Amerykański generał w Afganistanie Richard Mills powiedział przez łącze wideo dziennikarzom obecnym w Pentagonie, że działania wojenne w okręgu Mardżeh w prowincji Helmand uważanej za bastion talibów "zostały zasadniczo zakończone".
Nastąpiło to 10 miesięcy po tym, gdy tysiące amerykańskich i natowskich żołnierzy szturmowało obszar zajęty przez talibów w celu wyparcia ich stamtąd i odcięcia od wpływów z handlu narkotykami - pisze agencja Associated Press.
Kampania trwała dłużej niż przewidywali przedstawiciele NATO i ujawniła złożoność próby przejęcia kontroli nad obszarem, gdzie wpływy talibów są silne.
Jak sprecyzował gen. Mills, wróg został wyparty na obrzeża regionu. Na bardziej zamieszkanych terenach bezpieczeństwo zapewnia afgańska policja. Generał zastrzegł jednocześnie, że walki trwają w innych częściach prowincji Helmand, w tym w okręgu Sangin.
- Przesuniemy się w kierunku obszarów, które uważaliśmy (dotąd) za nieosiągalne dla sił koalicji. Nie damy im (talibom) spocząć - oświadczył generał Mills.
Rozpoczęta w lutym br. operacja przeciwko talibskim rebeliantom w Mardżeh była uważana za pierwszy sprawdzian skuteczności decyzji prezydenta USA Baracka Obamy o zwiększeniu amerykańskiego kontyngentu w Afganistanie o 30 tys. żołnierzy.
2.
Administracja USA nie ujawnia, czy podczas wizyty prezydenta Bronisława Komorowskiego w środę w Waszyngtonie dojdzie do ogłoszenia jakichkolwiek nowych inicjatyw dotyczących współpracy wojskowej między obu krajami.
Na telekonferencji prasowej dyrektor wydziału europejskiego w Departamencie Stanu USA Philip Gordon nie chciał skomentować amerykańskiej oferty rotacyjnego stacjonowania w Polsce samolotów F-16 i Hercules ani sugestii, że zaproponowano je dlatego, iż rząd RP nie jest w pełni usatysfakcjonowany bateriami nieuzbrojonych rakiet Patriot, które USA przekazują rotacyjnie do Polski. - USA rotują baterie rakiet Patriot w Polsce w celach szkoleniowych i ćwiczebnych. Ta operacja (wojskowa) się nie zmieniła. Omawiamy również z Polską inne sposoby współpracy w zakresie bezpieczeństwa - powiedział Gordon. - Nie mamy nic do ogłoszenia na tym froncie, ale jesteśmy w stałym kontakcie z Polską na temat tego, jak najlepiej realizować nasze porozumienie o współpracy wojskowej - dodał. Jak wynika z wypowiedzi polityków i dyplomatów z USA i Rosji, sprawa stacjonowania w Polsce amerykańskich wojsk i sprzętu wojskowego jest bardzo drażliwą kwestią w stosunkach amerykańsko-rosyjskich. Administracja prezydenta Baracka Obamy usiłuje je naprawić po okresie zamrożenia w rezultacie wojny rosyjsko-gruzińskiej z 2008 roku. Z depesz dyplomatycznych zdobytych przez portal internetowy Wikileaks i ujawnionych przez brytyjski dziennik "Guardian" wynikało, że administracja Obamy powiedziała rządowi RP, że nowa tarcza antyrakietowa planowana m.in. w Polsce może być przystosowana do zestrzeliwania rakiet "nadlatujących z innych krajów" niż Iran. "Zarówno Warszawa jak i Moskwa z pewnością uważają tę wypowiedź za dowód, że tarcza mogłaby zostać użyta do odstraszenia Rosji, mimo systematycznych publicznych zapewnień, że jest inaczej" - pisze "Guardian". Gordon zaraz na początku telekonferencji zapowiedział, że nie będzie komentował żadnych tajnych raportów z przecieku Wikileaks. Zaznaczył natomiast, że nowo planowany system obrony rakietowej w Europie nie zagraża Rosji. - Nasz system nie jest skierowany przeciwko Rosji i nie ma powodu mówić o nowym wyścigu zbrojeń - powiedział, przypominając, że na listopadowym szczycie NATO w Lizbonie uzgodniono, że Rosja będzie współpracować w rozwijaniu nowej tarczy. Na telekonferencji amerykański dyplomata podkreślił też, że USA przywiązują dużą wagę do wizyty prezydenta Komorowskiego. - Polska jest wielkim i ważnym partnerem strategicznym USA. To historyczna wizyta. Prezydent Obama oczekuje rozmów z prezydentem Komorowskim nie tylko o strategicznej współpracy, lecz także o szerokiej gamie problemów, nad którymi razem z Polską pracujemy - oświadczył Gordon.
1.
Amerykański generał w Afganistanie Richard Mills powiedział przez łącze wideo dziennikarzom obecnym w Pentagonie, że działania wojenne w okręgu Mardżeh w prowincji Helmand uważanej za bastion talibów "zostały zasadniczo zakończone".
Nastąpiło to 10 miesięcy po tym, gdy tysiące amerykańskich i natowskich żołnierzy szturmowało obszar zajęty przez talibów w celu wyparcia ich stamtąd i odcięcia od wpływów z handlu narkotykami - pisze agencja Associated Press.
Kampania trwała dłużej niż przewidywali przedstawiciele NATO i ujawniła złożoność próby przejęcia kontroli nad obszarem, gdzie wpływy talibów są silne.
Jak sprecyzował gen. Mills, wróg został wyparty na obrzeża regionu. Na bardziej zamieszkanych terenach bezpieczeństwo zapewnia afgańska policja. Generał zastrzegł jednocześnie, że walki trwają w innych częściach prowincji Helmand, w tym w okręgu Sangin.
- Przesuniemy się w kierunku obszarów, które uważaliśmy (dotąd) za nieosiągalne dla sił koalicji. Nie damy im (talibom) spocząć - oświadczył generał Mills.
Rozpoczęta w lutym br. operacja przeciwko talibskim rebeliantom w Mardżeh była uważana za pierwszy sprawdzian skuteczności decyzji prezydenta USA Baracka Obamy o zwiększeniu amerykańskiego kontyngentu w Afganistanie o 30 tys. żołnierzy.
2.
Administracja USA nie ujawnia, czy podczas wizyty prezydenta Bronisława Komorowskiego w środę w Waszyngtonie dojdzie do ogłoszenia jakichkolwiek nowych inicjatyw dotyczących współpracy wojskowej między obu krajami.
Na telekonferencji prasowej dyrektor wydziału europejskiego w Departamencie Stanu USA Philip Gordon nie chciał skomentować amerykańskiej oferty rotacyjnego stacjonowania w Polsce samolotów F-16 i Hercules ani sugestii, że zaproponowano je dlatego, iż rząd RP nie jest w pełni usatysfakcjonowany bateriami nieuzbrojonych rakiet Patriot, które USA przekazują rotacyjnie do Polski. - USA rotują baterie rakiet Patriot w Polsce w celach szkoleniowych i ćwiczebnych. Ta operacja (wojskowa) się nie zmieniła. Omawiamy również z Polską inne sposoby współpracy w zakresie bezpieczeństwa - powiedział Gordon. - Nie mamy nic do ogłoszenia na tym froncie, ale jesteśmy w stałym kontakcie z Polską na temat tego, jak najlepiej realizować nasze porozumienie o współpracy wojskowej - dodał. Jak wynika z wypowiedzi polityków i dyplomatów z USA i Rosji, sprawa stacjonowania w Polsce amerykańskich wojsk i sprzętu wojskowego jest bardzo drażliwą kwestią w stosunkach amerykańsko-rosyjskich. Administracja prezydenta Baracka Obamy usiłuje je naprawić po okresie zamrożenia w rezultacie wojny rosyjsko-gruzińskiej z 2008 roku. Z depesz dyplomatycznych zdobytych przez portal internetowy Wikileaks i ujawnionych przez brytyjski dziennik "Guardian" wynikało, że administracja Obamy powiedziała rządowi RP, że nowa tarcza antyrakietowa planowana m.in. w Polsce może być przystosowana do zestrzeliwania rakiet "nadlatujących z innych krajów" niż Iran. "Zarówno Warszawa jak i Moskwa z pewnością uważają tę wypowiedź za dowód, że tarcza mogłaby zostać użyta do odstraszenia Rosji, mimo systematycznych publicznych zapewnień, że jest inaczej" - pisze "Guardian". Gordon zaraz na początku telekonferencji zapowiedział, że nie będzie komentował żadnych tajnych raportów z przecieku Wikileaks. Zaznaczył natomiast, że nowo planowany system obrony rakietowej w Europie nie zagraża Rosji. - Nasz system nie jest skierowany przeciwko Rosji i nie ma powodu mówić o nowym wyścigu zbrojeń - powiedział, przypominając, że na listopadowym szczycie NATO w Lizbonie uzgodniono, że Rosja będzie współpracować w rozwijaniu nowej tarczy. Na telekonferencji amerykański dyplomata podkreślił też, że USA przywiązują dużą wagę do wizyty prezydenta Komorowskiego. - Polska jest wielkim i ważnym partnerem strategicznym USA. To historyczna wizyta. Prezydent Obama oczekuje rozmów z prezydentem Komorowskim nie tylko o strategicznej współpracy, lecz także o szerokiej gamie problemów, nad którymi razem z Polską pracujemy - oświadczył Gordon.