Napisz recenzje do filmu "Krótki film o zabijaniu"
Nenax3
"Krótki film o zabijaniu" przedstawia splot historii dwojga młodych, choć bardzo różnych ludzi. Pierwszy, Piotr (w tej roli Krzysztof Globisz), to rozpoczynający pracę adwokat. Jest inteligentnym i nieco naiwnym idealistą. Już czasie egzaminu adwokackiego, jak na ironię, surowo osądza odstraszający wymiar kary śmierci, mówiąc że od czasów Kaina żadna kara nie powstrzymała nikogo przed przestępstwem. Wkrótce potem, w czasie swojej pierwszej sprawy, przegrywa, właśnie dlatego, że kara dla przestępcy musiała innych odstraszyć od powtórzenia jego czynu. A przestępcą tym jest drugi bohater, Jacek (Mirosław Baka). Tak jak Piotr jest on zagubiony w świecie i nie potrafi sobie poradzić sam ze sobą. Jednak jego problemy kończą się zupełnie inaczej. Mężczyzna w okrutny sposób zabija taksówkarza (Jan Tesarz).
Krzysztof Kieślowski w swoim filmie z jednej strony splata losy Jacka i Piotra, z drugiej zaś wspaniale przeciwstawia sobie postacie mordercy - Jacka i jego ofiary - taksówkarza. Jest to wyjątkowe, pozastereotypowe przedstawienie zarówno mordercy, jak i ofiary jako ludzi, mających tak złe, jak i dobre cechy. I w obu przypadkach złych jest zdecydowanie więcej... Z jednej strony widzimy Jacka, z dziecinną szczerością pielęgnującego pamiątkę po małej siostrze, z drugiej zaś tego samego człowieka rzucającego kamieniami w samochody, oszukującego przypadkowych przechodniów, wreszcie zabijającego człowieka. Ale i taksówkarz, który bezdomnemu psu odstępuje własny posiłek, chwilę później odjeżdża spod domu, złośliwie zostawiając samym sobie czekających na jego taksówkę ludzi. Wielką zaletą obrazu Kieślowskiego, jest to, że widz nie jest w stanie znaleźć się po stronie żadnego z bohaterów, bo w tym filmie, mimo pozornej oczywistości, nie ma osób ani czarnych, ani białych.
Zadziwiające jest ile razy filmowy taksówkarz może uniknąć śmierci, robiąc w zamian coś dobrego. Tą smutną prawdę reżyser pokazał, stawiając bohaterowi na drodze wielu ludzi, którzy tak jak Jacek chcieli pojechać gdzieś taksówką. Taksówkarz właściwie sam wybiera swój los. Zabrany przez niego Jacek na podwarszawskiej drodze próbuje udusić taksówkarza. Gdy się mu to nie udaje, wywleka ofiarę z auta, po czym kończy swą zbrodnię, kamieniem rozbijając głowę błagającego o litość mężczyzny.
Jacek wymierzony zostaje najwyższy wymiar kary. W ostatnich godzinach życia długo rozmawia z Piotrem, opowiadając o swoim smutnym życiu. Rozmowy nie udaje się zakończyć, wywleczony z celi przez strażników więziennych Jacek, zostaje powieszony.
Mimo, że film traktuje o śmierci i karze, wielkim błędem byłoby stwierdzenie, że to wszystko co ma do przekazania Kieślowski. Cały obraz to właściwie studium zła człowieka, które jest wszechobecne w niemalże wszystkich bohaterach, począwszy od mordercy Jacka, skończywszy zaś na wykonującym egzekucję kacie. I mimo wszystko naprawdę trudno powiedzieć, kto jest tym najgorszym...
1 votes Thanks 0
Kfiastka
"Krótki film o zabijaniu" przedstawia splot historii dwojga młodych, choć bardzo różnych ludzi. Pierwszy, Piotr (w tej roli Krzysztof Globisz), to rozpoczynający pracę adwokat. Jest inteligentnym i nieco naiwnym idealistą. Już czasie egzaminu adwokackiego, jak na ironię, surowo osądza odstraszający wymiar kary śmierci, mówiąc że od czasów Kaina żadna kara nie powstrzymała nikogo przed przestępstwem. Wkrótce potem, w czasie swojej pierwszej sprawy, przegrywa, właśnie dlatego, że kara dla przestępcy musiała innych odstraszyć od powtórzenia jego czynu. A przestępcą tym jest drugi bohater, Jacek (Mirosław Baka). Tak jak Piotr jest on zagubiony w świecie i nie potrafi sobie poradzić sam ze sobą. Jednak jego problemy kończą się zupełnie inaczej. Mężczyzna w okrutny sposób zabija taksówkarza (Jan Tesarz).Krzysztof Kieślowski w swoim filmie z jednej strony splata losy Jacka i Piotra, z drugiej zaś wspaniale przeciwstawia sobie postacie mordercy - Jacka i jego ofiary - taksówkarza. Jest to wyjątkowe, pozastereotypowe przedstawienie zarówno mordercy, jak i ofiary jako ludzi, mających tak złe, jak i dobre cechy. I w obu przypadkach złych jest zdecydowanie więcej... Z jednej strony widzimy Jacka, z dziecinną szczerością pielęgnującego pamiątkę po małej siostrze, z drugiej zaś tego samego człowieka rzucającego kamieniami w samochody, oszukującego przypadkowych przechodniów, wreszcie zabijającego człowieka. Ale i taksówkarz, który bezdomnemu psu odstępuje własny posiłek, chwilę później odjeżdża spod domu, złośliwie zostawiając samym sobie czekających na jego taksówkę ludzi. Wielką zaletą obrazu Kieślowskiego, jest to, że widz nie jest w stanie znaleźć się po stronie żadnego z bohaterów, bo w tym filmie, mimo pozornej oczywistości, nie ma osób ani czarnych, ani białych.Zadziwiające jest ile razy filmowy taksówkarz może uniknąć śmierci, robiąc w zamian coś dobrego. Tą smutną prawdę reżyser pokazał, stawiając bohaterowi na drodze wielu ludzi, którzy tak jak Jacek chcieli pojechać gdzieś taksówką. Taksówkarz właściwie sam wybiera swój los. Zabrany przez niego Jacek na podwarszawskiej drodze próbuje udusić taksówkarza. Gdy się mu to nie udaje, wywleka ofiarę z auta, po czym kończy swą zbrodnię, kamieniem rozbijając głowę błagającego o litość mężczyzny.Jacek wymierzony zostaje najwyższy wymiar kary. W ostatnich godzinach życia długo rozmawia z Piotrem, opowiadając o swoim smutnym życiu. Rozmowy nie udaje się zakończyć, wywleczony z celi przez strażników więziennych Jacek, zostaje powieszony.Mimo, że film traktuje o śmierci i karze, wielkim błędem byłoby stwierdzenie, że to wszystko co ma do przekazania Kieślowski. Cały obraz to właściwie studium zła człowieka, które jest wszechobecne w niemalże wszystkich bohaterach, począwszy od mordercy Jacka, skończywszy zaś na wykonującym egzekucję kacie. I mimo wszystko naprawdę trudno powiedzieć, kto jest tym najgorszym...
1 votes Thanks 0
Christian
"Krótki film o zabijaniu" postrzegany jest często jako manifest, głos przeciw karze śmierci. Czy nie byłoby to jednak uproszczenie? Powiedzmy sobie szczerze, ów manifest przybiera wyjątkowo powierzchowną formę, ociera się o elementy bliskie propagandzie, gra na płytkich emocjach.
Taksówkarz, jako ofiara, i morderca to centralne postacie filmu. Jesteśmy świadkami brutalnego mordu dokonanego właściwie bez przyczyny, nie będącego aktem zemsty, niewiążącego się z materialnymi potrzebami. Czyli morderca to człowiek zdegenerowany, który u normalnych ludzi powinien budzić odrazę. A jednak niekoniecznie, okazuje się, że to osoba zagubiona, której życie nie było usłane różami. Trwa ona w poczuciu ogromnego bólu, obwinia się bowiem o śmierć własnej siostry. Emocje te są bardzo silne, co widzimy na przykładzie fotografii nieżyjącej siostry. To zdjęcie stanowi dla przyszłego zabójcy prawdziwą świętość, namiastkę złudnej nadziei, pragnienie miłości. Bardzo dobrze ukazano to w scenie, która rozgrywa się w warsztacie fotograficznym, gdzie pada pytanie, czy możemy się dowiedzieć, czy człowiek żyje, kiedy wpatrujemy się w jego zdjęcie.
A ofiara? Czy odnajdujemy wobec niej współczucie i smutek? Przecież tak bestialsko pozbawiona została życia. Taksówkarz to człowiek zepsuty, złośliwy, którego uszczęśliwia czynienie zła. A maskotkę, która wisi pod lusterkiem jego samochodu, możemy uznać za symbol charakteru i systemu wartości. Szyderczo roześmiany diabeł. Nasuwa się myśl, że taksówkarz na swój los zasłużył, przywołał go, przeciwnie aniżeli morderca.
A inne interpretacje? Zapewne jest ich wiele. Zauważmy, że powstaje wrażenie wszechobecnego zła, co sugestywnie obrazują pierwsze sceny - powieszony czarny kot czy martwy szczur leżący w kałuży. Taksówkarz sam dopominał się o swój koniec, zabójca nie. Jego czyny mają źródło w nieumyślnym zachowaniu, po prostu w nadużyciu alkoholu o nieodpowiednim czasie. On nie szukał zła, ono samo go znalazło, osaczyło i skazało na cierpienie.
Warto w tym miejscu pochylić głowę nad trzecim bohaterem, czyli młodym adwokatem. Z początku tryska ideałami, wierzy w dobro i człowieka, lecz w zderzeniu z rzeczywistością okazuje się tylko bezwolnym świadkiem tragedii. Pojawiają się dylematy, obwinianie własnej osoby. Adwokat pamięta, jak widział zabójcę przed dokonaniem morderstwa i łudzi się, iż mógł temu zapobiec. Zabójca również się łudził.
Krzysztof Kieślowski w swoim filmie z jednej strony splata losy Jacka i Piotra, z drugiej zaś wspaniale przeciwstawia sobie postacie mordercy - Jacka i jego ofiary - taksówkarza. Jest to wyjątkowe, pozastereotypowe przedstawienie zarówno mordercy, jak i ofiary jako ludzi, mających tak złe, jak i dobre cechy. I w obu przypadkach złych jest zdecydowanie więcej... Z jednej strony widzimy Jacka, z dziecinną szczerością pielęgnującego pamiątkę po małej siostrze, z drugiej zaś tego samego człowieka rzucającego kamieniami w samochody, oszukującego przypadkowych przechodniów, wreszcie zabijającego człowieka. Ale i taksówkarz, który bezdomnemu psu odstępuje własny posiłek, chwilę później odjeżdża spod domu, złośliwie zostawiając samym sobie czekających na jego taksówkę ludzi. Wielką zaletą obrazu Kieślowskiego, jest to, że widz nie jest w stanie znaleźć się po stronie żadnego z bohaterów, bo w tym filmie, mimo pozornej oczywistości, nie ma osób ani czarnych, ani białych.
Zadziwiające jest ile razy filmowy taksówkarz może uniknąć śmierci, robiąc w zamian coś dobrego. Tą smutną prawdę reżyser pokazał, stawiając bohaterowi na drodze wielu ludzi, którzy tak jak Jacek chcieli pojechać gdzieś taksówką. Taksówkarz właściwie sam wybiera swój los. Zabrany przez niego Jacek na podwarszawskiej drodze próbuje udusić taksówkarza. Gdy się mu to nie udaje, wywleka ofiarę z auta, po czym kończy swą zbrodnię, kamieniem rozbijając głowę błagającego o litość mężczyzny.
Jacek wymierzony zostaje najwyższy wymiar kary. W ostatnich godzinach życia długo rozmawia z Piotrem, opowiadając o swoim smutnym życiu. Rozmowy nie udaje się zakończyć, wywleczony z celi przez strażników więziennych Jacek, zostaje powieszony.
Mimo, że film traktuje o śmierci i karze, wielkim błędem byłoby stwierdzenie, że to wszystko co ma do przekazania Kieślowski. Cały obraz to właściwie studium zła człowieka, które jest wszechobecne w niemalże wszystkich bohaterach, począwszy od mordercy Jacka, skończywszy zaś na wykonującym egzekucję kacie. I mimo wszystko naprawdę trudno powiedzieć, kto jest tym najgorszym...
Taksówkarz, jako ofiara, i morderca to centralne postacie filmu. Jesteśmy świadkami brutalnego mordu dokonanego właściwie bez przyczyny, nie będącego aktem zemsty, niewiążącego się z materialnymi potrzebami. Czyli morderca to człowiek zdegenerowany, który u normalnych ludzi powinien budzić odrazę. A jednak niekoniecznie, okazuje się, że to osoba zagubiona, której życie nie było usłane różami. Trwa ona w poczuciu ogromnego bólu, obwinia się bowiem o śmierć własnej siostry. Emocje te są bardzo silne, co widzimy na przykładzie fotografii nieżyjącej siostry. To zdjęcie stanowi dla przyszłego zabójcy prawdziwą świętość, namiastkę złudnej nadziei, pragnienie miłości. Bardzo dobrze ukazano to w scenie, która rozgrywa się w warsztacie fotograficznym, gdzie pada pytanie, czy możemy się dowiedzieć, czy człowiek żyje, kiedy wpatrujemy się w jego zdjęcie.
A ofiara? Czy odnajdujemy wobec niej współczucie i smutek? Przecież tak bestialsko pozbawiona została życia. Taksówkarz to człowiek zepsuty, złośliwy, którego uszczęśliwia czynienie zła. A maskotkę, która wisi pod lusterkiem jego samochodu, możemy uznać za symbol charakteru i systemu wartości. Szyderczo roześmiany diabeł. Nasuwa się myśl, że taksówkarz na swój los zasłużył, przywołał go, przeciwnie aniżeli morderca.
A inne interpretacje? Zapewne jest ich wiele. Zauważmy, że powstaje wrażenie wszechobecnego zła, co sugestywnie obrazują pierwsze sceny - powieszony czarny kot czy martwy szczur leżący w kałuży. Taksówkarz sam dopominał się o swój koniec, zabójca nie. Jego czyny mają źródło w nieumyślnym zachowaniu, po prostu w nadużyciu alkoholu o nieodpowiednim czasie. On nie szukał zła, ono samo go znalazło, osaczyło i skazało na cierpienie.
Warto w tym miejscu pochylić głowę nad trzecim bohaterem, czyli młodym adwokatem. Z początku tryska ideałami, wierzy w dobro i człowieka, lecz w zderzeniu z rzeczywistością okazuje się tylko bezwolnym świadkiem tragedii. Pojawiają się dylematy, obwinianie własnej osoby. Adwokat pamięta, jak widział zabójcę przed dokonaniem morderstwa i łudzi się, iż mógł temu zapobiec. Zabójca również się łudził.