczy zapomnieć
Autorzy dokumentu nie dokonują aktu przebaczenia w czyimkolwiek imieniu, lecz wzywają wiernych, aby o nie prosili Boga. Zarzuty niektórych środowisk prawicowych, że nie można wybaczyć bez uznania win, są w tym przypadku bezzasadne, bowiem w przesłaniu żadna ze stron niczego nie wybacza. Nie ma też prób wezwania do zapomnienia krzywd. Wprost przeciwnie – pada w nim jednoznaczne stwierdzenie, że „przebaczenie nie oznacza oczywiście zapomnienia”. A dalej znajduje się jednoznaczne wezwanie do odkrywania prawdy: „Poznanie faktów oraz ukazanie rozmiarów tragedii i dramatów przeszłości staje się dzisiaj pilną sprawą historyków i specjalistów”. Obawy krytyków powinny rozwiać słowa: „Wyrażamy przekonanie, że trwałe pojednanie jako fundament pokojowej przyszłości może się dokonać jedynie w oparciu o pełną prawdę o naszej wspólnej przeszłości”. Przesłanie obu Kościołów nie jest aktem pojednania, lecz wyrazem woli wejścia na drogę, która do tego pojednania może prowadzić. To otwarcie na przyszłość sprawia, że nabiera ono wymiaru profetycznego. Pojawiły się też zarzuty, że ceną za podpisanie tego dokumentu było porzucenie wysiłków dochodzenia do pełnej prawdy w sprawie katastrofy smoleńskiej. Tymczasem pójście drogą wskazaną przez przesłanie daje szanse na odkrycie prawdy i uznania przez Rosjan współodpowiedzialności za tę tragedię. Odpierając zarzuty środowisk prawicowych, abp Michalik w wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego” stwierdził, że „kto jest blisko Boga, potrafi wybaczać, i okazuje się potem, że także w ludzkim rachunku opłaci się pójść za wskazaniem Pana Jezusa”. Prawicowi politycy często umieszczają na swoich sztandarach Boga. Polsko-rosyjskie przesłanie jest dla nich sprawdzianem, jak blisko Niego są i na ile są wierni Kościołowi.