Film "Pianista" jest fabularyzowaną biografią wielkiego muzyka - Władysława Szpilmana, który, będąc Żydem, przeżył prawdziwe piekło podczas II wojny światowej. Jego historia jest nam o tyle bliska, że akcja filmu rozgrywała się w Warszawie, a większość problemów jest związanych z historią naszego państwa. "Pianista" opowiada prawdziwą historię życia ludzi w getcie, gdy na tereny Polski wkroczyli Niemcy z jak najmniej pokojowymi zamiarami. Główny bohater - Władysław Szpilman jest wspaniałym muzykiem. Przesiedlenie Żydów na 403 hektarowy obszar, otoczony murem i kolczatką, przerywa jego dobrze zapowiadającą się karierę. Szpilman miał szczęście, że przeżył, ponieważ całą jego rodzinę wywieziono do obozu zagłady w Treblince, a z 500.000 Żydów holocaust przeżyło niewielu. W przetrwaniu głównemu bohaterowi pomogli dobrzy Polacy i oficer niemiecki, który pomógł mu przeżyć dostarczając żywność. Film pokazuje okrucieństwo Niemców wobec Żydów, których pozbawiano życia bez skrupułów, czasem nawet śmiejąc się. Film został doceniony nie tylko przeze mnie - otrzymał on aż 3 nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej - Oskary. Jeden z nich przypadł Romanowi Polańskiemu za reżyserię, drugi za scenariusz, a ostatni dla Adriena Brody za pierwszoplanową rolę męską. Bardzo się cieszę, że nasz, polski reżyser, został tak wielce uhonorowany za swoją twórczość, jednak mam wątpliwości co do aktora grającego Władysława Szpilmana, ponieważ niespecjalnie mi się podobał w tej roli, uważam, że jego gra była trochę "sztuczna". Jeśli chodzi jednak o sam film, to najbardziej wstrząsnęły mną sceny mordów na Żydach. Przejmujący był także powrót zmęczonego ciągłym ukrywaniem się Szpilmana do getta, z którego zostały tylko ruiny domów i ludzkie ciała. Cała, jakże realistyczna scena, wzbudziła we mnie gniew, a zarazem smutek nad ludzką nietolerancją i chęcią dominacji. Dotarło do mnie, że sama mogłam być Żydówką, chować się w podziemiach i walczyć o życie. "Pianista" wzbudził we mnie także dobre emocje - uświadomiłam sobie, jak ważna jest w życiu pasja i zamiłowanie do czegoś - w przypadku Szpilmana była to muzyka. Pozwalała mu ona zarobić na życie, ale również pokonać samotność i strach. Według mnie "Pianista" jest filmem, który naprawdę warto zobaczyć, chociażby po to, aby uświadomić sobie, jak wielkim problemem jest rasizm i nietolerancja religijna. Film ten powinien pomóc nam nie tylko przenieść się w świat, gdzie ludzie ginęli przez czyjąś pychę i dążenie do władzy, ale także zrozumieć, jak wielkim szczęściem jest pokój
Film "Pianista" jest fabularyzowaną biografią wielkiego muzyka - Władysława Szpilmana, który, będąc Żydem, przeżył prawdziwe piekło podczas II wojny światowej. Jego historia jest nam o tyle bliska, że akcja filmu rozgrywała się w Warszawie, a większość problemów jest związanych z historią naszego państwa.
"Pianista" opowiada prawdziwą historię życia ludzi w getcie, gdy na tereny Polski wkroczyli Niemcy z jak najmniej pokojowymi zamiarami.
Główny bohater - Władysław Szpilman jest wspaniałym muzykiem. Przesiedlenie Żydów na 403 hektarowy obszar, otoczony murem i kolczatką, przerywa jego dobrze zapowiadającą się karierę. Szpilman miał szczęście, że przeżył, ponieważ całą jego rodzinę wywieziono do obozu zagłady w Treblince, a z 500.000 Żydów holocaust przeżyło niewielu. W przetrwaniu głównemu bohaterowi pomogli dobrzy Polacy i oficer niemiecki, który pomógł mu przeżyć dostarczając żywność.
Film pokazuje okrucieństwo Niemców wobec Żydów, których pozbawiano życia bez skrupułów, czasem nawet śmiejąc się.
Film został doceniony nie tylko przeze mnie - otrzymał on aż 3 nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej - Oskary. Jeden z nich przypadł Romanowi Polańskiemu za reżyserię, drugi za scenariusz, a ostatni dla Adriena Brody za pierwszoplanową rolę męską. Bardzo się cieszę, że nasz, polski reżyser, został tak wielce uhonorowany za swoją twórczość, jednak mam wątpliwości co do aktora grającego Władysława Szpilmana, ponieważ niespecjalnie mi się podobał w tej roli, uważam, że jego gra była trochę "sztuczna".
Jeśli chodzi jednak o sam film, to najbardziej wstrząsnęły mną sceny mordów na Żydach. Przejmujący był także powrót zmęczonego ciągłym ukrywaniem się Szpilmana do getta, z którego zostały tylko ruiny domów i ludzkie ciała. Cała, jakże realistyczna scena, wzbudziła we mnie gniew, a zarazem smutek nad ludzką nietolerancją i chęcią dominacji. Dotarło do mnie, że sama mogłam być Żydówką, chować się w podziemiach i walczyć o życie. "Pianista" wzbudził we mnie także dobre emocje - uświadomiłam sobie, jak ważna jest w życiu pasja i zamiłowanie do czegoś - w przypadku Szpilmana była to muzyka. Pozwalała mu ona zarobić na życie, ale również pokonać samotność i strach.
Według mnie "Pianista" jest filmem, który naprawdę warto zobaczyć, chociażby po to, aby uświadomić sobie, jak wielkim problemem jest rasizm i nietolerancja religijna.
Film ten powinien pomóc nam nie tylko przenieść się w świat, gdzie ludzie ginęli przez czyjąś pychę i dążenie do władzy, ale także zrozumieć, jak wielkim szczęściem jest pokój