Napewno szybko nikt mi nie pomoże ale trudno .
zad.
Prawo jest jak pajęczyna , bąk się przebije ,a na muchę wina.
proszę o rozwiązanie zadania na przykładzie sprawy sądowej
Pilne !!!
za dobre odp daje naj
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2025 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Bardzo ciekawe porównanie.
Słyszałam inne "Prawo jest jak płot : tygrys przeskoczy, szczur się prześlizgnie, a bydło stoi."
Z tym powiedzeniem jest tak , że sens jego jest następujący - podam przykład - może pamiętasz był w tv kręcony taki program motoryzacyjny , gdzie znana aktorka - chyba M.Socha jechała z dziennikarzem drogim samochodem - jeżeli dobrze pamiętam to było to sportowe auto Maserati.
No i nagle zatrzymali się w Warsawie w miejscu w którym nie powinni i w momencie kiedy zamieniali się miejscami , w otwarte drzwi drogiego auta uderzył autobus ...
I co? ...
Gdyby w aucie zamiast znanych i bogatych siedzieli zwykli , przeciętni np.państwo Nowak - to wina byłaby ICH 100% bo zatrzymali auto w niedozwolonym miejscu ...
A że była to znana aktorka, i dziennikarz , co więcej kręcili kolejny odcinek motoryzacyjnego programu , .. --> to oni byli tym przysłowiowym BĄKIEM, a kierowca autobusu był przysłowiową MUCHĄ --> bo jak wiadomo winą za zdarzenie obarczono kierowcę autobusu.....
Tak działa czasem prawo ... jak się jest bogatym , lub wpływowym . lub zna się pewne luki w prawie , to z każdych tarapatów da się radę wyjść ... a zwykli obywatele ponoszą z regóły prawne / karne konsekwencje.
Tak to działa .
mam nadzieję że Ci pomogłam
"Prawo jest jak pajęczyna , bąk się przebije ,a na muchę wina." - tę metaforę można rozumieć jednoznacznie. Bąk pełni rolę osobnika silniejszego, osoby bardziej sytuowanej, natomiast mucha, druga strona konfliktu, która znajduje się na gorszej, przegranej z góry pozycji. Przykładem może być sytuacja, kiedy dochodzi do potrącenia pieszego przez samochód. Kierowcą samochodu jest członek palestry prawniczej, natomiast poszkodowanym lokalny bezrobotny lub rencista. Poszkodowany nie ma funduszy na zaangażowanie prawnika, czego nie można powiedzieć o majętnym adwokacie. Jako, że bezrobotny, nie znając prawa, prowadzi sprawę sądową samodzielnie, nie ma większych szans na wygraną, prawnik automatycznie nie musi się przejmować, że będzie musiał zapłacić odszkodowanie. Do kolejnego kuriozum może dojść w momencie, gdy sprawca wypadku, czyli prawnik dowiedzie przed sądem, że poszkodowany bezrobotny w momencie, kiedy doszło do wypadku, był pod wpływem alkoholu. Wówczas to poszkodowany zostanie ukarany karą grzywny lub pozbawienia wolności. Czyli, bąk się przebił - prawnik (sprawca) wyszedł bez szwanku, natomiast mucha (poszkodowany) zostal ukarany za to, że go po potrącono i domagał się odszkodowania.