Napisz opowiadanie o dowolnej treści, którego akcja będzie się toczyła w 2478r.
Mazel
Wyszedłem pewnego dnia słonecznego dnia z psem. Dzień, jak dzień. Raz fajny, a raz do kitu. Dziś pogoda była idealna do jazdy na oxygeno-lotarcie ( deska przypominająca deskę surfingową, ale można nią latać po powietrzu). Była to super przygoda. Latając po niebie z psem uwiązanym na magicznej smyczy, nie dość, że nie mógł mi uciec to jeszcze czuł ten dreszczyk emocji i adrenalinę podczas lotu po czystym niebie, spotkałem kolegów. Razem latali na OL(oxygeno-lotarcie). Bawiliśmy się wspólnie, jedzą żelki, które po strawieniu nadają się do dalszego jedzenia, a organizm może je wchłaniać i wydalać bez przerwy. Przelatując obok centrów handlowych natknęliśmy się na rodzinkę UFO- ków, którzy pożyczyli nam trochę garreli( waluta tutejsza), aby móc sobie kupić w ich firmowym skelpie oddalonym o kilka minut od naszego miasta drobnych rzeczy. Ich mały synek Lotariot, był bardzo miły w stosunku do nas. Zawsze pomagałem UFO-kom się nim opiekować bezinteresownie. Lecz to się później zmieniło i tak ot zacząłem zarabiać na tym parę garreli, które mogę wydać na czekoladę niskokaloryczną, albo nie widzialne ubrania szpiegujące i maskujące. W dodatku w szkole, maskując się w taki strój nie dość, że jestem niewidoczny, to jeszcze na kartkówce mogę ściągać. Tak wspominając razem z kolegami przygody z dzieciństwa nadszedł zmierzch i postanowiłem wraz z psem wrócić deo domu. Kiedy wróciłem, byłem totalnie zmęczony. Położyłem się do łóżka i pośpieszne zasnąłem na moim wodnym łóżku.
1 votes Thanks 0
syk777
Jest 2478r. Od czasu kiedy prezydent postanowił wyciąć ostatni las wspomagają nas filtry powietrzne. Teleportowałem się do przyjaciela na planetę "Mizel" by opowiedzieć mu o mojej nowej przygodzie."Pewnego dnia..." zacząłem mówić i przerwał mi jego młodszy brat któremu zgubił się latawiec. Okazało się że chuligani z bandy Gargona zabrali go i połamali. Poszliśmy by odzyskać godność i resztki latawca. Na miejscu niestety nikogo nie było , znaleźliśmy latawiec i wróciliśmy do domu. Siekliśmy i pomalowaliśmy go a także dodaliśmy umocnienia.Nie mogłem wypróbować z nimi jak lata bo tata wrócił z "Orbiteri" i musiałem wrócić. Następnego dnia w szkole Frank 13-sty opowiedział mi jak lata latawiec. Następnym razem gdy banga Gargona chcieli złapać latawiec był tak mocny że nie mógł się rozbić ani połamać. Młodszy brat Franka 13-stego cieszył sie z nowego latawca.
:DD