Dawno się nie odzywałam. Trudno mi porozmawiać z Tobą poprzez modlitwę, dlatego pisze do Ciebie ten list. Wierzę, że go przecztasz.
Dziś zajme się tymi dobrymi uczynkami. Zawsze wolałam zaczynać od dobrych rzeczy.
I w zasadzie nie wiem od czego zacząć. Może od tego, że nigdy nie paliłam ani nie piłam? W dzisiejszych czasach to wielkie osiągnięcie. Już wiele razy mnie do tego namawiali, a ja nie ulegam i ulegnąć nie zamierzam, aż do osiemnastych urodzin. A może dłużej? Zobaczy się.
Kolejną rzeczą, z której jestem dumna to prawdomówność. Nie potrafię i nie chce kłamać. To złe. Bardzo złe. Można powiedzieć, że gardzę kłamczuchami. Obserwując ich widzę, że przez kłamstwa mają w życiu pod górkę i kończą się psychicznie. Oczywiście, życzę im wszystkiego dobrego.
To tyle na dzisiaj. Na pewno masz dużo pracy, tam- w niebie. Nie chę Ci zajmować dużo czasu, ale obiecuję, że jeszcze napisze.
Pozdrawiam Cię, mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy :)
Piszę do Ciebie ten list aby okazać Ci bezgraniczną miłość i wdzięczność. Moja droga przez życie nie miałaby sensu gdyby nie Twoje wskazówki i wspacie. Wierzę, że wszystko co robisz dla ludzkości ma sens.
Ufam Ci całkowicie. Staram się nie ubolewać kiedy piętrzą się przede mną przeszkody. Zdaję sobie sprawę, że one budują, a to co złe u swego końca odnajduje dobro. Nie ukrywam, że czasami popadam w zwątpienie, krzyczę i jestem przygnębiony, myślę dlaczego na świecie jest tyle zła, a Ty temu nie przeciwdziałasz. Lecz po chwili zdaję sobie sprawę, że dałeś nam wolną wolę i to od nas zależy w którym kierunku pójdziemy. Życie jest trudne jednak może dlatego tak bardzo odczuwam jego wartość.
Uczysz mnie każdego dnia jak żyć, jakim być względem innych. Dziękuję Ci za to, że dajesz mi wsparcie. Zdarza się, że nie rozumiem dlaczego wskazujesz mi drogę, która wydaje się być ślepą uliczką. Jednakże idę nią, nieraz na oślep, a z czasem wszystko nabiera sensu.
Dobre uczynki to rzecz za płytka, żeby o niej pisać. Wiem Boże, że nawet ziarnko piasku może wiele zdziałać, ale chciałbym skierować się ku relacjach międzyludzkich, a przede wszystkich sercach pełnych miłości. Jestem przekonany, że w każdym z nas drzemią nieskoczone zasoby dobra. Trzeba tylko sprawnie szukać, a przede wszystkim nie bać się. Ja zawsze zważam na to co najlepsze. Często odbieram ciosy od bliskich mi osób, ale staram się to zrozumieć i dzięki temu każdego dnia mam więcej siły, którą mogę przeznaczyć na pomoc innym.
Nie jestem nikim wyjątkowym, choć bycie Twoim synem już mnie nim czyni. Może napisałem to z pewnym paradoksem, ale w oczach ludzi zawsze będę tylko jednym z wielu przeciwników w wyścigu szczurów. Mimo to wierzę, że w tym pędzie życia można znaleźć czas na odpoczynek, wyciszenie, spokój i modlitwę. W szczególności kiedy czuje się w sercu Ciebie.
Mam nadzieję, że kiedyś zostanę dopuszczony do bram Nieba, ale to wszystko zależy od Ciebie. Nadzieja we mnie wielka, ale boska Twoja ręka lepiej wie, którą drogę wskazać.
Niebo, 08.11.2011r.
Cześć Boże.
Dawno się nie odzywałam. Trudno mi porozmawiać z Tobą poprzez modlitwę, dlatego pisze do Ciebie ten list. Wierzę, że go przecztasz.
Dziś zajme się tymi dobrymi uczynkami. Zawsze wolałam zaczynać od dobrych rzeczy.
I w zasadzie nie wiem od czego zacząć. Może od tego, że nigdy nie paliłam ani nie piłam? W dzisiejszych czasach to wielkie osiągnięcie. Już wiele razy mnie do tego namawiali, a ja nie ulegam i ulegnąć nie zamierzam, aż do osiemnastych urodzin. A może dłużej? Zobaczy się.
Kolejną rzeczą, z której jestem dumna to prawdomówność. Nie potrafię i nie chce kłamać. To złe. Bardzo złe. Można powiedzieć, że gardzę kłamczuchami. Obserwując ich widzę, że przez kłamstwa mają w życiu pod górkę i kończą się psychicznie. Oczywiście, życzę im wszystkiego dobrego.
To tyle na dzisiaj. Na pewno masz dużo pracy, tam- w niebie. Nie chę Ci zajmować dużo czasu, ale obiecuję, że jeszcze napisze.
Pozdrawiam Cię, mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy :)
Kasia
Kraków, 28.10.2011r.
Kochany Boże!
Piszę do Ciebie ten list aby okazać Ci bezgraniczną miłość i wdzięczność. Moja droga przez życie nie miałaby sensu gdyby nie Twoje wskazówki i wspacie. Wierzę, że wszystko co robisz dla ludzkości ma sens.
Ufam Ci całkowicie. Staram się nie ubolewać kiedy piętrzą się przede mną przeszkody. Zdaję sobie sprawę, że one budują, a to co złe u swego końca odnajduje dobro. Nie ukrywam, że czasami popadam w zwątpienie, krzyczę i jestem przygnębiony, myślę dlaczego na świecie jest tyle zła, a Ty temu nie przeciwdziałasz. Lecz po chwili zdaję sobie sprawę, że dałeś nam wolną wolę i to od nas zależy w którym kierunku pójdziemy. Życie jest trudne jednak może dlatego tak bardzo odczuwam jego wartość.
Uczysz mnie każdego dnia jak żyć, jakim być względem innych. Dziękuję Ci za to, że dajesz mi wsparcie. Zdarza się, że nie rozumiem dlaczego wskazujesz mi drogę, która wydaje się być ślepą uliczką. Jednakże idę nią, nieraz na oślep, a z czasem wszystko nabiera sensu.
Dobre uczynki to rzecz za płytka, żeby o niej pisać. Wiem Boże, że nawet ziarnko piasku może wiele zdziałać, ale chciałbym skierować się ku relacjach międzyludzkich, a przede wszystkich sercach pełnych miłości. Jestem przekonany, że w każdym z nas drzemią nieskoczone zasoby dobra. Trzeba tylko sprawnie szukać, a przede wszystkim nie bać się. Ja zawsze zważam na to co najlepsze. Często odbieram ciosy od bliskich mi osób, ale staram się to zrozumieć i dzięki temu każdego dnia mam więcej siły, którą mogę przeznaczyć na pomoc innym.
Nie jestem nikim wyjątkowym, choć bycie Twoim synem już mnie nim czyni. Może napisałem to z pewnym paradoksem, ale w oczach ludzi zawsze będę tylko jednym z wielu przeciwników w wyścigu szczurów. Mimo to wierzę, że w tym pędzie życia można znaleźć czas na odpoczynek, wyciszenie, spokój i modlitwę. W szczególności kiedy czuje się w sercu Ciebie.
Mam nadzieję, że kiedyś zostanę dopuszczony do bram Nieba, ale to wszystko zależy od Ciebie. Nadzieja we mnie wielka, ale boska Twoja ręka lepiej wie, którą drogę wskazać.
Zawsze oddany
Marek