Napisz opowiadanie pt.:Moja przygoda w świecie energii przyszłości.plis tylko nie kopiować innych zadań z Internetu.daje naj ,ale musi być dużo.jak najszybciej pliss
Agnese
Właśnie przelatywałam moim samochodem obok stacji kosmicznej, gdy koło mnie pojawiła się dziwna kobieta o świecących się niczym żarówki czerwonych oczach. Wypowiedziała jakieś nieznane słowa i zrobiła gest ręką, a mój latający wóz spadł na obcą mi planetę, razem ze mną w środku. Trochę się wystraszyłam. Wszystkie światła w samochodzie zaczęły przerażająco migać, wydały zgrzyt i wysiadły. Namacałam w ciemności pilot i przycisnęłam guzik do włączenia auta. I nic. Zaczęłam szukać po omacku wyjścia. Udało mi się! Nacisnęłam na klamkę i wyskoczyłam, ku mojemu zdziwieniu, nie na trawę, tylko pomarańczowy piach. Rozglądnęłam się wokoło. Nie było tam niczego, żadnych ludzi, domów, roślin czy sklepów, tylko piach i mój rozbity samochód. "No nieźle. Co ja mam teraz zrobić? Ani stąd wylecieć, ani spytać kogoś o drogę...". Przeszłam kilka metrów dalej i zobaczyłam spad w dół. "Może tam jest jakaś cywilizacja? Gra warta świeczki. Idę. Jak coś, wszystkie moje rzeczy niech weźmie moja przyjaciółka". Próbowałam zejść tak, by nigdzie nie upaść. Szukałam jakichkolwiek śladów ludzkości, ale na nic się to zdało - szłam ciągle w dół. I nagle...hop! Stałam do góry nogami niż wcześniej! Planeta odwróciła się w drugą stronę. Dalej stałam na płaszczyźnie, tylko po drugiej stronie planety. Czułam się tak samo jak w miejscu, gdzie rozbiło się auto. Po tej stronie rosły krzaki, jednak zamiast trawy czy ziemi był tam jedynie pomarańczowy piach. Zobaczyłam tą dziwną kobietę. Trenowała jakąś armię. Cały czas wrzeszczała coś w niezrozumiałym dla mnie języku, pokazywała coś i tłumaczyła. Armia składała się z wielkich i grubych żołnierzy o wąskich, czerwonych oczach. Każdy z nich miał czarne włosy spięte w wysoki kucyk, każdy wyglądał przerażająco i mierzył około trzech metrów wysokości. Gdy zaczęli używać mieczy i wywijać nimi, przypadkiem wyrwał mi się pisk. Wszystkie oczy zostały zwrócone w moją stronę. Kobieta tym razem krzyknęła po polsku: "Brać ją!", a żołnierze pobiegli w moją stronę tak szybko, że aż się za nimi kurzyło. Uciekłam znowu na górę, a oni za mną. W pewnym momencie nie wytrzymałam i puściłam się. Przeleciałam obok żołnierzy i spadłam na dach mojego auta. Nie wiem, jak było to możliwe, ale szybko weszłam do niego i schowałam się pod jednym z foteli, tak, by nie było mnie widać. Żołnierze nie zauważyli mnie, ale serce mi stanęło i zaparło mi dech, gdy zbliżali się, słyszałam ich niski głos i kroki. Znalazłam pilota i tym razem włączył się. Odleciałam stamtąd jak najszybciej.